Menu
  • Polski (PL)
Biuro Prasowe

Biuro Prasowe

Krajowa Sekcja Młodych ma nowe władze!

Krajowa Sekcja Młodych ma nowe władze!

23 października Krajowa Sekcja Młodych NSZZ Solidarność wybrała nowe władze. Nowym przewodniczącym KSN został Maciej Tyczyński, pełniący funkcję przewodniczącego regionalnej Sekcji Młodych z Mazowsza i reprezentujący branżę medyczną.

Dotychczas funkcję przewodniczącego KSM NSZZ Solidarność pełnił Marcin Gallo. Maciej Tyczyński nie miał kontrkandydata i został wybrany jednogłośnie.

W skład Rady Sekcji weszli: Kamil Cholewiński (region Mazowsze, NFZ), Ksenia Ulanowicz-Sienkiel (dotychczasowy Sekretarz KSM), Alicja Skowron (region Mazowsze), Łukasz Zakrzewski (Huta Stalowa Wola).

Komisję Rewizyjną odtąd tworzyć będą: Malwina Drozdowska (Glaxo Smith Kline, region Wielkopolska), Karol Kamiński (VW Poznań, region Wielkopolska) oraz Adam Szydłowski (Kopalnia Turów). Nad poprawnością głosowania czuwał Jerzy Wielgus.

    Krajowy Zjazd Delegatów 25-26 października w Częstochowie

    Krajowy Zjazd Delegatów 25-26 października w Częstochowie

    25-26 października 2018 roku odbędzie się Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ Solidarność. Miejscem obrad będzie Częstochowa.

    Do kompetencji KZD należy m.in. uchwalanie ogólnego programu działania Związku, zmiana Statutu oraz wybór przewodniczącego Komisji Krajowej. Od 2010 roku funkcję przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „S” pełni Piotr Duda (był przewodniczącym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego).

    Krajowy Zjazd Delegatów to najwyższa władza Związku. Nie tylko wybiera i rozlicza przewodniczącego i Komisję Krajową, ale też przyjmuje najważniejszy dokument – uchwałę programową. To w niej znajdują się zapisy co „Solidarność” będzie robiła przez najbliższe cztery lata.

    Gościem zjazdu będzie m.in prezydent RP Andrzej Duda, który w maju 2015 roku podczas wyborów prezydenckich podpisał ze związkiem umowę programową.

    Krajowy Zjazd Delegatów tworzą delegaci wybrani przez walne zebrania delegatów regionów. Liczba miejsc mandatowych przypadających poszczególnym regionom jest proporcjonalna do liczby członków Związku zrzeszonych w danym regionie. Ponadto w skład KZD wchodzą przewodniczący zarządów regionów i rad krajowych sekretariatów branżowych oraz przewodniczący Rady Krajowego Sekretariatu Emerytów i Rencistów. Na częstochowski KZD przybędzie 325 delegatów.

     

     

      Zobacz największe sukcesy Związku!

      Zobacz największe sukcesy Związku!

      Beneficjantami działań Solidarności są nie tylko związkowcy, ale również wszyscy Polacy. To odróżnia „S” od związków branżowych i... od innych związków. Jakie były najważniejsze sukcesy związku w ciągu upływającej kadencji jego władz? Przedstawiamy subiektywny katalog.

      Działania „S” są często odpowiedzią na właściwie zdiagnozowane oczekiwania Polaków. Na przykład powszechnym pragnieniem Polaków było przywrócenie wieku emerytalnego lub wprowadzenia ograniczenia handlu w niedzielę. W odpowiedzi na te oczekiwania Solidarność podjęła działania, których efektem było wprowadzenie stosownych ustaw. Stało się to możliwe także dlatego, że część postulatów społecznych związku Zjednoczona Prawica wpisała w poczet swych obietnic wyborczych, co niewątpliwie przyczyniło się do wygrania przez to ugrupowanie wyborów prezydenckich i wyborów do parlamentu. 

      Z efektów działań podejmowanych przez związek korzysta często całe polskie społeczeństwo. Z dobrodziejstw wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej korzysta wielu pracowników zatrudnionych na określony typ umowy. Tzw. syndrom pierwszej dniówki mógł dotknąć wszystkich pracowników, którzy rozpoczynali nową pracę. 

      Solidarność działa cierpliwie i konsekwentnie. Projekt nowelizacji ustawy o agencjach pracy tymczasowej wprowadzającej rozwiązania znacznie korzystniejsze dla pracowników „S” przedstawiła już w 2012 roku. Nowelizacja została przyjęta dopiero w 2017 roku. Któż z czytelników pamięta zaś dziś dokładnie pierwsze protesty dotyczące podniesienia wieku emerytalnego? 

      Osiągnięcie celów, jakie poniżej opisujemy, nie byłoby możliwe bez rozbudowanych struktur związkowych. Eksperci związkowi i doświadczeni członkowie Związku potrafią wypracować argumenty, które użyte w dyskusjach i debatach uwypuklają potrzeby pracowników, czy szerzej: społeczeństwa. Solidarność potrafi zbudować też nie tylko poszczególne zapisy projektów ustaw, ale całe projekty regulacji prawnych, co m.in. znacząco przyspiesza szybkość procedowania i wprowadzenia w życie nowych przepisów. Wiedza, doświadczenie i ciężka praca pozwalają również dostrzec groźne dla pracowników zapisy, które potrafią pojawić się nagle i niespodziewanie w projektach ustaw. Przykładem takiego działania było wpisanie, w związku z przyjęciem ustawy o RODO, do Kodeksu pracy możliwości monitorowania pomieszczeń organizacji związkowych i łazienek. Związek stanowczo sprzeciwił się temu zapisowi. Ma zostać wycofany. 

      Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego 
      Nie bez znaczenia jest jednak to, że gdy argumenty merytoryczne odbijają się od ścian, to związek może i potrafi zorganizować pikiety i demonstracje. Liczne i głośne. Mimo że ostatnia pikieta przed siedzibą Polskiej Grupy Energetycznej dotyczyła łamania praw związkowych tylko w jednej firmie, to jej organizatorem był Krajowy Sekretariat Górnictwa i Energetyki, zrzeszający związkowców branży górnictwa węgla kamiennego, brunatnego, rud cynku i ołowiu, soli, miedzi i wielu innych, a w pikiecie wzięli udział związkowcy z wielu zakładów pracy, w myśl zasady: „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.  

      To dzięki tej zasadzie wypowiedzi medialne Przewodniczącego Piotra Dudy, gdy mówi o tym, że Solidarności pozostaje ulica, robią wrażenie na rządzących. Wiedzą, że muszą się liczyć z organizacją, która potrafi i może zmobilizować setki tysięcy swoich członków. 

