Menu
  • Polski (PL)

Nie o taką oświatę mi chodzi

  • Kategoria: Branże
Nie o taką oświatę mi chodzi

Problem poziomu oświaty dotyczy całego społeczeństwa, gdyż jego jakość przekłada się na to, w jakiej kondycji jest i będzie nasza Ojczyzna. Niestety, poziom dialogu Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”  z resortowym ministerstwem oraz poziom zrozumienia potrzeb oświaty przez polski rząd pozostawia wiele do życzenia. Dialog ze związkami zawodowymi traktowany jest przez decydentów branży edukacyjnej jako realizacja jednej z wielu formalności stanowienia prawa.
Zamiast rzetelnej debaty na temat statusu zawodowego nauczyciela oraz jego atrakcyjności są powoływane ad hoc zespoły tematyczne w zależności od stopnia niezadowolenia środowiska kolejną zmianą prawa.

Permanentne zmiany przepisów w przedmiocie m.in. uprawień emerytalnych, awansu zawodowego, czasu pracy, ustroju szkolnego, odpowiedzialności dyscyplinarnej i karnej a nawet przepisów podatkowych sprawia, że nauczyciele funkcjonują w niekończącym się stanie zagrożenia. Na poziomie lokalnym dochodzą do tego problemy związane z umowami terminowymi i łączeniem pensum, często w oderwaniu od aspiracji i kwalifikacji danego pedagoga.

Brak standardów dotyczących wyposażenia nauczycieli w odpowiedni sprzęt informatyczny, anachroniczny program nauczania oraz dopychanie kolanem projektu dotyczącego nauczania włączającego sprawia, że z każdym rokiem edukację publiczną będzie wypierało szkolnictwo prywatne.

Trudno przejść obojętnie wobec faktu rozmijania się z prawdą ministra edukacji P. Czarnka, który min. w Radiu Wnet 1 lutego b.r. powiedział, że KSOiW NSZZ „Solidarność”  „nie zgodziła się na 36% podwyżki dla nauczycieli”. Pominął jednak fakt, że podwyżki miałyby nastąpić równolegle ze zwiększeniem pensum o 4 godziny, co skutkowałoby utratą pracy dla ponad 40 tys. nauczycieli oraz pogorszeniem warunków pracy dla pozostałych. Wskutek takich zmian warunki nauki uczniów oraz jakość pracy placówek oświatowych również uległyby pogorszeniu.

W ostatnim półroczu odbyły się dziesiątki spotkań w różnych gremiach. Jednak zmiany, która jest postulowana przez KSOiW NSZZ „Solidarność” od kilku lat i która miała swój wyraz w VI punkcie porozumienia z 7 kwietnia 2019 r. podpisanego przez ówczesną premier RP,  jak nie było, tak nie ma.

Pani premier Beata Szydło podczas negocjacji mówiła: „ponadto znowu podnosimy konieczność zmiany systemu wynagradzania w oparciu o przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej, dlatego domagamy się rozpoczęcia prac w tym zakresie w terminie, który umożliwiłby jego wdrożenie w 2020 r.”. I zapewniam, że podczas negocjacji nie było mowy o zmianie pensum dydaktycznego nauczycieli.

Wydawać się mogło, że jesteśmy o krok od dogadania się w sprawie zasadniczej, którą jest uzależnienie wynagrodzenia nauczycieli od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Byłaby to gwarancja dobrego poziomu systemu oświaty. Tak jest w wielu państwach europejskich.

Kryzys dotyczący braku popularności zawodu nauczyciela dotyczy wielu państw w Europie, zwłaszcza tych z niskim PKB. W krajach, w których udało się uzależnić wynagrodzenie nauczycieli od wskaźników gospodarczych i utrzymać go na poziomie wyższym od przeciętnego wynagrodzenia, obserwuje się wysoki poziom edukacji. Wskazują na to badania prof. Howarda Stevensona z University of Nottingham.  

Należy zreformować system finansowania oświaty, urealnić go, poszukać nieefektywnie wydawanych pieniędzy i kilka miliardów do systemu dołożyć. Trzeba zmienić system wynagradzania nauczycieli i uczynić szkołę wolną od wpływów politycznych.

Trwanie w systemie edukacyjnym sprzed wieku nie pozwala na zdobywanie przez uczniów kompetencji społeczno-emocjonalnych niezbędnych do optymalnego rozwoju. Szkoła musi odejść od encyklopedyzmu i skupić się na kształtowaniu zdolności do twórczego uczenia się. Absurdem jest wymaganie tego samego od wszystkich w tym samym czasie.
Psycholodzy krzyczą, że mózg uczy się najlepiej w stanie ekscytacji. Należy spersonalizować proces nauczania. Uczniowie muszą przestać się bać popełniania błędów. Badania pokazują, że prawie 40 % nastolatków jest w złej kondycji psychicznej. Należy zmniejszyć presję, zaprzestać permanentnego oceniania, które wywiera piętno na długie lata, niekiedy całe życie. Zaniedbania sięgają czasów PRL. Aktualnie trwa proces przerzucania odpowiedzialności z rządu na samorządy i odwrotnie.

Konsolidacja społeczeństwa wokół tematu oświaty i kierowanie się zdrowym rozsądkiem muszą krok po kroku doprowadzić do niezbędnych zmian, które w konsekwencji podniosą poziom polskiej oświaty.

Uporczywe i bezrefleksyjne próby zmian dotyczące pragmatyki zawodowej nauczycieli forsowane przez Ministerstwo Edukacji i Nauki od maja ubiegłego roku, nie służą rozwojowi oświaty ani poprawie poziomu pracy polskich szkół.

Po pierwszej z nich KSOiW NSZZ „Solidarność” zorganizowała 1 lipca 2021 r. pikietę, podczas której zaprotestowaliśmy przeciwko, nie bójmy się użyć tego słowa, wykorzystaniu 600 tysięcznej armii nauczycieli, głównie kobiet, które po około 30 latach źle opłacanej pracy, po wprowadzeniu „pakietu ministerialnego” nie będą miały gdzie dopracować do emerytury lub co najmniej będą narażone na brak stabilnej sytuacji na kilka lat przed emeryturą. Jest to tym bardziej dotkliwe, że nauczyciele jako jedyna grupa zawodowa nie mają ochrony wieku przedemerytalnego. Przypominam koalicji rządzącej, że emigrowanie w poszukiwaniu pracy do dużych miast w wieku 50+ jest bardzo trudne. Alternatywą dla kobiet 55+ jest skorzystanie ze świadczeń kompensacyjnych, co jest równoznaczne z pobieraniem niskiej emerytury. Przy zarobkach około 3.500zł. na rękę, jest się czego bać.

