Menu
  • Polski (PL)
Biuro Prasowe

Biuro Prasowe

W Świdniku pokonano barierę strachu!

W Świdniku pokonano barierę strachu!

Choć formalnie nie istniał komitet strajkowy, to załoga działała pod wpływem Ducha św. i wszyscy postępowali jednakowo, czyli powstrzymali się od pracy – mówi przewodniczący Lubelskiej Solidarności Marian Król, uczestnik strajków w WSK Świdnik z lipca 1980 r. w rozmowie z Tomaszem Kupczykiem.

W tym roku świętujemy 39. rocznicę wydarzeń Lubelskiego Lipca 1980. Jak Pan wspomina tamte wydarzenia?

Żyliśmy w systemie, który był nieludzki i blokował jakikolwiek rozwój człowieka. Trzeba było podjąć działania niebezpieczne, ponieważ nikt nie przewidywał, jaka będzie odpowiedź władzy totalitarnej. Nie było gwarancji, że siły reżimowe nie wkroczą na teren zakładu pracy. Jak zwykle młodzież doprowadza do rewolucji, ja też wtedy byłem młody i podjęliśmy decyzję, aby zatrzymać produkcję. Barierę strachu pokonano i wszyscy myśleli, jak długo nie pracować, aby coś się zmieniło na lepsze.
To była pozytywna decyzja. Gdyby trzeba było to i dziś bym ją powtórzył. To było w moim życiu jedno z najważniejszych wydarzeń. Kolejne miesiące „Solidarności” były już inne. W sierpniu 1980 r. przypuszczaliśmy, że władza w jakiś sposób próbuje rozwiązać problem przez dialog, a nie jak poprzednio, za pomocą pałowania i strzelania. Śp. Anna Walentynowicz pisała w swojej książce, że w lipcu niemożliwy był jednoczesny strajk na Wybrzeżu, ze względu na panujący tam jeszcze strach.

Czy rzeczywiście w WSK Świdnik poszło tylko o kotleta, który drastycznie zdrożał?

To był jeden z pretekstów. Już tydzień wcześniej była propozycja zatrzymania zakładu. Warto przypomnieć, że w czerwcu 1980 r. spontanicznie załoga powstrzymała się od pracy w filii WSK w Tomaszowie Lubelskim. Napięta sytuacja była w całym kraju. Jednak takie strajki były krótkie. Natomiast w Świdniku ówczesny dyrektor zakładu zaproponował aby nie używać słowa strajk, w obawie przed interwencją. Mówiło się o przestoju w pracy.   

Dlaczego strajki w Świdniku należy uznać za przełomowe?

Nie było ofiar wśród załogi. Pierwszy raz strajk został wygrany - podpisano porozumienie między rządem PRL a pracownikami. To był sygnał do podejmowania strajku w kolejnych zakładach pracy w Lublinie i województwie. Trzeba podkreślić, że wtedy więcej ludzi i zakładów strajkowało na Lubelszczyźnie niż w sierpniu na Wybrzeżu. Mówi się, że u nas strajkowało jedynie 50 tys. osób, tak wynika raportu wysłanego przez I sekretarza KW PZPR do Warszawy. Oczywiste jest, że prawdy on nie podawał. Ja uważam, że ta liczba jest co najmniej o połowę zaniżona. Sama logika wskazuje, że 150 zakładów, które podjęły strajki, miały ogromną liczbę pracowników.

Jaki był wkład papieża Polaka w rozwój wydarzeń?

Zawsze podkreślam, że wybór Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową był impulsem do działania. Polacy poczuli swoją wartość, mieli świadomość skąd pochodzą. Dzięki I pielgrzymce Jana Pawła II do Ojczyzny ludzie mogli się policzyć. Okazało się, że jest bardzo dużo osób, którzy podzielają te same poglądy i wartości. Pobytowi papieża w Polsce towarzyszyło miliony Polaków. Wszyscy przekonali się, że można rozmawiać z sąsiadami i kolegami. Wcześniej było zastraszenie, ponieważ każda wypowiedź mogła być doniesiona do władzy, a to wiązało się z represjami. Była więź i poczucie wspólnoty chrześcijańskiej. To był fundament i oparcie dla całego strajku. W trudnych sytuacjach, np. tak jak podczas świdnickiego protestu, kiedy na różne sposoby usiłowano spacyfikować strajk, załogę podnosiło na duchu śpiewanie kościelnych pieśni.
Okazało się, że do strajku przystąpiły osoby, które miały legitymacje PZPR, a wtedy było ich w WSK ponad 30 proc.

Strajkujący, w odróżnieniu od poprzednich wystąpień robotniczych po raz pierwszy nie wyszli na ulice. Jaki miało to wpływ na przebieg strajku?

