Menu
  • Polski (PL)
Biuro Prasowe

Biuro Prasowe

"Działania ZNP były decyzją polityczną. Gdyby "S" nie podpisała porozumienia..."

"Działania ZNP były decyzją polityczną. Gdyby "S" nie podpisała porozumienia..."

Zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej Tadeusz Majchrowicz był gościem red. Renaty Machnik w Radiu Rzeszów. Rozmowa dotyczyła strajku w oświacie i podwyżek dla nauczycieli.

- W ubiegłym tygodniu rozpoczęły się rozmowy związkowców oświatowych z ministrem edukacji. Czy jest szansa na porozumienie dot. postulatów wszystkich nauczycieli, w tym oczywiście spraw płacowych? - spytała red. Machnik.
 

Zdecydowanie tak. Przypomnę, że 7 kwietnia zostało podpisane porozumienie Solidarności z ówczesną minister edukacji. Z tego porozumienia prawie wszystkie postulaty zostały zrealizowane. Około 15 lipca mają się rozpocząć rozmowy nt. zmiany systemu wynagradzania nauczycieli. Nowy minister Dariusz Piontkowski zapowiedział, że będzie zabiegał o środki w budżecie państwa na kolejne podwyżki


- odpowiedział Tadeusz Majchrowicz. Podkreślił, że tak naprawdę wszystkie zgłoszone postulaty mają szansę na realizację. 
 

Przypomnijmy ten główny postulat płacowy - 5% nauczyciele dostali już w styczniu, a od września otrzymają 9,6%. W sumie narastająco od stycznia daje to 15%, o które Solidarność walczyła. Do tego dochodzi zmiana systemu wynagradzania, na ten temat trwają rozmowy, spotkania, jest otwartość nowego ministra, który wywodzi się ze środowiska nauczycielskiego


- dodał przewodniczący. Wyraził także nam nadzieję, że we wrześniu nie będzie potrzeby organizowania strajków. 
 

Chcemy, by centrale nauczycielskie starały się wpływać na poprawę warunków materialnych nauczycieli, ale też na zmiany systemu wynagradzania przy stole negocjacyjnym, a nie organizując strajki uderzające w uczniów


- podkreślił. Rozmowa dotyczyła także działań podejmowanych przez Związek Nauczycielstwa Polskiego.
 

Dotychczasowe działania ZNP to była decyzja polityczna. Powiedzmy sobie jasno: gdyby Solidarność nie podpisała 7 kwietnia porozumienia, od września nauczyciele nie dostaliby pieniędzy. A tak już przez Radę Ministrów przeszły odpowiednie dokumenty i od 1 września te 9,6%, do tych wcześniejszych pięciu, nauczyciele otrzymają. Postulat płacowy ZNP, czyli 1000 zł do podstawy to była utopia. Przypomnijmy, że podstawowe wynagrodzenie nauczyciela to zaledwie 40%, a reszta to są dodatki, m.in. wywalczone 300 zł za wychowawstwo. Zapowiedź ministra Piontkowskiego, że będzie zabiegał o środki w budżecie, by kolejne podwyżki dla nauczycieli mogłyby być zrealizowane to pozytywny sygnał i myślę, że nie ma powodu do niepokojów, strajków i włączania w to młodzieży, co było najgorszym rozwiązaniem


- mówił Tadeusz Majchrowicz.

źródło: Radio Rzeszów

raw

 

 

    "Wyścig zmieniał się tak, jak zmieniała się III RP".Rusza 30. edycja Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków

    "Wyścig zmieniał się tak, jak zmieniała się III RP".Rusza 30. edycja Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków

    Rusza trzydziesta edycja Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków. W tym roku patronat nad imprezą objął prezydent Andrzej Duda. O trudach organizacji opowiada Waldemar Krenc, dyrektor wyścigu, w rozmowie z Andrzejem Berezowskim.

    – To już trzydziesta edycja Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków. Jak zmieniał się wyścig na przestrzeni tych lat?
    – Można powiedzieć, że zmieniał się tak, jak zmieniała się III Rzeczpospolita. Raz bywało lepiej, raz gorzej.

    – Spójrzmy zatem na sam początek. To był rok 1989.
    – Wyścig jest dzieckiem Solidarności. Urodził się w Związku. Myśmy go nie ukradli, nie kupili czy odkupili, nie dostali w prezencie. Sami jako Związek stworzyliśmy ten wyścig. Organizatorem od początku jest Region Ziemia Łódzka NSZZ "Solidarność", a inicjatorem wyścigu był pierwszy przewodniczący regionu Andrzej Słowik. – I chcę podkreślić, że nie ma na świece drugiego związku zawodowego, który ma lub miał wyścig tej rangi. 

