Menu
  • Polski (PL)
Biuro Prasowe

Biuro Prasowe

Związkowcy z Alstomu i Bombardiera powołali wspólną reprezentację

Związkowcy z Alstomu i Bombardiera powołali wspólną reprezentację
Przedstawiciele „Solidarności” z polskich oddziałów koncernów Alstom i Bombardier Transportation Polska powołali wspólną reprezentacją do kontaktów z zarządem krajowym. To odpowiedź związkowców na przejęcie kanadyjskiego Bombardiera przez francuski Alstom.  
 
11 lutego w Katowicach przedstawiciele „Solidarności” z zakładów Alstomu w Chorzowie i Warszawie oraz oddziałów Bombardiera z Katowic, Wrocławia i Łodzi podpisali porozumienie o współpracy, powołując wspólną reprezentację do rozmów z zarządem nowego koncernu. Związkowcy są przekonani, że w ten sposób łatwiej im będzie reagować na decyzje pracodawcy. W najbliższych tygodniach zamierzają zaprosić do współpracy także reprezentantów innych organizacji związkowych działających w polskich zakładach Alstomu i Bombardiera. – Nie wiemy, co nas czeka, dlatego chcemy mieć silną reprezentację, z którą pracodawca będzie się musiał liczyć – mówi Karol Pluszczyk, przewodniczący „Solidarności” w Alstom Konstal w Chorzowie. 
 
Ostateczna decyzja dotycząca kupna Bombardiera przez Alstom zapadła we wrześniu zeszłego roku. Związkowcy zaznaczają, że żaden z koncernów nie zobowiązał się wówczas do utrzymania dotychczasowych warunków pracy i płacy, chociażby przez okres 12 miesięcy. – Europejska Rada Zakładowa przedstawiła zarządowi Alstomu taki postulat, ale został on odrzucony – mówi Marcin Niesyto, wiceprzewodniczący „S” w Alstom Konstal w Chorzowie oraz członek ERZ w Alstomie. – W Bombardierze w ogóle nie było rozmów na ten temat  – dodaje Andrzej Stachura, szef „S” w Bombardier Transportation ZWUS w Katowicach.  – Obawiamy się zwolnień, ale nie spodziewamy się, by ten problem dotyczył Polski w ciągu najbliższych 2, 3 lat. Co będzie później, nie wiadomo – zaznacza Marcin Niesyto. Przedstawiciele „S” z Bombardiera boją się także o utrzymanie świadczeń socjalnych i zapisów zakładowych układów zbiorowych pracy.
 
Fuzja Alstomu i Bombardiera oznacza powstanie drugiego na świecie giganta zajmującego się produkcją taboru szynowego, ustępującego jedynie chińskiemu CRRS. Jak informują związkowcy, w tej chwili w polskich spółkach należących do nowego koncernu w sumie zatrudnionych jest ponad 3 tys. pracowników, a ok. 1000 osób świadczy pracę za pośrednictwem firm zewnętrznych.
 
www.solidarnosckatowice.pl
 

    Dar życia!

    Dar życia!

    Funkcjonariusze z „Solidarności” Zakładu Karnego w Brzegu i Zakładu Karnego w Nysie wspólnie zorganizowali akcję oddawania krwi dla Kordiana Lewandowskiego, syna funkcjonariusza służby więziennej ze Strzelec Opolskich.

    - Chłopaków nie trzeba namawiać do pomocy. Wystarczy hasło: jest potrzeba - mówi Rafał Mróz, przewodniczący OM NSZZ „Solidarności” Funkcjonariuszy i Pracowników Służby Więziennej Okręgu Opolskiego z/s w Brzegu. W tym konkretnym przypadku chodziło o syna kolegi, członka „Solidarności”. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia - dodaje.

    mk

      Przedłużony dodatkowy zasiłek opiekuńczy!

      Przedłużony dodatkowy zasiłek opiekuńczy!

      Dodatkowy zasiłek opiekuńczy, który przysługuje m.in. w przypadku zamknięcia żłobka, przedszkola, lub klubu dziecięcego z powodu COVID-19 został przedłużony o kolejne dwa tygodnie. Uprawnieni będą mogli z niego skorzystać do 28 lutego.

