Menu
  • Polski (PL)
Biuro Prasowe

Biuro Prasowe

Obrady Związkowej Grupy Wyszehradzkiej V4 w Pradze. O czym debatowano?

Obrady Związkowej Grupy Wyszehradzkiej V4 w Pradze. O czym debatowano?

11-12 października w Pradze obradowała Związkowa Grupa Wyszehradzka V4. Organizacja działa od około 15 lat, a jej spotkania są cykliczne i odbywają się co najmniej raz w roku. Spotkanie gromadzi zwykle liderów związków zawodowych regionu, czyli cztery, a nawet pięć organizacji węgierskich, konfederacje związków na Słowacji i w Czechach, jak również obecne są trzy organizacje z Polski. Spotkania odbywają się każdorazowo w innym kraju – poprzednie miało miejsce w Budapeszcie, wcześniej w Warszawie, zaś ostatnie w Pradze. Stałym przedstawicielem "Solidarności" na tych spotkaniach jest zastępca przewodniczącego KK Tadeusz Majchrowicz.
 

Jednym z głównych merytorycznych punktów tegorocznego spotkania była kwestia konwergencji płac, czyli wyrównania wynagrodzeń pracowników tzw. „starej Unii” i naszego obszaru. Te różnice są krzyczące i nie idą w parze z wydajnością. Jest czas, żeby tę przepaść zasypywać 


– powiedział w rozmowie z portalem Tysol.pl Andrzej Matla z działu zagranicznego "Solidarności". Wskazał, że podczas spotkania rozpoczęto gorącą debatę nt. Ukrainy, mimo że temat ten nie był wpisany do porządku obrad. 
 

Wynagrodzenia netto w przypadku Ukrainy wynoszą 190 euro netto na miesiąc. W porównaniu z kwotami w innych państwach naszego regionu to kwota rażąco niska. Przewodniczący Tadeusz Majchrowicz wrócił właśnie ze zjazdu KVPU (Konfederacja Wolnych Związków Zawodowych Ukrainy – red.) i uznał, że naszą powinnością jest wystąpić z apelem wobec tak rażącego naruszenia standardów. Po pierwsze: Europa nie kończy się na granicy Unii Europejskiej. Tu chodzi o prawa pracowników do bezpiecznej pracy, do godnej płacy i godziwego życia. Ta dyskusja, którą przewodniczący Majchrowicz rozpoczął zaowocowała pomysłem, by przyjąć wspólne oświadczenie dot. sytuacji pracowników na Ukrainie. Należy również podjąć skoordynowane działanie, nie tylko pod Międzynarodową Konfederacją Związków Zawodowych, czyli organizacją działającą globalnie, ale i Europejską Konfederacją Związków Zawodowych. Zwłaszcza wobec faktu, że sekretarz generalny EKZZ Luca Visentini jest też szefem PERC-u. PERC to regionalna rada związków zawodowych, która obejmuje państwa regionu Europy rozumianej szerzej, obejmująca m.in. Ukrainę. Nie tylko przyjęto oświadczenie, ale poczyniono wstępny plan, który miałby zaowocować realizacją misji na Ukrainie. Być może w te działania zostaną zaangażowani ludzie z Komisji Europejskiej. Musimy cały ten plan jeszcze przedyskutować, a nastąpi to jeszcze w tym miesiącu podczas spotkania PERC w Brukseli. Tyle o Ukrainie. To był nasz, Solidarności, wkład w to spotkanie. Istotny, bo zależy nam na obudzeniu śpiącej Europy. My podnosimy temat Ukraiński, kiedy inni wolą o tym nie myśleć

– podsumował Andrzej Matla. Podczas spotkania związkowcy przyjęli również wspólne oświadczenie dotyczące pracowników delegowanych i dyrektywy rewidowanej.
 

Polski i węgierski rząd złożyły skargę do Europejskiego Trybunału UE ws. zmian w dyrektywie o pracownikach delegowanych. W tej kwestii my, jako Solidarność, mamy zdanie inne niż rząd. Domagamy się, żeby stosować zasadę tej samej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. I żeby ta nowa dyrektywa była adoptowana do porządku prawnego wszystkich państw unijnych. Jako liderzy tego regionu i osoby upełnomocnione przyjęliśmy odpowiednią deklarację 

– powiedział. 

Znaczącym tematem na obradach był także zbliżający się Kongres Konfederacji Wolnych Związków Zawodowych. W spotkaniu uczestniczyła sekretarz konfederalna Ester Lynch, będąca jednym z mocnych filarów zespołu Luci Visentiniego. 
 

Przysłuchiwała się rozmowom i aktywnie uczestniczyła, udzielając szeregu odpowiedzi. Najbliższy kongres przyniesie najprawdopodobniej zmianę struktury sekretariatu, czyli ścisłego kierownictwa EKZZ. I tutaj poszczególne organizacje mówiły o tym, jak postrzegają tę nową konstrukcję. Wiemy, że będą zmiany personalne, a my mamy swoich kandydatów i wyraźnie wyartykułowaliśmy nasze preferencje, choćby w kwestii regionu bałkańskiego, gdzie nasz kandydat został jednogłośnie przez wszystkich przyjęty

– wskazał Andrzej Matla. Rozmowa dotyczyła także możliwości zacieśnienia współpracy organizacji związkowych z państw Grupy Wyszehradzkiej z regionem Bałkanów Zachodnich.
 