Dzięki temu nie doszło do interwencji. Jednak na terenie zakładu próbowano również spacyfikować w sposób pokojowy bunt. Były blokowane wyjścia z hal, telefony wyłączono. Władzy zależało na tym, aby nie było komunikacji i łączności.
Wyjątkowe było to, że choć formalnie nie istniał komitet strajkowy, to załoga działała pod wpływem Ducha św. i wszyscy postępowali jednakowo czyli powstrzymali się od pracy.

Dlaczego w Pana ocenie władze nie pacyfikowały strajku?

I sekretarz KC PZPR Edward Gierek przez pewien czas był na Zachodzie i wiedział, że tam sprawy społeczne załatwia się inaczej. Ponadto naczelnicy Służb Bezpieczeństwa nie byli ludźmi z tytułami po trzymiesięcznym kursie, ale mieli lepsze wykształcenie. Oni też szukali rozwiązań stosowanych w świecie cywilizowanym czyli rozpoczynali od dialogu, co nie oznacza, że zamierzali zrezygnować ze sprawowania władzy. Na Lubelszczyźnie strajki wygasły niejako same, poprzez wysłanie ludzi na kilkudniowe urlopy.

 „Stąd ruszyła lawina”, w Świdniku podpisano pierwsze porozumienie między rządem PRL a robotnikami. Dlaczego w ogólnopolskim przekazie mało się mówi o tych wydarzeniach?

Nie mówi się o tym, ponieważ prym Gdańska byłby przyćmiony, dlatego Lech Wałęsa nigdy do Świdnika nie chciał przyjechać, niechętnie też pojawiał się na Lubelszczyźnie. Usiłował sobie przypisać zwycięstwo.

Jaki wkład mają kolejarze w wydarzenia Lubelskiego Lipca 1980?

Dla przeciętnego lublinianina najważniejszy był strajk MPK. Wtedy wszyscy zauważyli, że muszą sprawy załatwiać przemieszczając się na piechotę, a samochodów było bardzo mało. Strajk kolejarzy miał inne znaczenie. Zanim PKP strajkowało, kolejarze zamieszczali napisy na wagonach, że Lublin strajkuje. Wydarzenia na koleii nie różniły się od pozostałych strajków. Tak samo, jak pierwszy etap strajku na Wybrzeżu, nie różnił się od wydarzeń Lubelskiego Lipca 1980.  Były też postulaty socjalne z żądaniami o charakterze politycznym.

Niektórzy twierdzą, że zaczęło się wszystko w WSK w Tomaszowie Lubelskim 26 czerwca 1980 r. Proszę się ustosunkować do tej tezy.

Poznański Czerwiec ‘56, Grudzień ‘70, czy Czerwiec ’76 to były etapy doprowadzające do powstania Solidarności w 1980 r. Społeczeństwo dojrzewało, a finał działań spowodował, że w sierpniu była atmosfera do utworzenia blisko 10 milionowej Solidaności.

Jako mieszkaniec Świdnika czuje Pan dumę, że właśnie tam miały miejsce ważne tak wydarzenia?

To było doniosłe wydarzenie. Dokonała się bezkrwawa rewolucja. System totalitarny został zastąpiony demokracją i żyjemy dziś w wolnej i niepodległej Ojczyźnie. To, jak zagospodarowujemy te dobra, to jest odrębny temat.

Jaka powinna być ranga wydarzeń Lubelskiego Lipca 1980?

Uważam, że ranga powinna być na równi z wydarzeniami, które legły u podstaw powstania NSZZ „Solidarność”, np. Radomski Czerwiec 1976, strajki na Śląsku i Wybrzeżu. 

W zeszłym roku jedna ze szkół podstawowych otrzymała imię Lubelskiego Lipca 1980. Czy będą kolejne inicjatywy, których celem będzie upamiętnienie tych historycznych wydarzeń?

Naszym marzeniem jest, aby lotnisko w Lublinie miało imię Lubelskiego Lipca 1980. Zobaczymy - życie jest pełne niespodzianek.

Dziękuję za rozmowę.

 

 

    Ten wyścig ma dużą klasę, zbudowała go Solidarność

    Ten wyścig ma dużą klasę, zbudowała go Solidarność

    Tuż po zakończeniu 30. Edycji „Solidarki” na krośnieńskim rynku, Waldemar Krenc, przewodniczący NSZZ Solidarność Region Ziemia Łódzka, skomentował tegoroczny wyścig, a także podał kilka szczegółów dotyczących przyszłorocznej edycji kolarskich zawodów.
     

    Trudno jest oceniać własne dziecko. Wyścig jest dzieckiem Solidarności, w tym wypadku łódzkiej jako organizatora, ale całej Solidarności i dziecko ma swojego ojca, którym jest Andrzej Słowik, po nim był Janusz Tomaszewski, a dzisiaj ja wychowuję to dziecko. 

