Europejskie negocjacje trójstronne tzw. trialog, to etap unijnej procedury ustawodawczej w którym przedstawiciele Parlamentu Europejskiego, Rady Unii Europejskiej i Komisji Europejskiej negocjują możliwy do przyjęcia przez obu europejskich prawodawców (Parlament i Rada) ostateczny kształt proponowanego wniosku ustawodawczego.
Rozpoczęcie trialogu w sprawie zmiany i wzmocnienia dyrektywy o europejskich radach zakładowych planowane jest na 6 lutego br. Będą w nim brali udział ministrowie poszczególnych krajów UE odpowiedzialni za obszar pracy i zespół negocjatorów z PE, a rolą Komisji jest prowadzenie ewentualnej mediacji między stronami. Efektem tych negocjacji będzie uzgodnienie ostatecznego kształtu nowej dyrektywy o ERZ, która następnie zostanie zaimplementowana przez kraje członkowskie UE.
Porównując stanowiska zaproponowane przez Radę i Parlament – choć w większości punktów są zbieżne – można wskazać kilka potencjalnych kontrowersji. Z pracowniczego punktu widzenia warto zatrzymać się przy dwóch kwestiach: sankcjach za łamanie przepisów dyrektywy i rozszerzeniu definicji sprawy ponadnarodowej.
W pierwszym przypadku postuluje się ustalenie kar finansowych mających zastosowanie w sytuacji gdy zostaje naruszone prawo ERZ do uzyskania informacji i przeprowadzenie konsultacji na poziomie 10 milionów euro lub 2% światowego obrotu firmy (obowiązuje wyższa kwota), a w przypadku ponownego naruszenia podwojenie tej wartości. Jest to analogiczna sankcja jak ta, która już obowiązuje w sytuacji łamania przez firmy dyrektywy o RODO. Opierając się na analizie dotychczasowego funkcjonowania ERZ należy przyjąć, że jedną z przyczyn niewywiązywania się przez stronę pracodawców z wymogów dyrektywy był brak adekwatnej kary. Kwoty na poziomie 50 tysięcy euro, jak to ma obecnie miejsce w przypadku niemieckiej ustawy o ERZ lub 5 tysięcy złotych, w przypadku naszego kraju, są zdecydowanie niewystarczające.
W drugiej kwestii, postulowanego rozszerzenia definicji „sprawy ponadnarodowej”, czyli de facto powiększenia listy tematów, o których zarząd centralny powinien poinformować ERZ i które należy z nią skonsultować. Ponownie proponowane w tym punkcie zmiany mają wyjść naprzeciw realiom w których funkcjonują ERZ i reprezentowani przez nie pracownicy. We współczesnej ekonomii opartej na sieci wzajemnych powiązań, również w wewnętrznym wymiarze funkcjonowania przedsiębiorstw ponadnarodowych, decyzje podjęte przez zarząd jednego krajowego oddziału koncernu wywierają wpływ na pracowników zatrudnionych w pozostałych filiach przedsiębiorstwa.
Otwartym pozostaje pytanie o możliwość wprowadzenia powyższych zapisów do końcowego stanowiska, które wyłoni się w trakcie negocjacji trójstronnych. Głosowanie podczas sesji plenarnej 19 grudnia w wyniku którego eurodeputowani uchwalili rozpoczęcie trialogu jasno wskazuje, że zmienia się stosunek sił pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami wzmocnienia pozycji ERZ. O ile na wcześniejszych etapach procesu główne ugrupowania PE zajmowały pozytywne stanowisko wobec proponowanych zmian, o tyle w ostatnim głosowaniu prawie 100 (z 188) przedstawicieli największego klubu europarlamentarnego Europejskiej Partii Ludowej (EPL) i 22 (z 77) posłów Renew Europe oddali głos przeciw propozycjom Parlamentu i Komisji dołączając tym samym do ugrupowań eurosceptycznych, które dotychczas wstrzymywały się od głosu lub były tym propozycjom przeciwne. Stałe poparcie dla wzmocnienia dyrektywy wyraża jedynie drugi co do wielkości klub europarlamentarny Partii Europejskich Socjalistów. Oznacza to, że mandat jakim dysponują negocjatorzy z ramienia Parlamentu uległ osłabieniu i zmniejszają się szanse na utrzymanie punktów dotyczących adekwatnych sankcji i poszerzenia definicji spraw ponadnarodowych; choć sam proces zmiany dyrektywy nie powinien być zagrożony. Problematyczna jest tylko skala zmian i poziom realizacji bynajmniej niewygórowanych oczekiwań pracowników.
Z polskiej perspektywy warto odnotować, że Eurodeputowani z Koalicji Obywatelskiej, dotychczas popierający zmiany, zagłosowali przeciwko, podczas gdy przedstawiciele PIS – uprzednio wstrzymujący się od głosu – poparli mandat Parlamentu.
Wydaje się, że Posłowie popierający mandat rozumieją, że wzmocnienie pracowniczych ciał przedstawicielskich da zatrudnionym w takich krajach UE jak Polska możliwość lepszej komunikacji z często oddalonym o tysiące kilometrów zarządem centralnym koncernu, jak również wesprze proces implementacji wyższych standardów socjalnych w oddziałach przedsiębiorstwa zlokalizowanych w nowych państwach członkowskich.
pp