Ze względu na podobieństwo wielu problemów organizacji związkowych zastanawiamy się nad rozszerzeniem współpracy. Tutaj ponad 11 państw wchodzi w tę grupę. Pięć już jest w UE, mówiliśmy i o Rumunii i Bułgarii, o Chorwacji, Słowenii, Grecji. Nie myślimy o stworzeniu jakiegoś odrębnego bloku, czy stałej struktury, a raczej o dorocznej konferencji, gdzie moglibyśmy wymieniać się z kolegami z tamtego regionu ich doświadczeniami. Jest szereg problemów które u nich występują, a u nas może mają mniejsze nasilenie, np. kwestia pracowników migrujących z państw trzecich, spoza UE, a także nielegalnej pracy, szarej strefy, czy korupcji. Warto wspólnie pochylić się nad tymi problemami


– podsumował Andrzej Matla.

 

 

 

    Konferencja o ERZ: nie ma szans na szybkie poprawienie dyrektywy!

    Konferencja o ERZ: nie ma szans na szybkie poprawienie dyrektywy!

    10-11 października w Brukseli odbywała się coroczna konferencja na temat Europejskich rad zakładowych. Rozmawiano o zmianach w dyrektywie oraz o Brexicie.

    Hasłem przewodnim konferencji było  „ Więcej demokracji w pracy”, co symbolizuje kampanię które europejskie związki toczą przeciwko komisyjnej propozycji tzw. pakietu dla przedsiębiorstw (EU Company Law Package) ograniczającej uprawnienia partycypacyjne pracowników. Z tego też względu uczestnicy konferencji wzięli udział w pikiecie przed budynkiem Parlamentu Europejskiego (co widać na zdjęciu).

    Burzliwa dyskusja toczyła się wokół innego tematu.  Na wiosnę tego roku Komisja Europejska z czteroletnim opóźnieniem opublikowała wreszcie ocenę funkcjonowania obecnie obowiązującej dyrektywy 2009/38.  Mimo zauważenia wielu mankamentów, dotyczących m.in. kwestii poufności informacji, czy egzekwowania przepisów,  Komisja uznała, że wystarczającą odpowiedzią będzie przygotowanie poradnika (handbook) jak  stosować dyrektywę. Związki zawodowe uznają to za uchylanie się od podjęcia tematu. W ich ocenie konieczna jest gruntowna modernizacja dyrektywy, w szczególności zapewnienie, aby zostało nią wreszcie objętych kilkaset ERZ, które utworzono korzystając z furtki zapewniającej w latach 1994-96 niestosowanie się do przepisów ówczesnej dyrektywy 94/45.  W ocenie obecnego na konferencji Stefana Ollsona z  Komisji trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać na nowe władze unijne które pojawią się po przyszłorocznych wyborach do europarlamentu.

    Dyskutowano również na temat skutków Brexitu dla funkcjonowania ERZ. Warto mieć na względzie, że ponad 150 rad zostało utworzonych w oparciu o prawo brytyjskie i ich przyszły status jest bardzo niepewny. Gerry Mc Cormack z irlandzkiej konfederacji SIPTU zaproponował wprost, aby dążyć do przerejestrowania tych rad do Irlandii ze względu na zbliżone systemy prawne. Niepewność dotyczy także mandatu przedstawicieli pracowników z Wlk Brytanii w innych ERZ, a w szczególności uznawania ich uprawnień przez prawo brytyjskie.

    Konferencję zorganizowała Europejska Konfederacja Związków Zawodowych we współpracy z federacjami branżowymi. Wśród ponad 100 uczestników byli jak co roku eksperci KK NSZZ „Solidarność”  oraz grupa członków ERZ -przedstawicieli naszego związku m.in.  z takich firm jak Danone, Heineken (Grupa Żywiec), Opel, Volkswagen, Lacroix.

    sa

     

      Rozpoczął się strajk w rybnickim szpitalu

      Rozpoczął się strajk w rybnickim szpitalu
      Dzisiaj w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku rozpoczął się bezterminowy strajk. Placówka funkcjonuje w systemie ostrego dyżuru. Realizowane są tylko zabiegi ratujące życie, planowe przyjęcia pacjentów są wstrzymane. 
       
      – Przyjmowani są tylko pacjenci z zagrożeniem życia. Zabiegi, które mogą czekać, są wstrzymane. Wyjątkiem są tu dzieci, które są już przyjęte do naszego szpitala. W ich przypadku opieka medyczna jest realizowana w pełnym zakresie – mówi Piotr Rajman, przewodniczący Solidarności w rybnickim szpitalu. Dodaje, że ze względów formalnych strajk rozpoczął się o godz. 8.30, czyli o godzinę później niż pierwotnie planowano.
       
      W strajku biorą udział przedstawiciele wszystkich grup zawodowych. Pracownicy po przyjściu do pracy podpisują listy, a następnie gromadzą się w sali konferencyjnej. - Wszyscy czekamy na jakąkolwiek reakcję ze strony dyrekcji szpitala oraz Urzędu Marszałkowskiego, któremu podlega nasza placówka. Niestety dotąd takiej reakcji nie było – wskazuje Piotr Rajman.
       
