Menu
  • Polski (PL)
Biuro Prasowe

Biuro Prasowe

Praca zdalna - Informator i kalkulator

  • Kategoria: Kraj
Praca zdalna - Informator i kalkulator
1 grudnia 2022 r. uchwalona została ustawa o zmianie ustawy - Kodeks pracy oraz niektórych innych ustaw na podstawie której do kodeksu pracy zostały wprowadzone przepisy o pracy zdalnej. Eksperci Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” przygotowali Informator i kalkulator pracy zdalnej. Poniżej do pobrania.

Nowelizacja kodeksu pracy w zakresie pracy zdalnej weszła w życie 7 kwietnia 2023 r. - Opracowanie będzie aktualizowane poprzez odpowiedzi na pytania, które zostaną do nas nadesłane i dzięki temu stanie się praktycznym komentarzem - mówi Katarzyna Zimmer-Drabczyk z Biura Eksperckiego, Dialogu i Polityki Społecznej KK NSZZ”S”.

Kalkulator pracy zdalnej
Kalkulator kosztów pracy zdalnej to narzędzie, które umożliwia obliczenie miesięcznych oraz dobowych kosztów ponoszonych przez pracownika wykonującego pracę zdalną. Dotyczą one zarówno używanych przez pracownika narzędzi pracy, obliczenie zużycia energii elektrycznej oraz usług telekomunikacyjnych. Tutaj do pobrania.
 
 
Biuro Eksperckie KK NSZZ”S”

    MOPS i DPS staje, matki ruszają do Ratusza

    MOPS i DPS staje, matki ruszają do Ratusza
    Dzisiaj, 27 lutego rozpoczął się strajk pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i Domu Pomocy Społecznej w Legnicy. Na dzisiejsze sesji rady miejskiej zjawią się matki z dziećmi uczęszczającymi do miejskich żłobków, które także od dzisiaj są zamknięte.
     
    To będzie bardzo gorący poniedziałek w Legnicy. Dziś pracy na swoich stanowiskach nie podejęło prawie sto procent pracowników MOPS i DPS. Wszystkie instytucje zostały oflagowane i oklejone informacjami, ze trwa strajk.
     
    Jako pierwsze jego skutki odczują młode matki, których dzieci uczęszczały do miejskich żłobków. Mamy skrzyknęły się na swoim profilu na portalu społecznościowym i zapowiedziały swój udział w sesji.
     
    Związkowcy z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i Domu Pomocy Społecznej w Legnicy sięgnęli po ostateczne środki po fiasku mediacji i braku porozumienia z pracodawcami w walce o podwyżki płac. 3 listopada 2022 roku odbył się strajk ostrzegawczy, w którym według informacji Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” wzięło udział prawie 100 procent załogi z obu placówek. Według list z poszczególnych placówek, na których wpisywały się osoby biorące udział w strajku w MOPS strajkowało 239 osób na obecnych w pracy 260 pracowników, natomiast w DPS strajkowało 47 osób na 48 osób obecnych w pracy. Nawet ten wyraźny sygnał determinacji pracowników, którzy w większości otrzymują wynagrodzenie na poziomie płacy minimalnej, nie pomógł im wywalczyć choćby części postulatów, a te są niezmienne od miesięcy.
     
    W dniach od 18 do 27 stycznia odbywało się referendum strajkowe i pracownicy zdecydowali o podjęciu strajku. Niezmiennie domagają się podwyżki w wysokości 1,2 tys. zł brutto od stycznia tego roku i kolejnych 400 zł od stycznia roku 2023. Styczniowe aneksy do umów o pracę nazwali Listą wstydu prezydenta”.

    źródło: www.solidarnosc.org.pl/legnica

      Wybory w Zespole Pieśni i Tańca "Śląsk", US w Kłobucku i ZGKLiC w Lublińcu

      Wybory w Zespole Pieśni i Tańca "Śląsk", US w Kłobucku i ZGKLiC w Lublińcu
      22 lutego 2023 r. odbyło się zebranie wyborcze w organizacji zakładowej w Zespole Tańca i Pieśni „Śląsk” w Koszęcinie. Przewodniczącym KZ został ponownie Sławomir Danielski.
       
      W sprawozdaniu z pracy Komisji przewodniczący KZ podkreślił, iż okres pandemii negatywnie wpłynął na wysokość zarobków członków Związku, które w dużym stopniu uzależnione są od liczby koncertów. Na szczęście współpraca z dyrektorem ZTiP Zbigniewem Cierniakiem, związanym przez całe życie zawodowe z Zespołem, układa się dobrze. Organizacja związkowa była więc w mijającej kadencji wyjątkowa aktywna w sprawiedliwym rozdzielaniu środków z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych.
       
      Delegatem na WZD Regionu Częstochowskiego wybrano Sławomira Danielskiego, delegatami do Krajowej Sekcji Pracowników Instytucji Artystycznych natomiast Sławomira Danielskiego. Stanisława Demczuka i Annę Wilk-Kogut. W sprawnym przeprowadzeniu wyborów pomagali członkowie Regionalnej Komisji Wyborczej: przewodniczący ZR Jacek Strączyński, jego zastępca Stanisław Kołodziejczyk i Anna Kubielska.
       
      Wybierali też w Kłobucku i Lublińcu
      Kilka dni wcześniej w Urzędzie Skarbowym w Kłobucku przewodniczącą Komisji Oddziałowej została wybrana ponownie Katarzyna Habinia.  Komisja Zakładowa Zarządu Gospodarki Komunalnej, Lokalowej i Ciepłownictwa w Lublińcu zaś ma od kilku dni nową przewodniczącą - Martę Paruzel. 
       