    –  Po co Związkowi wyścig?
    – Aby to wytłumaczyć, warto sięgnąć właśnie do jego początków. Pierwsza edycja wyścigu rozpoczęła się w Łodzi. Metą ostatniego etapu była brama Stoczni Gdańskiej (tamtą edycję wygrał Czesław Rajch, który bramę stoczni minął jako drugi kolarz). Umiejscowienie mety nie było oczywiście przypadkowe. Wyścig powstał m.in. po to, aby promować Solidarność poprzez sport. W roku 1993 Włodzimierz Tomaszewski zaprosił do organizacji wyścigu olimpijczyków. I tak jest do dziś. Olimpijczycy są współorganizatorem wyścigu.

    – Która z dotychczasowych edycji wyścigu najbardziej utkwiła Panu w pamięci? 
    – Nie chciałbym wyróżnić żadnej. Na każdej kolarze rywalizują zaciekle o jak najlepszy wynik. Każda też jest trudna do zorganizowania. Ale dajemy radę, mimo że czasem pojawiają się głosy, nawet wśród zwykłych związkowców, że powinniśmy dać sobie z wyścigiem spokój. 

    – Gdyby jednak miał Pan wskazać tę jedną edycję?
    – W 1998 roku wyścig wyruszył z Łodzi, a zakończył się w Filadelfii. Przemierzył więc dwa kontynenty. Nie znam na świecie innego wyścigu kolarskiego, który byłby rozgrywany właśnie na kilku kontynentach. Wygrali wówczas Tomasz Brożyna i George Hincapie. Wówczas wyścig też został zaliczony w poczet wyścigów uznanych przez Międzynarodową Unię Kolarską. 

    – A kto wygra w tym roku?
    – Nie pyta się sędziego w piłce nożnej, kto wygra mecz. Jak by to wyglądało. Mnie też, jako dyrektora wyścigu, proszę o to nie pytać. 

    – Wspomina Pan, że raz bywało lepiej, raz gorzej. Pamięta Pan najtrudniejsze edycje?
    Organizacja budżetu to także potrzeba zdobycia niemałych środków finansowych. Gdy doszło SLD do władzy, spółki Skarbu Państwa wycofały się ze sponsorowania wyścigu, mimo że impreza jest apolityczna. Co roku wyścig startuje lub kończy się w Łodzi (tylko raz kolarze nie przejechali przez Łódź) niezależnie, kto rządzi miastem. Wówczas zdecydowałem, że zaprosimy do organizacji na większą skalę samorządy. I to się udało. Dziś wyścig opiera się na samorządach.
     
    – I wszystkie są chętne?
    – Tak dobrze to nie ma. Ale potrafimy konsekwentnie prosić konkretnych samorządowców o pomoc. Gdy nas wyganiają drzwiami, wchodzimy oknem. Jesteśmy uparci. 

    Korzystając z okazji, chciałbym też podziękować wszystkim związkowcom, którzy pomagają nam w organizacji wyścigu. Chciałbym podziękować przewodniczącym – szefom regionów, przez które przejeżdża wyścig, i przewodniczącym: Waldemarowi Bartoszowi, Dominikowi Kolorzowi, Tadeuszowi Majchrowiczowi, Waldemarowi Sopacie. Bez ich wsparcia organizacja imprezy byłaby o wiele trudniejsza. 

    Chciałbym również podziękować Komisji Krajowej, która wspiera wyścig. Przypomnę, że Piotr Duda jest przewodniczącym Komitetu Honorowego wyścigu. Cieszę się też, że media publiczne będą w tym roku relacjonować ten wyścig w wymiarze, na jaki zasługuje. 

    – Obok wyścigu głównego po raz kolejny rozegrany zostanie Mini Wyścig Solidarności. Najmłodsi będą mogli rywalizować w miastach, przez które przejadą bardziej doświadczeni kolarze: W Łodzi 30 czerwca, w Sieradzu 2 lipca, w Zgierzu i Kutnie 3 lipca, w Radomiu 4 lipca, w Skarżysku-Kamiennej i Stalowej Woli 5 lipca, a w Tarnobrzegu i Krośnie 6 lipca.
    – A wie Pan, że są rodzice, którzy potrafią wozić swoją pociechę po 190 km, aby wystartowała nie w jednym, a kilku miniwyścigach? Nie powiedziałem Panu, kto wygra wyścig, ale mogę powiedzieć, że niemal na pewno wśród zawodników startujących w Mini Wyścigu Solidarności na pewno znajduje się przyszły zwycięzca Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków.  
     

    Tekst pochodzi z najnowszego wydania "Tygodnika Solidarność"

     

     

      Duże korporacje międzynarodowe, które wchodzą do naszego kraju za nic mają polskie prawo

      Duże korporacje międzynarodowe, które wchodzą do naszego kraju za nic mają polskie prawo

      Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda był gościem piątkowej rozmowy w TVP Info. Skomentował m.in. sprawę Pana Tomasza – pracownika IKEI, zwolnionego z pracy za cytowanie fragmentów Biblii potępiających homoseksualizm i odmówienie udziału w akcji sklepu promującej ruch LGBT.
       