      O dodatkowy zasiłek opiekuńczy mogą się starać nie tylko opiekunowie dzieci do 8. roku życia. Przysługuje on także ubezpieczonym rodzicom dzieci do 16 lat, które mają orzeczenie o niepełnosprawności; do 18 lat, w przypadku umiarkowanego bądź znacznego stopnia niepełnosprawności oraz do 24 lat, jeśli mają orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. Do zasiłku uprawnieni są również rodzice lub opiekunowie pełnoletnich osób niepełnosprawnych, którzy nie mogą wykonywać pracy, bo muszą zapewnić swoim podopiecznym opiekę w przypadku zamknięcia placówki, do której uczęszczają. Świadczenie, poza zamknięciem, czy też ograniczeniem funkcjonowania przez COVID-19, żłobka, przedszkola, klubu dziecięcego lub innej placówki, do której uczęszcza dziecko przysługuje też, gdy z tego powodu dzieckiem nie może zająć się opiekun dzienny lub niania, z którą rodzic zawarł umowę uaktywniającą.

      Świadczenie nie przysługuje jeśli drugi z rodziców może zapewnić dziecku opiekę. Zasiłku nie otrzymają też rodzice, którzy pomimo otwarcia placówki zdecydowali o pozostawieniu dziecka w domu.

      Dodatkowego zasiłku nie wlicza się do limitu 60 dni zasiłku przyznawanego na ogólnych zasadach. Oświadczenie o sprawowaniu opieki, które jest jednocześnie wnioskiem o wypłatę zasiłku należy złożyć u swojego pracodawcy bądź zleceniodawcy. Prowadzący działalność gospodarczą oświadczenie składają w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych np. elektronicznie przez Platformę Usług Elektronicznych (PUE) ZUS.

      Krzysztof Cieszyński, regionalny rzecznik prasowy ZUS województwa pomorskiego

        Dochód gwarantowany – konieczność czy zagrożenie?

        • Kategoria: Kraj
        Dochód gwarantowany – konieczność czy zagrożenie?

        Bezwarunkowy dochód podstawowy to model społeczno-polityczny, który ma zapewnić każdemu obywatelowi minimum potrzebne do egzystencji. U jednych wywołuje entuzjazm, inni porównują go do rozdawnictwa. Czy to dobre rozwiązanie? Czy warto rozważyć jego wprowadzenie? A jeśli tak, to czy miałby zastąpić jakieś inne świadczenia?

        Minimalny Dochód Gwarantowany (MDG) to pomysł na to, by w świecie zdominowanym przez nowe technologie, w którym może zabraknąć dla wszystkich pracy, zapewnić każdemu dorosłemu obywatelowi odpowiednie środki do życia. Jego celem jest walka z ubóstwem oraz nierównościami oraz utrzymanie wzrostu gospodarczego. Programy MDG budzą wiele dyskusji, ponieważ dostrzega się liczne plusy i minusy tego rozwiązania. Do plusów zalicza się m.in.: poprawę pozycji negocjacyjnej pracowników, zwiększenie aktywności społecznej obywateli, poprawę więzi społecznych i rodzinnych, poprawę sytuacji młodych ludzi wchodzących na rynek pracy. Wśród negatywnych skutków dostrzega się ryzyko wzrostu inflacji, co może zniwelować oczekiwane pozytywne rezultaty oraz możliwość zmniejszenia aktywności zawodowej.

        – Co jeżeli gwarantowany dochód ludzie wydadzą na głupoty? O 500 plus mówiono, że kobiety tłumnie wycofają się z rynku pracy. Okazało się, że efekt ekonomiczny tego działania prawdopodobnie był dodatki, np. poprzez stymulacje konsumpcji. 500 zł to jedno, a minimalny dochód to coś innego. Po stronie zwolenników celem jest, by niekoniecznie ile się da pieniędzy powędrowało na konta społeczeństwa. Celem pracodawców nie powinno być to, żeby ich przewaga była jak największa. Głównym celem powinna być długotrwała utrzymywana poprawa warunków życia ludzi. Powinniśmy dążyć do tego, żeby malały nierówności, ale z drugiej strony, żeby nie uderzyć w konkurencyjność gospodarki. Wydaje się, że ewidentnie jakaś forma dochodu gwarantowanego jest sensownym rozwiązaniem – wyjaśniał Krzysztof Mroczkowski, publicysta, ekonomista i historyk, współpracownik „Nowego Obywatela”, podczas debaty o dochodzie gwarantowanym, zorganizowanej przez Krajową Sekcję Młodych NSZZ „Solidarność”.  

