Jak nieoficjalnie donoszą lokalne media, aż 70 osób straciło pracę w Kieleckim Chemarze. Produkcja została definitywnie wstrzymana, a budynek zakładu czeka na sprzedaż jesienią tego roku.
Choć firma nie ujawniła oficjalnych powodów decyzji, medialne doniesienia wskazują na kryzys finansowy i niską rentowność zakładu. Jeszcze kilka dni temu mówiło się nawet o ponad 80 osobach, które miały stracić zatrudnienie. Różnice w liczbach mogą wynikać z etapu procesu – część pracowników mogła otrzymać wypowiedzenia wcześniej lub skorzystać z chorobowego.
Dla regionu świętokrzyskiego – i dla samych pracowników – to poważny cios. Wiąże się nie tylko z utratą źródła utrzymania, ale także osłabieniem lokalnego rynku pracy. Wielu z nich zamieszkiwało Kielce i okolice, co oznacza, że bez wsparcia w postaci zasiłków, przekwalifikowania czy pośrednictwa pracy, mogą napotkać trudności w znalezieniu nowego zatrudnienia. – To są dramaty jakby na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze dramaty dla ludzi. Bo ci ludzie z tego żyli. Bardzo często są to względnie młodzi pracownicy. A po drugie to dramat gospodarki – mówi Waldemar Bartosz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w regionie świętokrzyskim w rozmowie z TVP3 Kielce.
Chemar to firma z ponad 70-letnią historią, która przez dekady była dumą kieleckiego przemysłu. W czasach swojej świetności zatrudniała ponad 5 tysięcy osób, stanowiąc fundament lokalnej gospodarki i bezpieczeństwa wielu rodzin. Niestety, ostatnie lata przyniosły głębokie załamanie – produkcja była coraz mniejsza, a zadłużenie rosło. Dziś sięga już ponad 20 milionów złotych.
Według prof. dr hab. Sławomira Pastuszki, ekonomisty z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, sytuacja Chemaru jest klasycznym przykładem braku inwestycji prowadzącego do utraty konkurencyjności. Firma nie rozwijała się, nie unowocześniała, a to wprost doprowadziło do obecnego kryzysu.
W kwietniu tego roku sąd ogłosił upadłość Chemaru. Od tamtego momentu majątkiem spółki zarządza syndyk masy upadłościowej, Tycjan Saltarski. Przez chwilę pojawiła się nadzieja – aż trzech inwestorów wyraziło chęć przejęcia zakładu. Niestety, dwie oferty zostały odrzucone przez Agencję Rozwoju Przemysłu, właściciela firmy. Trzeci potencjalny inwestor, prowadzący negocjacje z syndykiem, ostatecznie wycofał się po przeanalizowaniu kondycji spółki i uznaniu jej działalności za nierentowną.
To był moment, w którym – jak tłumaczy syndyk – konieczne stało się rozpoczęcie zwolnień. W efekcie 70 osób straciło pracę, a produkcję całkowicie wstrzymano. Budynek zakładu ma zostać wystawiony na sprzedaż jesienią tego roku.