      W przeddzień strajku, 17 października przed szpitalem demonstracja połączona z przemarszem ulicami Rybnika. W proteście uczestniczyło ok. 700 osób. 
       
      Pracownicy szpitala mieli nadzieję, że strajku uda się uniknąć i zakończyć spór przy udziale Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w Katowicach. Obecnym przewodniczącym WRDS jest Marszałek Województwa Śląskiego Wojciech Saługa. Rybnicki szpital podlega Urzędowi marszałkowskiemu.
       
      Marszałek Saługa zwołał nadzwyczajne posiedzenie Rady w sprawie sytuacji w WSS nr 3 w Rybniku, ale dopiero na 24 października, czyli po wyborach samorządowych. Taka decyzja marszałka została odebrana przez pracowników rybnickiego szpitala, jako wyraz lekceważenia ich problemów. 
       
      Spór zbiorowy trwa w rybnickim szpitalu od maja. W referendum przeprowadzonym w placówce na przełomie września i października zdecydowana większość głosujących opowiedziała się za rozpoczęciem akcji protestacyjnych ze strajkiem włącznie. 
       
      Pracownicy WSS nr 3 w Rybniku domagają się wzrostu płac o 1200 zł brutto. Dotychczasowe negocjacje między związkowcami i dyrekcją szpitala zakończyły się fiaskiem. Do zbliżenia stanowisk nie doprowadziły również rozmowy z udziałem mediatora wskazanego przez resort rodziny, pracy i polityki społecznej. 
       
      Oprócz podwyżek płac związkowcy domagają się również zatrudniania dodatkowych pielęgniarek na oddziale intensywnej terapii i bloku operacyjnym. W ich ocenie obsady pielęgniarskie na tych oddziałach są zbyt małe, co może zagrażać zdrowiu pacjentów. 
       
      www.solidarnosckatowice.pl / łk
       
       

        Musimy uszczelnić działania niektórych sieci handlowych!

        Musimy uszczelnić działania niektórych sieci handlowych!

        - Jeżeli wiodąca działalność firmy związana jest z handlem, to nie może być tak, że sieci to wykorzystują i obchodzą przepisy i są w tym dniu instytucją, w której można odebrać przesyłki pocztowe. Polak potrafi, ale tak nie powinno się do tego podchodzić. Dlatego musimy to uszczelnić - mówił dzisiaj Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" w Polskim Radiu Białystok

        Spektakl "Popiełuszko" w wykonaniu aktorów Teatru Dramatycznego w Białymstoku mogli w poniedziałek (15.10) obejrzeć widzowie w całym kraju. Przedstawienie pokazała telewizyjna Jedynka. Na widowni był m.in. przewodniczący KK NSZZ "S" Piotr Duda, z którym rozmawiał Lech Pilarski z Radia Białystok.

        Lech Pilarski: Ważny spektakl miał miejsce wczoraj w Białymstoku.

        Bardzo ważny dla "Solidarności", bo to przecież historia błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki, patrona Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność", patrona nadanego dekretem przez ojca świętego Franciszka. Tym bardziej jesteśmy z tego dumni. Ale to także wielkie zobowiązanie kultywować kult księdza Jerzego i wszystkie nauki, które głosił ksiądz szczególnie do nas - do związkowców i ludzi pracy.

        Stąd wczoraj ten spektakl już po raz kolejny w teatrze w Białymstoku i w innych miastach w naszym kraju, ale po raz pierwszy transmitowany przez Telewizję Polską w programie pierwszym, żeby szersza widownia zobaczyła biografię, pokazaną w inny sposób księdza Jerzego Popiełuszki.

        Jak to będzie z niedzielami? "Solidarność" będzie walczyła o zaostrzenie przepisów związanych z niehandlowaniem w niedzielę?

        Jak pan zna "Solidarność", to jest zdeterminowana. I to, co także kiedyś mówił Ojciec Święty Jan Paweł II i ksiądz Jerzy Popiełuszko, że największą wartością jest rodzina. I robimy to właśnie dla rodziny, dla pracowników, aby ten dzień mogli spędzić z rodziną.

        Ustawa, która weszła w życie, ma pewne mankamenty, ale nie z naszej winy, bo w naszym projekcie poselskim to było dobrze przypilnowane, po związkowemu powiem - ogarnięte. Ale posłowie - jak się zabrali za to - to porobili tyle luk, że w tej chwili musi nastąpić nowelizacja i ona nastąpi.

        Wszystko przebiega zgodnie z planem. Mamy zrobione badania, że społeczeństwo podchodzi do tego w sposób pragmatyczny, czyli dostosowuje się. 90 proc. pracowników jest zadowolona z tej niedzieli.

        Musimy jeszcze uszczelnić pewne działania dotyczące niektórych sieci handlowych, które przekształcają się w paczkownie. Jeżeli to zrobimy, to spokojnie w przyszłym roku będziemy mieli trzy niedziele, w 2020 wszystkie niedzielę, o co żeśmy zabiegali i o czym poinformowałem na pielgrzymce ludzi pracy. Pielgrzymce, którą pierwszy raz organizował w 1983 roku ksiądz Jerzy Popiełuszko.

        Ale ta niedziela będzie się zaczynać już w sobotę a kończyć trochę później w poniedziałek.