        Ważne wydaje się pytanie, czy wprowadzenie minimalnego dochodu gwarantowanego doprowadzi do spadku aktywności zawodowej? – Trudno jednoznacznie ocenić skutki wprowadzenie takiego rozwiązania. Jestem w stanie sobie wyobrazić futurystyczne wizje, że wprowadzenie takiego programu byłoby konieczne, chociażby dlatego, że robotyzacja pracy jest na tyle zaawansowana, że szereg osób nie może znaleźć zatrudnienia. Jednak gdy patrzę na skuteczność naszych przewidywań, to nie jestem przekonany, że wizja robotyzacji i zepchnięcia pracowników na margines się sprawdzi. W moim przekonaniu jest to koncepcja abstrakcyjna. A koszt wprowadzenia takiego rozwiązania to ponad 370 miliardów złotych. Trudno mi sobie wyobrazić, w jaki sposób miałoby wyglądać sfinansowanie takiego programu. W praktyce jest to totalna abstrakcja – uważa Jakub Bińkowski, dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP, ekspert Warsaw Enterprise Institute, członek Rady Dialogu Społecznego.

        Przy rozważaniach na temat MDG należy jednak pamiętać, że obecnie na całym świecie panuje pandemia koronawirusa. – Jesteśmy w głębokim kryzysie humanitarnym, społecznym i zdrowotnym. Mamy do czynienia z transferami i rozdawnictwem, które prowadzi do tego, że nierówności mogą się pogłębiać. Jeśli się przyjrzymy temu, jak wzrosły depozyty państwowe, to wręcz konieczne wydaje się płacenie odszkodowania za utracone wartości: obywatel traci część wynagrodzenia, idzie na bezrobocie, nie może żyć i pracować normalnie, a jednocześnie wymaga się od niego przestrzegania obostrzeń. Za tym powinno iść odszkodowanie. W sytuacji kryzysu nie zrobienie czegoś, to pogłębienie różnic w społeczeństwie. Wprowadzenie MDG mogłoby być tymczasowym rozwiązaniem. Ale na gruncie europejskim – czyli wszystkie państwa europejskie powinny wziąć odpowiedzialność za walkę z pandemią – podkreśla dr Mateusz Piotrowski, współzałożyciel inicjatywy „Pacjent Europa”, doradca programowy Światowego Ruchu Katolików na rzecz Środowiska.

        Część ekspertów uważa, że dochód podstawowy jest normalnym narzędziem polityki publicznej, a państwo jest suwerennym emitentem pieniądza, który zawsze może znaleźć sposób, by wyznaczyć pieniądze na dany cel. – Na pewno popieram tymczasowy dochód gwarantowany. Jednak jeśli dochód gwarantowany miałby trafić do wszystkich grup po równo, to trzeba by sprawdzić na co konkretne grupy by go wydały. Kluczowym wątkiem jest celowość, czyli jakie problemy chcemy rozwiązywać wprowadzeniem gwarantowanego dochodu. W czasie pandemii wydaje się to oczywiste, ale jeśli byśmy chcieli wprowadzić na stale, to czy na pewno chcemy pomagać osobom bezrobotnym czy wykluczonym programem, który może doprowadzić do inflacji, kosztuje dużo, a tymczasem problemy, które chcemy rozwiązać, możemy rozwiązać za pomocą ściśle wytargowanych programów – uważa Jan Zygmuntowski, ekonomista, wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego, współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii.

        Przy rozważaniach na temat dochodu gwarantowanego, warto zastanowić się także nad przypadkiem zwiększenia wynagrodzenia zasadniczego. Gdy pracownik średniego szczebla będzie zarabiał więcej, to może okazać się, że nie będzie potrzebował gwarantowanego dochodu. W takim wypadku wystarczy wprowadzić inne mechanizmy dla osób, które już są aktywne zawodowo. Ryzyko wprowadzenia MDG jest takie, że część osób porzuci dotychczasową pracę, bo uzna, że wypłacany dochód jest dla nich wystarczający. Dlatego pracodawcy powinni włączać się do tego, by zwiększać i poprawiać jakość dotychczasowych miejsc pracy. – Powinniśmy rozmawiać o sytuacji, kiedy wynagrodzenia podstawowe będą dynamicznie wzrastać. W Stanach Zjednoczonych jest próg dochodowy, po którego przekroczeniu dostaje się dodatkowe świadczenie. Jeśli mówimy o rozwiązaniu związanym z kryzysem pandemicznym, to nie jesteśmy przecież w stanie doprowadzić do szybkiego wzrostu wynagrodzeń – mówi Jakub Bińkowski.

