Menu
  • Polski (PL)
Biuro Prasowe

Biuro Prasowe

„Komuniści i ich dzieci nie wybaczą Ojcu Świętemu, że żyjemy w wolnym kraju” – Piotr Duda w Świdniku

„Komuniści i ich dzieci nie wybaczą Ojcu Świętemu, że żyjemy w wolnym kraju” – Piotr Duda w Świdniku
– Po raz kolejny goszczę w Świdniku. Powiem szczerze, że tutaj ładuję akumulatory, bo nie wszędzie w Polsce sytuacja wygląda tak dobrze, jak u Was. Mówię nie tylko o wzorowej sytuacji związkowej, ale też ogólnie pracowniczej, społecznej i gospodarczej – mówił przewodniczący Piotr Duda podczas Walnego Zebrania Delegatów Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” WSK „PZL-Świdnik” SA.
 
Przewodniczący Komisji Krajowej poruszył wiele kwestii, które wpływają na sytuację Polski oraz polskich pracowników, a co za tym idzie – też NSZZ „Solidarność”. Przede wszystkim odniósł się do ataków na Jana Pawła II.
 
– Komuniści i ich dzieci nie wybaczą tego Ojcu Świętemu, że dzięki oporowi robotników żyjemy dziś w wolnym kraju. Ojciec Święty sam bronić się nie może, ale żyje w naszych sercach. Pod pięknym hasłem „Ty nas obudziłeś, my Cię obronimy” będziemy działać i bronić dobrego imienia papieża. Wyjdziemy na ulice w całej Polsce. To jest nasz obowiązek – tymi słowami Piotr Duda zapowiedział Marsz Papieski, w którym „S” będzie brała udział 2 kwietnia.
 
– „Solidarność” ma wpisaną w statut katolicką naukę Kościoła, dlatego jesteśmy tak znienawidzeni, dlatego jesteśmy atakowani. Także na arenie międzynarodowej za wolność słowa w „Tygodniku Solidarność”. A dziś ten, który chciał nas wyrzucać z EKZZ, Luca Vinsentini, sam został wyrzucony za korupcję z MKZZ. Jesteśmy członkami NSZZ „Solidarność” z piękną historią i dziś musimy dać świadectwo naszych wartości i tradycji. Kto by pomyślał, że po 17 latach od śmierci Ojca Świętego będziemy musieli walczyć o jego dobre imię?
 
Przewodniczący wypunktował sytuacje, które świadczą o tym, że polskie tradycyjne wartości są na celowniku postępowych elit.
 
– Chcieli nas ukarać grzywną 50 tys. zł za promowanie na budynku naszej siedziby słów Jana Pawła II. Władze Gdańska uznały to za reklamę komercyjną. Odwołaliśmy się w sądzie od tej decyzji i wygraliśmy z nimi. Chcieli nas karać za cytowanie Ojca Świętego, a sami chcą się powoływać na dziedzictwo Solidarności. Prezydent Dulkiewicz zaprasza papieża Franciszka do Gdańska, a jednocześnie sekuje naszego Jana Pawła II. Hipokryzja – stwierdził Piotr Duda.
 
Przewodniczący nakreślił też nieciekawą sytuację w międzynarodowych strukturach związkowych związaną z agresją Rosji na Ukrainę.
 
– Federacja rosyjskich związków zawodowych wspiera Putina, napaść na Ukrainę, domaga się jej „denazyfikacji”, pochwalając ludobójstwo, a mimo to Międzynarodowa Konfederacja Związków Zawodowych nie potrafiła się z nimi uporać i wyrzucić ich ze swoich struktur. Nawet takie organizacje jak FIFA i UEFA potrafiły zrobić z ruskimi porządek, a MKZZ nie potrafi. Dlatego nie brałem udziału w zjeździe MKZZ, bo nie będę siedział przy jednym stole z ludźmi, którzy mają krew na rękach – mówił przewodniczący.
 
– To trudny okres dla nas, zwykłych ludzi. Te pomysły Zielonego Ładu odbiją się na poziomie naszego życia. I nie chodzi o to, że nam każą jeść robaki, albo zakażą jeść mięsa. Ale urzędnicy nałożą takie podatki i akcyzy na produkcję i sprzedaż mięsa, że nie będzie ludzi na nie stać.
 
Widzimy, jak działają biurokraci z Unii Europejskiej. Jak wyglądałaby nasza energetyka, gdybyśmy zamknęli kopalnię i elektrownię w Turowie? Tak jak tego chciała pani sędzia Rosario Silva de Lapuerta, dziś już na emeryturze, a wtedy zasiadająca w TSUE w Luksemburgu. Byliśmy tam zamanifestować nasz sprzeciw, a europejskie służby zamknęły całe miasto, ulice obstawiła uzbrojona policja, jakby przyjechali tam jacyś chuligani. A jak ostatnio przed meczem piłkarskim w Neapolu połowa miasta była w chaosie przez zamieszki kibiców niemieckich i włoskich, to było wszystko w porządku.
 