      Dla mnie sprawa jest jednoznaczna – swoje poglądy zostawiamy przed zakładem pracy, wchodzimy do zakładu pracy i wykonujemy sumiennie swoją pracę. Niestety propaganda LGBT wchodzi już teraz do zakładów pracy i wnioski są takie, że trzeba faktycznie podjąć działania. To wyzwania dla związków zawodowych w obronie praw pracowniczych. To jest nowy obszar działania związków zawodowych, bo faktycznie trzeba się przed tym w zakładach pracy bronić. To dyskryminacja pracowników

       
      - stwierdził przewodniczący NSZZ "Solidarność".
       

      To kuriozalna sytuacja, skandal. Pracownik podpisuje umowę i wykonuje swoją pracę. Są warunki, ale nie to, że będzie przyjmował jakieś ideologie, w tym wypadku LGBT

       
      - przyznał Piotr Duda.
       

      To jest dyskryminowanie tego pracownika. Zastanawiam się w jakim kierunku to idzie. My, jako związkowcy Solidarności, mamy w statucie w preambule zapisane wartości chrześcijańskie i społeczną naukę kościoła. Nie obnosimy się z tym. Jeżeli pracodawca zmusi członka Związku do promowania LGBT to w takim razie członek Związku będzie dyskryminowany 

       
      - dodał.
       

      Zauważam, że duże korporacje międzynarodowe, które wchodzą do naszego kraju robić biznes, za nic mają polskie prawo, polską konstytucję i kodeks pracy. Dla nich ważniejsze są ich wewnętrzne regulaminy. (…) Te korporacje uzyskują zgodę działalności na terenie naszego kraju

       
      - zwrócił uwagę szef Solidarności.
       

      To są sprawy dla Rzecznika Praw Obywatelskich. Mam nadzieję, że się wreszcie obudzi i zajmie się tym czym powinien. To sprawa dla RPO, bo są łamane nie tylko prawa pracownika, ale i swobody obywatelskiej

       
      - zaznaczył Duda.

      Cały program można zobaczyć tutaj >>>


      Źródło: TVP Info
      kpa/k

       


       

       

        NSZZ „Solidarność” przedstawił zdanie odrębne do uchwały strony społecznej Rady ws. okrągłego stołu

        NSZZ „Solidarność” przedstawił zdanie odrębne do uchwały strony społecznej Rady ws. okrągłego stołu

        Zdanie odrębne "Solidarności" do uchwały strony społecznej Rady ws. okrągłego stołu.

        Podczas posiedzenia plenarnego Rady Dialogu Społecznego w dniu 1 lipca przedstawiony został projekt uchwały strony pracowników i strony pracodawców Rady Dialogu Społecznego ws. przedłużającego się kryzysu społecznego w związku z sytuacją w oświacie. Projekt zakłada, że w ramach Rady zostanie zorganizowany okrągły stół dotyczący oświaty. NSZZ „Solidarność” nie oddał głosu w tej sprawie i przedstawił zdanie odrębne. Przedstawiciel „Solidarności” argumentował, że przedstawiony projekt uchwały jest niezgodny z treścią ustawy o Radzie Dialogu Społecznego oraz Regulaminu Rady. Przede wszystkim, argumentowano, że tego rodzaju uchwała, powinna zyskać akceptację strony rządowej, tak się jednak nie stało. Ostatecznie, uchwała zyskała poparcie pozostałych central związkowych oraz większości organizacji pracodawców zasiadających w RDS (ZPP wstrzymał się od głosu).

        Zdanie odrębne NSZZ "Solidarność"