     
    - mówił przewodniczący.
     

    Jeżeli chodzi o oprawę sportową, to było widać jubileusz. Jeżeli na jubileusz po raz pierwszy przyjeżdża do nas Ryszard Szurkowski po swoim ciężkim wypadku, największa sława polskiego kolarstwa, przyjeżdżają byli kolarze zagraniczni tacy jak chociażby Pavel Doleżel czy wspaniali olimpijczycy. To znaczy, że do jubilata ma się wielki szacunek

     
    - oznajmił Waldemar Krenc.
     

    Od początku Andrzej Słowik, Janusz Tomaszewski i ja twierdziliśmy, że chcemy na tym wyścigu wszystkie polskie ekipy. Nie chcemy wybierać jednej czy drugiej. Mamy zarówno zawodowe i te amatorskie, które próbują się do zawodowych przebijać. Drugą część peletonu stanowią zawodowe ekipy zagraniczne, żeby nasi kolarze zdobywali punkty w Polsce. Żeby tutaj zdobywali nagrody, a nie prosili się czy mogą gdzieś wystartować

     
    - dodał.
     

    Ten wyścig ma dużą klasę, oczywiście mógłby mieć jeszcze większą. Był wyścigiem pierwszej kategorii. Kiedyś zadałem sobie wspólnie z kilkoma osobami pytanie – „naszym priorytetem jest Związek czy wyścig?”. Jesteśmy wybierani na działalność związkową, a jeżeli chcemy dać coś więcej od siebie to robimy wyścig. Tak postępuje Tadeusz Majchrowicz, Waldemar Bartosz, Zdzisław Maszkiewicz, Dominik Kolorz, czy wreszcie nasz przewodniczący Piotr Duda. To jest coś co jest naszym dzieckiem i z tego się cieszymy. To są noce przygotowań i wyrzeczeń, żeby wszystko to, co teraz widzimy, tak pięknie wyglądało i na koniec moglibyśmy dumnie powiedzieć, że zbudowała to Solidarność

     
    - mówił przewodniczący Krenc.
     

    Cóż mam powiedzieć, ja nawet zamieściłem zdjęcie na mediach społecznościowych jak Norman Vahtra podjeżdża pod Zamkiem Kamieniec z opisem „Lider chyba odpada. Szansa na wygraną Polaka”. Później to poprawiłem, gdy wjechał na metę napisałem „Wielki szacun, mamy wielką gwiazdę”. Czuję, że to będzie jedna z większych gwiazd światowego kolarstwa, a w kolarstwie jest tak, że jak ktoś wygra swój pierwszy wyścig, to później cały świat przez kilkanaście lat podkreśla od którego wyścigu zaczynał. Pięknie będzie wyglądać gdy będą mówili „On zaczynał od Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków”!

     
    - skomentował wspaniały rezultat Estończyka.
     

    Powiem szczerze, że zamknąłem już trzy etapy. Jeden był już zaplanowany przed trzydziestą edycją, drugi zrodził się podczas tego wyścigu, żeby połowę etapów zrobić na Białorusi, a drugą połowę w Polsce. Ja już kiedyś próbowałem robić wyścig we Lwowie, przy wsparciu kolegów z Przemyśla więc parę doświadczeń mam. Jest to bardzo trudne, to granica Schengen. Młodzi ludzie, którzy tu przyjechali nie wiedzą już co to jest wiza. Trzecia rzecz narodziła się dzisiaj, po rozmowie z wieloma miastami. Tarnobrzeg, Radom, Sędziszów Małopolski, Ożarów czy Ćmielów – wszystkie te miasta chcą się zaangażować w kolejną edycję. I powiem szczerze, że jestem z tego bardzo zadowolony

     
    - zakończył przewodniczący NSZZ Solidarność Region Ziemia Łódzka.

     

     

      Lubelski lipiec 1980 – preludium Solidarności

      Lubelski lipiec 1980 – preludium Solidarności

      Dziś w Świdniku odbywają się uroczystości rocznicy wydarzeń określanych mianem "Lubelski lipiec 1980". Strajki w Lublinie i Świdniku w lipcu 1980 roku zapoczątkowały „erę Solidarności”. Z początkiem lipca 1980 roku zaczęło się deszczowe lato zakończone gorącym Sierpniem. Za dwa miesiące w całym kraju tworzyły się struktury NSZZ Solidarność.

      8 lipca 1980 r. w świdnickiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego Państwowych Zakładów Lotniczych w Świdniku rozpoczął się strajk, gdy cena obiadu w stołówce zakładowej została podniesiona z 10 zł 20 gr na 18 zł 10 gr. W Świdniku zostało podpisane porozumienie pomiędzy strajkującymi a władzami PRL. Dotyczyły one nierepresjonowania strajkujących i działalności związkowej, ale w ramach oficjalnych organizacji.