To ciężki czas dla związków zawodowych. W całym kraju wyciągają ręce po związkowców. Liderzy związkowi są zwalniani, by osłabić całe organizacje, by obniżać standardy warunków pracy – podsumował Piotr Duda.
 
 
źródło: tysol.pl

    Minęły 42 lata od wydarzeń bydgoskich 1981 roku

    Pobici Jan Rulewski i Mariusz Łabentowicz
    Punkt kulminacyjny Bydgoskiego Marca miał miejsce dokładnie 42 lata temu. Wówczas funkcjonariusze jednostek specjalnych MSW i MO w Bydgoszczy siłą usunęli z sali obrad Wojewódzkiej Rady Narodowej delegację Solidarności, a następnie brutalnie pobili trzech delegatów: Jana Rulewskiego, przewodniczącego Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność”, Michała Bartoszcze i Mariusza Łabentowicza.
     
    Pretekstem do konfliktu był trwający od wielu miesięcy spór o rejestrację „Solidarności” Rolników Indywidualnych. Na sesję Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy zaproszono delegację „Solidarności”, ale ostatecznie nie dano jej dojść do głosu.
     
    Funkcjonariusze jednostek specjalnych MSW i MO w Bydgoszczy siłą usunęli z sali obrad Wojewódzkiej Rady Narodowej delegację Solidarności, a następnie brutalnie pobili trzech delegatów: Jana Rulewskiego, przewodniczącego Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność”, Michała Bartoszcze i Mariusza Łabentowicza.
     
    Następnego dnia zawrzało w całej Bydgoszczy. Atmosferę podgrzewały kłamliwe tłumaczenia komunistów na temat całego zajścia. Twierdzono, że nikt nie został pobity, a obrażenia Jana Rulewskiego są wynikiem wypadku samochodowego z jego udziałem.
     
    Strajk
    W niemal wszystkich zakładach przeprowadzono dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Fala strajkowa w każdej chwili mogła się rozlać na cały kraj. Prezydium Krajowej Komisji Porozumiewawczej zaleciło utrzymywać gotowość strajkową.
     
    Jednocześnie w specjalnym komunikacie stwierdzono, że była to „prowokacja wymierzona w rząd premiera Wojciecha Jaruzelskiego”. Bydgoski MKS przekształcono w Ogólnopolski Komitet Strajkowy. Rząd wysłał do Bydgoszczy specjalną komisję, która miała wyjaśnić sytuację i wykryć odpowiedzialnych za wydarzenia z 19 marca. Jej działania, a raczej ich brak spotkały się z dezaprobatą KKP.
     
    Zaczęły krążyć pogłoski o możliwości wprowadzenia przez rząd stanu wyjątkowego. Działacze związkowi dyskutowali nad proklamowaniem strajku generalnego. Takiego rozwiązania nie popierał Lech Wałęsa, który zagroził nawet dymisją.
     
    Ostatecznie podjęto decyzję o przeprowadzeniu 27 marca czterogodzinnego strajku ostrzegawczego, zapowiadając jednocześnie na 31 marca strajk generalny, jeżeli w tym czasie nie dojdzie do porozumienia.
     
     
    30 marca odbyły się rozmowy rządu ze związkowcami. Komunistów reprezentował wicepremier Mieczysław Rakowski, stronę solidarnościową Lech Wałęsa. Po kilku godzinach zawarto tak zwane „porozumienie warszawskie”. Władze zobowiązały się do wyjaśnienia wydarzeń w Bydgoszczy i ukarania winnych, ale przede wszystkim zgodziły się na rejestrację rolniczej Solidarności. W zamian odwołano strajk generalny.
     
    www.tysol.pl
    źródło: www.ipn.gov.pl

      Przewodniczący Solidarności w Volkswagen Poznań: Oczekujemy wzrostu wynagrodzeń o 1500 złotych

      Przewodniczący Solidarności w Volkswagen Poznań: Oczekujemy wzrostu wynagrodzeń o 1500 złotych
      - Nie precyzujemy, od kiedy wzrost wynagrodzeń miałby nastąpić, chcielibyśmy, żeby stało się to jak najwcześniej, najlepiej od 1 kwietnia - powiedział na łamach "Głosu Wielkopolski" w wywiadzie udzielonym Wojciechowi Wybranowskiemu Piotr Olbryś, przewodniczący NSZZ Solidarność w fabryce Volkswagen Poznań.
       
      - Podstawowy punkt - oczekujemy wzrostu wynagrodzeń wszystkich pracowników, niezależnie od stopnia zaszeregowania o tysiąc pięćset złotych. To kwota, która wynika z naszych wyliczeń, pewnego algorytmu uwzględniającego poziom inflacji, wzrost cen, wysokość pensji i podwyżek w innych zakładach, szczególnie w przemyśle, z tego, co dzieje się w niemieckich zakładach i innych, podobnych firmach w krajach Europy Wschodniej - powiedział Piotr Olbryś, przewodniczący NSZZ "Solidarność" w fabryce Volkswagen Poznań.
       