      Jakie zatem były najważniejsze sukcesy związku w ciągu ostatniej kadencji? Poniżej przedstawiamy listę dziesięciu naszym zdaniem najważniejszych. Ponadto w ramach zamieszczamy wypowiedzi ekspertów o niektórych sukcesach mniej medialnych.

      Ograniczenie handlu w niedzielę
      11 marca pracownicy handlu cieszyli się pierwszą niedzielą wolną od pracy. Wbrew zapowiedziom części ekonomistów i finansistów związanych z wielkimi sieciami handlowymi koniec świata tego dnia nie nastąpił. Swoją drogą, jeśli ci ekonomiści doradzają w ten sam sposób zarządom korporacji w kwestiach innych niż ograniczenie handlu, to nie wróżę tym firmom świetlanej przyszłości. Koniec świata nie nastąpił także w czasie kolejnych niedziel wolnych od zakupów w dużych sklepach. 

      Zanim doszło do przyjęcia ustawy o ograniczeniu handlu, Solidarność stoczyła batalię na argumenty z przeciwnikami wprowadzenia ograniczenia. Również dziś Krajowy Sekretariat Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność prezentuje argumenty przemawiające za zasadnością utrzymania ustawy i rozszerzenia zakresu jej obowiązywania. Dominują argumenty ekonomiczne. Pytany przed „Tygodnik Solidarność” Alfred Bujara, przewodniczący KSBHiU, dlaczego związek używa w debacie głównie argumentów ekonomicznych, odpowiedział:
       

      Argumenty ekonomiczne są dobre w tej dyskusji. Gdy mówimy, że według danych GUS sprzedaż detaliczna w cenach stałych była wyższa niż przed rokiem, a tempo wzrostu sprzedaży w tym roku jest wyższe niż w poprzednim, to nikt nie podważa zasadności tych danych. Tymi danymi obalamy też mity ekonomiczne, które próbowali i próbują stworzyć przeciwnicy ustawy.


      Czy jednak ekonomia jest najlepszą nauką do rozstrzygania kwestii wolnych niedziel? Dr Paweł Drobny z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie twierdzi, że niekoniecznie. W rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” podkreśla, że ekonomiści powinni milczeć na temat wolnej niedzieli. Niedziela nie ma bowiem sensu ekonomicznego. Ma sens nieekonomiczny. Powinna być czasem wolnym od pracy, ponieważ jest to czas święty, a świętość nie jest przedmiotem zainteresowania ekonomii.
       

      Powinniśmy chronić niedzielę jako dzień wolny od pracy nie tyle po to, aby był to dzień wolny, ale dlatego, że jest to w naszej kulturze czas święty. Słowo «święty» oznacza «odmienny», «inny», «przynależny do bóstwa». Musi to być dzień całkiem inny od sześciu pozostałych dni tygodnia, w które pracujemy


      – mówi. Przygotowany przez „S” projekt ustawy w czasie prac legislacyjnych został znacznie przerobiony. Niektórzy przedsiębiorcy wykazali się też nie lada kreatywnością w interpretowaniu poszczególnych zapisów ustawy. To powoduje, że dziś „S” domaga się nowelizacji ustawy. Liczy tu na pomoc posłów, którzy wywodzą się z „S”.
       

      Wierzę, że są posłowie, którym ideały Solidarności są bliskie, zgłoszą poselskie poprawki do projektów odpowiadające naszym oczekiwaniom


      – mówi Alfred Bujara. 

      Przywrócenie wieku emerytalnego – i tak wygraliśmy 
      Solidarność w czasie kampanii prezydenckiej zawarła porozumienie z kandydatem Andrzejem Dudą. Zaryzykowała, bo przecież nie było wiadomo, czy Duda zwycięży w wyborach. Porozumienie zawierało przyrzeczenie, że Andrzej Duda, gdy zostanie prezydentem, skorzysta z prawa do inicjatywy ustawodawczej i wprowadzi do parlamentu projekt ustawy o wieku emerytalnym. Prezydent dotrzymał słowa. W listopadzie 2016 roku posłowie przegłosowali ustawę, na mocy której obniżaniu uległ wiek emerytalny.
       

      Nie przypuszczałem nawet, że będę tak usatysfakcjonowany głosowaniem na tak, za prezydenckim projektem ustawy obniżającej wiek emerytalny. Znamienne, że po ogłoszeniu wyników wszyscy członkowie klubu poselskiego PiS spontanicznie wstali i zaczęli skandować: „Solidarność”. Takie pozytywne emocje w sejmie nie zdarzają się często


      – wspomina poseł Janusz Śniadek w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność”. „Za” głosowali członkowie Prawa i Sprawiedliwości oraz Kukiz’15. „Przeciwko” byli politycy Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej.  
       

      Tę sprawę traktujemy i traktowaliśmy jako niezwykle ważną; to piękny dzień dla Solidarności


      – powiedział prezydent tuż po podpisaniu ustawy podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim.

      Solidarność chciała, aby nie tylko wiek uprawniał do przejścia na emeryturę, ale również staż pracy.  Jednak w czasie prac legislacyjnych posłowie odrzucili możliwość przechodzenia na emeryturę po przepracowaniu określonej liczby lat. Dziś rząd argumentuje, że nie ma na to wystarczających środków.  

      Dziś Solidarność zabiega o to, aby ustawy o znaczeniu systemowym, a taką jest ustawa o wieku emerytalnym, nie mogły być znacząco nowelizowane zwykłą większością głosów. Potrzebne byłoby do tego np. referendum lub zgoda  2/3 parlamentarzystów. 

      Minimalne wynagrodzenie dla pracowników medycznych  
      W październiku bieżącego roku prezydent w obecności Piotra Dudy, Marii Ochman, Elżbiety Rafalskiej i Łukasza Szumowskiego podpisał ustawę z dnia 13 września 2018 roku o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników wykonujących zawody medyczne zatrudnionych w podmiotach leczniczych oraz ustawę o zmianie ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym oraz niektórych innych ustaw. 

      Ustawa zwiększa krąg osób, które podlegają przepisom o płacy minimalnej pracowników medycznych o sanitariuszy, fizyków medycznych, techników i opiekunki.
       

      Walczyliśmy w osamotnieniu, aby dziś ta ważna sprawa, bo dotycząca kwestii sprawiedliwości społecznej, została uregulowana. To bardzo ważna ustawa dla wszystkich pracujących w ochronie zdrowia. Dziękuję tym, którzy przyczynili się do powstania tej ustawy


      –  powiedział w czasie uroczystości podpisania ustawy Piotr Duda.
       