      W dniach 8–24 lipca 1980 r. strajki objęły ponad sto zakładów. Strajk podjęli m.in. kolejarze i pracownicy komunikacji miejskiej. Pracę przerwały m.in. Autoryzowana Stacja Obsługi „Polmozbyt” w Lublinie, Fabryka Maszyn Rolniczych „Agromet”, Lubelskie Zakłady Naprawy Samochodów, Fabryka Samochodów Ciężarowych, Lubelskie Zakłady Przemysłu Skórzanego, Zakłady Mięsne, Lubelska Fabryka Wag, Zakłady Jajczarsko-Drobiarskie, „Herbapol”, Drzewno-Chemiczna Spółdzielnia Inwalidów.

      16 lipca 1980 r. do strajku dołączyła Lokomotywownia w Lublinie. Do protestu włączyły się załogi Lubelskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Mieszkaniowego, Lubelskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego, Przedsiębiorstwa Robót Inżynieryjnych, PTHW, Transbudu, Elektrociepłowni, „Cefarmu”, „Polfy”, Zakładu Remontowo-Energetycznego, Spółdzielni Pracy Niewidomych, MPK, WPHW, Spółdzielni Transportu Wiejskiego, Fabryki Domów, MPO, CPN, PKS, Zakładów Kuśnierskich, Spółdzielni Zabawkarskiej „Bajka”. W Kraśniku strajkowały: MPK, PKS, PTHW, Fabryka Łożysk Tocznych. W Lubartowie – Huta Szkła, Garbarnia i Mechaniczne Zakłady Produkcyjne. W Puławach: Zakłady Azotowe i PKS. W Chełmie zastrajkowały Zakład Komunikacji Miejskiej i Transbud (i to po wizycie I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka w tym mieście).

      Strajkowały także: poniatowska „Eda”, Spółdzielnia Pracy w Opolu Lubelskim, biłgorajski oddział PTHW, Przedsiębiorstwo Urządzeń Technicznych w Radzyniu Podlaskim i Kocku, Zakłady Odzieżowe „Delia” w Zamościu, Kombinat Ogrodniczy w Leonowie, filie LZNS w Chodlu, Siedliszczach i Garbowie, PKS w Rykach i Michowie. Pracownicy strajkujących zakładów nie wychodzili na ulice i nie organizowali protestów na terenie miasta. Pozostawali w oflagowanych zakładach pracy, gdzie załogi organizowały wiece, wybierały swoich przedstawicieli do rozmów z dyrekcją zakładu i wyznaczały służbę porządkową. Postulaty dotyczyły podwyżki płac, poprawy zaopatrzenia w podstawowe produkty i artykuły oraz poprawy warunków pracy.

      Lista postulatów strajkowych kolejarzy Węzła Lubelskiego PKP:
      1. Podwyżka poborów zasadniczych o 1300 zł miesięcznie dla wszystkich pracowników
      2. Wprowadzenie wszystkich wolnych sobót
      3. Zrównanie zasiłków rodzinnych z milicją i wojskiem
      4. Wprowadzić dodatek drożyźniany
      5. Poprawić zaopatrzenie w sklepach w artykuły spożywcze jak na Śląsku
      6. Wprowadzić jawność nagród i awansów
      7. Wybrać nową Radę Związkową reprezentującą interesy i broniącą ludzi pracy
      8. Zagwarantować niewyciąganie konsekwencji wszystkim pracownikom organizującym i biorącym udział w zgromadzeniu robotniczym
      9. Osoby występujące w imieniu załogi muszą być szczególnie chronione
      10. Generalnie poprawić warunki socjalno-bytowe
      11. Funkcjonariusze MO i SB nie mają prawa wstępu do lokomotywowni
      12. Przedstawiciele załogi gwarantują ład, porządek i dyscyplinę
      13. Wcześniejsze przejście na emeryturę w wieku 55 lat w drużynach trakcyjnych
      14. Do chwili wypełnienia ww. postulatów nikt nie podejmie pracy

      Tego roku w Lublinie, pierwszy raz w PRL, praktycznie nie odbyły się obchody 22 lipca – rocznicy ogłoszenia w tym mieście Manifestu PKWN. Informacje o lubelskich strajkach dotarły do środowisk opozycyjnych w kraju i za granicą.   Środki masowego przekazu PRL w woj. lubelskim  odważyła się wspomnieć o „przerwach w pracy” oraz „Apel do mieszkańców Lublina” I sekretarza KW PZPR, przewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej Władysława Kruka. Ani razu nie użyto słowa „strajk”.