      Ważne też utrzymanie standardów płacowych
      - Nie precyzujemy, od kiedy wzrost wynagrodzeń miałby nastąpić, chcielibyśmy, żeby stało się to jak najwcześniej, najlepiej od 1 kwietnia. Chcielibyśmy też, żeby podwyżka nie była rozłożona na raty. Drugi bardzo ważny punkt to uwzględnienie pewnego bonusu związanego z 30-leciem VW Poznań i wyrównaniem inflacyjnym. I ten trzeci punkt to utrzymanie tych standardów płacowych, jakie obowiązują obecnie: przeszeregowań pracowników, składnik wynagrodzenia wakacyjnego - na poziomie 100 proc. wynagrodzenia zasadniczego, bonus świąteczny od 50-70 proc. etc. Ale jest rzecz najważniejsza. W stanowisku komisji zakładowej zapisaliśmy, że najistotniejszą częścią rozmów będzie pozyskanie nowych produktów i zabezpieczenie zatrudnienia - tłumaczył w rozmowie z Wojciechem Wybranowskim.
       
      Rozmowy z zarządem dotyczące podwyżek wynagrodzeń mają rozpocząć się 20 marca. W wywiadzie dla "Głosu Wielkopolski" Piotr Olbryś mówił także o zabezpieczeniu miejsc pracy, produkcji w Poznaniu aut elektrycznych oraz autonomicznych oraz rozwoju fabryki w Antoninku, a także o samej organizacji związkowej w Volkswagen Poznań.
       
      - Związkowa „S” w Volkswagen Poznań to prawie 6 tysięcy członków związku. I jest to nie tylko największa organizacja związkowa w naszym regionie, ale też największa taka organizacja pracownicza w przemyśle. Do naszej Solidarności należy większość pracowników produkcji bezpośredniej, ale też oczywiście pracownicy pośrednio produkcyjni i członkowie kadry kierowniczej  - opowiadał Piotr Olbryś.
       
       
       
      www.tysol.pl
      źródło: www.gloswielkopolski.pl
       

        Banner z wizerunkiem św. Jana Pawła II zawisł na budynku Solidarności i Bazylice św. Brygidy w Gdańsku

        • Kategoria: Kraj
        grafika. P. Machnica
        W piątek 17 marca br. na gdańskiej siedzibie Komisji Krajowej NSZZ Solidarność i na ścianie Bazyliki św. Brygidy zawisły obrazy z wizerunkiem św. Jana Pawła II. To odpowiedź związku zawodowego Solidarność na nasilające się ataki wymierzone w dobre imię Ojca Świętego.
         
        W reportażu "Franciszkańska 3" wyemitowanym 6 marca w stacji TVN24 zarzucono Karolowi Wojtyle, że wiedział o nadużyciach seksualnych księży w Polsce i ukrywał je zanim został papieżem.
         
        Do ataku na Ojca Świętego przyłączyły się posłanki Lewicy, które zażądały usunięcia imienia Jana Pawła II z nazwy ulic, szkół i pomników w przestrzeni publicznej. W odpowiedzi, Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło uchwałę w sprawie obrony dobrego imienia Jana Pawła II, którą Sejm przyjął 9 marca.
         
        “Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zdecydowanie potępia medialną, haniebną nagonkę, opartą w dużej mierze na materiałach aparatu przemocy PRL, której obiektem jest Wielki Papież – św. Jan Paweł II najwybitniejszy Polak w historii. Jest to próba skompromitowania Jana Pawła II materiałami, których nie odważyli się wykorzystać nawet komuniści” - napisano w uchwale.
         
        Przypomniano w niej również fragment innej uchwały Sejmu, która ustanawiała rok 2020 Rokiem Jana Pawła II. Podkreślono, że została ona przyjętą "niemal jednogłośnie, ponad politycznymi podziałami".
         
        “Ten atak ma służyć pomniejszeniu roli Kościoła"
        O polityczno-medialne ataki na Ojca Świętego Jana Pawła II zapytaliśmy ks. Ludwika Kowalskiego, proboszcza parafii św. Brygidy w Gdańsku.
         
        Dziś 17 marca na gdańskiej siedzibie Solidarności i na ścianie Bazyliki św. Brygidy zawisły bowiem obrazy z wizerunkiem św. Jana Pawła II.
         