       
      źródło: NSZZ "S" Region Częstochowski

        „Solidarność nigdy nie zawiodła i nie zawiedzie”. Związek dotrzymał słowa Ukraińcom

        • Kategoria: Kraj
        Piotr Duda z wizytą w ośrodku Savoy w Spale, gdzie schronienie znaleźli uchodźcy z Ukrainy
        „Przesyłamy Ukraińcom wyrazy wsparcia i zapewniamy, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby dostarczyć im pomoc we wszelkim możliwym zakresie” – zapewniał przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” Piotr Duda w pierwszych dniach po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Kolejne dni, miesiące, a w konsekwencji pełny rok od pamiętnej daty 24 lutego 2022 roku pokazały, że związek zawodowy Solidarność dotrzymał słowa.
         
        – Solidarność nigdy nie zawiodła i teraz też nie zawiedzie – powiedział tuż po wybuchu wojny na Ukrainie przewodniczący Piotr Duda i zaapelował „do wszystkich organizacji i struktur związkowych o włączanie się w niesienie pomocy dla naszych wschodnich sąsiadów”. – To sprawa absolutnie priorytetowa. Ukraina walczy teraz nie tylko za siebie, ale za całą Europę – podkreślił szef Solidarności.
         
        Za tymi słowami poszły czyny, dlatego już po kilku dniach decyzją Prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” uruchomione zostało specjalne konto bankowe na rzecz pomocy Ukrainie.
         
        W pomoc naszym sąsiadom, zarówno poprzez zbiórkę funduszy, jak i pomoc rzeczową włączyły się wszystkie szczeble Związku – Regiony, Sekretariaty Branżowe, Sekcje i organizacje zakładowe Solidarności.
         
        Drugi dom
        Od marca ubiegłego roku ponad 900 gości z Ukrainy, w zdecydowanej mierze matek z dziećmi, znalazło schronienie w ośrodkach wypoczynkowych należących do Solidarności w Zakopanem, Jarnołtówku i Spale. W szczytowym okresie w miejscach tych przebywało przeszło 450 osób.
         
        Do tej pory NSZZ „Solidarność” zapewnia gościom z Ukrainy zakwaterowanie i wyżywienie w standardzie zapewniającym godny pobyt. Uchodźcy mieszkają w 2-3 osobowych pokojach z łazienkami i pełnym wyposażeniem. Mają też możliwość korzystania z pralek, suszarek i innego zaplecza socjalnego.
         
        Uchodźcy otrzymują pomoc materialną – środki higieny osobistej, niezbędną odzież i obuwie – a także pomoc psychologiczną ze wsparciem terapeuty. Z kolei osoby z chorobami, zarówno tymi przewlekłymi, jak i z traumami pourazowymi, mogą liczyć na pomoc w zakupie leków, opiekę medyczną i transport do szpitali.
         
        W ośrodkach Savoy, Żbik, Miś, Hyrny i Ziemowit ukraińskie dzieci mogą brać udział zdalnie w lekcjach, bawić się w świetlicach, kontynuować naukę gry na instrumentach muzycznych, a także trenować i nieodpłatnie korzystać z infrastruktury sportowej, w tym z basenów w obiektach Doms. Dzięki tym możliwościom mogą nieprzerwanie rozwijać swoje pasje i zainteresowania.
         
        A wszystko to dzięki wielkiemu zaangażowaniu członków „S”, a także podmiotów struktur KK NSZZ „S”, w tym Fundacji oraz „Tygodnika Solidarność”, które również włączyły się w pomoc dzieciom z Ukrainy, przekazując na ich potrzeby kilkadziesiąt rowerów, hulajnóg, rolek, a także zapewniając wózki dla niemowlaków.
         
        Nie można zapomnieć również o pracownikach ośrodków, którzy na co dzień udzielali uchodźcom wsparcia w pokonywaniu barier językowych i społecznych, załatwianiu formalności, wyrabianiu numerów PESEL, zakładaniu rachunków bankowych czy kontaktach z urzędami.
         
        Przygotowywali także hotele na wizyty Pierwszej Damy Agaty Kornhauser-Dudy, Julii Tymoszenko i przedstawicieli Rady Najwyższej Ukrainy, którzy przyjeżdżali, by odwiedzić naszych gości z Ukrainy.
         
         
         
        źródło: Tygodnik Solidarność
         
         
         
         

          Członkowie ERZ, wyganiajcie swe koncerny z Rosji!

          Członkowie ERZ, wyganiajcie swe koncerny z Rosji!

          Po roku od rozpoczęcia zbrojnej inwazji Rosji na Ukrainę, w kraju agresora wciąż zarabiają niektóre zachodnie korporacje. Europejskie rady zakładowe powinny zawstydzać swoich pracodawców.

          Na liście wstydu aktualizowanej na bieżąco przez naukowców z  Yale School of Management, w kategorii F – a więc tych ponadnarodowych firm, które nie zawiesiły biznesowych operacji w Rosji i nie zamierzają tego zrobić, znajdują się obecnie 242 podmioty. O ile zrozumiałe jest że są tam korporacje z Chin czy innych tego typu państw, to zdumieniem może napawać obecność na tej liście firm z państw zachodniej demokracji. Europejski ruch związkowy powinien, wykorzystując m.in. instytucję europejskich rad zakładowych piętnować takie wynaturzenia.