        Trudno w tej chwili powiedzieć. Chcielibyśmy, żeby tak było. Dzisiaj dla nas najważniejsze jest faktycznie, aby uszczelnić system z tzw. PKD. Jeżeli wiodąca działalność firmy związana jest z handlem, to nie może być tak, że wykorzystują i obchodzą przepisy i są w tym dniu instytucją, w której można odebrać sobie przesyłki pocztowe. Nie iść możemy w tym  kierunku. Tak samo, jeżeli chodzi o wyroby tytoniowe, itd. Polak potrafi, ale tak nie powinno się do tego podchodzić. Dlatego musimy to uszczelnić.

        Jeżeli chodzi o dobę pracy, też w tym temacie rozmawiamy. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w Sejmie. Na pewno jest zgoda Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, aby ten system po prawie półrocznym działaniu uszczelnić.

        Podwyżki dla sfery budżetowej - zapowiadane były protesty. Czy na horyzoncie jest jakieś rozwiązanie?

        Tak, można protestować i można rozmawiać przy stole negocjacji. Mógłbym powiedzieć po protestach OPZZ - po owocach was poznamy. I co z tego, jak te protesty były już po czasie, bo de facto płaca minimalna, jeżeli chodzi o rok 2019, została podpisana przez pana premiera 15 września. Myśmy jako  "Solidarność" to wywalczyli na sierpniowym spotkaniu w komisji krajowej z panem premierem Morawieckim.

        Także po raz pierwszy od ośmiu lat zostanie odmrożony wskaźnik, który upoważnia do wyższych wynagrodzeń w sferze budżetowej. To są zaniedbania, zaniechania 8 lat. Tak od razu tego nie zrobimy jednym posunięciem, ale najważniejsze, że zostało to odmrożone.

        Największe środki finansowe trzeba kierować tam, gdzie ludzie najmniej zarabiają. I na tym nie koniec, bo będziemy chcieli walczyć na sejmowych komisjach budżetowych w listopadzie, aby jeszcze pewne elementy dotyczące tego wskaźnika zostały większe. Ale to jest początek tej drogi. Na pewno w przyszłym roku, jak rozpoczną się prace nad budżetem na rok 2020, nie odpuścimy, bo musimy ten stracony czas nadrabiać.

        Straty są duże.

        Straty są kolosalne, a skoro Prawo i Sprawiedliwość mówi o państwie profesjonalnym, o państwie, w którym mamy się czuć bezpiecznie, to musimy być obsługiwani przez profesjonalnych pracowników. Jeżeli w dalszym ciągu tak to będzie wyglądać w sferze budżetowej, to tych pracowników nie będzie. To są ludzie wykształceni, ludzie odpowiedzialni a niestety pracują niejednokrotnie za minimalne wynagrodzenie.

        Czy może udałoby się wprowadzić takie przepisy, które nie będą pozwalały właśnie zostawiać niektórych sfer samych sobie?

        Tak, ale dotychczas była taka sytuacja, że od 2016 roku - jak PiS przyszedł do władzy - to starał się zasypywać te nierówności, jeżeli chodzi o  wynagrodzenia w sferze budżetowej. Tylko robił to nie że nieudolnie, ale nie był odmrażany wskaźnik, który był mrożony, dosypywane były pieniądze i były tworzone jeszcze większe kominy.

        Stąd sytuacja w tej chwili jest nienormalna, bo w jednostkach budżetowych mamy wynagrodzenia średnie od 1850 zł pensji zasadniczej do 9000 z hakiem. Takie są rozpiętości. Musimy ten strumień pieniędzy ukierunkować, chociażby na sanepidy, urzędy wojewódzkie. Niejednokrotnie w jednym budynku pracują pracownicy samorządowi, urzędów marszałkowskich, urzędów wojewódzkich. Wykonują tę samą pracę a różnica w wynagrodzeniach jest kolosalna, dlatego musimy na tym się skupić.

        Ale najważniejsze, że o tym rozmawiamy z rządem. I rząd chce rozmawiać, premier przyjeżdża na spotkania i o tym rozmawiamy. Później przekazujemy na rady dialogu społecznego i do przodu.

        My wolimy rozmawiać przy stole negocjacji niż wychodzić na ulicę. Trzeba zapytać teraz szefa OPZZ, co wyszło z ich w marszu. A jak "Solidarność" wyjdzie na ulicę, to nie będzie nas 20 tys., bo 20 tys. nie robi na rządzie żadnego wrażenia. Trzeba po prostu pokazać siłę i wtedy każdy chce usiąść rozmawiać.

        A tu nie chodzi, żeby ktoś kogo straszył. Chodzi o to, żeby przede wszystkim rozmawiać i aby były tego pozytywne efekty. Chociażby takie jak ostatnio podpisana przez pana prezydenta ustawa dotycząca minimalnego wynagrodzenia zasadniczego dla pracowników niemedycznych.

        Myśmy jako "Solidarność" zostali sami. Pielęgniarki załatwiły swoje, lekarze swoje. A co z salowymi, co z pracownikami technicznymi, recepcjonistkami. "Solidarność" się musi o nich upominać. Taka solidarność międzyludzka, ale także "Solidarność" jako związek zawodowy, bo my zrzeszamy pracowników tych wszystkich branż, nie jesteśmy jedną grupę zawodową jako związek. Mamy wszystkich pracowników i musimy o wszystkim pracowników dbać.