        – To nas przekaz w formie obrazu, który został zainstalowany na ścianie Kościoła wolności i Solidarności przy figurze Jana Pawła II. Pamiętamy papieża Polaka z czasów, gdy byliśmy zniewoleni pod butem sowieckim. Wtedy nasz Rodak nie zostawił nas, choć został wybrany papieżem w 1978 roku i przeniósł się z Krakowa do Rzymu. Jan Paweł II miał w sercu obraz Polski, która była jego domem i potrzebowała pomocy. Dlatego przede wszystkim modlitwą wspierał swoją Ojczyznę, spotykał się z Polonią na uchodźctwie w różnych zakątkach świata i na forum międzynarodowym m.in. przez osobistą relację z Prezydentem USA Ronaldem Reaganem. Obaj byli przekonani, że Bóg interweniował, by ocalić ich życie dla ważnej sprawy. Jan Paweł II głęboko wierzył, że ocalał dzięki Matce Bożej. Z kolei Reagan powiedział po zamachu, że reszta jego życia należy już tylko do „szefa z góry”. Obaj przywódcy wierzyli, że Bóg interweniował w ich życiu, by mogli wyzwolić Europę Wschodnią z komunizmu i przyczynić się do odzyskania niepodległości Polski i wielu krajów za żelazną kurtyną. To powszechna wiedza, że Jan Paweł II skutecznie odciął głowę komunistycznej hydrze – podkreślał proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku.
         
        Pytany o osobiste wspomnienia z Ojcem Świętym, ksiądz Ludwik Kowalski wspominał Mszę Świętą odprawioną przez Jana Pawła II w Gdańsku Zaspie w 1987 roku i wizytę pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców.
         
        – Jan Paweł II zgromadził wokół ołtarza na gdańskiej Zaspie milionową rzeszą wiernych. Miałem wtedy okazję być przy Papieżu przez zupełny przypadek. Będąc klerykiem Gdańskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Oliwie uczestniczyłem w organizacji pobytu Papieża w Gdańsku. Podczas prób zachorował kleryk, który miał być odpowiedzialny za posługę na mszy św. przy miejscu przewodniczenia JP II. Po kolejnej próbie kapelan Ojca Świętego poprosił mnie abym, skoro uczestniczyłem w przygotowaniach, pozostał do dyspozycji. I tak byłem blisko Ojca Świętego JP II, podtrzymując mikrofon Papieżowi w czasie Mszy Świętej gdy przemawiał. Widziałem wtedy z bliska jego twarz - pełną radości i optymizmu, słyszałem Jego mocny zdecydowany pełen nadziei głos. Gdy po Mszy zeszliśmy do zakrystii znajdującej się pod ołtarzem, to uklęknął i tym samym nas posłał na kolana. Wszyscy uklęknęliśmy, spojrzałem w Jego kierunku i dostrzegłem, że twarz Ojca Świętego bardzo się zmieniła. To był obraz mistyka w pełni skupionego na modlitwie. Zrozumiałem wtedy ile odwagi trzeba mieć, jaki wysiłek trzeba włożyć, ile serca trzeba ofiarować by pomóc człowiekowi zniewolonemu, cierpiącemu któremu brakuje nadziei i siły. Ów koszt olbrzymiej ofiary i trudu można było zaobserwować w tej jednej chwili na Jego twarzy – wspominał ks. Ludwik Kowalski.
         
        – Ojciec Święty wyraził wówczas także pragnienie by zjawić się przy Pomniku Trzech Krzyży i upamiętnić ludzi walczących o wolność z PRL-owską władzą. Gdańszczanie nie byli wówczas dopuszczeni pod Trzy Krzyże do Ojca Świętego, a Pomnik otoczono kordonem ORMO i SB. Komuniści byli dobrze zorganizowani, lecz nie w celu powitania Polaka Papieża, ale odwróceni do Ojca Świętego plecami, tak jakby chcieli mu powiedzieć: po co tu przyjechałeś? Nie pomagaj Rodakom, zajmij się czymś innym, bo to się dla Ciebie naprawdę może źle skończyć. Dzisiaj po latach niektórym z tego powodu jest po prostu wstyd i przyznają się do tego otwarcie. To milczenie JP 2 przy Trzech Krzyżach przemówiło do ludzi znacznie bardziej niż zrobiłyby to aplauz i wiwaty tłumu, a NSZZ "Solidarność", strajkujący w zakładach pracy i walczący z nieludzkim systemem tym bardziej przekonywali się, po której stronie należy stanąć. I do dzisiaj pamiętają, że Ojciec Święty był dla narodu wsparciem i Ojcem – zaznaczył duchowny.
         
        W ocenie proboszcza parafii św. Brygidy, oskarżenia pod adresem Ojca Świętego Jana Pawła II to jeden z elementów ataku na cały Kościół.
         
        – Uderza się w namiestnika chrystusowego na Ziemi, żeby doprowadzić do osłabienia Kościoła powszechnego. Ten atak ma służyć pomniejszeniu roli Kościoła we współczesnym świecie. Tego Kościoła, który głosi miłosierdzie, sprawiedliwość, dobro i pokój; Kościoła, który opowiada się za życiem przeciw śmierci, za małżeństwem w naturalnym kształcie - mężczyzny i kobiety; opowiada się za rodziną i autorytetem, jakim jest ojciec i matka; Kościoła, który opowiada się po prostu za dobrem – stwierdził duchowny.
         