          Przypomnijmy, że już 14 marca 2022 r. NSZZ „Solidarność” skierował apel do związkowców  – polskich przedstawicieli w ERZ, by aktywnie działali na rzecz wstrzymania operacji biznesowych ich firm na terenie Rosji.  Od tego czasu ponad 1000 korporacji wycofało się z kraju agresora. Wciąż jednak są takie, które aktywnie zarabiają na swych operacjach w Rosji.  Wśród nich są obecne na naszym rynku korporacje posiadające ERZ z polskim uczestnictwem. Na czarnej liście Yale znajdują się przykładowo: Auchan (sieć hipermarketów ), Bonduelle (branża spożywcza), Faurecia (motoryzacja), Raiffeisen (bankowość), Swiss Krono (materiały  drewnopochodne), Valeo (motoryzacja), Veolia (usługi publiczne), Vesuvius (materiały ogniotrwałe), Yazaki (motoryzacja).

          Korporacje które pozostały w Rosji tłumaczą się w różny sposób: a to odpowiedzialnością za „swoich” pracowników w Rosji, a to produkcją dóbr niezbędnych dla obywateli Rosji do normalnego funkcjonowania (branża spożywcza) czy też obawami o olbrzymie straty związane z niemożnością sprzedania majątku  pozostawionego w Rosji po wycofaniu się.

          - Na przykład Auchan będący własnością francuskiej rodziny Mulliez wyjaśnia, że apolitycznym celem  jest wyżywienie ludności. Ale te tłumaczenia są  absurdalne także w ramach samej korporacji, gdyż  tak „wyżywieni” rosyjscy agresorzy zabijają potem w ataku rakietowym pracownika hipermarketu Leroy Merlin w Kijowie, a więc marki też kontrolowanej przez rodzinę Mulliez – komentuje Sławomir Adamczyk, ekspert KK NSZZ „Solidarność” zajmujący się m.in. dialogiem w korporacjach ponadnarodowych.

          Polscy członkowie europejskich rad zakładowych powinni wykorzystać wszelkie dostępne im środki by zniechęcać zarządy korporacji do zarabiania krwawych pieniędzy, a także reagować w sytuacjach kiedy wycofanie się firmy z interesów w Rosji  zdaje się mieć charakter pozorny, co także niestety się zdarza (patrz artykuł w dzienniku Rzeczpospolita z 24 lutego nt. holenderskiego koncernu piwowarskiego).

          - Jedno jest  pewne. W sytuacji kiedy upłynęło już 12 miesięcy od brutalnej i niczym nieuzasadnionej agresji Rosji na Ukrainę, żadne argumenty za prowadzeniem biznesu w tym postkolonialnym niedemokratycznym imperium nie brzmią poważnie. To jest po prostu hipokryzja. Dlatego należy wzmocnić nacisk na te firmy, także używając pracowniczych  instytucji przedstawicielskich takich jak ERZ –stwierdza Barbara Surdykowska, reprezentantka polskich związków w Komitecie Partycypacji Pracowniczej i Polityki Przedsiębiorstw EKZZ.

          Zachęcamy związkowców z wszystkich przedsiębiorstw prowadzących biznes zagranicą,  by dokładnie przeglądali listę Yale pod kątem tego jak klasyfikowane są na niej ich firmy które przed 24 lutego 2022 r. były obecne w Rosji. Są wśród nich także rdzennie polskie przedsiębiorstwa.


          sa

           

            Mija rok od rosyjskiej inwazji na Ukrainę

            • Kategoria: Kraj
            Mija rok od rosyjskiej inwazji na Ukrainę
            Inwazja Rosji na Ukrainę trwa już rok. Ukraina obroniła swoją niepodległość, ale część jej terytorium jest pod rosyjską okupacją. Wojska agresora spustoszyły dużą część Ukrainy, powodując śmierć tysięcy osób i ucieczkę milionów. Inwazja spowodowała największy kryzys uchodźczy w Europie od czasów II wojny światowej.
             
            – Dzisiaj mija dokładnie rok od wybuchu wojny na Ukrainie. Uciekający przed rosyjskim barbarzyństwem Ukraińcy znaleźli w Polsce drugi dom. Nasza pomoc była wielowymiarowa, zarówno materialna, związkowa, jak i polityczna. Robimy wszystko, aby wyrzucić rosyjskie związki zawodowe z MKZZ, współpracujemy z wolnymi związkami zawodowymi Ukrainy i nadal gościmy Ukraińców w naszych domach i ośrodkach. Robimy dobrą robotę – mówił Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”
             
             
            Klip video "Podaj rękę Ukrainie"
             
            pm
             

              Katia, Ukrainka z Żytomierza: Solidarność zapewniła nam wszystko. Opowiadałam o tym na Ukrainie

              Przewodniczący KK NSZZ "Solidarność" Piotr Duda z Katią
              – Jak przyjeżdżałam odwiedzić rodzinę na Ukrainie i opowiadałam, co otrzymałam od Solidarności w Spale – własny pokój z łazienką, lodówką, telewizorem, internetem; odzież, wyżywienie – to byli naprawdę pod wrażeniem. Mieliśmy tam zapewnione wszystko – mówi Katia, która po wybuchu wojny na Ukrainie wraz z dzieckiem przyjechała do Polski, gdzie znalazła schronienie w jednym z ośrodków Solidarności.
               
              Katia wraz ze swoim dzieckiem przyjechała do Polski na początku marca, niedługo po wybuchu wojny. Pochodzi z Żytomierza, miasta położonego w centralnej Ukrainie, ok. 140 km od Kijowa. Tak jak większość obywateli Ukrainy nie spodziewała się, że 24 lutego jej kraj zostanie zaatakowany przez Rosjan. Teraz jej mąż walczy z okupantem na froncie, a ona musiała opuścić kraj.
               