        Polskie Radio Białystok

        pm

          Musimy uszczelnić działania niektórych sieci handlowych!

          • Kategoria: Kraj
          Musimy uszczelnić działania niektórych sieci handlowych!

          - Jeżeli wiodąca działalność firmy związana jest z handlem, to nie może być tak, że sieci to wykorzystują i obchodzą przepisy i są w tym dniu instytucją, w której można odebrać przesyłki pocztowe. Polak potrafi, ale tak nie powinno się do tego podchodzić. Dlatego musimy to uszczelnić - mówił dzisiaj Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" w Polskim Radiu Białystok

          Spektakl "Popiełuszko" w wykonaniu aktorów Teatru Dramatycznego w Białymstoku mogli w poniedziałek (15.10) obejrzeć widzowie w całym kraju. Przedstawienie pokazała telewizyjna Jedynka. Na widowni był m.in. przewodniczący KK NSZZ "S" Piotr Duda, z którym rozmawiał Lech Pilarski z Radia Białystok.

          Lech Pilarski: Ważny spektakl miał miejsce wczoraj w Białymstoku.

          Bardzo ważny dla "Solidarności", bo to przecież historia błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki, patrona Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność", patrona nadanego dekretem przez ojca świętego Franciszka. Tym bardziej jesteśmy z tego dumni. Ale to także wielkie zobowiązanie kultywować kult księdza Jerzego i wszystkie nauki, które głosił ksiądz szczególnie do nas - do związkowców i ludzi pracy.

          Stąd wczoraj ten spektakl już po raz kolejny w teatrze w Białymstoku i w innych miastach w naszym kraju, ale po raz pierwszy transmitowany przez Telewizję Polską w programie pierwszym, żeby szersza widownia zobaczyła biografię, pokazaną w inny sposób księdza Jerzego Popiełuszki.

          Jak to będzie z niedzielami? "Solidarność" będzie walczyła o zaostrzenie przepisów związanych z niehandlowaniem w niedzielę?

          Jak pan zna "Solidarność", to jest zdeterminowana. I to, co także kiedyś mówił Ojciec Święty Jan Paweł II i ksiądz Jerzy Popiełuszko, że największą wartością jest rodzina. I robimy to właśnie dla rodziny, dla pracowników, aby ten dzień mogli spędzić z rodziną.

          Ustawa, która weszła w życie, ma pewne mankamenty, ale nie z naszej winy, bo w naszym projekcie poselskim to było dobrze przypilnowane, po związkowemu powiem - ogarnięte. Ale posłowie - jak się zabrali za to - to porobili tyle luk, że w tej chwili musi nastąpić nowelizacja i ona nastąpi.

          Wszystko przebiega zgodnie z planem. Mamy zrobione badania, że społeczeństwo podchodzi do tego w sposób pragmatyczny, czyli dostosowuje się. 90 proc. pracowników jest zadowolona z tej niedzieli.

          Musimy jeszcze uszczelnić pewne działania dotyczące niektórych sieci handlowych, które przekształcają się w paczkownie. Jeżeli to zrobimy, to spokojnie w przyszłym roku będziemy mieli trzy niedziele, w 2020 wszystkie niedzielę, o co żeśmy zabiegali i o czym poinformowałem na pielgrzymce ludzi pracy. Pielgrzymce, którą pierwszy raz organizował w 1983 roku ksiądz Jerzy Popiełuszko.

          Ale ta niedziela będzie się zaczynać już w sobotę a kończyć trochę później w poniedziałek.

          Trudno w tej chwili powiedzieć. Chcielibyśmy, żeby tak było. Dzisiaj dla nas najważniejsze jest faktycznie, aby uszczelnić system z tzw. PKD. Jeżeli wiodąca działalność firmy związana jest z handlem, to nie może być tak, że wykorzystują i obchodzą przepisy i są w tym dniu instytucją, w której można odebrać sobie przesyłki pocztowe. Nie iść możemy w tym  kierunku. Tak samo, jeżeli chodzi o wyroby tytoniowe, itd. Polak potrafi, ale tak nie powinno się do tego podchodzić. Dlatego musimy to uszczelnić.

          Jeżeli chodzi o dobę pracy, też w tym temacie rozmawiamy. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w Sejmie. Na pewno jest zgoda Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, aby ten system po prawie półrocznym działaniu uszczelnić.

          Podwyżki dla sfery budżetowej - zapowiadane były protesty. Czy na horyzoncie jest jakieś rozwiązanie?

          Tak, można protestować i można rozmawiać przy stole negocjacji. Mógłbym powiedzieć po protestach OPZZ - po owocach was poznamy. I co z tego, jak te protesty były już po czasie, bo de facto płaca minimalna, jeżeli chodzi o rok 2019, została podpisana przez pana premiera 15 września. Myśmy jako  "Solidarność" to wywalczyli na sierpniowym spotkaniu w komisji krajowej z panem premierem Morawieckim.

          Także po raz pierwszy od ośmiu lat zostanie odmrożony wskaźnik, który upoważnia do wyższych wynagrodzeń w sferze budżetowej. To są zaniedbania, zaniechania 8 lat. Tak od razu tego nie zrobimy jednym posunięciem, ale najważniejsze, że zostało to odmrożone.