Niestety, zamiast refleksji i opamiętania, we wrześniu minionego roku pojawił się nowy projekt ministerialny, a w nim propozycje zwiększenia etatu o 4 godziny oraz 8 godzin tzw. dostępności nauczyciela w szkole. Zwiększenie pensum (liczby godzin przy tablicy) o 4 godziny czyli około 20% spowodowałaby, że średnio właśnie dla tych 20% nauczycieli nie byłoby pracy. W rzeczywistości już teraz w wielu szkołach dyrektorzy łamią sobie głowę nad problemem zabezpieczenia pełnego wymiaru czasu pracy dla nauczycieli. Nawet bez podnoszenia pensum często będzie to niemożliwe, gdyż mamy do czynienia z niżem demograficznym oraz dodatkowo, od września 2022 r., zmniejszeniem liczby oddziałów w szkołach ponadpodstawowych, spowodowanym próbą usytuowania sześciolatków w szkole przed kilku laty.

Warunki pracy nauczycieli, to warunki uczenia się uczniów.

Gdyby partia rządząca zdecydowała się rzeczywiście zadbać o potrzeby uczniów i nauczycieli, podpowiadam, że mogłaby zwiększyć dostępność nauczycieli dla dzieci redefiniując pojęcie pensum i wzorem fińskim spowodować realną dostępność nauczyciela, np. dla ucznia, który dezorganizuje lekcję. Tam rozwiązane jest to w ten sposób, że dziecko, które z jakichś powodów nie chce brać udziału w lekcji, jest przejmowane przez innego nauczyciela. Nauczyciel taki pomaga uczniowi w dostosowaniu się do zasad, przeprowadza z nim lekcję, sprawdza stan dotychczasowej wiedzy.

Aktualizacja umiejętności i wiedzy nauczycieli jest koniecznością. Ich doskonalenie zawodowe powinno być zorganizowane w ramach pensum. Aktualnie pedagodzy, w dużej mierze za własne pieniądze, często w soboty i niedziele, doskonalą swój warsztat, a czasami niczego nie doskonalą, a jedynie zasilają portfel różnych instytucji mnożących się wokół oświaty jak grzyby po deszczu (poprzednia minister A. Zalewska obiecywała, że tylko afiliowane przez ministerstwo instytucje będą mogły szkolić nauczycieli).

W środowisku nauczycieli należących do NSZZ „Solidarność” żywe były nadzieje, że wspólny dla nauki i oświaty minister zajmie się na poważnie tematem kształcenia pedagogów. Zostały co prawda wprowadzone zmiany programowe na uczelniach, ale w rzeczywistości, żeby odpowiedzieć na potrzeby wymagań cywilizacyjnych, należy przemodelować system kształcenia nauczycieli, a przede wszystkim uczynić ten zawód atrakcyjnym finansowo. Na to jednak potrzeba kwot rzędu kilkunastu miliardów oraz dużo odwagi i rozwagi, a nie demagogii i dezinformacji.

Proponowane przez Ministerstwo Edukacji i Nauki wprowadzenie tzw. godzin dostępności nauczycieli czyli przebywania w szkole dodatkowych osiem godzin, nie poprawi jakości kształcenia i wychowania, gdyż polskie szkoły nie są przystosowane do tego, żeby nauczyciele efektywnie mogli w nich wykonywać swoją pracę poza pensum. Nie ma wolnych pomieszczeń, stanowisk pracy, odpowiedniej ilości sprzętu IT. Z raportu NIK wynika, że nauczyciele sami organizują sobie również podstawowe narzędzia pracy – papier, przybory do pisania, pomoce dydaktyczne, laptopy itp.

Nie ma jasno określonych standardów w oświacie, w szczególności określenia warunków pracy, wyposażenia stanowisk pracy, zakresu obowiązków nauczycieli zatrudnionych na poszczególnych stanowiskach, a także ustalenia maksymalnej liczby uczniów w klasach każdego typu szkół.

Z przeprowadzonych przez Instytut Badań Edukacyjnych badań na temat czasu pracy nauczycieli wynika, że nauczyciele w Polsce pracują ponad 46 godzin tygodniowo. Dla zobrazowania-  polonista sprawdza wypracowanie jednej z klas. Policzmy- uczniów 30 x 4 strony wypracowania = 120 stron do przeczytania. Najpierw trzeba rozszyfrować tekst w związku z poziomem pisma (pierwsze czytanie), następnie poprawić różnego typu błędy (drugie czytanie), zastanowić się nad ogólnym sensem przekazu (trzecie czytanie). To już 120 x 3 czyli trzysta sześćdziesiąt stron. Teraz należy napisać recenzję tak, żeby uczeń mógł następnym razem uniknąć błędów i wystawić ocenę (najlepiej, żeby była ona obiektywna a zarazem motywująca). Czy to możliwe? To pytanie pozostawiam retorycznym. Wyliczenia dotyczą jednej klasy. Poloniści zazwyczaj uczą cztery. Plusem jest to, że maja szansę poznać i zapamiętać uczniów. Inaczej np. chemicy, którzy uczą np. 12 klas (12 klas x 30 = 360 uczniów). Konia z rzędem temu, kto doradzi, jak w tej sytuacji można indywidualizować nauczanie. I tu aż się prosi nauczanie tematyczne, modułowe. Można o tym poczytać w szeroko dostępnej wiedzy dotyczącej przywoływanego już modelu fińskiego.

Nie było, bo nie mogło być zgody KSOiW NSZZ „Solidarność”  na proponowane zmiany w oświacie, które miały się sfinansować same - nauczyciele mieli pracować więcej i więcej zarabiać. Tyle, że nauczyciele więcej pracować nie powinni, a przynajmniej, nie w takich warunkach.

Dodatkowo projektowano min. zabrać nauczycielom znaczną część funduszu socjalnego, okroić dodatek wiejski i zmniejszyć wydatki z kilku innych paragrafów. Wielu nauczycieli pracowałoby na niepełnych etatach i zarabiało mniej niż do tej pory. Szczęściarze urodzeni w odpowiednich latach mogliby odejść na ewentualną emeryturę z art. 88 (po 30 latach pracy). Wielu byłoby zwolnionych. Wszyscy skłóceni. Niełatwa decyzja, kto ma zostać, kto ma odejść i często nie przez nauczycieli i nie przez dyrektorów podejmowana.