        – Bardzo ważne jest myślenie o partycypacji pracowników i o takich przepisach, jak płaca godzinowa, czy płaca minimalna. Państwo powinno wzmacniać wspieranie innowacyjności i walkę o jak najlepsze warunki do prowadzenia biznesu. Przedsiębiorcy nie mogą też liczyć tylko na to, że będą robić zyski. Jeżeli chcemy, żeby ludzie mieli więcej pieniędzy, to najprostszym sposobem jest przekazanie im tych pieniędzy. Ale jeśli to ja miałbym decydować o wprowadzeniu dochodu gwarantowanego, to jednak nie zdecydowałbym się na wprowadzenie go od razu, ze względu na wiele gospodarczych niewiadomych. Ale warty rozważenia jest na przykład dwuletni pilotażowy program, w powiedzmy 1/3 jego wysokości, czyli 400 zł – dodaje Krzysztof Mroczkowski. To pokazuje, że zdania ekspertów w tej kwestii są podzielone. Większa część z nich jest za tym, by nie wprowadzać gwarantowanego dochodu bezwarunkowo dla każdego obywatela.

        www.tysol.pl

         



         

          Impuls inflacyjny zjada wzrost wynagrodzeń!

          • Kategoria: Kraj
          Impuls inflacyjny zjada wzrost wynagrodzeń!

          Granica średniej płacy na poziomie 5 tys. zł brutto została w 2020 roku przebita, ale wzrost płac wyhamował. Do tego dochodzi inflacja. Jeśli ją uwzględnimy to zarobki rosły najwolniej od ośmiu lat.

          Wysokość prognozowanego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na ten rok to 5 259,00 zł brutto. Przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w 2020 roku wyniosło 5167 zł (ok. 3720 netto). GUS w komunikacie z 21 stycznia 2021 r. obwieścił, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w 2020 r. wyniosło 5411,45 zł, czyli było wyższe.

          W 2021 r. wskaźnik ten przewyższy zapewne prognozowane przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej o około 200 zł, czyli prawdopodobnie wyniesie około 5443,00 zł brutto. Ale ceny nie stoją   w miejscu.

          Jeśli uwzględnimy wzrost cen, okazuje się, że średnia płaca brutto poszła w górę nie o 250 zł, a o niewiele ponad 80 zł. Średnioroczna inflacja w 2020 roku wyniosła 3,4 proc. Co więcej, inflacja w Polsce jest największa wśród krajów Unii Europejskiej, wynika z najnowszych danych Eurostatu za grudzień 2020 roku.

          W 2020 roku średnie nominalne zarobki wzrosły o 5,1 proc., czyli najmniej od czerech lat. Natomiast zarobki realne (uwzględniające zmiany cen w sklepach) wzrosły zaledwie o 1,7 proc. i jest to najgorszy wynik od 2012 roku.

          Jak realnie rosło przeciętne wynagrodzenie w ciągu ostatniej dekady? W 2018 roku realnie zarobki wzrosły o ponad 5 proc., a w 2017 roku – ponad 4 proc. W 2015 roku mieliśmy do czynienia z niewielką deflacją, czyli ceny lekko spadły, odczuwalny wzrost wynagrodzeń (4,2 proc.) był wyższy niż  wynikający  z danych (3,1 proc.).

          Przytoczone dane odnoszą się do przeciętnych zarobków w gospodarce narodowej, a więc firm, w których liczba pracujących przekracza 9 osób oraz jednostek sfery budżetowej niezależnie od liczby pracujących.

          Tempo wzrostu wynagrodzeń wyhamowało przez recesję spowodowaną pandemią.  Z kolei w styczniu br. ceny w Polscy były średnio o 2,7 proc. wyższe niż rok wcześniej – wynika z raportu GUS.   Od nowego roku wyraźnie wzrosły ceny wielu towarów i usług – w życie wszedł m. in. podatek cukrowy, w górę poszły stawki za prąd (opłata mocowa).  Drożeje ropa naftowa na świecie, a w ślad za nią paliwa na stacjach. Trzeba też pamiętać, że wynik 2,7 proc. odnosi się do średniego wzrostu cen, który dla poszczególnych kategorii towarów czy usług mógł być znacznie większy lub mniejszy. 