      Ta ustawa nie rozwiązuje wszystkich problemów. Nie jest też panaceum na zmniejszenie dysproporcji płac i roszczeń pracowniczych. Ale po raz pierwszy w systemie ochrony zdrowia dostrzega się nie tylko lekarzy i pielęgniarki – praca w szpitalu jest przecież dziełem zespołowym


      – powiedziała „Tygodnikowi Solidarność” Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia „S”.

      Koniec syndromu pierwszej dniówki
      Pierwszego września 2016 roku zaczął obowiązywać zapis, który pozwala na likwidację syndromu pierwszej dniówki. Przed wprowadzeniem przepisu pracodawca mógł dostarczyć umowę pracownikowi do końca pierwszego dnia pracy. Rodziło to patologie. Nieuczciwi pracodawcy odwlekali moment zawarcia umowy z pracownikami. Potrafili też po pierwszym dniu pracy powiedzieć nowemu pracownikowi, żeby więcej do nich nie przychodził i jednocześnie nie zapłacić za dzień pracy. Pracodawcy, którzy zatrudniali na czarno, wykorzystywali przepis do bawienia się w kotka i myszkę z Inspekcją Pracy. Gdy przychodziła kontrola, twierdzili, że część pracowników jest właśnie pierwszy dzień w pracy (mimo że w rzeczywistości pracowali od wielu miesięcy) i że właśnie do końca dnia zawrą z nimi umowę. 

      13 złotych i nie kombinuj!
      Dzięki tej regulacji pracownicy pracujący w oparciu o umowę śmieciową muszą otrzymać za godzinę swojej pracy nie mniej niż 13 złotych brutto. O wprowadzenie przepisów minimalnej stawki godzinowej  „S” długo zabiegała. Jest on potrzebny, bo wciąż w wielu branżach  pracownicy wykonują pracę w oparciu o umowy śmieciowe.
       

      Minimalna stawka godzinowa to wielki sukces Solidarności. Jest realizacją jednego z punktów naszej umowy programowej z ówczesnym kandydatem na prezydenta Andrzejem Dudą


      – mówił po wprowadzeniu regulacji Piotra Duda. Po wejściu w życie ustawy o płacy minimalnej okazało się, że ok 15-20 proc. pracodawców jej nie przestrzega.
       

      Te kilkanaście procent nieuczciwych stanowi bardzo poważny margines, czasami głęboko patologiczny


      – mówił „Tygodnikowi Solidarność” Marek Lewandowski, rzecznik prasowy przewodniczącego „S”. Opowiadał, że niektórzy nieuczciwi pracodawcy zaczęli stosować różne wytrychy prawne. Jeden z nich zatrudnił sprzątaczkę. Płacił jej 13 złotych za godzinę, ale jednocześnie wydzierżawił odkurzacz za 500 złotych miesięcznie. To spowodowało, że w rzeczywistości zarabiała znacznie mniej. Dlatego też Solidarność w porozumienia z PIP stworzyła akcję 13 złotych i nie kombinuj! Akcja zakończyła się sukcesem. 

      Klauzule społeczne w ustawie prawo zamówień publicznych
      Solidarność walczyła o wprowadzenie tzw. klauzul społecznych w ustawie prawo zamówień publicznych. I tak się stało. 22 czerwca 2016 r. Sejm uchwalił obszerną nowelizację ustawy, która nakłada na zamawiających obowiązek wymagania zatrudnienia na podstawie umowy o pracę zawsze tam, gdzie praca nosi cechy stosunku pracy. Ponadto wprowadza obowiązek zawierania kryteriów pozacenowych w wartości przynajmniej 40 proc. Można powiedzieć, że aż dziw, że klauzul społecznych nie było wcześniej, a przetargi publiczne wygrywały te firmy, które proponowały najniższą cenę. Nowelizacja miała też na celu  implementację do polskiego prawa zapisów nowych dyrektyw UE. 

      Zmiana ustawy o agencjach pracy tymczasowej
       

      Ta zmiana zapewni skuteczną ochronę pracowników tymczasowych


      – mówił w kwietniu  Piotr Duda, dziękując jednocześnie minister Elżbiecie Rafalskiej za inicjatywę ustawodawczą dotyczącą nowelizacji ustawy o agencjach pracy tymczasowej, której punktem wyjścia był projekt Solidarności. Ustawa zapewniła pracownikom tymczasowym znacznie lepszą ochronę w porównaniu do przepisów wcześniej obowiązujących. Ogranicza stosowanie umów cywilno-prawnych, praktyki zastępowania pracowników stałych tymczasowymi oraz uniemożliwia kierowanie tego samego pracownika tymczasowego w to samo miejsce pracy przez różne agencje. O jednej ze zmian, jakie wprowadziła nowelizacja, pisze w ramce znajdującej się obok artykułu dr Anna Reda-Ciszewska.    

      Wyłączenie z płacy minimalnej dodatku za prace w porze nocnej

      Zarabiam mało, bardzo mało. Na poziomie płacy minimalnej. Ostatnio ucieszyłem się, bo rząd zapowiedział podwyższenie płacy minimalnej. Liczyłem na podwyżkę. Ale szef powiedział mi, że dodatek za pracę w porze nocnej jest wliczany do podstawy i zarabiam wystarczająco dużo


      – pisał w 2016 roku jeden z czytelników „Tygodnika Solidarność”. Od początku roku 2017 roku pracodawca nie może tego robić. Weszła bowiem w życie nowelizacja Kodeksu pracy, którą forsowała Solidarność. 

      Rada Dialogu Społecznego – dialog wychodzi z kąta

      Powstanie Rady Dialogu Społecznego, przewidziane w zaakceptowanej w piątek przez Senat ustawie, to nowe otwarcie w dialogu społecznym


      – ocenili zgodnie na wspólnej konferencji minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz oraz przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda.
       

      Choć chcieliśmy więcej, to osiągnęliśmy kompromis. Uważamy, że na dziś ta ustawa wyprzedza epokę, nawet jeśli chodzi o ustawy w poszczególnych państwach europejskich


      – dodał wówczas Piotr Duda. Było to w roku 2015. 

      Zanim doszło do przyjęcia ustawy o RDS, związki zawodowe  26 czerwca 2013 r. wyszły z Komisji Trójstronnej, uznając, że dialog w jej ramach jest pozorowany, a rząd nie bierze pod uwagę  postulatów partnerów społecznych. Wkrótce potem „S” rozpoczęła pracę nad nową ustawą. Własny projekt przedstawili też pracodawcy. Pracodawcy i związkowcy wypracowali następnie jednolity tekst, który przedstawili rządowi. 