        1. Po pierwsze, art. 4 ust. 1 ustawy o Radzie stanowi, że „Każdej ze stron Rady przysługuje prawo wniesienia pod obrady Rady sprawy o dużym znaczeniu społecznym lub gospodarczym, jeżeli uzna, że jej rozwiązanie jest istotne dla zachowania pokoju społecznego, rozwoju społeczno- -gospodarczego i wzrostu dobrobytu, zwiększenia konkurencyjności polskiej gospodarki oraz spójności społecznej”. Wydaje się, że niniejsza sprawa może zostać za taką uznana. W tej sytuacji powinna ona stać się przedmiotem trójstronnej uchwały Rady decydującej o jej przekazaniu do Zespołu, tak jak stanowi ust. 4. Należy również przywołać treść ust. 6, który stanowi, że „Jeżeli (…) zespół przedstawi swoje stanowisko w sprawie, (…), Rada podejmuje uchwałę w oparciu o to stanowisko na pierwszym posiedzeniu następującym po jego upływie”. Ponownie, zwraca uwagę wymóg podjęcia uchwały trójstronnej.
        2. Po drugie, nawet jeśli przyjąć, że strona pracodawców wraz ze stroną pracowników zajmą stanowisko zgodnie z treścią art. 4 ust. 2 ustawy o Radzie, który stanowi, że „Każda ze stron Rady, również wspólnie z inną stroną Rady, może zająć stanowisko w każdej sprawie dotyczącej polityki społecznej lub gospodarczej”, to to stanowisko, nie może upoważniać Przewodniczącej Rady do podejmowania samodzielnych decyzji. Ustawa nie przewiduje możliwości delegowania przez stronę społeczną Rady uprawnień Rady na Przewodniczącego Rady. Art. 33 ust. 2 przewiduje jedynie możliwość przekazania sprawy należącej do kompetencji Rady, Prezydium Rady.
        3. Ponadto, biorąc pod uwagę charakter uchwały, który jawi się jako organizacyjno-proceduralny, a nie merytoryczny, konieczne jest, by decyzja na temat organizacji prac Rady miała charakter trójstronny i była przedmiotem decyzji Prezydium Rady, które zgodnie z art. 31 ust. 3 ustawy posiada uprawnienia związane z koordynacją i organizacją prac Rady. Wskazuje na to także treść Regulaminu Rady. W par. 11 ust. 3 wymienione zostały zadania Prezydium. Wśród nich znalazło się m.in. przedstawianie propozycji ustaleń w sprawach organizacyjnych. Prezydium jest także odpowiedzialne za koordynację prac zespołów problemowych, co stawia pod znakiem zapytania samodzielną decyzję Przewodniczącej Rady o skierowaniu prac nad projektem uchwały numer 81 do Zespołu ds. usług publicznych Rady podczas posiedzenia Rady w dniu 8 maja 2019 r. Należy również podkreślić, że decyzje podejmowane są przez Prezydium w sytuacji, gdy każda ze stron wyrazi na nią zgodę. W tym wypadku wymagana jest także zgoda strony rządowej, która nie została wyrażona.


        Mateusz Szymański

         

          XXX lat minęło... Organizatorzy i sportowcy wspominają historię Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków

          • Kategoria: Kraj
          XXX lat minęło... Organizatorzy i sportowcy wspominają historię Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków

          Już dzisiaj jeden z ważniejszych dni polskiego kolarstwa. Rusza kolejny Międzynarodowy Wyścig Kolarski Solidarności i Olimpijczyków. Tym razem to edycja specjalna – już XXX, w związku z czym w przededniu inauguracji w Łodzi odbyła się specjalna konferencja podczas której organizatorzy, byli uczestnicy, wybitni olimpijczycy, członkowie Solidarności wspominali poprzednie trzydzieści lat.

          Konferencja składała się z dwóch części. W pierwszej swoimi wspomnieniami podzielili się sportowcy, również zagraniczni. Na początku zabrał głos Mieczysław Nowicki. 

          – Pamiętam różne losy tego wyścigu. Pamiętam, gdy szefem Regionu Ziemi Łódzkiej był Janusz Tomaszewski, późniejszy wicepremier, wiedzieliśmy, że będzie czas, że sama nazwa „Wyścig Solidarności” będzie źle odbierana. Postanowiliśmy razem z mecenasem Parulskim, ówczesnym prezesem Towarzystwa Olimpijczyków Polskich do nazwy dodać „i Olimpijczyków Polskich”. Cieszę się, że Olimpijczycy towarzyszą nam tytularnie do dzisiaj 

          – mówił Mieczysław Nowicki, medalista olimpijski, kolarz, w latach 1995 – 2000 Dyrektor Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków, dzisiaj wiceprezes PKOL. 

          O pierwszym Wyścigu Solidarności opowiedział jego triumfator, Czesław Rajch. 

          – To była fantastycznie zorganizowana impreza, żeby ją wygrać trzeba było reprezentować wysoki poziom. Podobnie jest dzisiaj. Wyścig był bardzo ciężki, zapamiętałem, że meta była w samej Stoczni Gdańskiej. Dziękuję organizatorom, że impreza wciąż trwa. 


          Wielkim przyjacielem Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków jest Edward Borysewicz, który karierę zakończył w 1968 r., a później pracując w USA odkrył m.in. talent Grega LeMonda. To m.in. dzięki niemu edycja w 1998 r. swój finisz miała w USA. 