Wszyscy znamy lokalne układy.

Osobną kwestią jest 100-tysięczna grupa nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej. Czyżby mieli uczyć swoją klasę i około 20 % drugiej? Pole manewru dla tej grupy jest bardzo ograniczone.

Jeśli przyjąć za medialnymi informacjami, że 60 % szkół stanowią te do 100 uczniów, to łatwo sobie wyobrazić jak wyglądałaby sytuacja nauczycieli po zwiększeniu etatów. Jeśli już decydujemy się na „nauczycieli wędrujących”, to pomyśleć trzeba o zabezpieczeniu pieniędzy na dojazdy itd.

Wyrazem protestu przeciwko polityce MEiN było podjęcie 19 października  2021 r. decyzji o przekształceniu się Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność" w Sztab protestacyjny i podjęcie szeregu akcji informacyjnych i ostrzegawczych, efektem których były mediacje, na które zostaliśmy zaproszeni przez Prezydenta RP. Zgodnie z potrzebami środowiska, które reprezentujemy oraz realizowaną przez KSOiW długofalową polityką, mediacje dotyczyć miały realizacji VI punktu Porozumienia.

Niestety, zamiast obiecanych propozycji powiazania wynagrodzeń z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej, otrzymaliśmy propozycję, która tylko w tytule informowała o powiązaniu wynagradzania nauczycieli z przeciętną płacą w gospodarce. W rzeczywistości uporczywie forsowała zwiększenie pensum nauczyciela o min. 4 godziny.
Niebezpieczeństwo zostało zażegnane! Obroniliśmy miejsca pracy! Ministerstwo wycofało się z projektowanych zmian.

Czas rozpocząć prace w kierunku naprawy systemu oświaty i przywrócenia godności zawodu nauczyciela. Konieczne są :

    • Natychmiastowe działania zmierzające do zapewnienia godnych podwyżek wynagrodzeń nauczycieli z wyrównaniem od 1 stycznia 2022 r.
    • Doraźna pomoc szkołom w bardzo trudnym czasie kolejnych fal pandemii. W tym zrozumienie i docenienie roli nauczycieli oraz zastosowanie mechanizmów rekompensujących grupie zawodowej, która jest w sposób szczególny narażona na utratę zdrowia (kilkakrotnie zmieniające się kontakty 45 min. z grupą 30-osobową; w klasach młodszych ciągły kontakt bezpośredni).
    • W dalszej perspektywie należy dążyć do zjednoczenia wszelkich środowisk związanych z oświatą w celu wypracowania projektu dla jej rozwoju.

Jestem przekonana, że każdy krok w celu uświadomienia społeczeństwu jak naprawdę wygląda praca nauczycieli w Polsce, z jakimi problemami się mierzą i w jakich realiach próbują rzetelnie realizować swoje zadania przekazywania wiedzy, opieki i wychowania, może być pierwszym krokiem do poprawy polskiej oświaty.

Agata Adamek
Sekretarz KSOiW NSZZ „Solidarność”

Czytaj całość...

Pracodawcy przestrzegają zakazu handlu w niedzielę? Są wyniki kontroli PIP

  • Kategoria: Regiony
Pracodawcy przestrzegają zakazu handlu w niedzielę? Są wyniki kontroli PIP

Wstępne wyniki kontroli z 13 lutego pokazują, że pracodawcy przestrzegają zakazu handlu w niedzielę, a otwarte placówki działały na podstawie wyłączeń – podała Państwowa Inspekcja Pracy we wtorkowym komunikacie, podkreślając, że kontrole nie zostały jeszcze zakończone.

W niedzielę 13 lutego 2022 r. na polecenie Katarzyny Łażewskiej-Hrycko, Głównego Inspektora Pracy, inspektorzy pracy przeprowadzili czynności sprawdzające wobec sklepów, w których - zgodnie z pozyskanymi informacjami - miał być w tym dniu prowadzony handel.

Zgodnie z komunikatem PIP podjęte czynności miały na celu ustalenie, na jakie wyłączenia spod zakazu handlu powołują się placówki, a w szczególności czy prawidłowo korzystają z wyłączeń dotyczących placówek handlowych w zakładach prowadzących działalność w zakresie kultury, sportu, oświaty, turystyki i wypoczynku oraz placówek handlowych na dworcach.

"Jestem zadowolona z tych wstępnych wyników, bo pokazują one, że, przynajmniej na pierwszy rzut oka, pracodawcy poważnie potraktowali ustawowe zapisy i się do nich zastosowali" - oceniła Główna Inspektor Pracy Katarzyna Łażewska-Hrycko, cytowana w komunikacie PIP.

Jak podkreślono, rozpoczęte w dniu 13 lutego 2022 r. kontrole nie zostały zakończone. Inspektorzy pracy czekają na przedłożenie dokumentów, sprawdzają te, które zostały im okazane, a także dokonują analizy ustalonych stanów faktycznych w kontekście obowiązujących przepisów. "Do czasu zakończenia czynności kontrolnych i wydania środków prawnych nie będzie możliwe przesądzenie, ile placówek naruszało postanowienia ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni" - zastrzegła PIP.

W ramach kontroli inspektorzy sprawdzili 257 placówek handlowych, wśród których 40 należało do sieci Intermarche, stwierdzając, że 95 było zamkniętych (w tym 31 działających jako Intermarche) - podano. W pozostałych 162 skontrolowanych sklepach – zgodnie z deklaracjami przedsiębiorców - handel był prowadzony w oparciu o wyłączenia z ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni, bądź w dniu kontroli nie było możliwe dokonanie ustaleń ze względu na brak osób uprawnionych do złożenia wyjaśnień.

Inspektorzy pracy ustalili, że w 96 przypadkach handel prowadzony był zgodnie z przepisami przez przedsiębiorcę będącego osobą fizyczną wyłącznie osobiście, we własnym imieniu i na własny rachunek lub też przy pomocy członków jego rodziny.

Wśród pozostałych wyłączeń, z których korzystały sklepy prowadzące handel w niedzielę, komunikat wymienił przykładowo korzystanie ze statusu placówki handlowej w zakładach prowadzących działalność w zakresie kultury (głównie czytelnie, kluby czytelnika – osiem placówek, w tym siedem należących do sieci Intermarche), zakładu pogrzebowego (jeden sklep), placówki zlokalizowanej na dworcu (jeden sklep Intermarche), stacji paliw płynnych (jeden sklep Intermarche), placówki handlowej, której przeważająca działalność polega na handlu wyrobami tytoniowymi.