        W tym kontekście ks. Kowalski podał też przykład Chrystusa, który dokonywał cudów i był wzorem “najpiękniejszego człowieczeństwa”, a mimo to Faryzeusze bluźnili przeciw niemu. – Gdy Jezus wyrzucał złego ducha powiedzieli o nim, że ma w sobie Belzebuba. Pamiętajmy o słowach Chrystusa, który mówił: “jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować”. Każdy Chrześcijanin bez wyjątku - także i Ojciec Święty - prędzej czy później będzie prześladowany, bo głosi naukę Chrystusa. Tak też się działo, gdy Jan Paweł II rozpoczynał swój pontyfikat i niebawem został postrzelony. Było to 13 maja 1981 roku na Placu Świętego Piotra – przypomniał duchowny.
         
        Ks. Ludwik Kowalski zwracał także uwagę na fakt, że życiorys Ojca Świętego Jana Pawła II był niejednokrotnie, szczegółowo prześwietlany m.in. w czasie procesu informacyjnego, beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego.
         
        – Życie Jana Pawła II było bardzo przejrzyste i toczyło się w dużej mierze na naszych oczach. Z pewnością do wielu wydarzeń, problemów, rozmów związanych z osobą JP II sięgano podczas procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego które trwają przez lata. Tam bardzo dokładnie i szczegółowo prześwietla się kandydata na Ołtarze. Jeżeli ktoś ma pytania i chciałby wyjaśnić jakąś kwestię, to oczywiście należy sięgnąć do materiałów archiwalnych, do historii i opracować rzetelnie temat przede wszystkim w prawdzie bo tylko „prawda nas wyzwoli” – podsumował proboszcz gdańskiej parafii św. Brygidy.

        www.tysol.pl
         
         

          W Świdniku się kręci. Walne Zebranie Delegatów w PZL Świdnik

          Walne Zebranie Delegatów w PZL Świdnik
          17 marca odbyło się Walne Zebranie Delegatów Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” WSK „PZL Świdnik S.A. Na zebraniu podsumowano mijającą kadencję związku, zapowiedziano plany na przyszłość oraz przeprowadzano wybory związkowe na nową kadencję 2023-2028, w których na przewodniczącego wybrano Andrzeja Kuchtę.
           
          W WZD oprócz członków związku wzięli udział też specjalni goście, m.in. przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, prezes zarządu PZL Świdnik Jacek Libucha, przewodniczący regionu rzeszowskiego NSZZ „Solidarność” Roman Jakim oraz minister Artur Soboń.
           
          Na początku zebrania po oficjalnym zatwierdzeniu porządku obrad przewodniczący zakładowej „Solidarnośći w PZL Świdnik – Andrzej Kuchta, wręczył pamiątkowy zegar Romanowi Jakimowi. Przewodniczący Regionu Rzeszowskiego podkreślił znaczenie świdnickiego zakładu na bezpieczeństwa Polski.
           
          „Wojna na Ukrainie spowodowała zmianę myślenia u polityków. Ten rodzaj myślenia powinien obowiązywać cały czas, zarówno w czasie wojny, jak i w czasie pokoju. Sprzęt wojskowy powinien być produkowany i serwisowany w Polsce. Nie tylko śmigłowce AW149 będą produkowane u nas, ale także produkcja pocisków przeciwpancernych montowanych do tych śmigłowców zostanie zorganizowana w Polsce. To słuszna droga.- mówił Roman Jakim.
           
          Następnie Andrzej Kuchta podsumował mijającą kadencję Komisji Międzyzakładowej. Przypomniał, że kadencja Komisji Międzyzakładowej została wydłużona o rok z powodu pandemii, tak samo jak kadencja całego związku.
           
          W trakcie poprzedniej kadencji następowała rotacja w uzwiązkowienia, wynikająca z tego, że część pracowników odchodziła na emerytury, szczególnie po okresie pandemii, ale z drugiej strony związkowi udawało się docierać do pracowników agencyjnych, czyli nie pracujących bezpośrednio w PZL Świdnik, a zatrudnianych pośrednio przez agencje outsource’ujące pracę dla zakładu. Dziś związek liczy 554 członków.
           
          Podpisaliśmy trudne porozumienie zapewniającą wzrost płac, mimo spadku zamówień przez okres pandemii. Możemy się pochwalić, że wynegocjowaliśmy w tym czasie najlepsze porozumienie wśród firm branżowych - podsumował przewodniczący Andrzej Kuchta.
           
          Głos zabrał też prezes zarządu PZL Świdnik, Jacek Libucha:
           
          Gdybyśmy w 2020 roku nie zacisnęli pasa, nie ograniczyli częściowo pracy, wynagrodzeń, a zamiast tego posiłkowali się kredytami, to dziś przy obecnych stopach procentowych leżelibyśmy na łopatkach. Nie jest tak, dzięki liderom związkowym z którymi opracowaliśmy plan działania w trudnych czasach.
           