          – Cieszę się, że mogę być z przyjaciółmi ze świata kolarskiego. Wyścig Solidarności i Olimpijczyków rzeczywiście jest jedynym wyścigiem kolarskim, który odbywał się na dwóch kontynentach. Wielu próbowało, ale udało się tylko nam. Duża w tym zasługa Janusza Tomaszewskiego, dzięki pracy sztabowi ludzi, dzięki Tadeuszowi Skorkowi, który jest najdłużej przy wyścigu. Jestem Łodzianinem, tu się wychowałem. Dziękuję wszystkim za pomoc w rozwoju kolarstwa. 

          – zaznaczył Edward Borysewicz. 

          Honorowym gościem konferencji był Ryszard Szurkowski, srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w 1972 i 1976 r., który po raz pierwszy wystąpił publicznie po ciężkim wypadku, jaki doświadczył w 2018 r. 

          – Gratuluję organizatorom, że tyle lat udaje im się tworzyć imprezę na wysokim poziomie. Nie mogłem nie pojawić się na spotkaniu w którym bierze udział tylu znakomitych byłych kolarzy. W Wyścigu Solidarności brałem udział raz, jako szef grupy. To wyścig trudny dla tych, którzy chcą go zwyciężyć. Ci, którzy dobrze pokażą się podczas rozpoczynających się jutro zawodów otrzymają paszport do wielkiego kolarstwa. Życzę wszystkim powodzenia 

          – powiedział Ryszard Szurkowski, nestor polskiego kolarstwa. 

          W dalszej części konferencji usłyszeliśmy niezwykle ciekawe prelekcje poświęcone medycynie sportowej – „Asymetrie i przeciążenia w sporcie wyczynowym” prof. dr hab. n. med. Jarosława Fabisia oraz „Monitorowanie wydolności fizycznej w kolarstwie wyczynowym” dr n. med. Roberta Pietruszyńskiego. 

          Konferencję zakończyły wspomnienia organizatorów wyścigu na przestrzeni kolejnych lat – Waldemara Krenca, Mieczysława Nowickiego, Andrzeja Słowika i Janusza Tomaszewskiego. 

          – Życie nie lubi próżni. W 1989 r. rozpoczęliśmy okres przemian, gdy zdawało się, że trzeba zbudować wszystko od nowa, lepiej. Nie wszystko oczywiście się udawało. Wiele rzeczy wtedy upadało, również Wyścig Pokoju, na to miejsce trzeba było stworzyć coś nowego. Byłem aktywnym działaczem związku, pamiętałem francuski wyścig związku zawodowego CGT, pomyślałem, że dlaczego by nie zrobić taki wyścig pod szyldem Solidarności? 

          – wspominał Andrzej Słowik, jego następcą był Janusz Tomaszewski. 

          – Trudno było zepsuć coś, co tak pięknie się rozwija. Marka, którą stworzyliśmy nabierała coraz większej mocy. Oczywiście bywały problemy, nie było zawsze łatwo. Doszliśmy jednak do wniosku, że warto by ten wyścig jechał przez mniejsze miejscowości, bywało tak, że całe miasteczka wchodziły na ten wyścig 

          – dodał Janusz Tomaszewski, który wspominał, że podczas jednego z prologów w Pabianicach, na którym pojawić się miała premier Hanna Suchocka, eskortujący ją policjanci przez pomyłkę zamiast do Urzędu Miasta… zawieźli honorowego gościa pod Urząd Stanu Cywilnego. 
          Nie mogło zabraknąć wypowiedzi Waldemara Krenca. 

          – Pamiętajmy, że Wyścig odbywał się w czasach o wiele trudniejszych dla Solidarności. Wtedy budowaliśmy Polskę, a trzeba było znaleźć czas na jego organizację. Jednak wtedy koszty były mniejsze, inne było też prawo. Czasami na 48 godz. przed Wyścigiem poszukiwaliśmy środków, bo budżet się nie spinał. Miałem to duże szczęście, że miałem do pomocy Janusza Tomaszewskiego, Mieczysława Nowickiego

          – zaznaczył Waldemar Krenc. 

          W trakcie konferencji przemawiał również Przewodniczący Solidarności Piotr Duda, o czym obszernie pisaliśmy tutaj

          Wspomnieniom podczas spotkania nie było końca, a już jutro zawodnicy napiszą kolejną kartę historii Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków. Powodzenia! 

           


           

           

            Łączymy się w bólu i modlitwie z rodzinami i bliskimi tragicznie zmarłych Górników

            Łączymy się w bólu i modlitwie z rodzinami i bliskimi tragicznie zmarłych Górników

            W imieniu Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” składam szczere kondolencje z powodu śmierci trzech górników po wstrząsie, który miał miejsce dzisiaj w katowickiej kopalni Murcki-Staszic.

            Łączymy się w bólu z rodzinami, bliskimi i przyjaciółmi tragicznie zmarłych oraz wszystkimi poszkodowanymi w tej tragedii.

            W tych trudnych chwilach pogrążeni w smutku i modlitwie jesteśmy razem z Wami.

