Wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa i Prokuratury, Dariusz Kadulski, wygrał sprawę sądową przeciwko swojemu pracodawcy – Sądowi Rejonowemu dla Krakowa-Śródmieścia. Wyrok uznający dyskryminację finansową związaną z pełnieniem funkcji związkowej może okazać się przełomem w orzecznictwie dotyczącym ochrony działaczy związkowych w Polsce.
Związkowiec na etacie, ale z obniżoną premią
Powództwo dotyczyło odszkodowania za dyskryminację ze względu na wykonywaną działalność związkową. Kadulski – zwolniony z obowiązku świadczenia pracy na czas pełnienia funkcji związkowej – przez kilka lat otrzymywał znacznie niższe premie i nagrody niż pozostali pracownicy sądu. Pomimo zachowania prawa do wynagrodzenia i świadczeń, przewidzianych w art. 31 ustawy o związkach zawodowych, Kadulski był systematycznie pomijany w wypłacie części zmiennych składników wynagrodzenia, w tym motywacyjnych premii i nagród jubileuszowych. – Jak w wielu miejscach u nas „S” zaczęła się od ZFŚŚ. Mówiono nam, że nie ma pieniędzy na coroczne wczasy pod gruszą, a jednocześnie na wycieczki zagraniczne dla bardzo wąskiej grupy wybranych wydawano prawie 60 tys. zł. – wspomina. – Od zadawania niewygodnych pytań i doprowadzenia do zmian w funduszu socjalnym z cenionego pracownika stałem się czarną owcą. Sąd uznał, że takie działania stanowią formę dyskryminacji ze względu na działalność związkową, łamiąc zasady równego traktowania w zatrudnieniu oraz gwarancje ustawowe dla działaczy związkowych. Co istotne, przyznał związkowcowi nie tylko wyrównanie zaległych należności finansowych, ale również zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych i doznaną krzywdę.
Znaczenie wyroku dla środowiska związkowego
Choć wyrok nie jest jeszcze prawomocny, stanowi istotny sygnał dla pracodawców – również w instytucjach publicznych – że działalność związkowa nie może być podstawą do żadnych form represji, czy to otwartych, czy bardziej subtelnych, jak ograniczanie premii, marginalizacja czy wykluczanie z systemu nagradzania. Kadulski w swojej wypowiedzi zaznaczył, że brak równego traktowania związkowców w sferze finansowej ma charakter demotywujący i odstraszający dla innych potencjalnych działaczy. – „Solidarność” rozpoczęliśmy u nas w sądzie w 2015 roku. Gdybym wiedział, jak będę traktowany – pewnie bym się nie zdecydował, ale dzisiaj nie żałuję. Miałem ogromne wsparcie MOZ NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa i Prokuratury, Edyty Odyjas i całej Komisji Międzyzakładowej – mówi Dariusz Kadulski. – Jak wszyscy członkowie naszej organizacji dostałem pełne wsparcie prawne. Zapewniono mi także pełnomocnika z Regionu Śląsko-Dąbrowskiego – mec. Michała Szczygła z Kancelarii „PRO IUSTITIA” w Żorach, któremu dziękuję za pomoc już na tym etapie – chociaż raczej należy się spodziewać apelacji. – dodaje.
Reakcja NSZZ „Solidarność”
Organizacja związkowa od dawna próbowała zwrócić uwagę sądowi, który zatrudnia urzędnika, że takie praktyki wskazują na dyskryminację. Wszelkie próby dialogu i polubownego rozwiązania zgłaszanego problemu były odrzucane przez kolejnych dyrektorów tego sądu. Dlatego Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa i Prokuratury przyjęła wyrok z satysfakcją.
Apel do pracodawców i władz sądowych
Sprawa Kadulskiego pokazuje, że konieczne jest ugruntowanie praktyki równego traktowania wszystkich pracowników – niezależnie od tego, czy wykonują swoje obowiązki na sali sądowej, czy w ramach działalności związkowej. NSZZ „Solidarność” apeluje do władz sądowych oraz Ministerstwa Sprawiedliwości o monitorowanie takich przypadków i zapewnienie realnej ochrony dla działaczy związkowych, zgodnie z duchem Konstytucji RP i międzynarodowych standardów pracy. Kadulski podkreśla, że pozew okazał się jedyną drogą, aby zwrócić uwagę na to, że pracodawcy – zwłaszcza gdy są sądami – nie mogą dyskryminować pracowników za przynależność związkową. – Ja za około 15 lat nabywam prawa emerytalne – kto po nas, dzisiaj działających, przejmie zadania, gdy będą do pracowników wysyłane sygnały: nie angażuj się, bo stracisz? – przestrzega związkowiec.
msz