Przeprowadzone kontrole potwierdziły informacje o korzystaniu przez część przedsiębiorców z wyłączeń spod zakazu handlu dla placówek handlowych w zakładach prowadzących działalność w zakresie kultury, sportu, oświaty, turystyki i wypoczynku oraz placówek handlowych na dworcach.

Jak podkreśliła cytowana w komunikacie Główna Inspektor Pracy, w zależności od potrzeb Inspekcja będzie kontynuowała niedzielne kontrole placówek handlowych. "Jesteśmy gotowi reagować na każde zgłoszenie o podejrzeniu omijania przepisów. Przypadki łamania obowiązującego zakazu, w szczególności podejmowanie pozornych działań, będą przez nas sankcjonowane z wykorzystaniem wszystkich posiadanych środków prawnych" - wskazała Łażewska-Hrycko. (PAP)

autorka: Małgorzata Werner-Woś

mww/ mk/

 

Czytaj całość...

Solidarność w DB Cargo Polska: 600 zł podwyżki to nie są wygórowane żądania

  • Kategoria: Branże
Solidarność w DB Cargo Polska: 600 zł podwyżki to nie są wygórowane żądania
„Organizacje związkowe działające w DB Cargo Polska walczą o podwyższenie funduszu płac w firmie o 12 proc.” – donosi portal Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności (www.solidarnosckatowice.pl). W praktyce skutkowałoby to podniesieniem stawek zasadniczych wszystkich pracowników firmy o 600 zł brutto.
 

– To nie są wygórowane żądania. Przy takim tempie inflacji mówimy raczej o próbie obrony realnej siły nabywczej zarobków pracowników. Chodzi o to, żebyśmy za miesięczną wypłatę mogli zrobić mniej więcej taki sam koszyk zakupów, jak kilkanaście miesięcy temu – mówi Leszek Piskała, przewodniczący Solidarności w firmie.

Dotychczas odbyły się dwie rundy negocjacji płacowych w DB Cargo Polska, 27 stycznia i 10 lutego. – Nie przyniosły one żadnych konkretnych rozstrzygnięć. Pracodawca nie przedstawił rozwiązań, które mogłyby usatysfakcjonować pracowników.

– Czekamy na kolejne propozycje z jego strony – mówi Leszek Piskała. Jak zaznacza, następne rozmowy zaplanowane zostały na marzec. Jeśli wówczas nie dojdzie do zbliżenia stanowisk, strona związkowa zostanie zmuszona do podjęcia bardziej radykalnych działań, np. przeprowadzenia akcji protestacyjnej czy wszczęcia sporu zbiorowego.

DB Cargo Polska należy do niemieckiego koncernu Deutsche Bahn, zajmującego się kolejowym transportem towarowym. W Polsce firma wraz ze spółkami zależnymi zatrudnia w sumie ok. 2,8 tys. pracowników.

www.solidarnosckatowice.pl

 

Czytaj całość...

Wymierne korzyści w PPK. Nawet 130 proc. wyższe, niż tradycyjne oszczędzanie

  • Kategoria: Kraj
Wymierne korzyści w PPK. Nawet 130 proc. wyższe, niż tradycyjne oszczędzanie

Ponad 2,3 miliona uczestników oszczędza swoje pieniądze w ramach Pracowniczych Planów Kapitałowych. W ciągu 2,5 roku osoby te zgromadziły ponad 8 mld zł, do których dopisano ponad 425 mln środków zarobionych przez instytucje finansowe. Zdaniem prezesa PFR Roberta Zapotocznego konieczna jest nowelizacja ustawy o PPK, tak aby usprawnić techniczną stronę programu, szczególnie w zakresie ułatwień dla przedsiębiorców.

Przypomnijmy. Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK) wchodziły w życie etapami od lipca 2019 r. W pierwszej kolejności duże firmy, w dalszej średnie i od stycznia 2021 r. pozostałe. PPK to powszechny program gromadzenia oszczędności przez osoby fizyczne, z przeznaczeniem na wypłatę po 60. roku życia. Tworzone są w części przez samego pracownika, w części przez pracodawcę oraz w części przez dopłaty z budżetu państwa.

Choć najkorzystniej wykorzystać środki zgromadzone w PPK po 60. roku życia, przeznaczając ich część na dodatek do emerytury, to mają one charakter prywatny, czyli taki jak konto osobiste w banku. Co oznacza, ze w każdej chwili można je wycofać, zaprzestając uczestnictwa w programie.

Więcej o PPK pisaliśmy tutaj>>>

Tymczasem jak informuje na portalu Bankier.pl prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Robert Zapotoczny dla zwiększenia atrakcyjności programu, konieczne są zmiany.

- Przepisy dotycząće kwestii technicznych, np. terminów wpłat lub innych rozwiązań, które mogą ułatwić bądź utrudniać życie pracodawcom, trzeba zrewidować i zmienić, żeby spełniały swoją funkcję jeszcze lepiej – zapowiedział.

Zapotoczny zapowiedział, że taki przegląd ustawy nastąpi do końca tego roku.

Z wyliczeń portalu PPK osoba zarabiająca średnią krajową, która oszczędza od grudnia 2019 roku zgromadziła na koncie ok. 6 tys. zł. Bierze się to stąd, że comiesięczny kapitał tworzony jest z własnego wkładu (min. 2 proc. wynagrodzenia brutto) plus wpłata pracodawcy (min. 1,5 wynagrodzenia brutto) oraz comiesięcznej dopłaty z budżetu państwa w wysokości 20 zł. W uproszczeniu przy średnich zarobkach do każdego 100 zł wpłaconego przez pracownika, pracodawca i budżet dokładają drugie 100 zł. Co daje w praktyce 100 proc. stopę zwrotu. Do tego dochodzą środki zarobione przez instytucje finansowe, które obracają zgromadzonymi środkami. Tych w skali całego programu jest ponad 425 mln zł.

Dzięki temu oszczędności zgromadzone na PPK są wyższe od 100 do 130 proc. w stosunku do oszczędności tworzonych poza programem.

ml

Czytaj całość...

