15 maja rano zakończył się 24-godzinny strajk w zakładach Forda w Kolonii. Powodem protestu jest planowana likwidacja 2900 miejsc pracy w fabryce i brak gwarancji socjalnych dla załogi liczącej 11,5 tys. ludzi w przypadku niewypłacalności firmy.
14 maja protestujący zablokowali taśmą bramy wjazdowe do fabryki i bramki obrotowe dla pracowników. Jak podkreślali zwiazkowcy z IG Metall, którzy zorganizowali protest, produkcja w zakładach Forda w Kolonii została całkowice wstrzymana.
Strajkujący otrzymali wsparcie z całego kraju. Przed bramy fabryki w Kolonii przyjechali związkowcy z koncernu Volkswagena, Thyssen-Krupp czy Deutz AG. Byli też związkowcy z oświaty, aby przekazać wyrazy solidarności z protestującymi.

W referendum przeprowadzonym na początku maja za strajkiem opowiedziało się 93,5 proc. członków IG Metall uprawnionych do głosowania. Frekwencja wyniosła 95,7 procent.
Koncern Forda ogłosił, że zamierza zwolnić w Europie 4000 pracowników, w tym aż 2900 w zakładach w Kolonii. Ponadto amerykańska firma wypowiedziała list gwarancyjny dotyczący finansowania niemieckiej spółki zależnej Forda, co teoretycznie umożliwia ogłoszenie jej niewypłacalności.
Przyczyną problemów fabryki Forda w Kolonii są elektryki. Produkowane tam elektryczne modele Explorer i Capri słabo się sprzedają. Nawiasem mówiąc, oba pojazdy bazują na platformie MEB Grupy Volkswagen, wykorzystywanej również w modelach VW ID.4 i ID.5. W 2018 roku roku, kiedy w kolońskiej fabryce produkowano Forda Fiestę, najlepiej sprzedające się auto tej firmy w Europie, zakład zatrudniał 20 tys. osób. Obecnie jest to 11,5 tys. i przygotowywane są kolejne redukcje.
na podstawie komunikatów IG Metall, oprac. ny
źródło foto: IG Metall/Facebook