Przejdź do treści Wyszukiwarka

„Chyba nie można tego inaczej tłumaczyć niż złośliwością i próbą wywołania wojny…”

  • środa, 03 Marca 2021
  • W mediach
  • Autor: Admin


Redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” Michał Ossowski mówił w Radiu Gdańsk na temat kontrowersji wokół kary, jaką nałożyło miasto Gdańsk na NSZZ „Solidarność”. Przypomnijmy, że chodzi o banery związane z 40. rocznicą Porozumień Sierpniowych, które według urzędu miasta wiszą niezgodnie z ustawą krajobrazową. Na Solidarność nałożono 50. tys. zł kary.

„Targają mną dwa rodzaje uczuć. Pierwsze to jest zdziwienie polityką miasta Gdańska, zwłaszcza w tej sprawie, w roku 40-lecia Solidarności, oraz smutek, ponieważ jestem gdańszczaninem i choć w czasach, gdy rodziła się Solidarność, byłem jeszcze dosyć młody, ale w jakiś sposób towarzyszyły mi te wydarzenia. Dla mnie zawsze S kojarzy się z Gdańskiem, mamy 40-lecie Solidarności, Solidarność wywiesza banery promujące te 40 lat „Solidarności”, Gdańsk określa się miastem Wolności Solidarności, a nagle mamy sytuację, w której miasto wywołuje awanturę – bo tego inaczej nie da się nazwać – za rzekome naruszenie uchwały krajobrazowej” – powiedział Michał Ossowski.

„Budzi to moje zdziwienie także dlatego, że tłumaczenie miasta nie pokrywa się z faktami. Może kilka tych faktów przytoczę – nie jest prawdą, że miasto prowadziło jakieś rozmowy z Solidarnością czy próby rozwiązania sprawy. Miasto powołuje się na pismo z 30 września 2020 roku, które rzekomo miało dostarczyć KK NSZZ Solidarność. Sprawdziliśmy to, żadnego takiego pisma nie było. Pierwsze pismo z zawiadomień o wszczęciu postępowania było z 7 grudnia, natomiast decyzja o nałożeniu kary pieniężnej z 7 lutego w swoim uzasadnieniu zawiera takie zapisy, że 1 grudnia 2020 roku stwierdzono naruszenie uchwały, więc nie wiem, jak pismem z 30 września można było się odnosić do czegoś, co stwierdzono 1 grudnia” – podkreślił redaktor naczelny „TS”.

„Poza tym miasto powołuje się na ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, na art. 37d, ale już nie zwraca uwagi na art. 37c, który zawiera konkretne wyłączenia, m.in. to, że ta ustawa nie dotyczy działań trwale upamiętniających osoby, instytucje, wydarzenia o charakterze religijnym itd. W związku z tym należałoby stwierdzić, że powieszenie tych banerów okolicznościowych nie stoi w sprzeczności z ustawą, a jeśli stoi w sprzeczności z uchwałą, tzn. że uchwała jest niezgodna z ustawą. To też pewnie będzie przedmiotem odwołania KK NSZZ Solidarność – zaznaczył Michał Ossowski.

„5 lutego została nałożona kara, a 17 stycznia stwierdzono zdjęcie tych banerów, czyli de facto kara została nałożona już po zdjęciu tych banerów (…) To jest bardzo dziwne i bardzo przykre jednocześnie, że miasto, które identyfikuje się z Solidarnością, nie jest w stanie uznać, że obchody 40-lecia Solidarności są też promocją dla samego miasta, a miasto robi tutaj jakąś antypromocję, bo też chciałbym przypomnieć, że banery i różnego rodzaju iluminacje wisiały w wielu miastach Polski, nigdzie nie było problemów, m.in. w Warszawie, gdzie też obowiązuje uchwała. Jest mural na budynku Solidarności, były iluminacje na wodospadzie Niagara, na statui Chrystusa Zbawiciela w Rio de Janeiro i w wielu miejscach na świecie, i nikomu do głowy nie przyszło, żeby robić z tego tytułu problem. Przyszło to do głowy władzom Gdańska, więc chyba nie można tego inaczej tłumaczyć niż złośliwością, próbą wywołania wojny czy brakiem panowania nad negatywnymi emocjami, które towarzyszą władzom miasta, jeśli chodzi o Solidarność” – uznał redaktor naczelny „TS”.

„Władze Gdańska mają problemy tożsamościowe. Jest hasło: «Nie ma wolności bez solidarności». Czy miejski ratusz ma coś przeciwko tej znanej myśli? Przypominam, że nie jest to slogan reklamowy, wiszący dla zysku, tylko historyczne wspomnienie zrywu solidarnościowego. Nie od dziś wydaje mi się, że władzom Gdańska bliżej jest do przeszłości zupełnie innej, nie tej polskiej. Stąd biorą się problemy, które nawet tu obserwujemy. Jest przyzwolenie na jakieś inne manifestowanie przeszłości Gdańska. Przypominam, że Gdańsk jednak w znacznej historycznej części należał do Polski i wiele zabytków jest z czasów panowania polskich królów tu, nad Zatoką Gdańską” – mówił kompozytor i felietonista Lech Makowski.

„Trudno mi pojąć, dlaczego i w sprawach Solidarności, zwłaszcza jeśli chodzi o ECS i o jego konflikt ukryty ze związkami zawodowymi Solidarność i w sprawach Westerplatte, które przecież było w gestii miasta Gdańska i było potwornie zaniedbane, i w kwestii Muzeum II Wojny Światowej (…) próbuję jakąś serię wydarzeń przypomnieć, gdzie władze miasta Gdańska zajmowały się bardziej europejskim spojrzeniem, a może nawet niemieckim konkretnie, na to, co się dzieje w mieście, a te hasła jakoś im wyjątkowo przeszkadzają”. – dodał

Radio Gdańsk