              – Władze przygotowywały nas na taką możliwość, ale nikt tak naprawdę nie wierzył w to na 100 procent. Ja osobiście w życiu bym nie uwierzyła, że w XXI wieku, i to jeszcze w moim kraju, może wybuchnąć wojna – mówi.
               
              Schronienie w Polsce
              Rosyjska inwazja zmusiła miliony obywateli Ukrainy do opuszczenia swoich mieszkań. Większość z nich znalazła schronienie w Polsce, a część wyjechała dalej na Zachód. Jednak w miarę upływu czasu narastała tęsknota za krajem i rodziną, dlatego ludzie zaczęli powracać do ojczyzny.
               
              – Wszyscy moi znajomi wrócili na Ukrainę. Wiele z nich wyjechało wcześniej do Polski, Danii, Norwegii, Irlandii czy Finlandii, ale potem i tak wrócili do Żytomierza. Niektórzy z nich mówią, że przyzwyczaili się do ciągłych alarmów, rakiet i ogólnie wojny – stwierdza Katia, która sama postanowiła zostać w Polsce, głównie dlatego, że ma tutaj rodzinę.
               
              Katia była już w Polsce w 2017 roku, nauczyła się języka i podjęła pracę, ale nie miała w niej najlepszych doświadczeń. Jej stosunek do Polaków diametralnie zmienił się po wybuchu wojny.
               
              – Gdy byłam tutaj kilka lat temu, nie miałam dobrej opinii o Polsce, głównie ze względu na to, jak traktowano mnie w pracy. Ale 3 marca, gdy przekroczyłam granicę i otrzymałam pomoc, to było tak poruszające, że natychmiast zmieniłam zdanie. Wszystkie kobiety, które stały ze mną na granicy, płakały z wdzięczności za pomoc, jaką otrzymaliśmy od Polski – wspomina.
               
              Po przekroczeniu granicy Ukrainka wraz ze swoim dzieckiem udała się do swojej siostry, która mieszkała w Warszawie, a następnie znalazła zakwaterowanie w ośrodku Savoy w Spale, należącym do Solidarności. Tam mieszkała przez 8 miesięcy, po czym przeniosła się do Pruszcza Gdańskiego.
               
              Katia przyznaje, że wcześniej nie znała związku zawodowego Solidarność, ale teraz jest mu wdzięczna za wszelką pomoc.
               
              – Jak przyjeżdżałam odwiedzić rodzinę na Ukrainie i opowiadałam, co otrzymałam od Solidarności w Spale – własny pokój z łazienką, lodówką, telewizorem, internetem; odzież, wyżywienie – to byli naprawdę pod wrażeniem. Mieliśmy tam zapewnione wszystko – podkreśla.
               
              Katii bardzo podoba się w Polsce, ale nie jest do końca pewna, czy zostanie tutaj na stałe, bo „Dom to jednak dom”. Nie wiadomo, kiedy skończy się wojna, dlatego kobieta rozpoczęła poszukiwania pracy. Na Ukrainie prowadziła internetowy sklep sportowy, natomiast w Polsce chciałaby znaleźć pracę, w której miałaby bezpośredni kontakt z ludźmi.
               
              Ukraina zwycięży
              Katia głęboko wierzy, że Ukraina odzyska okupowane przez Rosjan tereny i pokona wroga. Pytana o społeczne poparcie dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego mówi, że cieszy się on wysokim poparciem, bo w czasie wojny naród jest zjednoczony. – Nawet ci, którzy wcześniej nie popierali prezydenta Zełeńskiego, teraz, w czasie wojny, stoją za nim – zaznacza.
               
              Gdy zapytaliśmy o stosunek Ukraińców do Rosjan jeszcze przed wojną, Katia podała jako przykład swoje rodzinne relacje.
               
              – Kiedyś postrzegaliśmy Rosjan jako bratni naród, ale wtedy jeszcze nikt nie wierzył, że nas zaatakują. Ja mam rodzinę w Rosji, to jest około 10 osób. Gdy wybuchła wojna, zadzwoniliśmy do nich i usłyszeliśmy: „Co wy? Jesteście jacyś nienormalni? My wam pomagamy, wyzwalamy od nazistów…”. Już nie mamy z nimi kontaktu – podsumowuje.
               
              „Tygodnika Solidarność”  nr. 8 (1778)

                Związek zawodowy to skuteczna ochrona przed mobbingiem!

                • Kategoria: Kraj
                Związek zawodowy to skuteczna ochrona przed mobbingiem!
                Google podają 39,5 mionów stron omawiających zjawisko  „mobbingu”. Ta patologia środowiska pracy niestety na trwale weszła do naszego życia zawodowego.
                 
                Z badań CBOS wynika, że co szósty pracownik przyznaje, że w ciągu ostatnich pięciu lat był szykanowany przez przełożonych lub innych współpracowników, a co czwarty twierdzi, że w jego zakładzie pracy dochodzi do tego typu praktyk.
                 
                Za tym na czym dokładnie polega mobbing? I co ważniejsze - jak się przed nim bronić?
                 
                Słowo mobbing pochodzi z języka angielskiego i po raz pierwszy zostało użyte w latach 60. XX wieku. W potocznym przetłumaczeniu na język polski oznacza: zastraszanie, atakowanie, nagonka.
                 