          Największe środki finansowe trzeba kierować tam, gdzie ludzie najmniej zarabiają. I na tym nie koniec, bo będziemy chcieli walczyć na sejmowych komisjach budżetowych w listopadzie, aby jeszcze pewne elementy dotyczące tego wskaźnika zostały większe. Ale to jest początek tej drogi. Na pewno w przyszłym roku, jak rozpoczną się prace nad budżetem na rok 2020, nie odpuścimy, bo musimy ten stracony czas nadrabiać.

          Straty są duże.

          Straty są kolosalne, a skoro Prawo i Sprawiedliwość mówi o państwie profesjonalnym, o państwie, w którym mamy się czuć bezpiecznie, to musimy być obsługiwani przez profesjonalnych pracowników. Jeżeli w dalszym ciągu tak to będzie wyglądać w sferze budżetowej, to tych pracowników nie będzie. To są ludzie wykształceni, ludzie odpowiedzialni a niestety pracują niejednokrotnie za minimalne wynagrodzenie.

          Czy może udałoby się wprowadzić takie przepisy, które nie będą pozwalały właśnie zostawiać niektórych sfer samych sobie?

          Tak, ale dotychczas była taka sytuacja, że od 2016 roku - jak PiS przyszedł do władzy - to starał się zasypywać te nierówności, jeżeli chodzi o  wynagrodzenia w sferze budżetowej. Tylko robił to nie że nieudolnie, ale nie był odmrażany wskaźnik, który był mrożony, dosypywane były pieniądze i były tworzone jeszcze większe kominy.

          Stąd sytuacja w tej chwili jest nienormalna, bo w jednostkach budżetowych mamy wynagrodzenia średnie od 1850 zł pensji zasadniczej do 9000 z hakiem. Takie są rozpiętości. Musimy ten strumień pieniędzy ukierunkować, chociażby na sanepidy, urzędy wojewódzkie. Niejednokrotnie w jednym budynku pracują pracownicy samorządowi, urzędów marszałkowskich, urzędów wojewódzkich. Wykonują tę samą pracę a różnica w wynagrodzeniach jest kolosalna, dlatego musimy na tym się skupić.

          Ale najważniejsze, że o tym rozmawiamy z rządem. I rząd chce rozmawiać, premier przyjeżdża na spotkania i o tym rozmawiamy. Później przekazujemy na rady dialogu społecznego i do przodu.

          My wolimy rozmawiać przy stole negocjacji niż wychodzić na ulicę. Trzeba zapytać teraz szefa OPZZ, co wyszło z ich w marszu. A jak "Solidarność" wyjdzie na ulicę, to nie będzie nas 20 tys., bo 20 tys. nie robi na rządzie żadnego wrażenia. Trzeba po prostu pokazać siłę i wtedy każdy chce usiąść rozmawiać.

          A tu nie chodzi, żeby ktoś kogo straszył. Chodzi o to, żeby przede wszystkim rozmawiać i aby były tego pozytywne efekty. Chociażby takie jak ostatnio podpisana przez pana prezydenta ustawa dotycząca minimalnego wynagrodzenia zasadniczego dla pracowników niemedycznych.

          Myśmy jako "Solidarność" zostali sami. Pielęgniarki załatwiły swoje, lekarze swoje. A co z salowymi, co z pracownikami technicznymi, recepcjonistkami. "Solidarność" się musi o nich upominać. Taka solidarność międzyludzka, ale także "Solidarność" jako związek zawodowy, bo my zrzeszamy pracowników tych wszystkich branż, nie jesteśmy jedną grupę zawodową jako związek. Mamy wszystkich pracowników i musimy o wszystkim pracowników dbać.

          Polskie Radio Białystok

          pm

           

            Pracownicy dobrze oceniają ograniczenie handlu w niedzielę

            Pracownicy dobrze oceniają ograniczenie handlu w niedzielę

            – Badania przeprowadzone wśród pracowników handlu pokazują, że ograniczenie handlu w niedzielę jest bardzo dobrze przez nich oceniane, a to był główny cel NSZZ „Solidarności”. To bardzo dobra wiadomość – powiedział w Radiu Gdańsk Marek Lewandowski, rzecznik przewodniczącego KK
             

            - Po wprowadzeniu ograniczenia nie nastąpiły zwolnienia pracowników, ani nie spadły obroty – jak zapowiadali niektórzy pracodawcy z branży handlowej. To pokazuje, że nie sprawdziły się kasandryczne wizje roztaczane przez przeciwników ustawy – mówił w dzisiejszej audycji „Ludzie i Pieniądze” rzecznik.


            W programie Iwony Wysockiej wraz z Tomaszem Szymczakiem, szefem Inkubatora Przedsiębiorczości Starter, dyskutowano również o przekopie Mierzei Wiślanej.

            Więcej w programie RG >>>

              Pikieta kolejarzy przed MSWiA!

              Pikieta kolejarzy przed MSWiA!

              Wczoraj przed siedzibą MSWiA w Warszawie odbyła się pikieta, na którą NSZZ „Solidarność” Straży Ochrony Kolei zaprosiła wszystkich pracowników SOK oraz pracowników innych spółek kolejowych, niezależnie od przynależności związkowej. Wzięło w niej udział około 1,5 tys. osób.