            Piotr Duda
            Przewodniczący KK NSZZ "S
            "

              Bezrobocie najniższe od 1990 roku

              Bezrobocie najniższe od 1990 roku

              Opublikowane niedawno dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, że bezrobocie w maju 2019 roku zmniejszyło się do 5,4 proc.

              Lepszego wyniku nie było przynajmniej od 343 miesięcy, czyli od września 1990 roku. Według oficjalnych danych stopa bezrobocia wynosiła wówczas 5 proc. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że ówczesne dane nie są w pełni wiarygodne – metody badań były jeszcze na etapie kształtowania. Według nich 1990 rok rozpoczął się bezrobociem na poziomie 0,3 proc., a zakończył poziomem 6,5 proc., co oznaczałoby wzrost o 2167 proc. Obecny poziom bezrobocia w rzeczywistości może być zatem najniższy w historii.

              Częściową przyczyną kolejnego spadku bezrobocia może być sezonowe zapotrzebowanie na pracowników.

              www.solidarnosc.gda.pl

                Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność": 30. lat wyścigu Solidarności

                • Kategoria: Kraj
                Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność": 30. lat wyścigu Solidarności

                – Wyłonienie zwycięzcy nie jest łatwym zadaniem, ponieważ wyścig kilkakrotnie wygrywał kolarz, którego dyrektorzy sportowi nie obsadzili w roli lidera ekipy – w najnowszym numerze „Tygodnika Solidarność” pisze Andrzej Berezowski. To właśnie historycznej, 30. edycji wyścigu Solidarności i Olimpijczyków poświęcony jest nowy numer naszego tygodnika.

                Jednak przed zawodami warto wskazać faworytów. 

                Nieoficjalnie mówi się, że silna będzie ekipa Voster ATS Team. W jej składzie pojedzie ubiegłoroczny zwycięzca Sylwester Janiszewski oraz zwycięzca sprzed dwóch lat Mateusz Komar. Czy jeden z nich wygra wyścig? – W 2017 roku Mateuszowi mocno pomagał na podjeździe pod zamek Kamieniec Adam Stachowiak, który w klasyfikacji generalnej zajął trzecie miejsce. Potencjalnych zwycięzców wyścigu mam więc kilku, bo jeśli Paweł Franczak zdoła się wykurować, a na metę ostatniego etapu dojedzie większa grupa i o końcowym sukcesie zadecydują bonifikaty, to liczę na niego na finiszu – mówi Mariusz Witecki, dyrektor sportowy grupy

                – dodaje Berezowski. 

                O wyścigu we wstępniaku pisze także Michał Ossowski, redaktor naczelny. 

                30. rocznica Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków uświadamia mi, że w Polsce, w kraju, w którym przez dwa wieki najpierw zaborcy, później niemieccy i sowieccy okupanci, usiłowali zniszczyć tradycję i ciągłość pracy kolejnych pokoleń, to właśnie nasz związek zawodowy z racji swojego wieku stał się jedną z najbardziej dojrzałych organizacji społecznych, na której wiele innych może się wzorować. Sportowcy, którzy startowali w pierwszym Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków, dziś są panami o siwych włosach, często zajmującymi się bawieniem wnuków… Solidarność w przyszłym roku obchodzić będzie czterdzieste urodziny, rok później ten sam jubileusz obchodzić będzie nasz tygodnik – budowany przez te lata autorytet i zgromadzone doświadczenie stawiają nas w awangardzie życia społecznego w Polsce. Czy coś może bardziej obrazowo przedstawić fakt, że już kolejne pokolenia niosą sztandar Solidarności? To ważne, szczególnie, że nadchodzące lata mogą okazać się przełomowe dla Polski – jestem pewien, że zarówno Solidarność, jak i wydawane przez nią media odegrają w nich ważną rolę. 


                W numerze także rozmowa z Waldemarem Krencem, przewodniczącym ziemi łódzkiej NSZZ „Solidarność”, organizatorem wyścigu. 

                – To już trzydziesta edycja Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków. Jak zmieniał się wyścig na przestrzeni tych lat?

                –  Można powiedzieć, że zmieniał się tak, jak zmieniała się III Rzeczpospolita. Raz bywało lepiej, raz gorzej.

                –   Spójrzmy zatem na sam początek. To był rok 1989.

                –   Wyścig jest dzieckiem Solidarności. Urodził się w Związku. Myśmy go nie ukradli, nie kupili czy odkupili, nie dostali w prezencie. Sami jako związek stworzyliśmy ten wyścig. Organizatorem od początku jest Region Ziemia Łódzka NSZZ Solidarność, a inicjatorem wyścigu był pierwszy przewodniczący regionu Andrzej Słowik. – I chcę podkreślić, że nie ma na świece drugiego związku zawodowego, który ma lub miał wyścig tej rangi. 