      Projekt ustawy spotkał się z poparciem wszystkich partii zasiadających w 2015 roku w parlamencie. Po 3 czytaniu za przyjęciem ustawy głosowało 425 posłów, 3 było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu. O funkcjonowaniu RDS mówi Piotr Duda w wywiadzie, który zamieszczamy w numerze. 

      Zmiana ustawy o związkach zawodowych
      Nowej ustawie o związkach zawodowych przyjdzie jeszcze poświęcić odrębne artykuły, które będą starannie omawiały jej poszczególne zapisy. Najistotniejsza zmiana, jaką wprowadza podpisana przez Prezydenta RP w dniu 25 lipca 2018 r. ustawa w stosunku do wcześniejszych regulacji prawnych, to objęcie pełnym prawem koalicji związkowej wszystkich osób wykonujących pracę zarobkową, które na gruncie konstytucyjnym i prawnomiędzynarodowym mogą być zaliczane do kategorii pracowników. Innymi słowy mówiąc, członkami związku mogą zostać m.in. osoby pracujące na tzw. śmieciówkach. Do tej pory takich możliwości nie miały. O taką możliwość związki zawodowe zabiegały od wielu lat i... udało się. W końcu.

       

        Jesteśmy po to, żeby rozwiązywać problemy

        Jesteśmy po to, żeby rozwiązywać problemy
        25 października rozpocznie się Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ Solidarność, który podsumuje ostatnie 4 lata działalności związku. Gdyby miał Pan wymienić największe sukcesy Solidarności z tego okresu, co by to było i dlaczego?
        – Jest ich dużo i wszystkie są ważne. Ale gdybym miał sam ustalić czołówkę, to byłoby to: przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego, ograniczenie handlu w niedzielę, ustawa o płacy minimalnej i stawce godzinowej oraz minimalne wynagrodzenia zasadnicze dla pracowników służby zdrowia. Okupiliśmy to ciężką, wieloletnią pracą, a jej finał wcale nie był oczywisty. Szczególnie w przypadku pracowników niemedycznych, gdzie jako Solidarność zostaliśmy na placu boju sami. Tym większa satysfakcja i poczucie dumy, że jesteśmy prawdziwą Solidarnością. Pamiętajmy też, że choć to zasługa całego związku, to w przypadku handlu w niedzielę i pracowników niemedycznych szczególnie trzeba wskazać Alfreda Bujarę i Mariolę Ochman. To ich wielka zasługa.
         
        Jeśli delegaci obdarzą Pana zaufaniem i zostanie Pan wybrany przewodniczącym „S” na kolejną kadencję, jakie będą priorytet związku na najbliższe miesiące? 
        – O tym oczywiście zdecydują delegaci, przyjmując uchwałę programową. Według mnie to państwowa sfera budżetowa. Dzięki Solidarności odmrożony został wreszcie wskaźnik wzrostu wynagrodzeń, ale zapaść w tym sektorze jest ogromna i potrzeba kilku lat, aby to odrobić. Stoimy też przed koniecznością nowelizacji ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę, tak aby ją uszczelnić. To będą jedne z większych wyzwań, przed którymi stoi obecnie Solidarność. 
         
        Podczas zbliżającego się KZD delegaci będą głosować nad zmianami w statucie NSZZ Solidarność. Projekt wewnętrznej reformy związku został zgłoszony przez śląsko-dąbrowską Solidarność, ale powstał on przy Pańskim współudziale. Dlaczego te zmiany są tak potrzebne? 
        – Są dwie główne propozycje – kadencyjność i sąd koleżeński. Zacznę od tej drugiej. Dzisiaj w przypadku niegodnego i niezgodnego ze statutem związku postępowania członka, decyzje może podejmować jedynie podstawowa organizacja związkowa. A bywa, że mamy do czynienia ze sprawami bulwersującymi, które szkodzą całemu związkowi. I nic nie można z tym zrobić, bo np. jego własna organizacja go chroni. Musimy mieć narzędzie dające gwarancję rzetelnego i obiektywnego osądu, aby w takich przypadkach interweniować. Potrzebne jest też miejsce do rozstrzygania sporów wewnątrzzwiązkowych i mediacji. Jeśli chodzi o kadencyjność, która, przypomnę, miałaby dotyczyć jedynie szczebla krajowego regionów i sekretariatów branżowych, to szansa na nowych liderów. Taka „świeża krew” jest dobra i sprzyja budowaniu siły związku. 
         
        Kadencyjność jest szansą na odmłodzenie struktur związku?
        – Tu nie tyle chodzi o odmłodzenie, co świeże spojrzenie. Nowe pomysły. Świat się zmienia, my też musimy się zmieniać.
         
        Jaka będzie ta następna kadencja dla Solidarności? Dialog społeczny na szczeblu ogólnokrajowym wgląda znacznie lepiej niż jeszcze kilka lat temu, co nie oznacza, że na linii Solidarność-rządzący nie ma punktów spornych. Tych w ostatnich miesiącach pojawia się coraz więcej...
         – Bo i problemy do rozwiązania są trudne. Weźmy budżetówkę. To kosztowny i skomplikowany proces wydobywania z zapaści materialnej pracowników tego sektora. Wieloletnie zaległości, degradacja ich pozycji i znaczenia. Ale my jesteśmy po to, by takie problemy – najlepiej w dialogu – rozwiązywać. Jeśli się nie da w dialogu, będziemy protestować. Solidarność ma swoje priorytety określone w uchwale programowej KZD i ma obowiązek je realizować. Dobre relacje z rządem, choć przydatne, nie są najważniejsze.
         
        Z Piotrem  Dudą, przewodniczącym Komisji Krajowej NSZZ Solidarność
        rozmawiał Łukasz Karczmarzyk
         
         

          Czasy się zmieniają, Polska się zmienia, a sierpniowe dziedzictwo nadal jest aktualne

          • Kategoria: Kraj
          Czasy się zmieniają, Polska się zmienia, a sierpniowe dziedzictwo nadal jest aktualne

          – Solidarność ma to szczęście, że opiera się na społecznej nauce Kościoła i ma swój azymut w postaci 21 sierpniowych postulatów. Czasy się zmieniają, Polska się zmienia, a sierpniowe dziedzictwo nadal jest aktualne. To nas łączy. Łączy nas nasz patron bł. ks. Jerzy Popiełuszko, łączy nas nauka świętego Jana Pawła II – mówi Piotr Duda, przewodniczący „S”, w rozmowie z Andrzejem Berezowskim.

