Przejdź do treści Wyszukiwarka

Związkowcy z wizytą u parlamentarzystów

  • wtorek, 23 Września 2025
  • Regiony
  • Autor: Admin

fot. Śląsko-dąbrowska "Solidarność"


Przedstawiciele śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” zapukali 22 września do drzwi kilkunastu biur poselskich i senatorskich na Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim. Związkowcy chcieli porozmawiać z parlamentarzystami o kryzysowej sytuacji w przemyśle i przekonać ich do podjęcia działań na rzecz ochrony Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego przed gospodarczą katastrofą.

W większości biur nie zastali parlamentarzystów. Albo drzwi były zamknięte, albo obecni byli tylko pracownicy biura. Związkowcy przynieśli parlamentarzystom tzw. blue coal, czyli bezdymne paliwo oraz importowane wyroby stalowe, aby zobrazować im problemy i zaniechania rządzących wobec polskiego przemysłu. Zostawili im też kopie umowy społecznej w sprawie transformacji górnictwa i województwa śląskiego.

Przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz, szef górniczej „S” Bogusław Hutek i przewodniczących struktur związku w hutnictwie Andrzej Karol odwiedzili biuro posłanki Kolacji Obywatelskiej Moniki Rosy w Katowicach. Przyszli tuż przed 12:00. Teoretyczni biuro powinno być czynne od 9:00 do 17:00. Jednak drzwi były zamknięte. W biurze nie było ani parlamentarzystki, ani pracownika. Nikt też nie odbierał telefonu. Po kilku sygnałach włączała się automatyczna sekretarka.

Blue coal
Związkowcy zostawili pod drzwiami blue coal i importowane wyroby stalowe oraz kopię umowy społecznej. Przed zamkniętym biurem odbył się briefing prasowy. Podczas rozmowy z dziennikarzami szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” przypomniał, że w podpisanej przed czterema laty umowie społecznej jest spory fragment poświęcony nowoczesnym, czystym technologiom węglowym. Wskazał na produkowany w Polsce tzw. blue coal. – To paliwo bezdymne, bezsmogowe. Nawet najwięksi „zieloni” nie są w stanie zakwestionować tego, że jest to czyste paliwo spalane nawet w uzdrowiskach np. w Świeradowie-Zdroju. Niestety nikt w to paliwo nie chce inwestować twierdząc, że w związku z tym, że jest ono z węgla, to niestety inwestycji nie będzie – powiedział Dominik Kolorz.

Stal z importu topi branżę
Z kolei wyroby stalowe z flagą Ukrainy miały symbolizować problem importu z tego kraju, który osiągnął taki poziom, że zagraża istnieniu hutnictwa w Polsce. Szef śląsko-dąbrowskiej „S” podkreślił, że huty w Polsce obciążone wysokim podatkami i horrendalnymi kosztami energii, co jest związane z polityką klimatyczną UE, nie mają szans być konkurencyjne w stosunku do wyrobów hutniczych z Ukrainy, gdzie tych unijnych podatków nie ma, a energia pochodzi głównie z węgla i z atomu. – Oczywiście jesteśmy za tym, żeby Ukraińcom pomagać. Sami pomagaliśmy im jako związek od początku wojny i będziemy nadal pomagać. I nasz kraj musi dalej pomagać, natomiast nie możemy sobie pozwolić na to, żeby pomagając Ukraińcom, nasi ludzie zatrudnieni w hutach lada moment stracili pracę – podkreślił Dominik Kolorz. Ocenił, że jeśli nie będzie interwencji rządu w tym obszarze, np. poprzez wprowadzenie kontyngentów taryfowych na wyroby stalowe lub pomocy w formie gwarantowanej, niskiej ceny energii dla całego przemysłu energochłonnego, to branża upadnie.

Posłowie, do pracy
Podsumowując swoje wystąpienie Dominik Kolorz zaznaczył, że jednym z głównych celów wizyt w biurach parlamentarzystów jest przypomnienie im przez kogo i w jakim celu zostali wybrani. – Mówiąc w skrócie, chcemy tych posłów zagonić do roboty. Oni nie mogą w nieskończoność udawać, że nic się nie dzieje, bo przecież jeśli wybierali ich hutnicy z Dąbrowy, górnicy z Bierunia czy Rybnika, to wybierali z myślą, że będzie normalnie, że będzie lepiej. Niestety nie lepiej, nie jest normalnie, jest coraz gorzej – dodał.

– Chcieliśmy dzisiaj podyskutować merytorycznie, chcieliśmy każdemu posłowi uścisnąć dłoń. Jeżeli nikt tej otwartej ręki nie chce przyjąć, to pewnie spotkamy się niedługo z zaciśniętą pięścią – podsumował szef śląsko-dąbrowskiej „S”.

Bogusław Hutek przypominał, że obecni rządzący twierdzili przed wyborami, że kwestia braku notyfikacji Umowy Społecznej to przejaw nieudolności poprzedniej ekipy i oni do tej notyfikacji doprowadzą w dwa miesiące. – Tymczasem mijają dwa lata ich rządów i umowa nad nadal nie jest notyfikowana – wskazał szef górniczej „S”.- Myślę, że czas dogadać się ze wszystkim organizacjami związkowymi, bo jak byliśmy razem to wszystko się udawało. I czy to w regionie, czy w kraju trzeba będzie mocniej uderzyć – podkreślił.

Apel do rządu
Przewodniczący hutniczej „S” Andrzej Karol mówił o dramatycznej sytuacji w branży. – Do końca roku możemy nie przetrwać. I to są informacje, które mamy od pracodawców. Sytuacja hutnictwa jest tragiczna – powiedział Karol. Wskazał, że od grudnia 2023 roku w branży ubyło 2300 miejsc pracy i szykują się kolejne redukcje. – Tyle się mówi o konieczności zbrojenia i zabezpieczenia własnych granic. Niestety jest ryzyko, że niedługo nie będziemy mieć własnej stali.

Wskazał, że w ubiegłym roku z 3 mln ton ukraińskiej stali, która trafiła do UE, aż 1 mln ton znalazł się na rynku polskim. W pierwszym półroczu tego roku było to już 600 tys. ton. – Branża tego nie wytrzyma. Nasz przemysł będzie się zwijał. Premier przed wyborami obiecał zająć się problemami hutnictwa i od tego czasu nie dzieje się nic. Rząd może wystąpić do Komisji Europejskiej o tymczasowe zabezpieczenie naszego rynku przed stalą ukraińską. Apelujemy o pilne działania – dodał szef hutniczej „Solidarności”.

ny/ „S” Katowice