                – Mobbing jest terrorem psychicznym, świadomym procesem nękania, zastraszania  pracownika, stosowanym systematycznie i długotrwale,  godzącym w godność i rozbijającym osobowość człowieka, naruszającym jego zdrowie psychiczne i fizyczne, wywołującym także lęk związany z utratą zatrudnienia, doprowadzającym do poczucia bezradności i bezsilności. Mobbing zazwyczaj idzie w parze z przemocą finansową, stawianiem barier na drodze podnoszenia kompetencji zawodowych – wyjaśnia Beata Bondara, Zastępca Przewodniczącej Sekcji Kobiet Regionu Mazowsze, jednocześnie Starszy Specjalista ds. Szkoleń Regionu Mazowsze – która od lat bada tę patologię.
                 
                Zgodnie z art. 94.3 § 2 Kodeksu Pracy „Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników.”
                 
                Niezwykle istotne jest to, że aby uznać konkretną osobę za ofiarę mobbingu, muszą zaistnieć wszystkie wymienione w Kodeksu Pracy czynniki jednocześnie!
                 
                – Do Kodeksu Pracy definicja mobbingu została wprowadzona na początku lat dwutysięcznych ze względu na Dyrektywy UE. Stąd ich brzmienie zdaniem specjalistów – psychologów, terapeutów a także prawników – pozostawia wiele do życzenia – zauważa Beata Bondara.
                 
                – Na przykład obecnie stan prawny nie pozwala jednoznacznie usunięcia mobbera ze środowiska pracownika. Nawet po wystąpieniu do Sądu pracy i udowodnieniu, że mobbing miał miejsce, ofiara zazwyczaj nadal pracuje pod kierownictwem mobbera, lub jest przenoszona na inne stanowisko, często nie zgodne z jej kwalifikacjami. Dlatego niezbędnym jest uzupełnienie zapisów prawnych o treści zawierające faktyczne konsekwencje dla oprawcy –  wykluczenie mobbera z kadry zarządzającej personelem, co najmniej na okres poddania się obowiązkowej terapii, na którą zostanie skierowany przez odpowiednie organy – dodaje.
                 
                Poradniki zalecają pracownikom, którzy czują się ofiarami mobbingu w miejscu pracy, jak najszybciej temu przeciwdziałać. Pierwszym krokiem jest powiadomienie o zaistniałym fakcie przełożonego. W sytuacji, kiedy osobą mobbującą jest przełożony ofiary, o pomoc należy zwrócić się do kierownictwa wyższego szczebla lub do działu personalnego, ponieważ przeciwdziałanie mobbingowi, to obowiązek kodeksowy  pracodawcy.
                 
                Przepis art. 943 k.p. oraz art. 94 pkt 10 k.p., stawia pracodawcy wymaganie dbałości o dobra osobiste pracownika, w szczególności o jego godność, oraz o taką atmosferę w zakładzie pracy, w której dobra osobiste pracowników będą szanowane, zarówno przez samego pracodawcę (osoby działające w jego imieniu), jak i innych pracowników.
                 
                W niektórych przedsiębiorstwach, korporacjach można liczyć na kodeksy etyczne, procedury Wewnętrznej Polityki Antymobbingowej i to nie tylko, jak zazwyczaj bywa, stworzonej jako martwe zapisy, ale faktycznie z pieczołowitością  stosowanej. Na przykład powołania Komisji Antymobbingowej, której zadaniem będzie, przede wszystkim stworzenie planu zabezpieczającego zaistnienie mobbingu, a jeśli już takowy zaistniał – pełne,  z poszanowaniem stron, wyjaśnienie problemu.
                 
                – Jednak taka Komisja jest jedynie organem konsultacyjnym przy pracodawcy i jej wnioski noszą pomocniczy charakter – zauważa Specjalistka Działu Szkoleń RM.- W skład Komisji Antymobbingowej powołane są osoby w podległości zawodowej, reprezentujące przeważnie stronę pracodawcy, nie posiadające wiedzy na temat złożoności zjawiska, a ich „werdykt” nie ma mocy prawnej choć może stygmatyzować – wyjaśnia.
                 
                Mobbing można zgłaszać do Państwowej Inspekcji Pracy, ponieważ jego stosowanie jest naruszeniem przepisów prawa pracy.
                 
                Należy jednak podkreślić, że Inspektor PIP nie będzie miał podstaw do wydania środka prawnego, w którym zaleci stosowanie konkretnych rozwiązań zapobiegających mobbingowi, z uwagi na brak podstaw prawnych w tym zakresie. PIP może tyko przeprowadzić postępowanie kontrolne czy pracodawca przeciwdziała mobbingowi, co określone jest w art. 94.3 1. Kodeksu pracy.
                 
                Co mobbingowanemu pozostaje w takiej sytuacji? Pójście do Sądu Pracy?
                 
                – Tak. Ale… Po pierwsze należy pamiętać, że Sąd Pracy będzie sądził nie sprawcę, a pracodawcę, u którego w firmie ta patologia miała miejsce, w  zakresie czy i jak przeciwdziałał mobbingowi.  Po drugie, trzeba sie liczyć, że sprawa będzie trwała latami, jej założenie jest skomplikowane i wbrew pozorom wymaga (gdy wartość odszkodowania i zadośćuczynienia wykracza ponad 50 tys. zł) wniesienia opłaty sądowej. Po trzecie w sprawach o mobbing to mobbingowany ma obowiązek przedstawić dowody, że proceder maił miejsce. Postawienie takiego warunku jest w sytuacji mobbingu niezwykle trudne, a wręcz niemożliwe do zrealizowania. Przede wszystkim ze względu na wywołane przez mobbing  zaburzenia pracy większości układów – krwionośnego, nerwowego, pokarmowego, jak i ( konieczne, aby mówić w ogóle o mobbingu) wyizolowanie go z grona współpracowników, którzy mogliby być ewentualnymi świadkami w sprawie- tłumaczy Beata Bondara.
                 