      Władze nie komentowały strajków, a media nie informowały społeczeństwa ani o toczących się rokowaniach, które choć częściowo doprowadzały do spełnienia roszczeń, ani o istocie konfliktu. Biuro Polityczne KC PZPR powołało Komisję Rządową z wicepremierem Mieczysławem Jagielskim, która 19 lipca przyjechała do strajkujących. Negocjacje prowadzono w poszczególnych zakładach. Z reguły władze wojewódzkie szły na ustępstwa płacowe, gwarantowały bezpieczeństwo strajkującym oraz zgadzały się na przeprowadzenie nowych wyborów do rad zakładowych. Zobowiązały się też do publicznego przeproszenia strajkujących za publikowanie obraźliwych dla strajkujących komentarzy w partyjnym dzienniku „Sztandar Ludu”.

      25 lipca 1980 roku zakończyła się pierwsza fala robotniczych protestów, określana jako strajki lubelskie. Protestowało około 50 tysięcy osób w ponad 150 zakładach pracy. Lista postulatów kolejarzy Lubelskiego Węzła Kolejowego obejmowała m.in. wybory nowej Rady Zakładowej reprezentującej interesy ludzi pracy. Żądano pociągnięcia do odpowiedzialności osób winnych marnotrawstwa i nadużyć, zmniejszenia biurokracji oraz likwidacji przywilejów nomenklatury, a w FSC – wolnej prasy.

        Solidarność to nie tylko walka o prawa pracownicze ale i kultywowanie tradycji sportowych

        Solidarność to nie tylko walka o prawa pracownicze ale i kultywowanie tradycji sportowych

        Tuż po zakończeniu 30. edycji Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Tadeusz Majchrowicz wypowiedział się na temat roli zawodów dla Związku, miasta Krosno, a także o zwycięzcy tegorocznej edycji "Solidarki".Tuż po zakończeniu 30. edycji Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Tadeusz Majchrowicz wypowiedział się na temat roli zawodów dla Związku, miasta Krosno, a także o zwycięzcy tegorocznej edycji "Solidarki".

        Wyścig Solidarności i Olimpijczyków to cudowna impreza. To już jego 30 edycja. Ja ten wyścig pamiętam od samego początku. W naszym mieście Krośnie, w stolicy naszego Regionu Podkarpacie, był już kilkadziesiąt razy. Tu był już start, było zakończenie. Krosno było także miastem etapowym. Z tym wyścigiem jestem związany od wielu lat, prawie tylu ile Waldemar Krenc, dyrektor wyścigu

         
        - mówił przewodniczący Majchrowicz.
         

        „Solidarność” to nie tylko walka o prawa pracownicze, o warunki pracy i wynagrodzenia, ale także kultywowanie pięknych tradycji sportowych i olimpijskich. „Solidarność” jest współorganizatorem takich sztandarowych imprez jak Maraton Solidarności 15 sierpnia co roku z Gdyni do Gdańska, Wyścig Solidarności i Olimpijczyków i Letnie Grand Prix w skokach narciarskich. To są trzy nasze sztandarowe imprezy. Oprócz tego cała masa różnych imprez sportowych w całej Polsce organizowanych przez nasze regiony i struktury branżowe.

         
        - dodał.

         
        W kalendarzu miasta Krosno ten wyścig wpisał się już na stałe. To przede wszystkim dlatego, że mamy cudowne tereny, mamy Zamek Kamieniec, mamy piękne góry. Kierowcy może narzekają, że nasze drogi są kręte i wąskie, ale dla kolarzy to jest świetna rywalizacja. To jest znakomita okazja do promocji. Jeżeli nie byłoby tego wyścigu tu u nas, to z pewnością ludzie zastanawialiby się co się stało

         
        - zaznaczył Tadeusz Majchrowicz.
         

        Po przekroczeniu linii mety mówiłem do Waldemara Krenca - „Jak on to zrobił?”. Marek Leśniewski mówił nam, że Estończyk celowo przyczaił się, udał słabego, żeby czołówka przestała zwracać na niego uwagę, a on po prostu niedługo potem doszedł tą grupę i wygrał w pięknym stylu. Norman Vahtra to znakomity zawodnik i myślę, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy

         
        - zakończył zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej Tadeusz Majchrowicz.

         

          IV Etap 30. edycji Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków zakończony zwycięstwem Polaka!

          • Kategoria: Kraj
          IV Etap 30. edycji Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków zakończony zwycięstwem Polaka!

          22-letni Stanisław Aniołkowski zwycięzcą IV Etapu Wyścigu Solidraności i Olimpijczyków. Zaraz za nim uplasowali się Estończyk Norman Vahtra i Holender Arvid De Kleijn.