„Święty przybytek wolnej Polski”. Obchody z okazji rocznicy powstania AK

  • Kategoria: Kraj
Fragment rekonstrukcji powstania warszawskiego / Flickr/ Contando Estrelas/ CC BY-SA 2.0
Swoim świadectwem tamtych wydarzeń mogą być nie tylko świadkami, ale także pomostem pomiędzy tamtymi trudnymi czasami, a tymi, którymi przychodzi nam pisać dzisiaj – mówił w niedzielę biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej ks. Zbigniew Zieliński podczas mszy w intencji żołnierzy Armii Krajowej.

W niedzielę w gdańskiej Bazylice Mariackiej odbyła się liturgia w intencji żołnierzy Armii Krajowej. Uroczystość poprowadził biskup Archidiecezji Gdańskiej ks. Zbigniew Zieliński. 80 lat temu rozkazem Naczelnego Wodza generała Władysława Sikorskiego działajacy od 1939 roku Związek Walki Zbrojnej przemianowany został na Armię Krajową.

Przed homilią głos zabrał prezes Okręgu Pomorskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej prof. Jerzy Grzywacz. Były AK-owiec mówił, "że pamięć o działalności Armii Krajowej jest ciągle żywa w naszym społeczeństwie, gdyż to ona pomogła nam w odzyskaniu niepodległości w 1944 i 1945 roku, a także pozwoliła przetrwać straszliwą okupację i to zarówno niemiecką jak i sowiecką".

AK większe od Sił Zbrojnych RP

Profesor podsumował liczebność AK: "Było to ok. 380 tys. żołnierzy mężczyzn i kobiet, bo wiele kobiet było żołnierzami Armii Krajowej. Polskie państwo podziemne w sumie liczyło ok. 700 tys. ludzi. To, że tak liczne było polskie podziemie, pozwoliło nam przetrwać, bo okupacja i terror, jaki był w stosunku do narodu polskiego stworzony, był straszliwy"

Ks. Zbigniew Zieliński przypomniał rozwój i liczebność AK. "W szczytowym okresie swojego rozwoju w 1944 roku (AK - red.) osiągnęła stan liczący niespełna 390 tysięcy żołnierzy, w tym ok. 10 tysięcy oficerów. Dla porównania, chociaż dziś mamy stan względnego pokoju, obecnie polskie siły liczą 107 tys. żołnierzy" - mówił podczas homilii.

"Obchody są okazją do przypomnienia historii Armii Krajowej oraz, co zwłaszcza w przypadku tego środowiska istotne, ich powojennych losów, gdyż często było dużo gorsze, bo zgotowane z rąk pobratymców. Armia Krajowa stała się świętym przybytkiem Wolnej Polski, domem, który przygarniał wszystkich. Przywołujemy tę myśl po to, aby nie tylko oddać hołd historycznej prawdzie, ale by także od tych świadków tamtych wydarzeń uczyć się tego we współczesności" - dodał biskup Zieliński.

"Wielu ludziom, którzy byli wówczas młodzi wojna zburzyła marzenia i plany, ale utworzona Armia Krajowa stała się emanacją państwa, świętym przybytkiem wolnej Polski, domem, który przygarnął wszystkich. Dlatego ci, którzy tworzyli podstawową warstwę - tę będącą na pierwszej linii, nie kalkulowali. Bez ekonomicznego wyrachowania, bez pytania za ile, szli bo tak trzeba było, bo ponad wszystko była Polska, pisana wielkimi literami" - duchowny zacytował słowa komandora Romana Rakowskiego, byłego żołnierza AK.

Przy homilii biskup przytoczył słowa roty przysięgi Armii Krajowej. "W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej, przysięgam być wierny ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej. Stać nieugięcie na straży jej honoru, o wyzwolenie z niewoli walczyć ze wszystkich sił aż do ofiary mego życia" - powiedział.

Prześladowania na żołnierzach AK

"Byli prześladowani przez władze komunistyczne, byli aresztowani przez ministerstwo bezpieczeństwa publicznego, więzieni i mordowani. Od początku okresu stalinowskiego władze realizowały strategię walki z pamięcią o Armii Krajowej. Do końca PRL żołnierze AK byli inwigilowani przez służby bezpieczeństwa" -opisywał ich sytuację.

Zdaniem biskupa żołnierze AK "swoim świadectwem tamtych wydarzeń mogą być nie tylko świadkami, pomostem pomiędzy tamtymi trudnymi czasami, a tymi którymi przychodzi nam dzisiaj pisać". "Są także okazją do wierności autentycznemu duchowi, który sprowokował istnienie Armii Krajowej i trwał w sercach żołnierzy i trwa po dzień dzisiejszy" - dodał.

"Drodzy kombatanci jesteście dla nas cennym przykładem, który pozwala rozróżniać spokój od świętego spokoju, który szybko się kończy. To zadanie spoczywa na nas. Liczymy na wasze wsparcie. Tym bardziej, że badania wśród młodych Polaków pokazują, że wielu z nich nie ma otwartej chęci do takiej ofiary na rzecz ojczyzny" - docenił.

Kluczowa funkcja bazyliki

Hierarcha podkreślił także znaczenie Bazyliki Mariackiej i ważne miejsce, jakie ta zajęła w historii narodu polskiego. "Bazylika w trudnych czasach komunizmu była jedynym schronieniem dla środowisk nie tylko akowskich. Działo się tak za sprawą ks. Józefa Zator-Przytockiego oraz ks. infułata Stanisława Bogdanowicza" - przypominał.

Nabożeństwo zakończyło się wraz z odsłonięciem tablicę ku czci poległych i zmarłych żołnierzy podziemnego wojska.

źródło.: PAP, www.tysol.pl

 

 

Czytaj całość...

Podwyżki w Orange Polska

  • Kategoria: Branże
Podwyżki w Orange Polska

Minimum 200 zł podwyżki otrzymają pracownicy Orange Polska. To efekt porozumienia podpisanego ze związkami zawodowymi, który zakłada 4 proc. wzrost funduszu wynagrodzeń. Pieniądze nie trafią jednak do wszystkich, bowiem zgodnie z umową społeczną od 20 lat trwają tam zwolnienia grupowe.
 

- Środki są spore, bo średnia płaca w Orange wynosi 8 tys. zł. - mówi przewodniczący „Solidarności” w Orange Polska Jerzy Iwaszkiewicz. Jednak w dużej mierze ta średnia wynika z bardzo wysokich zarobków wyższej kadry, informatyków i menadżerów. Pracownicy techniczni, operatorzy call center zarabiają średnio 4-5 tys. zł.