                –  W poradnikach radzą prowadzenie dokumentowanie działań mobbingowych. Czyli np. wymagać na piśmie od naszego prześladowcy wszelkich poleceń służbowych, chronologicznego opisywania zdarzeń. Ale trzeba zrozumieć w jakim tragicznym stanie przebywają ofiary mobbingu. Czują się bezradne, zastraszone, wyeliminowane ze środowiska, z coraz niższą samooceną, ograniczeni finansowo. Czy w takim stanie mogą bronić swoich racji? Nie. Nie mają zwyczajnie na to siły.
                 
                Albo nagrania. Sąd może ich nie uznać, a mobber ma możliwość po przedstawieniu takich nagrań oskarżyć ofiarę o nielegalne nagrywania i będzie ona ukarana grzywną. Takie wypadki się zdarzały.
                 
                Zeznania świadków, są oczekiwanym przez Sąd dowodem, ale nękany nie może zbytnio na nie liczyć, bo każdy boi się przemocy psychicznej, której był świadkiem, boi się, aby działania oprawcy w zemście za składanie zeznań potwierdzających mobbing nie zostały skierowane w jego stronę. Ewentualny świadek zazwyczaj odmawia składania zeznań w Sądzie, chyba że zostaje o to „poproszony” przez mobbera lub pracodawcę i ze względu na podległość zawodową dostosowuje się do oczekiwań.
                 
                – Jeszcze raz muszę podkreślić, że ofiary mobbingu zazwyczaj są niezdatne do prowadzenia sprawy sądowej, gdzie muszą opowiadać o swoim poniżeniu i ze szczegółami mówić o formach, sposobach i technikach nękania. Ponadto jednym z najbardziej podłych skutków mobbingu, do czego w długotrwałych działaniach zmierza mobber, jest to, że ofiara zaczyna wierzyć, że to ona jest winna zaistniałej sytuacji. Potrzeba długotrwałej terapii, żeby ta osoba odzyskała wiarę w siebie, aby odbudowane zostało poczucie tożsamości. A wtedy, zazwyczaj, terapeuta zaleca takiej osobie nie wracać do traumatycznych przeżyć. Rozpocząć nowe życie zawodowe bez przemocy w tle. I tym sposobem kolejny mobber pozostaje bezkarny – wyjaśnia Beata Bondara.
                 
                – Według statystyk tylko 3% takiego typu spraw dochodzi do etapu prawomocnego wyroku. Trzeba jeszcze bardzo wyraźnie nadmienić, że póki nie ma wyroku Sądu nie można nazwać zachowań oprawcy mobbingiem, a mobbera mobberem. Można wtedy natychmiast być zastraszonym pozwem  za pomówienie, naruszenie dóbr osobistych, czy szkalowanie dobrego imienia mobbera – dodaje.
                 
                Na co może liczyć ofiara mobbingu? Pracownik, który padł ofiarą nękania, może dochodzić od pracodawcy zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę, jeżeli udowodni, że mobbing wywołał rozstrój zdrowia. Odnosząc się do wysokości zadośćuczynienia Sąd Najwyższy podkreślił w wyroku z 08.08.2017, I PK 206/16, LEX nr 233062, że „zadośćuczynienie ma przede wszystkim charakter kompensacyjny, wobec czego jego wysokość nie może być symboliczna, lecz musi przedstawiać ekonomicznie odczuwalną wartość”.
                 
                – W praktyce pracownik po kilkuletniej batalii w sądzie bywa, że otrzymuje ileś tysięcy złotych, ale przecież to nigdy nie zwróci utraconego zdrowia, wiary w uczciwość ludzi wokół, szacunku do przełożonych pozwalających na długotrwały, systematyczny wrogi proceder- komentuje specjalistka działu szkoleń.
                 
                Pracownik również może dochodzić odszkodowania, jeżeli wskutek mobbingu rozwiązał umowę o pracę, a po nowelizacji zapisów także, jeżeli doznał mobbingu a mimo to nie rozwiązał stosunku pracy.
                 
                – Wysokość odszkodowanie jak określa zapis Kodeksu pracy nie może być niższa niż minimalne miesięczne wynagrodzenie za pracę – czyli obecnie niespełna trzy i pól tysiąca złotych brutto – wyjaśnia Beata Bondara.
                 
                Wszystko wyżej opisane nie napawa optymizmem. Gdzie więc ofiara mobbingu może szukać realnej pomocy pytamy Beatę Bondarę.
                 
                – Jak już mówiłam, osoba, która okazała się uwikłana w tę patologiczną sytuację rzadko sama może się obronić. Potrzebuje wsparcia. Ale od kogo? Koledzy wszyscy sie boją. Kierownictwo często bagatelizuje problem, albo wręcz obwinia samą ofiarę. Procesy sądowe długie i kosztowne, a rozstrzygnięcia nie zawsze są na korzyść powoda. I w tej sytuacji pomoc mogą okazać organizacje, które zajmują się ofiarami mobbingu lub związki zawodowe – mówi specjalistka.
                 
                – Skuteczność pomocy NSZZ „Solidarność” przy rozwikłaniu takich spraw została już nie raz udowodniona. W Regionie Mazowsze tematyką mobbingu nasz Dział zajmuje się prawie 20 lat. Pierwsze szkolenia antymobbingowe zostały opracowane i prowadzone były przez Koleżankę Elżbietę Wielg – wtedy Kierownika Działu Planowania, Analiz i Szkoleń. Skupiały się one nie tylko na aspektach prawnych tej patologii, ale, co najważniejsze, na aspekcie psychologicznym oraz „pielęgnowaniu solidarności” z mobbingowanym – opowiada Beata Bondara.
                 