          www.solidarnosc.gda.pl /

           

            Zwycięski strajk łódzkich włókniarek

            Zwycięski strajk łódzkich włókniarek

            15 lutego br. odbyło się odsłonięcie tablicy upamiętniającej 50-lecie strajku łódzkich włókniarek. Tablica zawisła na murze budynku dawnej wykończalni przy wejściu do Muzeum Fabryki w Centrum Manufaktura w Łodzi. Odsłonięcia tablicy dokonali wspólnie prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław Szarek, dyrektor Oddziału IPN w Łodzi dr Dariusz Rogut wraz z dyrektorem łódzkiej Manufaktury oraz uczestniczkami strajków sprzed 50 lat.

            W wydarzeniu wzięli udział także przedstawiciele władz wojewódzkich i miejskich. Łódzką Solidarność reprezentowali przewodniczący Zarządu Regionu Waldemar Krenc oraz zastępca przewodniczącego Ireneusz Wach. Przybyli goście mogli również zapoznać się z wystawami znajdującymi się na rynku Manufaktury, a przygotowanymi przez Oddział IPN w Łodzi. Są to wystawa „Na zakrętach historii. Robotnicy Łodzi 1945-1981” przedstawiająca historię powojennych protestów robotniczych w Łodzi i regionie oraz „Łódź ‘71”, która przedstawia sytuacją socjalno-bytową pracowników przemysłu lekkiego w latach 70. Obie wystawy będą dostępne dla zwiedzających do 29 lutego br.

            Strajk łódzkich włókniarek wybuchł 10 lutego 1971 r., czyli w dwa miesiące po tragicznych wydarzeniach na Wybrzeżu. Bezpośrednią przyczyną protestu było obniżenie zarobków od początku 1971 roku, co w połączeniu z podwyżkami cen żywności z grudnia 1970 roku spowodowało wyjątkowo tragiczną sytuację pracowników przemysłu lekkiego, wśród których 80 procent stanowiły kobiety. Strajkujący robotnicy domagali się cofnięcia podwyżki cen żywności oraz podwyższenia płac. Jako pierwsi strajk rozpoczęli pracownicy Łódzkich Zakładów Obuwia i Wyrobów Gumowych „Stomil”, a następnie, również tego samego dnia, pracownicy Zakładów Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego (dawna Fabryka Izraela Poznańskiego, a obecnie część kompleksu handlowego „Manufaktura”), które były jednym z największych zakładów przemysłu lekkiego.

            Władze początkowo zlekceważyły strajkujących. Do rozmów wyznaczono przedstawicieli władz lokalnych, a następnie władz branżowych szczebla centralnego. Negocjacje zakończyły się fiaskiem, a do strajkujących przyłączały się kolejne łódzkie zakłady włókiennicze. Szacuje się, że w kulminacyjnym momencie w Łodzi strajkowały 32 zakłady i blisko 60 tys. pracowników. Władze centralne w końcu podjęły decyzję o przysłaniu do Łodzi delegacji, której przewodniczył premier Piotr Jaroszewicz. Wprawdzie bezpośrednie rozmowy nie przyniosły rezultatu, jednak skłoniły władze centralne do wydania komunikatu w dniu 15 lutego 1971 r. o przywróceniu cen żywności do poziomu sprzed grudnia 1970 r. Po tym komunikacie protestujący uznali, iż cel został osiągnięty i strajk zakończyli.

            www.tysol.pl

             

              Czy polska europarlamentarzystka wesprze inicjatywę europejskiej płacy minimalnej?

              Czy polska europarlamentarzystka wesprze inicjatywę europejskiej płacy minimalnej?

              Parlament Europejski wyznaczył swoich przedstawicieli mających pracować nad stanowiskiem w  sprawie projektu dyrektywy o europejskiej płacy  minimalnej i wspieraniu układów zbiorowych. Jest wśród nich Elżbieta Rafalska z grupy Konserwatystów i Reformatorów. 