Stąd minimalne podwyżki 200 zł. Jednak jak zwraca uwagę przewodniczący, problemem nie jest samo naliczenie, ale podział tych środków.

- Nasza firma od 20 lat prowadzi zwolnienia grupowe i osoby przeznaczone do redukcji podwyżek nie otrzymują. To efekt umowy społecznej zawartej przed ponad 20. laty podczas sprzedaży ówczesnej Telekomunikacji Polskiej SA. W tym roku zwolnienia obejmą 8 proc. z blisko 9,5 tys. pracowników.

Uzgodniony wzrost wynagrodzeń zasadniczych wyniósł zatem 4%. Środki na podwyżki zostaną naliczone od sumy wynagrodzeń pracowników objętych PUZP, zatrudnionych na umowę o pracę na dzień 31 stycznia 2022 r. Podwyżki będą dokonywane od 1 sierpnia br. i obejmą nie mniej niż 45% zatrudnionych. Dopuszcza się uruchomienie 20% budżetu na podwyżki poza data 1 sierpnia.

Niezależnie od powyższego uzgodniono wzrost widełek płacowych przy minimalnej kwocie 3200 zł oraz wysokość funduszu premiowego dla pracowników objętych Regulaminem premiowania – w wys. 12,5%. Zasady przyznawania podwyżek, komunikowania oraz odwołań zostały ustalone na zasadach analogicznych jak w latach ubiegłych.

Jerzy Iwaszkiewicz przypomina też o funkcjonującym w firmie 7. proc. odpisie na fundusz emerytalny „Orange Emerytura”.

- Od 21 lat na indywidualne konta pracowników trafia 7 proc., które też trzeba uznać za podwyżkę. Niektórzy pracownicy zgromadzili tam bardzo poważne kwoty.

Operator telekomunikacyjny Orange Polska zatrudnia obecnie ponad 9400 pracowników. „Solidarność”, która zrzesza blisko 980 członków jest największym związkiem, spośród kilkunastu działających w firmie. W siedmioosobowej Radzie Pracowników ma trzech swoich przedstawicieli.

źródło: KSPT NSZZ "S"

 

 

Czytaj całość...

Piotr Duda: "Omijający przepisy ograniczające handel w niedziele, to dla mnie zwykli przestępcy"

  • Kategoria: W mediach
Piotr Duda: "Omijający przepisy ograniczające handel w niedziele, to dla mnie zwykli przestępcy"

Czy związkowcy przeszkadzają pracodawcy, jaka jest skala naruszeń praw pracowniczych w Polsce i co mają do tego kancelarie prawnicze? Piotr Duda, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” o haniebnych praktykach pracodawców, wolnych niedzielach i strajku w Solarisie.

Czy związek zawodowy to problem dla pracodawcy?

Pracodawcy, którzy tak sądzą nie dorośli do roli bycia pracodawcą. Związek zawodowy w zakładzie pracy, to zorganizowana grupa pracowników, która ułatwia życie pracodawcy, dlatego, że umożliwia komunikację. Pracodawca nie ma czasu indywidualnie rozmawiać ze wszystkimi zatrudnionymi o poprawie warunków pracy, o podwyżce, o wielu innych aspektach. Od tego jest reprezentacja pracowników, a jest nią właśnie związek zawodowy.

Rzeczywistość pokazuje, że jest inaczej. Ostatni taki głośny przykład to szpiegowanie przewodniczącej „Solidarności” w koncernie AstraZeneca.

Takich skandalicznych zachowań pracodawców znamy bardzo dużo. Działalność związkowa i związkowcy chronieni są nie tylko ustawą o związkach, ale przede wszystkim art. 12 i art. 59 Konstytucji, najwyższego aktu prawnego w Polsce. Niestety w praktyce jest tak, że wchodzi do naszego kraju globalna korporacja i postępuje w taki sposób, że np. wynajmuje prywatnych detektywów i zleca śledzenie przewodniczącej.

I nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności. Oskarżeni w tej sprawie, to radca prawny z zewnętrznej kancelarii oraz dwóch detektywów. Nie ma tam nikogo z ramienia koncernu AstraZeneca. Jak pan ocenia taką sytuację?

Nie bądźmy naiwni. Ktoś im to musiał zlecić, bo chyba nie wierzy pani, że to inicjatywa kancelarii lub detektywów. Tu zlecenie musiał wydać pracodawca. Kara dla takiego pracodawcy powinna być bezwzględna i tu państwo musi stanąć na wysokości zadania. To są haniebne praktyki pseudopracodawców, bo takiej firmy i członków zarządu nie można nazwać inaczej. Te rzeczy trzeba pokazywać i napiętnować.

Jaka jest skala utrudniania działalności związkowej w Polsce?

Mamy całą listę takich zachowań i to we wszystkich sektorach – w prywatnym, w spółkach skarbu państwa, czy w budżetówce. W zależności od podmiotu odbywa się to w sposób mniej lub bardziej subtelny. Wiele firm, szczególnie z kapitałem zagranicznym, wciąż uważa, że założenie związku zawodowego, to porażka, bo koliduje to z ich liberalnymi celami. Kilka lat temu w specjalnych strefach ekonomicznych organizowano szkolenia dla zagranicznych inwestorów na temat tego, jak sprawić, żeby w ich zakładach nie powstał związek zawodowy. Docierają do nas sygnały, że takie szkolenia wciąż się odbywają. Oczywiście nieoficjalnie, bo jest to niezgodne z prawem. Pracodawcy postępują bez skrupułów.

Co zrobić w takiej sytuacji?

Część osób się boi i wcale się im nie dziwę. Inni, podejmują działania bez względu na sankcje, bo taka jest rola związkowców, którzy są społecznikami z misją. Jedyną możliwością, żeby coś osiągnąć jest założenie silnego związku zawodowego i posiadanie wsparcia na szczeblu regionalnym i krajowym. Indywidualnie pracownicy nie mają żadnych szans.

W sporze pracownika z pracodawcą, ten drugi zdaje się stać na przegranej pozycji. Taki spór, to wielki ciężar finansowy i psychiczny, na który nie każdy pracownik może sobie pozwolić. Jaka jest w tym rola doradców, czyli kancelarii prawnych?

Są kancelarie wyspecjalizowane w walce z pracownikiem i ze związkiem zawodowym, ale my jako „Solidarność” im nie ustępujemy. Mamy za sobą wygrane sprawy karne, gdzie pracodawcę reprezentowały kancelarie o krajowej i światowej renomie. Po to też członkowie płacą składki, z których część przeznaczona jest na pomoc prawną. Oczywiście mamy rozeznanie, wiemy, które kancelarie prosić o pomoc, a do których się nie zwracać, bo bez względu na łamanie ustawy o związkach zawodowych i Konstytucji, będą bronić pracodawcy.