                – Wsparcie otoczenia ofiary, reagowanie na zachowania noszące znamiona mobbingu, niewikłanie się w przemocową manipulację, oznajmianie przy próbie pomówień, plotek, naśmiewania się czy zastraszania, spokojnym  głosem „proszę tak nie traktować mojej Koleżanki/Kolegi” oznacza fiasko dla mobbera. Przemoc i manipulacja będące jego podstawowymi narzędziami stają się nieskuteczne.
                 
                – Jeżeli członek NSZZ „Solidarność” będzie szykanowany lub zastraszany ze strony mobbera, to z całą pewnością uzyska wszelką pomoc ze strony swojej organizacji związkowej, a jeżeli zajdzie taka potrzeba, to otrzyma także pełne wsparcie Prawnika Regionu Mazowsze, który nie tylko opracuje plan działania i udzieli niezbędnych wskazówek, ale również będzie reprezentował poszkodowanego bezpłatnie przed Sądem Pracy – informuje Beata Bondara.
                 
                Czyli Związek jest skuteczną ochroną przed mobbingiem?
                 
                – Uważam, że na dany moment – Związek jest najlepszą ochroną antymobbingową – potwierdza nasza rozmówczyni.
                 
                –  Istotną kwestią jest edukacja Związkowa w zakresie przeciwdziałania patologiom środowiska pracy – nie tylko mobbingowi, ale także dyskryminacji w zatrudnieniu, molestowaniu i molestowaniu seksualnemu, nękaniu, zastraszaniu. Szkolenia, również w formie warsztatowej prowadzone są przez nasz Dział Szkoleń od lat i serdecznie na nie zapraszamy – dodaje Beata Bondara.
                 
                źródło: www.solidarnosc.mazowsze.pl

                  Pracownicy pomocy społecznej proszą o zrozumienie i wsparcie w czasie strajku

                  Pracownicy pomocy społecznej proszą o zrozumienie i wsparcie w czasie strajku
                  Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i Domu Pomocy Społecznej w Legnicy 27 lutego rozpoczną strajk. Wystosowali do mieszkańców Legnicy listy otwarte, w których wyjaśniają powody swojej decyzji.
                   
                  Listy otwarte do legniczan wystosowali pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Legnicy, działającego przy MOPS zespołu ośrodka pomocy terapeutycznej dla dzieci i młodzieży, zespołu do spraw pieczy zastępczej, zespołu interwencji kryzysowej przy MOPS, miejskich żłobków, pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Legnicy.
                   
                  „Znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji spowodowanej wieloletnimi zaniedbaniami ze strony władz miasta, niedofinansowaniem i zaniżonymi płacami! Nasze petycje, wystąpienia i protesty trwające od lat niestety nie odniosły pozytywnego skutku. W związku z tym jesteśmy zmuszeni upomnieć się o nasze prawa i godne wynagrodzenie” „Zostaliśmy zmuszeni do podjęcia ostatecznego kroku, jakim jest strajk, który rozpocznie się 27 lutego 2023 roku” – piszą pracownicy MOPS i DPS jednocześnie dodając, że wszelkie skargi, uwagi i zażalenia należy kierować do Tadeusza Krzakowskiego, prezydenta Legnicy.
                   
                  Początek strajku już w poniedziałek
                   
                  Przypomnijmy, strajk to efekt braku porozumienia pomiędzy władzami Legnicy z prezydentem Tadeuszem Krzakowskim na czele a pracownikami reprezentowanymi przez Organizację Międzyzakładową NSZZ „Solidarność” w MOPS w Legnicy. Próby polubownego zakończenia sporu o podwyżki płac w legnickim MOPS i DPS spełzły na niczym, dlatego Organizacja Międzyzakładową NSZZ „S” została zmuszona do sięgnięcia po ostateczne narzędzie nacisku, jakim jest strajk. – 27 lutego będzie strajkować cała pomoc społeczna w Legnicy – zapowiadają związkowcy. Szacują, że do bezterminowego strajku może przystąpić nawet 400 pracowników pomocy społecznej w Legnicy. 
                   
                   
                   
                   
                  źródło: NSZZ "S" Region Zagłębie Miedziowe
                  www.tysol.pl
                   

                    Historia punktu pomocy uchodźcom w siedzibie redakcji Tygodnika Solidarność i KK NSZZ "S"

                    • Kategoria: Kraj
                    Punkt pomocy ukraińskim uchodźcom w siedzibie redakcji Tygodnika Solidarność / Archiwum TS i archiwa naszych ukraińskich przyjaciół
                    Już chwilę po wybuchu wojny na Ukrainie siedziba naszej redakcji, a jednocześnie Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, na ul. Prostej 30, stała się punktem pomocowym dla uchodźców z tego kraju. Decyzja o jego powstaniu była spontaniczna i jednogłośna. Wszyscy pracownicy „Tygodnika Solidarność” i Komisji Krajowej zaangażowali się w działania na rzecz potrzebujących.
                     
                    Punkt pomocy ukraińskim uchodźcom w siedzibie redakcji Tygodnika Solidarność Ukrainki na Prostej. Historia punktu pomocy uchodźcom w siedzibie redakcji Tygodnika Solidarność i KK NSZZ 
                     
                    Punkt pomocy ukraińskim uchodźcom w siedzibie redakcji Tygodnika Solidarność / Archiwum TS i archiwa naszych ukraińskich przyjaciół
                     
                    W oknach na parterze naszej siedziby porozklejaliśmy plakaty z hasłem „NSZZ «Solidarność» z Ukraińcami!” i obok polskiej flagi zawiesiliśmy ukraińską. To właśnie ona, jak zauważali nasi pierwsi podopieczni, wskazywała im, gdzie należy się udać po pomoc.
                     