          IV Etap "Solidarki" ze Skarżyska-Kamiennej do Stalowej Woli zakończył się sukcesem 22-letniego Stanisława Aniołkowskiego z ekipy CCC Development Team. Losy 178-kilometrowego odcinka zaważyły się przed samą metą w Stalowej Woli, kiedy to na prowadzenie wysunął się polski kolarz. Drugie miejsce przypadło dla Estończyka Normana Vahtra z drużyny Cycling Tartu, zaś na trzeciej pozycji uplasował się holenderski zawodnik z ekipy METEC-TKH, Arvid De Kleijn. 

          Jeśli bym nie zaryzykował, to bym nie wygrał. Na ostatnią prostą wyprowadzili mnie Kamil Małecki i Patryk Stosz

           
          - mówił zwycięzca IV etapu Stanisław Aniołkowski.

          Warto dodać, że po dzisiejszym etapie Aniołkowski dostał niebieską koszulkę dla najlepszego zawodnika do lat 23.

          Myślę, że Stanisław zapracował na to żeby wygrać ten etap. Jest znakomitym sprinterem i udowodnił, że potrafi finiszować już w niejednym wyścigu w tym sezonie. Liczyliśmy i postawiliśmy na niego w końcówce, na rozprowadzeniu, że powalczy w Stalowej Woli. Świetnie ustawił się na końcowy sprint i wykorzystał to. Gratulujemy 

           
          - skomentował Tomasz Brożyna, reprezentant Polski na Igrzyskach Olimpijskich w Atlancie i Atenach, a obecnie dyrektor sportowy CCC Development Team.

          Klasyfikacja generalna po IV etapie nie uległa zmianie. Nadal prowadzi Estończyk Norman Vahtra z grupy Cycling Tart. 
           
          Przed nami ostatni, piąty etap XXX Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków, który odbędzie się na trasie Tarnobrzeg – Krosno. Zawodnicy pojadą m.in. przez Baranów Sandomierski, Mielec, Sędziszów Małopolski, Pstrągową, Strzyżów, a także Zamek Kamieniec. Jednak na podziwianie malowniczych ruin XIV-wiecznego Zamku Kamienieckiego czas będą mieli jedynie widzowie zgromadzeni wzdłuż odcinka. To właśnie tam zlokalizowane są dwa najtrudniejsze podjazdy wyścigu, które być może zadecydują o ostatecznym wyniku piątego etapu „Solidarki”.


           

           

            Jest zgoda PKO BP na rozmowy z potencjalnym inwestorem dla Huty Częstochowa

            Jest zgoda PKO BP na rozmowy z potencjalnym inwestorem dla Huty Częstochowa

            Dzisiaj przed warszawską centralą PKO BP odbyła się pikieta pracowników ISD Huty Częstochowa. Pracownicy domagają się podpisania tzw. umowy Standstill, która postawionej w stan upadłości likwidacyjnej Hucie ma pomóc w pozyskaniu inwestora. „Solidarność” nie bierze udziału w proteście. - To ISD doprowadziło do tej całej sytuacji, a nie banki – powiedział Jacek Strączyński, szef Regionu Częstochowskiego NSZZ „Solidarność”.

            Należąca do Ukraińców ISD Huta Częstochowa od 28 czerwca ma złożony w sądzie wniosek o upadłość likwidacyjną. To głównie wynik ogromnego zadłużenia w PKO SA i PKO BP powstałego m.in. z powodu opłat klimatycznych. Jest potencjalny inwestor, brytyjski Greybull Capital, który złożył bankom ofertę, postulując m.in. podpisanie umowy Standstill, czyli deklaracji banku, że wstrzyma się z egzekucją zadłużenia. To zdaniem inwestora ma umożliwić uruchomienie środków na wypłaty i utrzymanie funkcjonowania zakładu.

            PKO SA taką umowę podpisało, PKO BP deklaruje taki zamiar, jednak – jak poinformował w swoim piśmie do hutniczych związków zawodowych – nie otrzymał od inwestora wymaganych w takim przypadku dokumentów. Taką decyzję ma podjąć dzisiaj, tj. 3 lipca. Stąd decyzja związków zawodowych Huty Częstochowa o pikiecie przed siedzibą banku.

            - „Solidarność” nie bierze udziału w tej pikiecie, bo jest jeszcze za wcześnie na tego typu akcje – powiedział portalowi Tysol.pl Mirosław Maciński przewodniczący hutniczej „S”. Zwrócił też uwagę, że w całym tym procesie jest jeszcze za mało wiedzy co do inwestora. Poza deklaracją i wyrażoną intencją, nie ma jeszcze żadnych formalnych dokumentów, na podstawie których można by jednoznacznie ocenić co inwestor zrobi z zakładem.