Jak zmieniła się się sytuacja pracowników i kwestia przestrzegania praw pracowniczych od zmiany ustroju do dziś?

Zmiany ustrojowe miały na celu poprawę sytuacji pracowników w zakładach pracy. Najważniejsze postulaty związkowe zostały zawarte jeszcze w 1980 roku, przede wszystkim w porozumieniu podpisanym 11 września, w Hucie Katowice. Później po odzyskaniu wolności wraz z rządem Jana Olszewskiego mieliśmy nadzieję na podnoszenie wysokich standardów zatrudnienia, ale od rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego, kiedy do władzy doszli liberałowie z ekipy Kongresu Liberalno-Demokratycznego, zaczęło się to odwracać. Zaczęto podchodzić do kwestii pracowniczych w taki sam sposób, jak to robiono w latach wcześniejszych, czyli traktowano pracowników w sposób przedmiotowy. Tymczasem przez ostatnie 30 lat polski pracownik dokonał skoku cywilizacyjnego i jesteśmy już w zupełnie innym miejscu. Jeżeli firmy będą traktować zatrudnionych w sposób podmiotowy, to pracownik się zrewanżuje tym samym – wtedy taki pracodawca jest skazany na sukces. Ale tym sukcesem musi się dzielić także z pracownikami, bo oni są jego największą inwestycją. Nie ma nic lepszego dla pracodawcy, niż usłyszeć pozytywne opinie pracowników na jego temat.

Głośnym przejawem domagania się przez pracowników podzielenia się z nimi sukcesem, a dokładniej zyskiem, widzimy w wielkopolskich fabrykach Solarisa, gdzie trwa strajk generalny. Związkowcy gotowi są do negocjacji, ale do rozmów jednak nie doszło. Padła deklaracja spotkania, ale jeszcze tego samego dnia została ona wycofana. Co mogło mieć na to wpływ?

Trudno powiedzieć, dlaczego zapadła taka decyzja. Mamy kolejny tydzień strajku i nikomu nie jest to potrzebne. Chodzi o to, żeby usiąść i rozmawiać o ważnych sprawach dla pracowników i całej firmy. Pracodawca powinien wiedzieć, że pracownik jest dla niego najważniejszą inwestycją. Związkowcy są zdeterminowani, do Polski sygnały solidarności przesłali także hiszpańscy pracownicy spółki CAF, zaangażowany jest też zarząd regionu i komisja krajowa „Solidarności”. Zresztą już można to powiedzieć – w końcu zaczynają się rozmowy z udziałem mediatora. To dobrze.

Strajkuje większość załogi produkcji. Jednocześnie związkowcy od początku podkreślają, że koledzy i koleżanki, którzy zatrudnieni są na umowy tymczasowe, nie byli ani zachęcani, ani namawiani do przyłączenia się do strajku. Mimo to pod koniec stycznia Solaris wydał oświadczenie, w którym informował o agresywnych zachowaniach niektórych uczestników strajku. Miały one polegać na wywieraniu presji, kierowaniu gróźb, obrażaniu i szykanowaniu tych, którzy nie strajkują.

To jest standard. Takie są procedury ze strony pracodawców, aby osłabić strajk. Rozmawiając z przewodniczącym „Solidarności” w Solarisie powiedziałem mu, żeby się takimi komunikatami nie przejmował. Dla mnie najważniejszy był komunikat, że pracodawca uznał strajk za legalny, bo niejednokrotnie zdarza się tak, że pracodawca sprawę kieruje do sądu, bo ma podejrzenie, że np. referendum nie było przeprowadzone zgodnie z procedurą. Szkoda tylko, że tak się to skończyło, bo strajk jest ostatecznością, gdy zawodzi dialog.

Kolejna sprawa, w którą zaangażowana jest „Solidarność”, to ustawa ograniczająca handel w niedziele. Mamy nowelizacje i koniec z wysypem „placówek pocztowych”. Nie trzeba było długo czekać i niektóre sklepy zmieniły się w dworce autobusowe i w czytelnie…

To już nawet nie jest omijanie prawa, ale śmianie się z ustawodawcy i naplucie w twarz. Te same podmioty w swoim krajach są przykładnymi pracodawcami – jeżeli jest jakieś prawo, stosują się do niego, a nie obchodzą je. A tutaj? Dla mnie to są zwykli przestępcy. Będę apelował do Głównej Inspektor Pracy o szczególną kontrolę i kary maksymalne dla takich sieci. Tak naprawdę państwo polskie powinno odebrać im koncesję. To kpina i naśmiewanie się z ustawodawcy, ograniczającego handel w niedziele.

A co z wolnością prowadzenia działalności gospodarczej?

Wszystkim, którzy mówią, że odbieramy im wolność, mówię: przeprowadźmy w Polsce referendum i zdecydujmy, czy niedziela ma być wolna, czy ma być normalnym dniem pracy. Ale dla wszystkich, nie tylko dla handlu. Jeśli chcą, żeby w niedzielę działał handel, to niech działają też banki, czy urzędy publiczne. Ja też nie mam czasu w tygodniu załatwiać spraw i chętnie poszedłbym do wydziału komunikacji w niedziele. Do banku. Ale co? Zamknięte. I bardzo dobrze. Stąd nie rozumiem, dlaczego tylko sklepy mają być otwarte? Jako związkowiec mówię – pracownik handlu też musi odpocząć i pobyć z rodziną. A co do wolności prowadzenia działalności gospodarczej? Sklep może działać, jeśli za ladą stoi właściciel. Bez problemu można kupić chleb. Nikt głodny w niedzielę chodził nie będzie.

Głos Wielkopolski


 

Czytaj całość...

Rusza kampania przeciwko bezpłatnym stażom i praktykom!

  • Kategoria: Zagranica
Rusza kampania przeciwko bezpłatnym stażom i praktykom!

Wprowadzenie zakazu odbywania bezpłatnych staży, które są podejmowane po zakończeniu formalnej edukacji w celu zdobycia doświadczenia zawodowego przed podjęciem regularnej pracy oraz zapewnienie, że staże nie będą zastępowały miejsc pracy dla wchodzących na rynek to główne cele kampanii, którą rozpoczął Komitet Młodych EKZZ.