          Jesteśmy coraz bardziej efektywni, nasze wskaźniki ekonomiczne rosną, mimo że przez koszty energii rentowność słabnie, ale wciąż jest na bezpiecznym poziomie.
           
          Kontrakt na AW149 jest kamieniem milowym naszej działalności. Zachowuje tożsamość PZL Świdnik jako producenta śmigłowców. Teraz trwają rozmowy nad modernizacją śmigłowców "Sokół", które wciąż mogą być przydatne dla wojska.
           
          Najważniejszym punktem Walnego Zebrania Delegatów było oczywiście głosowanie i wybory przewodniczącego na nową kadencję. Przeważającą liczbę głosów, bo 95 z 97 głosujących zdobył dotychczasowy szef związku Andrzej Kuchta.
           
          Nowo wybranemu pogratulował przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotr Duda, który zapowiedział ważną akcję związku na najbliższe tygodnie:
           
          To komuniści i ich dzieci podnoszą dziś głowy i atakują Jana Pawła II, to trzeba powiedzieć. Ojciec Święty sam bronić się nie może, ale żyje w naszych sercach. Pod pięknym hasłem „Ty nas obudziłeś, my Cię obronimy” będziemy działać i bronić dobre imię papieża. Wyjdziemy na ulice w całej Polsce. To jest nasz obowiązek - mówił Piotr Duda, zapowiadając ogólnopolski marsz papieski, który odbędzie się 2 kwietnia.
           
          źródło: tysol.pl

            Protesty we Francji przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego

            Protesty we Francji przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego

            We Francji doszło do masowych protestów po przyjęciu reformy podwyższającej wiek emerytalny. Dodatkowym czynnikiem zapalnym było użycie specjalnego zapisu w konstytucji pozwalającego pominąć głosowanie w niższej izbie parlamentu.

            W czwartek 16 marca we Francji Senat stosunkiem głosów 193-114 przyjął reformę podwyższającą wiek emerytalny o 2 lata (z 62 do 64 lat). Reforma ponadto zaostrza wymogi dotyczące uzyskania pełnej emerytury i odbiera niektóre przywileje pracownikom sektora publicznego. Rząd zdecydował się na użycie artykułu 49.3 konstytucji, który pozwala na przyjęcie ustawy bez głosowania w Zgromadzeniu Narodowym - niższej izbie parlamentu. Decyzja ta została podjęta chwilę przed głosowaniem nad kontrowersyjną ustawą z powodu braku pewności co do uzyskania wymaganej większości w głosowaniu. Ruch ten wywołał oburzenie wśród polityków opozycji, a jej lider, Marine Le Pen, zasugerowała złożenie wniosku o wotum nieufności wobec rządu Emmanuela Macrona.

            Choć rząd początkowo tłumaczył prace nad ustawą potrzebą uczynienia całego systemu bardziej sprawiedliwym, teraz mówi, że chodzi o oszczędności.

            Protesty odbywały się w całej Francji na wiele dni przed głosowaniem, a po przyjęciu reformy emerytalnej tylko się nasiliły. Tysiące ludzi wyszło na ulice Paryża i innych miast, aby pokazać swoje niezadowolenie. Na Place de la Corda wybuchł pożar, a policja, używając tarcz, pałek i armatek wodnych, przegoniła protestujących. Około 120 osób w Paryżu zostało aresztowanych.

            Według sondaży, około ⅔ obywateli jest przeciwko reformie, a protesty mają poparcie większości społeczeństwa.

            Rosną również obawy, że reforma może spowodować odrodzenie się ruchu żółtych kamizelek, antyrządowych, niekiedy brutalnych protestów, spowodowanych nałożeniem dodatkowego podatku na benzynę, co w konsekwencji podwyższyło jej cenę, jeszcze bardziej uwypuklając nierówności społeczne. Na razie jednak nic takiego nie miało miejsca.

            Francuskie związki zawodowe zapowiedziały zwiększenie mobilizacji i protestów po decyzji rządu. Generalna konfederacja pracy (CGT) zaplanowała kolejny strajk na czwartek 23 marca.

            wg

             

              Seminarium w ramach projektu „Time 4Quality Jobs”!

              Seminarium w ramach projektu „Time 4Quality Jobs”!
              15-16 marca w Gdańsku odbyło się seminarium w ramach projektu „Time 4Quality Jobs”. Organizatorem była Krajowa Sekcja Młodych NSZZ „Solidarność” wraz z Europejską Konfederacją Związków Zawodowych oraz partnerami związkowymi z Rumunii. Motywem przewodnim całego wydarzenia była sytuacja młodych na unijnym rynku pracy.  
               