                –  Po co związkowi wyścig?

                – Aby to wytłumaczyć, warto sięgnąć właśnie do jego początków. Pierwsza edycja wyścigu rozpoczęła się w Łodzi. Metą ostatniego etapu była brama Stoczni Gdańskiej (tamtą edycję wygrał Czesław Rajch, który bramę stoczni minął jako drugi kolarz). Umiejscowienie mety nie było oczywiście przypadkowe. Wyścig powstał m.in. po to, aby promować Solidarność poprzez sport. W roku 1993 Włodzimierz Tomaszewski zaprosił do organizacji wyścigu olimpijczyków. I tak jest do dziś. Olimpijczycy są współorganizatorem wyścigu.


                O wyłanianiu kandydatów na listy wyborcze, badaniach elektoratu, pomysłach na wyborców niezdecydowanych i poszukiwaniach nowych obszarów rządzenia – z prof. Waldemarem Paruchem, Pełnomocnikiem Prezesa Rady Ministrów, Szefem Centrum Analiz Strategicznych rozmawia Jakub Pacan.

                – Po wygranych wyborach do PE Jarosław Kaczyński podziękował doradcom i socjologom. Czuje się pan spin doktorem PiS?

                – Wiedza dla Prawa i Sprawiedliwości odgrywa bardzo ważną rolę. To odkryły już wybory w 2015 roku. Sukces PiS w kolejnych wyborach był następstwem rezygnacji z myślenia w kategoriach spin doktorów. To pojęcie przyszło z Zachodu i nie opisuje ono znaczenia wiedzy dla polityki. Uważam, że jest wiedza społeczna, w tym politologiczna, która pozwala: po pierwsze – zdiagnozować rzeczywistość, w której żyjemy, po drugie – przygotować dobrą strategię polityczną, po trzecie – zastosować właściwą dla tej strategii taktykę wyborczą. Pod tym względem liderzy PiS przez lata nauczyli się korzystać z tej wiedzy. To dość duża zmiana w polskiej rzeczywistości politycznej.


                – Przez większość kampanii wyborczej nie wchodziliście w interakcję z Koalicją Europejską. To było zamierzone?

                – Tutaj mieliśmy bardzo proste wnioski z sytuacji, które często się zdarzały w Sejmie, kiedy druga strona zupełnie świadomie próbowała prowokować. Apogeum tych prowokacji to tzw. pucz grudniowy w Sejmie w 2016 roku. Wskaźniki poparcia pokazywały, że na początku w takich sytuacjach PiS zawsze traciło, ale wychodząc z tego zwarcia, zyskiwało. Partia rządząca zdobywała punkty na uspokojeniu sytuacji. Zresztą w momencie, gdy Platforma Obywatelska wybrała model opozycyjności totalnej, wchodzenie z nią w interakcje tego typu byłoby nieefektywne wyborczo, zwłaszcza że w początkowej fazie rządów PiS było wyraźne zachwianie na rynku medialnym ze wskazaniem na dominację mediów wspierających PO.


                Halina Kaczmarczyk w tekście „Więcej sankcji dla Iranu” przedstawia bieżące problemy tego państwa. 


                Faktem jest, że przemysł w Iranie zwolnił, ale do jego całkowitego zaniku jest daleko. Natomiast według mediów Iran ledwie dyszy, obumiera, dławi się od nędzy; nie chodzi o dobrostan obywateli, bo chyba w Europie Środkowej, w okresie komuny, istniała lepsza pamięć dobrobytu niż kiedykolwiek w Iranie. Może dlatego ten naród ma taką siłę trwania? Nawet większą niż my, Polacy?  
                Można krótko podsumować: Irańczycy oganiają się od zaborczości władzy, a Iran jako państwo ogania się od zaborców światowych.  Jest jednak bogaty, a jego zasoby – ogromne. 
                Z punktu widzenia interesu USA zdejmowanie odium z Iranu nie jest tak do końca zależne od nuklearnych zapędów obronnych tego państwa, ale bardziej od potrzeby złagodzenia rezultatów wojny taryf, jaką rozpętał Donald Trump, i sprzedania komuś tego całego skroplonego gazu, którego Stany nagromadziły w nadmiarze. 


                W dziale kultura rozmowa Macieja Wasio, producenta, kompozytora i autora tekstów, z Bartoszem Boruciakiem.

                – Dlaczego zdecydowałeś się na producenta zewnętrznego na Twoim solowym krążku. Zazwyczaj to Ty pełnisz taką funkcję?

                – Producentem zewnętrznym jest Marcin Bors, mój przyjaciel. W tym roku przypada 20-lecie naszej pracy i przyjaźni. Wiele dużych projektów robimy wspólnie, a ten był z nich zdecydowanie najistotniejszy, więc wybór był oczywisty.