          – Solidarność jest związkiem członków związku czy wszystkich pracowników? Pytam, bo gdy „S” zabiega o np. korzystne dla pracowników zmiany, to zyskują na tym wszyscy pracownicy, nie tylko związkowcy, jednocześnie koszty orędowania za tymi zmianami ponoszą członkowie „S”. Mam tu na myśli chociażby koszty ekspertyz czy analiz. Można też sięgnąć do przykładów na poziomie zakładów pracy. Gdy związek wywalczy podwyżki, otrzymają je wszyscy pracownicy.

          – Solidarność jest związkiem zawodowym członków związku, z którego działalności przy okazji korzystają też inni pracownicy. I nie tylko. Przypomnę choćby kampanie przeciwko umowom śmieciowym czy minimalnej stawce godzinowej dla umów-zleceń. Przecież członkami związku nie są zleceniobiorcy (teraz już mogą, ale wcześniej nie było takiej możliwości) czy samozatrudnieni lub pracujący na umowę o dzieło. A jednak angażowaliśmy potencjał Solidarności, bo walka z tymi patologiami porządkuje rynek pracy, co w konsekwencji jest też korzystne dla członków Solidarności. A to jest dla nas najważniejsze.

          – W czasie różnych konferencji naukowcy wskazywali, że związek musi szukać partnerów wśród partii politycznych, aby skutecznie móc walczyć o prawa pracowników. Solidarność znalazła tego partnera. Jest nim Zjednoczona Prawica. Jak pan dziś ocenia relacje z tym ugrupowaniem politycznym?
          – Polityka to narzędzie do realizacji naszych celów, jakimi są prawa pracownicze i społeczne. Przez ostatnie trzy lata Zjednoczona Prawica zrealizowała wiele ważnych postulatów związku, wywiązując się ze swoich przedwyborczych deklaracji. Przywrócenie wieku emerytalnego, ograniczenie handlu w niedzielę, zasadnicza płaca minimalna dla pracowników niemedycznych, stawka godzinowa dla umów-zleceń i dynamiczny wzrost płacy minimalnej, zniesienie dyskryminacji dla młodych pracowników, zniesienie syndromu pierwszej dniówki itd. Lista jest długa. To wielki sukces Solidarności i jesteśmy wdzięczni, że Zjednoczona Prawica prowadzi dialog i realizuje to, co zapowiedziała w swoim programie. Ale ta współpraca wcale nie jest łatwa i wiele razy konflikt był bliski. Warto jednak pamiętać, że nie podpisaliśmy żadnej umowy z PiS czy ZP. Podpisaliśmy umowę z prezydentem.

          – Używając języka finansów, można przyjąć tezę: jeśli są zyski, to muszą być też koszty. Jakie są koszty współpracy ze Zjednoczoną Prawicą?
          – Tak jak wskazuje nazwa: „Niezależny Samorządny” – Solidarność jest niezależną i suwerenną organizacją i o żadnym ograniczaniu naszej suwerenności mowy nie ma. I wielokrotnie to udowodniliśmy. Przypomnę naszą postawę w czasie procedowania ograniczenia handlu w niedzielę czy walkę o podwyżki w państwowej sferze budżetowej, gdzie protesty wisiały na włosku. Gdyby nie bezpośrednie rozmowy Komisji Krajowej z premierem Mateuszem Morawieckim, jesień Solidarność spędzałaby na ulicach. A koszty? Solidarność to solidny i lojalny partner. Jeśli będzie dialog, jeśli będzie realizacja bardzo ważnych postulatów pracowniczych, będzie współpraca. Jeśli nie, to my wiemy, co mamy robić.

          – W programach telewizyjnych pytany przez dziennikarzy wypowiada się pan na tematy niezwiązane bezpośrednio z działalnością związku. Mam tu na myśli chociażby wypowiedzi o polskim wymiarze sprawiedliwości. 
          – Wręcz przeciwnie. Polski wymiar sprawiedliwości to obszar bezpośrednio związany z działalnością związku. Wręcz kluczowy. Dobrze działające sądy to skuteczniejsza obrona pracowników, lepsze warunki działalności związkowej, skuteczniejsze wpływanie na polskie prawo. Przypomnę choćby kilka skarg do Trybunału Konstytucyjnego czy wniosków do Sądu Najwyższego. Źle działające sądy pozbawiają nas np. konstytucyjnego prawa do swobody zrzeszania się w związki zawodowe. Bo co z tego, że pracodawca zwalnia chronionego prawem lidera związkowego, a my tę sprawę wygrywamy, jeżeli sprawa trwa 4 lata? Ludzie są zastraszeni, organizacja się rozsypuje, a prawo staje się fikcją. Dlatego będziemy aktywnie przyglądać się reformie wymiaru sprawiedliwości, bo dla Solidarności to bardzo ważny obszar.
          Ale jest jeszcze ważniejszy powód. W projekcie obywatelskim konstytucji, który w 1994 r. powstał pod patronatem Solidarności, był zapis o weryfikacji sędziów. Tego nigdy nie przeprowadzono i dzisiaj się to mści. Jeśli w Sądzie Najwyższym byli sędziowie, którzy skazywali w stanie wojennym, to znaczy, że dekomunizacji nigdy nie przeprowadzono. To niesprawiedliwe. Solidarność jako depozytariusz Sierpnia ’80 ma moralne prawo, ale i obowiązek o tym głośno mówić i domagać się naprawienia tej niesprawiedliwości.

          – Wielu działaczy „S” będzie kandydowało w najbliższych wyborach samorządowych. Najczęściej z list PiS. Kilkunastu posłów w parlamencie wywodzi się ze związku. Jak pan podchodzi do tych działań?
          – Nikt, wstępując do Solidarności, nie pozbawia się praw obywatelskich i publicznych. Wręcz przeciwnie – dzięki działalności związkowej i społecznej nabywa umiejętności, aby być lepszym radnym czy posłem. Powiem więcej. Samorządy to ważny i duży pracodawca. Nie może tam zabraknąć związkowców Solidarności, bo to kolejne narzędzie wpływania na poprawę warunków pracy i przestrzegania praw związkowych. Dlatego cieszę się i zachęcam. Ponadto w Solidarności te sprawy są dobrze poukładane. Jeśli ktoś pełni funkcję polityczną lub samorządową, musi zrzec się funkcji związkowych. A więc nie ma tu mowy np. o konflikcie interesów.