Młodzi pracownicy zasługują na wysokiej jakości miejsca pracy i godne wynagrodzenie, a skuteczny i egzekwowalny zakaz odbywania bezpłatnych staży jest jedną z zaległych obietnic, którą teraz, również dzięki impulsowi, jakim jest Europejski Rok Młodzieży, mamy szansę spełnić – przeczytać można w liście skierowanym do członków Parlamentu Europejskiego przez Ludovica Voeta i Teę Jarc z EKZZ w przededniu ważnego dla sprawy momentu - kiedy Parlament Europejski spotka się w Strasburgu, aby głosować nad rezolucją w sprawie Poprawy sytuacji młodych.  Jedna z poprawek, która będzie przedmiotem debaty zakłada wprowadzenie zakazu organizowania bezpłatnych praktyk.

Kampania odnosi się nie tylko do samego wymogu odpłatności praktyk. Jej celem jest również promowanie wysokiej jakości oferty kierowanej do osób rozpoczynających karierę. Mowa o szeregu kryteriów, które powinny zostać spełnione, jak np. jasne zasady rekrutacji, pisemna umowa, rozwój umiejętności, odpowiednie środowisko pracy i warunki pracy oraz dostęp do ochrona socjalnej i ubezpieczeń.

Zakaz organizacji darmowych praktyk i  walka o poprawę warunków ich odbywania to również cele NSZZ „Solidarność” i działającej w strukturach Związku Krajowej Sekcji Młodych. „Solidarność” od wielu lat zabiega o wprowadzenie wiążących wymogów dotyczących jakości oferty staży organizowanych poprzez urzędy pracy, m.in. w ramach programu „Gwarancji dla młodzieży”. Jest to również postulat zgłaszany obecnie, w okresie programowania „Wzmocnionych Gwarancji dla młodzieży”. W polskim kontekście istotne znaczenie ma również nowelizacja ustawy o praktykach absolwenckich, która dopuszcza organizowanie nieodpłatnych praktyk wprowadzając jednocześnie pułap maksymalnego wynagrodzenia.

msz

Czytaj całość...

Spór zbiorowy w Prima Sosnowiec

  • Kategoria: Branże
Spór zbiorowy w Prima Sosnowiec

Pracownicy dwóch spółek z Sosnowca, które wchodzą w skład koncernu Prima, od listopada negocjują z pracodawcą podwyżki wynagrodzeń. Niedawno weszli w spór zbiorowy.

- Negocjujemy od początku listopada 2021. Odbyło się już kilka spotkań, ale rozmowy nie posuwają się do przodu. Pracodawca zacznie realizować nowy projekt, będą nowe fundusze, byliśmy gotowi dogadywać się na raty. Dotąd otrzymaliśmy jedną propozycję, ale nie jest ona dla pracowników satysfakcjonująca. Pracodawca chce nam podnieść stawkę godzinową o 1,5 zł, ale ma to być uzależnione od obniżenia absencji, na co absolutnie się nie godzimy. Domagamy się podwyżek o 3,5 zł brutto, czyli o 588 zł brutto miesięcznie i podwyższenie najniższych stawek godzinowych o 63 grosze brutto. Na Śląsku jest pełno konkurencyjnych zakładów, które płacą więcej, ale w Primie pracujemy od wielu lat, jest dobra atmosfera. Chcemy, żeby przekładało się to również na wynagrodzenia. – mówi nam Agnieszka Marcińska, przewodnicząca NSZZ „S” w Prima Sosnowiec Complex Plastic Systems oraz Prima Sosnowiec Advanced Plastic Technologies.

Następne spotkanie przedstawicieli zarządu z pracownikami przewidziano na 15 lutego. Wówczas okaże się czy konieczne będzie podjęcie kolejnych kroków, które przewiduje prawo. – Przygotowujemy właśnie protokół rozbieżności. Na ostatnim spotkaniu nie otrzymaliśmy żadnej nowej propozycji, a poprzednia jest nie do przyjęcia. Pracodawca przeciąga rozmowy w nieskończoność. Jeśli tak dalej pójdzie, będziemy potrzebować mediacji. Gdyby porównać zarobki w branży samochodowej, nasze wyglądają najgorzej, nawet o kilka złotych. Pracodawca narzeka na braki kadrowe, ale z pracy rezygnują nawet specjaliści, właśnie ze względu na zarobki.  – dodaje Przewodnicząca.

Prima Sosnowiec Complex Plastic Systems i Prima Sosnowiec Advanced Plastic Technologies zajmują się produkcją plastikowych części podzespołów samochodowych. Obie lokalizacje zatrudniają ok. 600 osób, z czego do związku należy połowa pracowników.

msz

Czytaj całość...

Są negocjacje w Solarisie!

  • Kategoria: Regiony
Są negocjacje w Solarisie!

Zarząd firmy i Związki Zawodowe informują, że z inicjatywy Związku Pracodawców Konfederacja Lewiatan pan Rafał Dutkiewicz, były prezydent Wrocławia, podjął się misji dobrej woli w celu zakończenia sporu pracowniczego w spółce Solaris.

Pan Rafał Dutkiewicz spotkał się zarówno z przedstawicielami związków zawodowych, jak i zarządu firmy. Jeszcze dziś planowana jest wizyta w zakładzie produkcyjnym w Bolechowie. Na tym etapie nie są prowadzone negocjacje płacowe.

Dziś mija 18 dni od rozpoczęcia strajku w Solarisie. Pracownicy domagają się wzrostu płac o 800 zł brutto.

Nareszcie nastąpił przełom w sprawie, która poruszyła całą pracowniczą Europę. Zarówno przedstawiciele związków, jak i zarząd spółki Solaris zdecydowali się skorzystać z pomocy mediatora, którym został Rafał Dutkiewicz. To bardzo dobra decyzja. Trzymam kciuki za pozytywne zakończenie tej patowej sytuacji, w końcu chodzi nie tylko o dobro pracowników, ale i firmy

– napisał przewodniczący Solidarności Piotr Duda.

Strajk w Solarisie

Z uwagi na niespełnienie żądania dotyczącego wzrostu wynagrodzenia pracowników Solaris Bus & Coach oraz wynik Referendum Strajkowego w dniu 24 stycznia 2022 r. o godz. 6:00 rozpoczął się strajk generalny pracowników spółki, który będzie trwał do odwołania.

www.tysol.pl

Czytaj całość...
Subskrybuj to źródło RSS

Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.