            - Ten protest powinien się odbyć na Narutowicza, przed siedzibą ISD Polska (Związek Przemysłowy Donbas), właściciela firmy, bo to on jest winnym sytuacji do jakiej doprowadził Hutę – ocenił z kolei Jacek Strączyński, szef Regionu Częstochowskiego NSZZ „Solidarność” i były przewodniczący „S” w Hucie Częstochowa. Jego zdaniem nie można mieć pretensji do banków, które mają swoje procedury.


            W liście PKO BP z 28 czerwca do związków działających w Hucie, kierownictwo banku deklaruje pozytywną decyzję. Jest też zainteresowany ratowaniem firmy, zatrudniającej 1200 pracowników, jednak zwraca uwagę, że do tego wymaga określonych dokumentów, których, jak wynika z pisma inwestor, bankowi nie dostarczył. Jak do tej pory banki wielokrotnie przedłużały umowy Standstill.

            Oprócz inwestora, jedną z możliwych opcji ratowania Huty (wzorem Stoczni Gdańsk), jest jej nacjonalizacja - mówią związkowcy z hutniczej "S".

            Huta Częstochowa została sprywatyzowana w 2005 roku i stała się własnością ukraińskiego Związku Przemysłowego Donbas (ISD), m.in. właściciela Stoczni Gdańsk (obecnie znacjonalizowanej). To jedyny producent w Polsce grubych blach m.in. dla przemysłu stoczniowego i obronnego.

            PKO BP podjęło pozytywną decyzję!

            ml

             

              Holender De Kleijn najlepszy podczas zażartego finiszu I etapu XXX edycji "Solidarki"

              • Kategoria: Kraj
              Holender De Kleijn najlepszy podczas zażartego finiszu I etapu XXX edycji "Solidarki"

              I pierwsze emocje za nami, a nie da się ukryć, że były one bardzo duże. Po pasjonującym pierwszym etapie XXX Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków poznaliśmy lidera – został nim holenderski reprezentant METEC-TKH Arvid De Kleijn.

              Zwycięstwo rozstrzygnęło się podczas finiszu całego peletonu. Licznie zgromadzona sieradzka publiczność była więc świadkiem walki bark, bark, ramię w ramię, koło w koło, pedał w pedał. Tuż za De Kleijnem Polak, zawodnik CCC Development Patryk Stosz. A było tak blisko! Zaledwie kilkanaście metrów przed metą wydawało się, że to Stosz jako pierwszy przyodzieje żółtą koszulkę. Na trzecim miejscu finiszował Paweł Franczak z Voster ATS.

              – Tempo ostatniego okrążenia, mimo pięciogodzinnej walki przed metą było bardzo mocne, koledzy wyprowadzili mnie przed ostatnią prostą

              – powiedział zwycięzca, piąty kolarz mistrzostw Holandii sprzed trzech dni.

              – Chcę powtórzyć sukces kolegi z zespołu Johima Ariesena, który wygrał wyścig przed czterema laty.


              Niewielkiego rozczarowania nie kryli zdobywcy pozostałych miejsc na podium. 

              – Za wcześnie zacząłem atak, przynajmniej o 150 metrów, i w końcówce zabrakło sił 

              – przyznał na mecie trzeci Paweł Franczak. A drugi Patryk Stosz stwierdził, że dziś mu trochę zabrakło do zwycięstwa.

              – Po mistrzostwach Polski nie miałem dobrych nóg.

              – ocenił Stosz. 

              Zawody przebiegały pod dyktando pięcioosobowej ucieczki, którą przewodził Czech Denis Rugovac z Tufo Pardos Prostojewo. Ucieczka, która liderowała przez większość wyścigu tuż za ostatnim Premią Specjalną w Widawie podzieliła się. Samotnie walki próbował Niemiec Immanuel Stark (P&S Metalltechnik), jednak peleton wkrótce nadrobił ponad 2,5 minutową przewagę, na co w dużej mierze wpłynął upadek na rondzie w samym Sieradzu.

              Zadowolenia z etapu nie krył Waldemar Krenc, główny organizator wyścigu, przewodniczący Regionu Łódzkiego „Solidarności”, który podczas ceremonii podkreślił, że liczy, że w przyszłym roku wyścig wróci do Sieradza.

              Dzisiaj kolejne emocje – 148 km odcinek ze Zgierza do Kutna.

              www.tysol.pl

               

               

               

                Zapraszamy na uroczystości Lubelskiego Lipca

                Zapraszamy na uroczystości Lubelskiego Lipca

                Region Środkowo-Wschodni NSZZ "Solidarność" zaprasza na uroczystości 39. rocznicy Lubelskiego Lipca 1980, które odbędą się 7 lipca br. w Świdniku. Komisję Krajową NSZZ "Solidarność" będzie reprezentował Tadeusz Majchrowicz, zastępca przewodniczącego KK.