              Kryzys COVID-19 po raz kolejny ujawnił bezbronność młodych ludzi na całym świecie, którzy jako jedni z pierwszych stracili pracę po wybuchu pandemii. Podczas trwania seminarium postarano się odpowiedzieć na kluczowe pytania dotyczące złej sytuacji młodych na rynku pracy oraz ocenić działania rządu i związków zawodowych, by ją polepszyć. W trakcie paneli dyskusyjnych padło wiele wniosków oraz nakreślono główne problemy wśród młodych na rynku pracy. Swój głos zabrał m.in. Mateusz Szymański, który zwrócił uwagę na brak stabilności zatrudnienia wśród młodych przez nadal szeroko stosowane przez pracodawców umowy tymczasowe. Podkreślił również brak odpowiedniej edukacji  w szkołach na tematy związane z rynkiem pracy oraz złą jakość praktyk i staży, które na dodatek nadal mogą być oferowane nieodpłatnie. W kolejnych panelach mogliśmy również posłuchać wystąpień  gości z Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej –Stanisława Szweda oraz Ewy Flaszyńskiej.
               
              Po zakończeniu seminarium można nakreślić główne wnioski – po pierwsze należy skupić się na potrzebie tworzenia wysokiej jakości miejsc pracy i unikaniu niepewności, która ma fatalne skutki dla młodego pokolenia. Po drugie, rząd powinien prowadzić bardziej efektywny dialog społeczny, by poznać potrzeby i opinie młodych. Niezwykle ważnym jest również to, by podnosić świadomość społeczną  o prawach pracowniczych wśród młodzieży, która – głównie przez brak odpowiedniej podstawy programowej w szkołach –  jest na niskim poziomie. 
               
              ik
               

                Volvo zamyka fabrykę autobusów. Bogusław Jurgielewicz, NSZZ „Solidarność”: Musimy skoncentrować się na wsparciu pracowników

                Bogusław Jurgielewicz, przewodniczący MOZ NSZZ „Solidarność” Pracowników Volvo Polska sp. z o.o.
                W związku ze zmianą modelu biznesowego  Volvo Buses zdecydowało o zamknięciu swojej fabryki autobusów we Wrocławiu, w pierwszym kwartale 2024 r.
                 
                Firma  podpisała list intencyjny z zamiarem zbycia siedziby Volvo Buses we Wrocławiu na rzecz Vargas Holding. Produkcja autobusów we Wrocławiu ma potrwać do pierwszego kwartału 2024 roku. Zamówienia złożone na kompletne autobusy i autokary w Europie będą realizowane z wrocławskiego zakładu zgodnie z planem. Volvo Buses będzie nadal zapewniać pełny serwis i wsparcie dla istniejącej floty, jak również dla nowej oferty. To najważniejsze informacje z oficjalnego komunikatu Volvo.
                 
                Jest to dla nas szok. O tej decyzji związki zawodowe dowiedziały się w dniu dzisiejszym (16 marca) w południe. Na chwilę obecną jako NSZZ „Solidarność” musimy skoncentrować się na wsparciu pracowników i zabezpieczeniu ich interesów w procesie wygaszania produkcji – komentuje sytuację Bogusław Jurgielewicz – przewodniczący MOZ NSZZ „Solidarność” Pracowników Volvo Polska sp. z o.o.
                 
                 
                źródło: tysol.pl

                  Sukces „Solidarności” w Bitron Poland

                  Sukces „Solidarności” w Bitron Poland
                  Dzięki porozumieniu zawartemu przez „Solidarność” z pracodawcą płace pracowników sosnowieckiej spółki Bitron Poland wzrosły o ok. 480 zł. Związkowcom udało się również wywalczyć m.in. wyrównanie stawek pracowników produkcyjnych, dzięki czemu osoby, które dotąd zarabiały najmniej, zyskają jeszcze więcej.
                   
                  – Wynegocjowaliśmy z zarządem Bitronu, że od marca stawki godzinowe pracowników wzrastają o 2,88 zł, co miesięcznie daje podwyżkę o 484 zł brutto. Z kolei za styczeń i luty pracownicy dostaną wyrównanie w łącznej kwocie 940 zł. Ponadto również w marcu dostaną jednorazową premię w wysokości 500 zł. Razem daje to kwotę 1440 zł. Przed świętami te dodatkowe pieniądze na pewno przydadzą się w domowych budżetach – mówi Izabela Będkowska, przewodnicząca „Solidarności” w Bitron Poland.
                   
                  Jak podkreśla przewodnicząca, kolejny bardzo ważny zapis porozumienia dotyczy wyrównania stawek godzinowych pracowników produkcyjnych. Ich minimalna wysokość została ustalona na poziomie 25 zł brutto. – Jesteśmy bardzo zadowoleni z całego porozumienia, ale ten zapis uważamy za nasz szczególny sukces. O wyrównanie stawek walczyliśmy od lat. Sytuacja, w której ludzie zatrudnieni na tych samych stanowiskach dostawali za tę samą pracę różne wynagrodzenie, była skrajnie niesprawiedliwa. Wreszcie udało się załatwić ten problem. W efekcie pracownicy, którzy dotąd zarabiali najmniej, dostaną największe podwyżki. Trzeba też pamiętać, że wyższa stawka zasadnicza to wyższe pochodne, czyli np. pieniądze za nadgodziny, urlop czy L4 – wskazuje Izabela Będkowska.
                   