              Głównym postulatem związkowców jest wznowienie prac nad projektem ustawy o Straży Kolejowej, który w kwietniu 2016 r. został przekazany do konsultacji społecznych. Prace nad ustawą, z powodu braku środków w budżecie, zamrożono. Kolejarze chcieliby też przekształcić Straż Ochrony Kolei w Straż Kolejową, tak jak to było sto lat temu.

              – Piotr Duda chciał, bym wam przekazał, że „Solidarność” jest z wami i upomni się o ustawę. Źle jest, gdy zapomina się o tych, którzy strzegą bezpieczeństwa, a ustawa, o którą walczymy zapewnia, że państwo będzie bezpieczne. Pamiętajmy, że mundur to honor i odpowiedzialność – stwierdził Bogdan Biś, pierwszy zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność.

              W 2006 r. rozpoczęły się prace nad projektem ustawy o Straży Kolejowej i podporządkowania jej pod Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, po to aby poprawić system ochrony całej kolei.

              – 12 lat temu zapewniono nas, że SOK będzie dbać o pracowników kolei, całą infrastrukturę i pasażerów. Jednak potem ustawa została wyrzucona z Sejmu. PKP płaci miliony złotych firmom ochraniającym, które są nieprofesjonalne i nieprzygotowane do obrony. Mateusz Morawiecki obiecał, że ustawa wejdzie w życie. I co? I nic! – dodał Henryk Grymel, przewodniczący Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ „Solidarność”

              Pod koniec pikiety związkowcy przekazali przedstawicielce ministerstwa petycję.

              Założenia projektu ustawy o Straży Ochrony Kolei - stan faktyczny

               

              Tysol, oprac.mig

                „Popiełuszko” Teatr Telewizji

                • Kategoria: Kraj
                „Popiełuszko” Teatr Telewizji

                Spektakl „Popiełuszko” wystawiany przez Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki z Białegostoku, dzięki staraniom NSZZ "Solidarność" został nagrany przez Teatr Telewizji i 15 października po raz pierwszy był wyemitowany w TVP1.

                Sztuka w reżyserii Jana Nowara jest artystyczną interpretacją ziemskiej drogi bł. ks. Jerzego Popiełuszki. W spektaklu wykorzystano m.in. oryginalne wypowiedzi bliskich ks. Jerzego, dokumenty kościelne oraz sądowe. Jak powiedział reżyser spektaklu, twórcy nie chcieli mierzyć się ze świętością ks. Jerzego, ale z jego człowieczeństwem.

                – Tacy ludzie jak ks. Jerzy Popiełuszko w cieżkich czasach dodawali otuchy, dodawali nadziei. Zapłacili za to życiem. My dziś musimy budować na przesłaniu dobra, które zostawił nam ks. Jerzy Popiełuszko. To przesłanie jest najbardziej uniwersalne, mówi, że wobec zła nie można iść na żadne kompromisy. Ale ta bezkompromisowość nie przekłada się nigdy na nienawiść. To zawołanie „zło dobrem zwyciężaj” jest również przesłaniem na dzisiejsze czasy – mówił dyrektor białostockiego teatru Piotr Półtorak

                – Trzy miesiące przed premierą nie mieliśmy nic, ani pieniędzy, ani aktora do głównej roli, ani reżysera. To chyba opatrzność boska i pomoc samego bł. ks. Jerzego pomogła i udało nam się doprowadzić do premiery – dodał Piotr Półtorak

                Jakub Lasota, aktor wcielający się w postać ks. Jerzego Popiełuszki:
                Początki pracy były trudne, dlatego że z tyłu głowy mieliśmy wciąż na uwadze fakt, że mierzymy się z ikoną, mierzymy się z kimś, kogo wiele osób pamięta i będzie poszukiwało w naszym spektaklu tego kogoś, kogo pamiętają. Na początku baliśmy się tego. Szczęśliwie reżyser, ja oraz cała reszta zespołu, nie tylko aktorów, ale także obsługi technicznej, my wszyscy wspólnie czujemy, że chodziło nam o to, by pokazać człowieka, żeby Jerzy był jak najbardziej ludzki. Nie pokazywać go jako świętego od samego początku. Nie, cała jego wielkość polegała a tym, że on był człowiekiem. Zmierzenie się z tą rolą było dużym wyzwaniem. Na samym początku założyłem sobie, że nie będę się ścigał z ikoną. Że będę próbował sam dowiedzieć się, przeprowadzić swego rodzaju śledztwo. I starałem się porozmawiać z osobami, które znały Jerzego. Chciałem dowiedzieć się, jaki Jerzy był w środku. A niesamowite jest to, że kiedy zacznie się od środka, to pojawiają się gesty, ruchy charakterystyczne dla tego człowieka. Później, po premierze, pierwsze słowa, jakie powiedział mi brat Jerzego, Józef, to były: „O! Jerzy taki był! Taki Jerzy był!”. Więc się bardzo ucieszyłem.