              Na sesji w dniu 10 lutego 2021 r. Parlament Europejski zadowoleniem przyjął propozycję Komisji dotyczącą dyrektywy UE w sprawie odpowiedniej płacy minimalnej, określając ją jako ważny krok w kierunku zapewnienia, by każdy mógł utrzymać się z pracy i uczestniczyć w życiu społecznym. Według europarlamentarzystów dyrektywa powinna zagwarantować, że ustawowe płace minimalne będą zawsze powyżej progu ubóstwa. Podkreślono również, że pracodawcy nie powinni odliczać od płacy minimalnej kosztów związanych z wykonywaniem pracy, takich jak zakwaterowanie, niezbędna odzież, narzędzia, ochrona osobista i inne wyposażenie. Najlepszym sposobem na zapewnienie godziwych wynagrodzeń i godnych warunków pracy jest wzmocnienie partnerów społecznych i dialogu społecznego. Układy zbiorowe powinny obejmować więcej pracowników, co oznacza potrzebę  inwestowania w budowanie potencjału związków zawodowych w całej Europie. W ocenie Europarlamentu  proponowana dyrektywa w sprawie płacy minimalnej daje taką szansę.

              W ramach przygotowań do debat nad przygotowanym przez Komisję Europejską projektem, Komisja Zatrudnienia i Spraw Socjalnych Parlamentu Europejskiego wyznaczyła dwóch współsprawozdawców, Są to: Dennis Radtke (EPL, Niemcy) i Agnes Jongerius (S&D, Niderlandy). Zgodnie z procedurą wybrano także tzw. kontrsprawozdawców, którzy reprezentują pozostałe partie  zasiadające w Parlamencie Europejskim.  Są to: Monica Semedo (Renew - Luksemburg), Dominique Bilde (ID - Francja),  Mounir Satouri (Greens / EFA - Francja), Özlem Damirel (GUE / NGL - Niemcy) oraz Elżbieta Rafalska  (ECR - Polska).

              – Bardzo liczymy na to, że europosłanka Elżbieta Rafalska, analizując projekt dyrektywy odwoła się do swoich doświadczeń jako ministra zajmującego się obszarem pracy i i doceni mechanizmy wsparcia rozwoju rokowań zbiorowych, które są tam zawarte – komentuje Barbara Surdykowska z Biura Eksperckiego KK NSZZ „Solidarność”. – Jest to kluczowe nie tylko dla polskich związków zawodowych, ale także generalnie dla całego świata pracy w  Europie Środkowo- Wschodniej borykającego się ze słabością dialogu dwustronnego – dodaje ekspertka.

              O projekcie dyrektywy pisaliśmy tutaj.

              A o krytycznym (niestety) stanowisku polskiego rządu do projektu tutaj.

              bs

                Zwalczanie raka musi być ważną częścią unijnej strategii BHP

                Zwalczanie raka musi być ważną częścią unijnej strategii BHP

                Komisja Europejska opublikowała w lutym 2021 r. Plan walki z rakiem. W ocenie związków zawodowych jest on jednak mało ambitny i konieczna jest intensyfikacja działań na rzecz wyeliminowania chorób nowotworowych powiązanych z pracą zawodową.

                Plan Komisji opiera się na 4 głównych filarach. Pierwszy stanowi zapobieganie poprzez działania dotyczące kluczowych czynników ryzyka, takich jak tytoń (w celu zapewnienia, aby mniej niż 5% populacji używało tytoniu do 2040 r.), szkodliwe spożycie alkoholu, czy zanieczyszczenie. Ponadto kampania „HealthyLifestyle4All” będzie promować zdrową dietę i aktywność fizyczną. Drugi filar to wczesne wykrywanie raka poprzez poprawę dostępu do badań, ich  jakości i diagnostyki, co ma zagwarantować, że 90% populacji UE kwalifikującej się do badań przesiewowych w kierunku raka piersi, szyjki macicy i jelita grubego będzie im poddana do 2025 r.  Pomóc ma w tym nowy, wspierany przez UE program screeningu. Trzecim filarem ma być diagnozowanie i leczenie poprzez działania zapewniające lepiej zintegrowaną i kompleksową opiekę nad chorymi na raka oraz równy dostęp do wysokiej jakości opieki i leków. I wreszcie, w czwartym filarze chodzi o  poprawę jakości życia pacjentów z rakiem oraz osób, które przeżyły terapię, w tym rehabilitacja, oraz środki wspierające integrację społeczną i reintegrację w miejscu pracy. Uruchomiona zostanie inicjatywa „Lepsze życie dla pacjentów z rakiem”, skupiająca się na opiece kontrolnej.