          – Pamiętam protesty dotyczące ustawy o podwyższeniu wieku emerytalnego. Na jednej z demonstracji szedł pan z Janem Guzem z OPZZ w jednym rzędzie. Jednocześnie pomysły OPZZ i Solidarności na rozwiązanie konkretnych spraw są często różne. Weźmy na przykład ustawę o ograniczeniu handlu w niedzielę. „S” domagała się ograniczenia, OPZZ podwyższenia płac w soboty i niedziele. Jak układają się relacje z innymi związkami zawodowymi?
          – Solidarność podjęła w 2015 roku jasną decyzję, podpisując umowę z ówczesnym kandydatem na prezydenta. Można powiedzieć – jednoznacznie się określiła, dzięki czemu dzisiaj ma skuteczne narzędzie realizacji swoich postulatów. OPZZ stanął w rozkroku i dzisiaj miota się od akcji do akcji, eskaluje żądania. Zawsze stara się przebić Solidarność. Gdy my 3 złote, to oni 3 złote i 1 grosz. Trudno w takiej atmosferze poważnie prowadzić dialog i współpracować. Przywołany przez pana handel też jest dobrym przykładem. Federacja handlu i spółdzielczości należąca do OPZZ była w komitecie obywatelskim ustawy o ograniczeniu handlu. A OPZZ jest przeciw. Niech oni sami się zdecydują. My nie mamy problemu ze współpracą.

          – Wiadomo, że na Krajowym Zjeździe Delegatów będzie pan postulował wprowadzenie zmian w statucie. Jakie są to zmiany i czemu mają służyć?
          – Są dwie główne propozycje – kadencyjność i sąd koleżeński. Zacznę od tej drugiej. Dzisiaj w przypadku niegodnego i niezgodnego ze statutem związku postępowania członka decyzje może podejmować jedynie podstawowa organizacja związkowa. A często mamy do czynienia ze sprawami bulwersującymi, które szkodzą całemu związkowi. I nic nie można z tym zrobić, bo np. jego własna organizacja go chroni. Musimy mieć narzędzie – oczywiście dające gwarancje rzetelnego i obiektywnego osądu – aby w takich skrajnych przypadkach interweniować. Potrzebne jest też miejsce do rozstrzygania sporów wewnątrzzwiązkowych i mediacji.
          Jeśli chodzi o kadencyjność, która – przypomnę – miałaby dotyczyć jedynie szczebla krajowego regionów i sekretariatów branżowych, to daje ona szansę nowym liderom. Taka „świeża krew” jest dobra i sprzyja budowaniu siły związku.

          – W czasie jednego z Walnych Zebrań Delegatów Regionów członek „S” mówił, że Solidarność nie może być związkiem jednego pokolenia. Słabości organizacji upatrywał w tym, że do „S” licznie nie zapisują się młodzi pracownicy. Czy dostrzega pan taki problem?
          – W Solidarności jest dużo młodych, poważnych liderów związkowych, szefów dużych organizacji związkowych. Powołaliśmy też w tej kadencji Krajową Sekcję Młodych. Ale to prawda. Młode pokolenie ma małą chęć zrzeszania się w związki zawodowe. Zresztą to nie jest tylko problem Solidarności. Nieprzypadkowo mówi się o młodym pokoleniu milenialsów, indywidualistów, którzy indywidualnie dają się wykorzystywać i nie chcą działać wspólnie dla obrony własnych interesów. To też problem pracodawców, którzy nie mają pomysłu, jak skutecznie zatrzymać ich w swoich firmach. Członkostwo w związku zawodowym jest dobrowolne. Nie można nikogo zmusić. My pokazujemy swoim przykładem, że tam, gdzie jest Solidarność, skala łamania prawa jest dużo mniejsza, zarobki i warunki pracy dużo lepsze. Trzeba z tego korzystać.

          – „S” uważa Radę Dialogu Społecznego za swoje dziecko. Jak z perspektywy kilku już lat ocenia pan działanie tego podmiotu oraz zaangażowanie poszczególnych partnerów społecznych?
          – Rada Dialogu Społecznego w porównaniu do Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych to ogromna zmiana jakościowa na plus. Ale odpowiadając wprost na pana pytanie: ocena nie jest jednoznaczna. Po dobrym i owocnym początku było nieco gorzej, teraz znowu trochę lepiej. RDS to dobre narzędzie, tyle że trzeba chcieć z niego korzystać. Nie da się bowiem prowadzić dialogu bez woli dialogu, a nie każdy ją ma. Dzisiaj ten dialog jest dużo lepszy niż przed powstaniem RDS.

          – W czasie posiedzenia Komisji Krajowej podkreślał pan, że w Solidarności jej członkowie muszą szukać tego, co łączy, a nie tego, co dzieli. Co może połączyć członków, jakie dążenia, jakie cele w czasie kolejnej kadencji, po zakończeniu KZD?
          – Solidarność ma to szczęście, że opiera się na społecznej nauce Kościoła i ma swój azymut w postaci 21 sierpniowych postulatów. Czasy się zmieniają, Polska się zmienia, a sierpniowe dziedzictwo nadal jest aktualne. To nas łączy. Łączy nas nasz patron bł. ks. Jerzy Popiełuszko, łączy nas nauka świętego Jana Pawła II. Naszą rolą pozostaje już tylko szukać narzędzi, aby to realizować. Dlatego dzisiaj pytamy siebie, „jak”, a nie „co” mamy robić.

          Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (43/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.
           
           

           

            Solidarność wielkich zakładów pracy: Powspominają "S" Huty Warszawa

            Solidarność wielkich zakładów pracy: Powspominają "S" Huty Warszawa

            Przystanek Historia Centrum Edukacyjne IPN im. Janusza Kurtyki zaprasza na pierwsze spotkanie z cyklu Solidarność wielkich zakładów pracy. O Solidarności Huty Warszawa 24 października opowiedzą: Seweryn Jaworski, Adam Szymański, Jan Gutkowski, Karol Szadurski i Jacek Lipiński. Prowadzenie: dr Jarosław Szarek, prezes IPN.​

            Spotkanie odbędzie się 24 października (środa) o godz. 17.30 w Przystanku Historia przy ul. Marszałkowskiej 21/25 w Warszawie.

            NSZZ „Solidarność” to prawdziwy fenomen: wielomilionowy związek zawodowy, autentyczna reprezentacja ludzi pracy, a zarazem organizacja polityczna funkcjonująca demokratycznie w niedemokratycznym państwie. Kolebką Solidarności były wielkie zakłady pracy, m.in. Stocznia Gdańska, Stocznia Szczecińska, śląskie kopalnie czy zakłady mechaniczne w Ursusie, w których latem 1980 r. rozpoczęły się masowe strajki. Ich wyjątkowa forma – wyraz solidarności z innymi protestującymi zakładami z różnych branż – nie tylko dał Solidarności nazwę, lecz przede wszystkim przesądził o jej unikatowym charakterze.