                Trzydzieści dziewięć lat temu na Lubelszczyźnie, robotnicy solidarnie połączyli siły, aby bronić godności człowieka i praw pracowniczych. Wszystko zaczęło się 8 lipca 1980 roku od  strajku w WSK Świdnik. Protesty rozpoczęte w Świdniku rozprzestrzeniły się na inne miasta Polski, zapoczątkowując ogólnopolskie strajki. Wydarzenia Lubelskiego Lipca 1980 przełamały barierę strachu i były początkiem wielkich zmian prowadzących do wolnej i suwerennej Polski.

                Program uroczystości:

                8.30 - Złożenie kwiatów pod pomnikiem Świdnickiego Lipca, PZL-Świdnik S.A.
                10.00 - Msza św., kościół pw. NMP Matki Kościoła, ul. Wyszyńskiego 32
                11.30 - Uroczyste posiedzenie Zarządu Regionu i spotkanie okolicznościowe, Urząd Miasta ul.Wyspiańskiego 27
                13.00 - Festyn rodzinny z oprawą muzyczną, teren zielony przy Urzędzie Miasta

                Podczas 39. rocznicy zagrają zespoły:

                - 12.30 Mariusz Matera z zespołem The Cover
                - 13.30 Orkiestra Dęta z Mełgwi
                - 14.30 Zespół Tańca Ludowego "Leszczyniacy"
                - 15.30 Kapela Rycka
                - 17.00 Kapela spod Lublina

                Atrakcje dla dzieci: dmuchany plac zabaw, wata cukrowa, popcorn, animacje.


                pm

                 


                 

                  Kolejny krok aby płaca minimalna była minimalną, a dodatki były dodatkami

                  • Kategoria: Kraj
                  Kolejny krok aby płaca minimalna była minimalną, a dodatki były dodatkami

                  Po wyłączeniu z minimalnego wynagrodzenia dodatków za pracę nocną przyszedł czas na dodatek stażowy. Rada Ministrów przyjęła projekt o zmianie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, przedłożony przez ministra rodziny, pracy i polityki społecznej oraz zaakceptowany przez Radę Dialogu Społecznego. To realizacja kolejnego postulatu „Solidarności”.

                  Zgodnie z nim od stycznia 2020 r. do płacy minimalnej nie będzie można wliczać dodatku za staż pracy, a więc dodatku wynikającego z osiągnięcia ustalonego okresu zatrudnienia.

                  Obecnie pracownik z dłuższym stażem pracy, otrzymujący wynagrodzenie na poziomie minimalnym, może mieć niższe wynagrodzenie zasadnicze niż osoba nowo zatrudniona.

                  Prezydium Komisji Krajowej jeszcze na etapie konsultacji społecznych zwracało uwagę, że konieczne są dalsze analizy co do wymiaru płacy minimalnej. Zdaniem NSZZ „Solidarność” należy poddać analizie wszystkie składniki uwzględniane przy obliczaniu wynagrodzenia minimalnego i zasadność ich wyłączenia.

                  - Na szczególną uwagę zasługują dodatki do wynagrodzeń za pracę w warunkach szkodliwych lub niebezpiecznych. Dodatek za pracę wykonywaną w warunkach szkodliwych, dotyczą pracy wykonywanej w kontakcie z czynnikami szkodliwymi, gdzie dochodzi do przekroczenia najwyższych dopuszczalnych natężeń oraz stężeń czynników szkodliwych dla zdrowia w środowisku pracy, a w świetle znanych rozwiązań nie można jej uniknąć. Natomiast dodatek za pracę wykonywaną w warunkach niebezpiecznych dotyczy prac wykonywanych w ekstremalnie niebezpiecznych warunkach zagrożenia życia lub zdrowia, a których wykonanie jest niezbędne. Konieczna jest zatem debata w RDS o zakresie i funkcji wynagrodzenia minimalnego – czytamy w decyzji Prezydium ze stycznia br.


                  Prezydium zwracało też uwagę na zagrożenia.

                  - Należy prowadzić obserwację, czy wyłączenie dodatku stażowego ze składników uwzględnianych przy obliczaniu minimalnego wynagrodzenia nie doprowadzi do wypychania starszych pracowników z zakładów pracy i zastępowanie ich nowymi, tańszymi pracownikami, którym nie trzeba wypłacać dodatków stażowych. Zwłaszcza, że wynagrodzenie minimalne jest najczęściej wypłacane osobom o niskich kwalifikacjach, wykonujących proste prace i łatwych do zastąpienia. Osiągniecie celu w postaci sprawiedliwego traktowania młodych i starszych pracowników może w dłuższej perspektywie obrócić się przeciwko pracownikom z dłuższym stażem – czytamy.


                  Całą opinię Prezydium KK z 8 stycznia br można przeczytać tutaj >>>

                  ml

                   

                    Subskrybuj to źródło RSS

                    Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.