                  W porozumieniu płacowym uzgodniono również nowe regulacje dotyczące nagród jubileuszowych. Dotychczas w Bitronie takie nagrody przysługiwały maksymalnie za 20 lat stażu pracy w firmie. Teraz nagroda będzie przysługiwała również za 25 i 30 lat pracy. Będzie ona wynosiła odpowiednio 5 tys. zł i 6 tys zł. – Przy czym wysokość nagrody za 30 lat pracy będzie jeszcze przedmiotem odrębnych negocjacji. Jeżeli inflacja nadal będzie wysoka, wartość tej nagrody może być zwaloryzowana – wyjaśnia przewodnicząca. – Bitron Poland istnieje od 1998 roku. Są osoby, które pracują niemal od początku. Zależało nam, żeby zostały one odpowiednio docenione i żeby zachęcić tych najbardziej doświadczonych pracowników do pozostania w firmie – dodaje Będkowska.
                   
                  Bitron Poland jest producentem podzespołów do sprzętu AGD i przemysłu motoryzacyjnego. Spółka zatrudnia przeszło 1000 osób.
                   
                  www.solidarnosckatowice.pl

                    Dzięki związkom w chorzowskim urzędzie pracy jest lepiej!

                    Dzięki związkom w chorzowskim urzędzie pracy jest lepiej!
                    Powstanie organizacji związkowych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Chorzowie przyczyniło się do zdecydowanej poprawy warunków pracy osób zatrudnionych w tej instytucji. Wynagrodzenia pracowników urzędu wzrosły nawet o 1000 zł brutto. – Jeśli dzisiaj czegoś żałujemy, to tylko tego, że nie zorganizowaliśmy się wcześniej – mówi Łukasz Gąsior, przewodniczący „Solidarności” w PUP w Chorzowie.
                     
                    W „S” pracownicy urzędu zrzeszyli się w marcu 2022 roku. Miesiąc później powstała tam kolejna organizacja związkowa. – W tej sytuacji musieliśmy rozmawiać nie tylko z pracodawcą i władzami miasta, ale także z drugim związkiem. Jednak wbrew początkowym obawom, ta współpraca całkiem nieźle się ułożyła i wywalczyliśmy wszystko, na czym nam zależało – dodaje Małgorzata Goik-Macko, wiceprzewodnicząca „S” w PUP w Chorzowie.
                     
                    Jak podkreśla, dzięki działaniom podjętym przez związkowców, w sierpniu zeszłego roku w chorzowskim PUP wprowadzona została premia regulaminowa. Zgodnie z opracowanymi wówczas zasadami może ona wynieść 5, 10 lub 15 proc. stawki zasadniczej pracownika. Strony uzgodniły, że wysokość tego wskaźnika będzie ustalana co roku wspólnie przez pracodawcę i przedstawicieli organizacji związkowych. W 2023 roku, podobnie jak w 2022 roku, jest to 15 proc.
                     
                    Z kolei w październiku ubiegłego roku związkowcy wystąpili do władz miasta o zabezpieczenie środków finansowych na wzrost wynagrodzeń w 2023 roku. W efekcie w styczniu oprócz podwyżek wynikających ze wzrostu płacy minimalnej stawki zasadnicze wszystkich pracowników urzędu zostały podniesione o 600 zł brutto. – Po raz pierwszy od lat te podwyżki były naprawdę odczuwalne. Dodając do tego premię regulaminową zarabiamy nawet 1000 zł brutto więcej, co biorąc pod uwagę sytuację ekonomiczną w kraju, szalejący wzrost cen towarów i usług, daje nam bardzo dużo. Ważne jest także to, że wszyscy otrzymali jednakowe podwyżki, na czym nam bardzo zależało – mówi przewodniczący „S” w chorzowskim PUP.
                     
                    W jego ocenie powstanie organizacji związkowych skłoniło pracodawcę do refleksji. – To był sygnał, że w urzędzie dzieje się źle i trzeba coś zmienić. Jestem przekonany, że gdyby nie udało się doprowadzić do poprawy wynagrodzeń, z urzędu znów odeszłoby wielu doświadczonych pracowników. Nie zostaliby na tych warunkach finansowych, które mieliśmy – mówi Łukasz Gąsior.
                     
                    W chorzowskim PUP zatrudnionych jest ponad 30 osób, a do organizacji związkowych należy blisko 2/3 pracowników urzędu. – Wiemy, że są osoby, które rozważają przystąpienie do „Solidarności”, ale wciąż się wahają. Liczymy na to, że przezwyciężą swoje obawy i przyłączą się do nas – zaznacza Łukasz Gąsior.

                    www.solidarnosckatowice.pl
                     
                      Subskrybuj to źródło RSS

                      Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.