                – Jak buduje się zaufanie na linii producent – artysta? Gdy wykonawca ma silne ego, to musisz mieć rozwinięte umiejętności interpersonalne
                .

                – Widzę, że ostro grasz. Osoby, z którymi pracuję, muszą mi zaufać. Od razu skoczyłem na głęboką wodę. Moim debiutem producenckim była płyta Olafa Deriglasoffa, jednego z najlepszych producentów w Polsce. Olaf mnie wskazał, chociaż nie miałem zielonego pojęcia o obsłudze programów do obróbki dźwięków. Była to też świetna lekcja obustronnej pokory popartej zaufaniem. Bez tego zwyczajnie nie można wspólnie zrobić dobrej płyty.


                 Leszek Masierak przypomina zamach na Franciszka Ferdynanda. 

                Latem 1914 roku tradycyjnie nie było tam spokoju – wprawdzie rok wcześniej zakończyła się druga z krwawych wojen między Turcją, Grecją, Bułgarią, Serbią i Czarnogórą (znane jako „wojny bałkańskie 1912-13”), lecz na całym Półwyspie wciąż pachniało prochem. Punktem zapalnym tym razem była Bośnia i Hercegowina – anektowana przez Austro-Węgry w 1908 roku, od maja 1913 administrowana za pomocą „środków wyjątkowych”; zawieszono konstytucję, wprowadzono wojskowy zarząd i sądy. Dla spacyfikowania nastrojów zapowiedziano też wielkie manewry wojskowe. Miał im się przyglądać sam Najjaśniejszy Cesarz Franciszek Józef I – lecz starszy pan zapadł na chorobę płuc i w jego zastępstwie głównym obserwatorem mianowano jego bratanka – następcę tronu Franciszka Ferdynanda. Nie miał on wielkiej chęci do podróży na Bałkany, lecz racja stanu była ważniejsza – Franciszek wraz ze swoją morganatyczną żoną Zofią von Chotek księżną Hohenberg wyjechali z ulubionej siedziby w czeskim Konopiszcie i przez kilka dni obserwowali pozorowaną w bośniackich górach wojnę. 24 czerwca arcyksiążę na pokładzie pancernika „Viribus Unitis” odbył wycieczkę morską. Zakończenie manewrów zaplanowano na 28 czerwca. Nikomu w cesarskiej administracji do głowy nie przyszło, że nie jest to najlepszy termin – tego właśnie dnia bowiem południowi Słowianie (głównie Serbowie) obchodzą bardzo ważną dla nich rocznicę bitwy na Kosowym Polu oraz dzień czczonego szczególnie właśnie tam świętego Wita. Nikt też nie wiedział, że tegoroczne obchody miały być szczególnie krwawe…


                Pikietę solidarnościowców z Jastrzębskiej Spółki Węglowej pod siedzibą Prawa i Sprawiedliwości przedstawił Marcin Koziestański. 


                Akcja protestacyjna i spór zbiorowy w JSW zostały rozpoczęte po odwołaniu Daniela Ozona ze stanowiska prezesa spółki. W demonstracji przed siedzibą partii rządzącej przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie wzięło udział ok. 1000 osób. Wśród nich byli związkowcy nie tylko zrzeszeni w Solidarności, ale także działacze z Forum Związków Zawodowych, ZZ Kadra czy ZZG. Tego samego dnia co pikieta w warszawskim biurze JSW rozpoczęły się rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami na stanowisko prezesa spółki. Jedną z osób, które ubiegają się o to stanowisko, jest zwolniony 11 czerwca prezes Daniel Ozon. 
                (…)
                – Do tej pory przyjeżdżaliśmy pod budynki rządowe, ministerialne czy Sejm i Senat. Dziś jesteśmy w miejscu, gdzie zapadają najważniejsze decyzje polityczne. Prosimy prezesa Jarosława Kaczyńskiego, by podjął dobrą decyzję. My mamy dość Rady Nadzorczej JSW! – podkreślał w czasie pikiety Jarosław Grzesik, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność. – Jest nas dziś tu bardzo dużo, chcemy przez to pokazać, że należy się z nami liczyć – dodał Grzesik. Z kolei Bogusław Hutek, przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność, stwierdził, że protest przed siedzibą partii rządzącej nie jest przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu ani przeciwko PiS. – To protest przeciwko działaniom ministra Tchórzewskiego. Prezes Daniel Ozon był tym, który nie pozwolił wyprowadzić z firmy pieniędzy. Bez decyzji, która może zapaść na Nowogrodzkiej, minister Tchórzewski pozostanie na swoim stanowisku – przemawiał Hutek.

                 

                Najnowszy numer "TS" (27/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

                 

                 

                  Subskrybuj to źródło RSS

                  Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.