                W odpowiedzi na publikację tego planu Per Hilmersson, Zastępca Sekretarza Generalnego EKZZ wskazał, że ruch związkowy z zadowoleniem przyjmuje uwzględnienie w nim bezpieczeństwa i higieny pracy, jednakże rozczarowujące są niewielkie ambicje Komisji w tym obszarze. Ponad 100 000 osób umiera co roku w Europie na raka powiązanego z pracą zawodową, co stanowi około 10% wszystkich zgonów kancerogennych. Dlatego w ocenie EKZZ rak związany z pracą powinien być bardziej widoczny w planie Komisji, a eliminowanie go powinno być priorytetem i wizją na 2030 r.

                Hilmerssson zwrócił uwagę, że istnieją proste środki, które UE może podjąć, aby osiągnąć postęp w realizacji tego celu. Ponieważ rak skóry jest jednym z najpowszechniejszych, ograniczenia ekspozycji na słońce musi być częścią unijnych norm dotyczących zdrowia i bezpieczeństwa. Ponadto instytucje UE powinny do 2024 r. ograniczyć poziomy narażenia na co najmniej 25 dodatkowych priorytetowych substancji rakotwórczych w dyrektywie UE w sprawie czynników rakotwórczych lub mutagenów w miejscu pracy oraz wzmocnić ochronę przed takimi czynnikami jak: krzemionka krystaliczna,  emisje związane z używaniem oleju napędowego czy  azbest. Luki istniejące w ochronie przed rakiem w UE pokazują również, że istnieje potrzeba przyjęcia nowego, spójnego, przejrzystego i opartego na ryzyku systemu ustalania limitów narażeń. 

                bs

                  14 lutego dniem solidarności z Lee Cheuk Yanem

                  14 lutego dniem solidarności z Lee Cheuk Yanem

                  Lee Cheuk Yan jest sekretarzem generalnym Konfederacji Związków Zawodowych w Hongkongu, wybitnym działaczem doskonale znanym w świecie związkowym. Obecnie przebywa w więzieniu, gdzie zostało mu postawionych 9 zarzutów, głównie za udział w nielegalnych zgromadzeniach. To jawna próba ograniczenia wolności i swobód obywatelskich przez hongkoński rząd. NSZZ „Solidarność” pragnie okazać wsparcie Lee, biorąc udział w akcji w związkowych mediach społecznościowych oraz wystosowując do rządu w Hongkongu list wzywający do wycofania zarzutów i poszanowania podstawowych praw i wolności człowieka.

                  #SolidarityWithHKUnion

                  #WeLoveFreedominHK

                  List do rządu w Hongkongu ws. poparcia dla Lee Cheuk Yana


                  msz

                    RDS – rozmowy o pracy zdalnej

                    RDS – rozmowy o pracy zdalnej

                    Ekwiwalent za pracę zdalną oraz półroczny okres na dostosowanie telepracy do nowych przepisów. Tymi zagadnieniami zajmuje się obecnie Rada Dialogu Społecznego. Jeśli związkowcom i pracodawcom na ostatniej prostej nie uda się porozumieć, to ekwiwalent zostanie uregulowany w projekcie zgodnie z intencją rządu.

                    Zatrudniający będzie zobowiązany do wypłaty ekwiwalentu za podwyższone koszty wynikające z pracy w domu, a jego wysokość ma być ustalana w porozumieniu z pracownikami. Przepisy zagwarantują, że świadczenie na pewno ma rekompensować podwyższone rachunki za energię (np. w związku z korzystaniem ze służbowego laptopa) oraz łącza internetowe. Nie wskażą jednoznacznie, że konieczny będzie też zwrot kosztów np. zwiększonego zużycia wody.

                    Stanowisko Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii firmy będą zobowiązane pokryć wydatki związane z instalacją, serwisem, eksploatacją i konserwacją narzędzi niezbędnych do wykonywania pracy zdalnej, w tym w szczególności koszty energii elektrycznej oraz dostępu do łączy telekomunikacyjnych. Przepisy nie określą jednak wysokości takiego świadczenia ani mechanizmu jej ustalania (kwota lub sposób jej ustalania zostaną określone w danej firmie w porozumieniu z pracownikami). Do projektu liczne wątpliwości zgłaszała strona związkowa. – Pracodawca jest silniejszą stroną stosunku pracy i może przeforsować jedynie symboliczną wysokość ekwiwalentu – podkreślił Henryk Nakonieczny, przewodniczący zespołu, członek prezydium Komisji Krajowej NSZZ Solidarność

                    źródło: Dziennik Gazeta Prawna

                      Subskrybuj to źródło RSS

                      Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.