                    NSZZ „Solidarność” z Ukraińcami!
                    Punkt działał przez ponad trzy miesiące, w czasie których przewinęły się przez niego dziesiątki osób mających za sobą traumatyczne, a niejednokrotnie wręcz tragiczne przeżycia, jak np. młodziutka Daria z Mariupola, która po wybuchu bomby miała szwy praktycznie na całych nogach i nie była w stanie dłużej wytrwać w pozycji stojącej.
                     
                    Staraliśmy się zaopatrzyć potrzebujących w podstawową żywność, artykuły przemysłowe, pomóc wypełnić dokumenty, np. wniosek o nadanie numeru PESEL czy 500 plus, szukaliśmy miejsc w przedszkolach i szkołach dla ich dzieci.
                     
                    Widok ich przerażonych tym, co się właśnie wydarzyło w ich ojczyźnie, i zmęczonych po wielogodzinnej podróży do obcego kraju z małym plecakiem w rękach, a czasem tylko zwykłą reklamówką, sprawiał, że byliśmy gotowi oddać im nawet ostatnią koszulę.
                     
                    Jedna z Ukrainek opowiadała nam o tym, że wprawdzie była spakowana w walizki i miała przy sobie wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, ale władze, żeby mogło ewakuować się jak najwięcej kobiet i dzieci, kazały im zostawić te bagaże na dworcu.
                     
                    Wielu uchodźców skorzystało z naszej pomocy jednorazowo, ale część przychodziła wielokrotnie, więc zdążyliśmy się z nimi zaprzyjaźnić. Po roku od naszego pierwszego spotkania byliśmy ciekawi, jak potoczyły się ich losy, więc skontaktowaliśmy się z niektórymi z nich.
                     
                    Nigdy o was nie zapomnimy
                    Synek Julii (o której pisaliśmy w „TS” w nr. 21/2022) bardzo tęsknił za tatą, który służy w siłach zbrojnych Ukrainy od początku wojny, więc po siedmiu miesiącach spędzonych w Polsce wrócili do Odessy.
                     
                    – Nie mamy prądu przez 10-12 godzin, światło jest tylko przez 2 godziny. Pracuję jako manikiurzystka, podłączając się pod akumulator samochodowy. Maluję też ubrania w stylu patriotycznym – opowiada o swojej teraźniejszości. – Jesteśmy wdzięczni, że Polacy wyciągnęli do nas pomocną dłoń, kiedy jej potrzebowaliśmy. Nigdy o was nie zapomnimy – dodaje.
                     
                    Natalię z Charkowa i jej męża wojna zastała na urlopie w ciepłych krajach, na który wybrali się z okazji rocznicy ślubu. – Pojechaliśmy tylko na wakacje, a nie było nas w domu od ponad roku – mówi dzisiaj. Ich mieszkanie zostało zniszczone przez ostrzał w kwietniu 2022 r.
                     
                    Gdy trafili do Polski, mieli przy sobie tylko letnie ubrania, więc zaopatrzyliśmy ich w zimową odzież, buty i inne potrzebne rzeczy, jak walizka i laptop.
                     
                    Po kilku tygodniach spędzonych w Polsce zdecydowali się na wyjazd do Niemiec. Tam przebywali początkowo w obozie dla uchodźców, ale teraz otrzymali mieszkanie, uczą się języka niemieckiego. – Języka uczymy się po to, żeby iść do pracy i zarobić na odbudowę mieszkania, nie tylko dla siebie, ale i dla naszych rodziców – zaznacza Natalia.
                     
                    Roman z Kijowa trafił do nas z mamą i młodszym bratem. Miał wówczas 17 lat, czyli był tuż przed wiekiem poborowym. Po kilku miesiącach spędzonych w Polsce rozdzielili się – mama w obawie przed utratą pracy wróciła z bratem na Ukrainę, a Roman zdecydował się na wyjazd do Kanady, gdzie jest studentem ekonomii.
                     
                    – Chcę zdobyć wykształcenie i pracować w dziedzinie handlu, aby mój kraj mógł uzyskać najlepsze technologie i zasoby – mówi. – Pomagam Ukrainie, organizując projekty związane z wojną i mające na celu wspieranie kultury – dodaje.
                    – Jestem Państwu bardzo wdzięczny za zorganizowanie punktu pomocowego dla uchodźców ukraińskich i udzielone wsparcie – zaznacza.
                     
                    Nadal jest bardzo niebezpiecznie
                    Rusłanka z Mikołajowa przyjechała do Warszawy z małym synkiem. Tutaj znalazła pracę i dobre przedszkole dla dziecka. – Do Mikołajowa nie wróciliśmy, bo tam nadal jest bardzo niebezpiecznie, często jest odcinany prąd i są problemy z wodą – mówi. – Mój mąż jest w stanie przyjechać do nas raz na trzy miesiące w ramach pracy, więc mamy wówczas radosne dni, bo bardzo za sobą tęsknimy – wyznaje.
                     
                    – Czekamy na zwycięstwo i koniec wojny – zaznacza.
                     
                    I tego w rocznicę wielkiego exodusu Ukraińców życzymy temu krajowi – zwycięstwa.
                     
                    Mamy też nadzieję, że już wkrótce spotkamy się z naszymi ukraińskimi przyjaciółmi na dobrej kawie w wolnej, bezpiecznej Ukrainie.
                     
                    „Tygodnik Solidarność” nr. 8 (1778)
                      Subskrybuj to źródło RSS

                      Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.