                Gdy byłem dzieckiem, Jerzy Popiełuszko funkcjonował w mojej świadomości jako postawa życia, przykład, w jaki sposób człowiek może żyć, niezależnie od tego, kim jest. Wierzę głęboko w to, że Jerzy niezależnie od tego, w jakich okolicznościach by się urodził – w jakiej kulturze, w jakiej religii, robiłby tak samo dobrą robotę. Bo on był ponad to wszystko. On był poza granicami, które często próbujemy budować jako ludzie. Myślę, że w tych czasach, w których teraz żyjemy, robiłby też wszystko, żeby ludzi jednać, a nie dzielić.

                pm

                  Zagrają dla Niepodległej!

                  Zagrają dla Niepodległej!

                  Region Dolny Śląsk NSZZ Solidarność serdecznie zaprasza na koncert ROCK for Freedom – DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI we wrocławskiej Hali Stulecia.

                  10 listopada 2018 r. godz. 18.00 wystąpią zespoły: DŻEM, IRA, HAPPYSAD.
                  Dla członków Solidarności bilety w promocyjnej cenie 40 zł (miejsca stojące), 60 zł (miejsca siedzące).

                  11 LISTOPADA 2018 r. godz. 18.00 wystąpią: LADY PANK, KRZYSZTOF ZALEWSKI, KOMBI.
                  Dla członków Solidarności bilety w promocyjnej cenie 40 zł (miejsca stojące) i 60 zł (miejsca siedzące).
                  Istnieje również możliwość zakupienia biletu dwudniowego w promocyjnej cenie 65 zł (miejsca stojące).

                  Bilety można nabyć w siedzibie Solidarności, pl. Solidarności 1/3/5, I piętro, pok. 108. tel. 71 78 10 138 lub 605 559 044.
                   
                   
                  Region Dolny Śląsk

                   

                    Ustawa o zakazie handlu w niedzielę dobra dla wszystkich

                    Ustawa o zakazie handlu w niedzielę dobra dla wszystkich

                    Badania pokazują, że 90 proc pracowników handlu jest zadowolona z ustawy. Nie nastąpiły grupowe zwolnienia w handlu, mało tego, zapotrzebowanie na nowych pracowników rośnie. Przychody sklepów zwiększają się. Ustawa ma też pozytywny odbiór społeczny. To wszystko nas bardzo cieszy – mówi Alfred Bujara w rozmowie z Andrzejem Berezowskim

                    Tysol.pl: Jak pracownicy oceniają ustawę?

                    Alfred Bujara, Przewodniczący Sekretariatu Krajowego Handlu, Banków i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”: Pozytywnie. Badania pokazują, że 90 proc pracowników handlu, niezależnie czy pracują w sklepie wielkopowierzchniowym, dyskoncie, czy butiku, jest zadowolona z ustawy. Cieszą się, że mają wreszcie wolne niedziele. Cieszą się też, że w przyszłości wszystkie niedziele będą wolne.

                    Działanie ustawy nie spowodowało, że nastąpiły grupowe zwolnienia w handlu, mało tego, zapotrzebowanie na nowych pracowników w handlu wynosi obecnie 16 proc, czyli ok 160 tys. Małe sklepy nie straciły klientów. Ich przychody zwiększają się. Zwiększyła się zresztą sprzedaż detaliczna w ogóle. Ustawa ma też pozytywny odbiór społeczny. To wszystko nas bardzo cieszy.
                    Co oznacza pozytywny odbiór społeczny?

                    Obserwujemy chociażby, że klienci stają się bardziej wyrozumiali dla pracowników, odnotowujemy też mniej zachowań agresywnych ze strony klientów. Społeczeństwo zaczyna doceniać uniwersalną wartość niedzieli.

                     Mimo to w dyskusji o wolnych niedzielach dominują argumenty ekonomiczne. Również Pan podkreśla, że ustawa nie spowodowała ograniczenia zatrudnienia, czy spadku przychodów sklepów. Czy to dobrze?
                     
                    Argumenty ekonomiczne są dobre w tej dyskusji, ponieważ trudno z nimi dyskutować. Gdy mówimy, że według danych GUS sprzedaż detaliczna w cenach stałych w marcu była wyższa niż przed rokiem o 8,8 proc. a tempo wzrostu sprzedaży, w tym roku jest wyższe niż w poprzednim, to nikt nie podważa zasadności tych danych. Tymi danymi obalamy też mity ekonomiczne, które próbowali i próbują stworzyć przeciwnicy ustawy.
                     
                    Liczy Pan, że prace nad nowelizacją ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę przyspieszą. Czy jeśli to nie nastąpi, zwróci się Pan o pomoc, jako przewodniczący sekretariatu handlu do całej Solidarności?

                    Minister Elżbieta Rafalska zgodziła się, by prace nad nowelizacją ustawy nabrały tempa. Prawdopodobnie nowelizacja wejdzie życie jeszcze w tym roku. Dlatego też na chwilę obecną nie ma potrzeby szczególnie angażować w proces nowelizacji całego związku.
                    Być może nowelizacje wejdzie pod obrady sejmu jako projekt poselski. To przyspieszy pracę.
                     
                    Jacy posłowie zgłoszą taki projekt?

                    Wierzę, że są posłowie, którym ideały Solidarności są bliskie i zgłoszą poselskie poprawki do projektów odpowiadające naszym oczekiwaniom.
                     
                     
                    www.tysol.pl
                     

                     

                      Subskrybuj to źródło RSS

                      Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.