            Tutaj link do wydarzenia na Facebooku

            źródło: Centrum Edukacyjne IPN im. Janusza Kurtyki

             

              Pracownicy zadowoleni z wolnych niedziel

              Pracownicy zadowoleni z wolnych niedziel

              Badania przeprowadzone przez Krajowy Sekretariat Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność” w sierpniu 2018 r. wśród prawie tysiąca pracowników zatrudnionych w sklepach wielkopowierzchniowych wykazują, że ograniczenie handlu w niedzielę jest bardzo dobrze przez nich oceniane. Zadowolenie pracowników było głównym celem Związku, kiedy walczył o wprowadzenie ustawy o wolnych niedzielach.

              Z badań wynika, że 90 proc. kobiet oraz 92 proc. ankietowanych mężczyzn pozytywnie ocenia wprowadzenie ograniczenia handlu w niedzielę. Ponadto 98 proc. pracowników chce mieć wolną od pracy niedzielę. Tylko 2 proc. respondentów uważa, że korzystnym rozwiązaniem byłaby wypłata dodatkowego wynagrodzenia za pracę w ten dzień.

              Grupa 89 proc. badanych mężczyzn i tyle samo badanych kobiety oceniła, że jest zadowolona ze skutków tej ustawy. Dla 6 proc. kobiet i 8 proc. mężczyzn nie miało to znaczenia. Jedynie 5 proc. kobiet i 3 proc. mężczyzn nie jest z tego zadowolonych.

              Jeśli chodzi o ogólny stopień zmęczenia związany z pracą po wprowadzeniu ustawowego ograniczenia handlu w niedzielę, to ponad połowa kobiet (53 proc.) uważa, że zmęczenie się zmniejszyło, 36 proc. nie zaobserwowało żadnych zmian, a tylko 11 proc. ankietowanych kobiet czuje się bardziej zmęczonych. Te bardziej zmęczone w większości są pracownicami dyskontów, gdzie obserwuje się zwiększony ruch klientów w dni poprzedzające wolne niedziele. Jeśli chodzi o mężczyzn, to 59 proc. badanych zaobserwowało zmniejszenie zmęczenia, 32 proc. nie zauważyło zmian, a jedynie 9 proc. odczuło zwiększenie zmęczenia.

              Wynik tych badań jest zaskakujący, gdyż oponenci ustawy zakładali, że pracownicy sklepów wielkopowierzchniowych będą niezadowoleni i bardziej zmęczeni. Okazuje się, że ustawowo wolna niedziela od pracy regeneruje siły na tyle, iż pracownik nie odczuwa silnie zmęczenia, mając w perspektywie czas na wypoczynek.

              Przebadano również samopoczucie fizyczne. I tak 61 proc. kobiet oraz 64 proc. mężczyzn oceniło poprawę samopoczucia fizycznego. Pogorszenie zaobserwowało u siebie tylko 5 proc. kobiet i 7 proc. mężczyzn. Pozostali nie zaobserwowali żadnych zmian. Tu można dodać, że największą poprawę samopoczucia fizycznego obserwuje się w grupie mężczyzn w wieku poniżej 50 roku życia.

              Dosyć podobnie przedstawia się ocena samopoczucia psychicznego. Jedynie 4 proc. kobiet i 4 proc. mężczyzn stwierdziło, że ich samopoczucie psychiczne się pogorszyło.

              Bardzo wysoki procent, bo aż 93 proc. badanych uznaje, że konieczność pracy w niedziele jest czynnikiem uciążliwym i stanowi zagrożenie dla ich bezpieczeństwa oraz zdrowia.

              mig

               

               

               

                Jest częściowe porozumienie, ale strajk trwa nadal

                Jest częściowe porozumienie, ale strajk trwa nadal
                Związki zawodowe działające w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku podpisały z dyrekcją placówki częściowe porozumienie, które realizuje niektóre z postulatów pracowników strajkujących od 18 października. Jednak akcja strajkowa w rybnickim szpitalu jest nadal prowadzona. Kolejne negocjacje dotyczące podwyżek płac odbędą się  22 października. 
                 
                – Częściowe porozumienie dotyczy m.in. zwiększenia obsad pielęgniarskich na oddziale intensywnej terapii i bloku operacyjnym. Nie udało nam się nakłonić dyrekcji, aby podczas dzisiejszych rozmów spróbować osiągnąć porozumienie dotyczące podwyżek wynagrodzeń. Na ten temat w ogóle nie rozmawialiśmy – mówi Piotr Rajman, przewodniczący Solidarności w rybnickim szpitalu. 
                 
                W poniedziałek 22 października przedstawiciele związków zawodowych i dyrekcji rybnickiego szpitala spotkają się w wicemarszałkiem województwa śląskiego Michałem Gramatyką. Rozmowy rozpoczną się o godz. 12.00 w gmachu Sejmu Śląskiego. Będą dotyczyć postulatów płacowych zgłoszonych przez związki zawodowe. WSS nr 3 w Rybniku podlega samorządowi wojewódzkiemu. 
                 
                Z kolei na 24 października zaplanowano nadzwyczajne posiedzenie Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w sprawie sytuacji w rybnickim szpitalu. O zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Rady wnioskował już 11 października Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności. Wyznaczenie tak odległego terminu posiedzenia WRDS przez marszałka Saługę zostało odebrane przez pracowników szpitala, jako wyraz lekceważenia ich postulatów. 
                 
                Pracownicy WSS nr 3 w Rybniku domagają się wzrostu płac o 1200 zł brutto. Związkowcy wskazują, że wynagrodzenia znacznej części osób zatrudnionych w placówce stoją w miejscu od ponad dekady. Spór zbiorowy trwa w rybnickim szpitalu od maja. W referendum przeprowadzonym w placówce na przełomie września i października zdecydowana większość głosujących opowiedziała się za rozpoczęciem akcji protestacyjnych ze strajkiem włącznie.
                 
                www.solidarnosckatowice.pl
                 
                 
                 
                 

                  Drugi dzień strajku w rybnickim szpitalu

                  Drugi dzień strajku w rybnickim szpitalu
                  Rozpoczął się drugi dzień strajku w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku. Dziś, 19 października, może dojść do podpisania częściowego porozumienia między związkami zawodowymi a dyrekcją szpitala. Niemal na pewno nie będzie ono jednak dotyczyć postulatów  płacowych i nie zakończy akcji strajkowej. 
                   
                  – O godz. 10.30 mamy spotkanie z dyrekcją szpitala dotyczące podpisania częściowego porozumienia. Chodzi o nasz postulat dotyczący zwiększenia obsad pielęgniarskich na oddziale intensywnej terapii i bloku operacyjnym. Te obsady są zbyt małe, co w naszej ocenie bezpośrednio zagraża bezpieczeństwu pacjentów – mówi Piotr Rajman, przewodniczący Solidarności w rybnickim szpitalu. Dodaje, że strona związkowa będzie domagać się, aby podczas spotkania rozmawiać również o żądaniach dotyczących wynagrodzeń. – Wszystkim chyba zależy na tym, żeby strajk zakończył się jak najszybciej. Dlatego będziemy wnioskować, aby już dziś rozmawiać o postulatach płacowych – wskazuje szef zakładowej „S”. 
                   
                  Najprawdopodobniej w poniedziałek 22 października związkowcy spotkają się z Michałem Gramatyką, wicemarszałkiem woj. śląskiego odpowiedzialnym za służbę zdrowia. – Czekamy na oficjalne zaproszenie ze strony pana marszałka i precyzyjną informację, czego ma dotyczyć to spotkanie. Gdy tutaj strajkują ludzie, a my mielibyśmy jechać tylko po to, żeby sobie porozmawiać, to nie ma to sensu – zaznacza Piotr Rajman. 
                   
                  Na 24 października zaplanowano nadzwyczajne posiedzenie Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w sprawie sytuacji w WSS nr 3 w Rybniku. Obecnym przewodniczącym WRDS jest Marszałek Województwa Śląskiego Wojciech Saługa, a rybnicki szpital podlega właśnie samorządowi wojewódzkiemu. O zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Rady wnioskował już 11 października Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności. Wyznaczenie tak odległego terminu posiedzenia WRDS przez marszałka Saługę zostało odebrane przez pracowników szpitala, jako wyraz lekceważenia ich postulatów. 
                   
                  Bezterminowy strajk w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku rozpoczął się 18 października. Placówka funkcjonuje w systemie ostrego dyżuru. Realizowane są tylko zabiegi ratujące życie, planowe przyjęcia pacjentów są wstrzymane.
                   
                  łk
                   

                    Jesteśmy po to, żeby rozwiązywać problemy

                    • Kategoria: Kraj
                    Jesteśmy po to, żeby rozwiązywać problemy
                    25 października rozpocznie się Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ Solidarność, który podsumuje ostatnie 4 lata działalności związku. Gdyby miał Pan wymienić największe sukcesy Solidarności z tego okresu, co by to było i dlaczego?
                    – Jest ich dużo i wszystkie są ważne. Ale gdybym miał sam ustalić czołówkę, to byłoby to: przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego, ograniczenie handlu w niedzielę, ustawa o płacy minimalnej i stawce godzinowej oraz minimalne wynagrodzenia zasadnicze dla pracowników służby zdrowia. Okupiliśmy to ciężką, wieloletnią pracą, a jej finał wcale nie był oczywisty. Szczególnie w przypadku pracowników niemedycznych, gdzie jako Solidarność zostaliśmy na placu boju sami. Tym większa satysfakcja i poczucie dumy, że jesteśmy prawdziwą Solidarnością. Pamiętajmy też, że choć to zasługa całego związku, to w przypadku handlu w niedzielę i pracowników niemedycznych szczególnie trzeba wskazać Alfreda Bujarę i Mariolę Ochman. To ich wielka zasługa.
                     
                    Jeśli delegaci obdarzą Pana zaufaniem i zostanie Pan wybrany przewodniczącym „S” na kolejną kadencję, jakie będą priorytet związku na najbliższe miesiące? 
                    – O tym oczywiście zdecydują delegaci, przyjmując uchwałę programową. Według mnie to państwowa sfera budżetowa. Dzięki Solidarności odmrożony został wreszcie wskaźnik wzrostu wynagrodzeń, ale zapaść w tym sektorze jest ogromna i potrzeba kilku lat, aby to odrobić. Stoimy też przed koniecznością nowelizacji ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę, tak aby ją uszczelnić. To będą jedne z większych wyzwań, przed którymi stoi obecnie Solidarność. 
                     
                    Podczas zbliżającego się KZD delegaci będą głosować nad zmianami w statucie NSZZ Solidarność. Projekt wewnętrznej reformy związku został zgłoszony przez śląsko-dąbrowską Solidarność, ale powstał on przy Pańskim współudziale. Dlaczego te zmiany są tak potrzebne? 
                    – Są dwie główne propozycje – kadencyjność i sąd koleżeński. Zacznę od tej drugiej. Dzisiaj w przypadku niegodnego i niezgodnego ze statutem związku postępowania członka, decyzje może podejmować jedynie podstawowa organizacja związkowa. A bywa, że mamy do czynienia ze sprawami bulwersującymi, które szkodzą całemu związkowi. I nic nie można z tym zrobić, bo np. jego własna organizacja go chroni. Musimy mieć narzędzie dające gwarancję rzetelnego i obiektywnego osądu, aby w takich przypadkach interweniować. Potrzebne jest też miejsce do rozstrzygania sporów wewnątrzzwiązkowych i mediacji. Jeśli chodzi o kadencyjność, która, przypomnę, miałaby dotyczyć jedynie szczebla krajowego regionów i sekretariatów branżowych, to szansa na nowych liderów. Taka „świeża krew” jest dobra i sprzyja budowaniu siły związku. 
                     
                    Kadencyjność jest szansą na odmłodzenie struktur związku?
                    – Tu nie tyle chodzi o odmłodzenie, co świeże spojrzenie. Nowe pomysły. Świat się zmienia, my też musimy się zmieniać.
                     
                    Jaka będzie ta następna kadencja dla Solidarności? Dialog społeczny na szczeblu ogólnokrajowym wgląda znacznie lepiej niż jeszcze kilka lat temu, co nie oznacza, że na linii Solidarność-rządzący nie ma punktów spornych. Tych w ostatnich miesiącach pojawia się coraz więcej...
                     – Bo i problemy do rozwiązania są trudne. Weźmy budżetówkę. To kosztowny i skomplikowany proces wydobywania z zapaści materialnej pracowników tego sektora. Wieloletnie zaległości, degradacja ich pozycji i znaczenia. Ale my jesteśmy po to, by takie problemy – najlepiej w dialogu – rozwiązywać. Jeśli się nie da w dialogu, będziemy protestować. Solidarność ma swoje priorytety określone w uchwale programowej KZD i ma obowiązek je realizować. Dobre relacje z rządem, choć przydatne, nie są najważniejsze.
                     
                    Z Piotrem  Dudą, przewodniczącym Komisji Krajowej NSZZ Solidarność
                    rozmawiał Łukasz Karczmarzyk
                      Subskrybuj to źródło RSS

                      Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.