Menu
  • Polski (PL)
Biuro Prasowe

Biuro Prasowe

Węgiel jest, praca będzie

Węgiel jest, praca będzie

Program antysmogowy, bezpieczeństwo surowcowe Polski, perspektywy zatrudnienia w górnictwie węgla brunatnego oraz emerytury pomostowe dla pracowników tej branży – to tematy poruszane podczas posiedzenia Zespołu Trójstronnego ds. Branży Węgla Brunatnego z udziałem przedstawicieli związków zawodowych, pracodawców oraz rządu.

W wielogodzinnym posiedzeniu, które odbyło się w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” w Warszawie, stronę rządową reprezentowali m.in.: Grzegorz Tobiszowski, sekretarz stanu w Ministerstwie Energii, Mariusz Orion Jędrysek, sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska i Główny Geolog Kraju, oraz Piotr Woźny, podsekretarz stanu w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii.

Pierwszą kwestią, którą zajmowali się uczestnicy posiedzenia, był projekt ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw używanych do ogrzewania. Wiceminister Tobiszowski zauważył, że atutem ustawy jest to, że dokument ten był poddany szczegółowym konsultacjom, a jego zapisy zostały przedyskutowane. W efekcie zgłoszono do niego ponad 150 uwag. Obecnie trwają prace nad wprowadzeniem kolejnych propozycji.

Z kolei wiceminister Woźny poinformował, że w siedmiu województwach, w których żyje 23 mln osób (czyli ok. 60 proc. ludności Polski), podjęto uchwały antysmogowe. Są one szczególnie restrykcyjne w takich województwach, jak np. śląskie, gdzie zakazano spalania jakiegokolwiek węgla.

Według Kazimierza Grajcarka, szefa Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność, od samej uchwały jakość powietrza się nie poprawi. Jak argumentował, niezbędny jest konkretny rządowy program antysmogowy, mający odpowiednie finansowanie, ponieważ – jak wskazał – bez tego nic się nie da zrobić...
 

Cały artykuł w Tygodniku Solidarność

    Przewodnicząca "S" PZU: Nasza praca z pracodawcą PZU powinna być wzorem

    Joanna Ratajczak, Paweł Surówka

    Chciałabym, aby taki dialog jaki jest prowadzony w PZU z Prezesem Surówką był obecny we wszystkich polskich firmach wszędzie tam, gdzie są obecne związki zawodowe. Można by rzec, że nasza praca z pracodawcą w PZU powinna być wzorem. Zarząd PZU rozumie, że tylko wspólnie możemy osiągnąć sukces. Wspólnie z pracownikami, których my reprezentujemy – mówi Joanna Ratajczak, przewodnicząca Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" Grupy PZU w rozmowie z Tysol.pl

    Cezary Krysztopa: Pani Przewodnicząca chyba na wstępie naszej rozmowy powinienem Pani pogratulować wygrania wyborów na kolejną kadencję. Była to tylko formalność czy wymagało to starań?

    Joanna Ratajczak: Dziękuję. Każde wybory to jakaś forma stresu. Nic nie przychodzi łatwo, ale jeżeli między wyborami ciężko się pracuje i daje z siebie 100% to do kolejnych wyborów staje się z podniesioną głową i ze świadomością, że zapracowało się na ten mandat. Oczywiście wszystko w rękach wyborców, a ja zawsze z pokorą przyjmuję każdy werdykt. Chciałabym podziękować za zaufanie na kolejne 4 lata. Jest to dla mnie znak, że moja praca nie poszła na marne, a jej efekty są widoczne. Oczywiście nie oznacza to spoczęcia na laurach. Przed nami nowe wyzwania, w tej pracy nie można się nudzić.

    No właśnie. Nowe zadania brzmi bardzo podobnie jak "nowe PZU". Czy przedstawiona całkiem niedawno nowa strategia w Pani firmie jest po drodze Solidarności, czy zupełnie na odwrót?

    Nowa strategia, czy jak Pan woli "nowe PZU" to ambitny plan. Ambitny i realny. Oczywiście patrzę na to z punktu widzenia strony społecznej, ale rozwój firmy jest dla nas bardzo ważny. Rozwój PZU to rozwój pracowników. Stagnacja w żadnej firmie nie jest pożądana. Wiem, że Prezes Paweł Surówka postawił wysoko poprzeczkę, ale jestem pewna, iż dysponujemy sporym zapasem mocy by ten cel osiągnąć. Warto dodać, że nowa strategia zakłada współpracę wszystkich firm z logo PZU. Współpraca, integracja, przeplatanie się celów czy zadań to bardziej zadowolony klient, ale także pracownicy, co z naszego punktu widzenia jest najważniejsze. Oczywiście jak wszędzie, każda rewolucja wymaga okresu przejściowego. Nie mniej jednak warto widzieć szeroki horyzont, a nie tylko tu i teraz.

    Wspomniała Pani o pracownikach. Nowe PZU to otwarcie na klienta, podniesienie standardów. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla pracownika?

    Oczywiście, że jest. Bez pracowników żaden plan nie ma prawa się zrealizować. Prowadzimy intensywne rozmowy z Prezesem Surówką, z całym Zarządem. Te rozmowy dają efekty. Pan Prezes jest otwarty na nasze propozycje. Wskazujemy te obszary, które wymagają "dopieszczenia". Zarząd to rozumie i bierze pod uwagę. Jak już wspomniałam w okresie przejściowym pracownik ma prawo być zdezorientowany, ale to w jakim kierunku zmierzamy jawi się jako stabilizacja i komfort pracy. 

    W tej chwili intensywnie pracujemy nad Zakładowym Układem Zbiorowym Pracy dającym większe możliwości pracownikom, niż wynikałoby to tylko z kodeksu pracy. Kolejny temat to Wskaźnik Wzrostu Wynagrodzeń. Jednym z elementów rozwoju firmy są dobre płace pracowników. Kładziemy na to szczególny nacisk. Mogę z dużą dozą pewności powiedzieć, że Pan Prezes podziela nasze stanowisko. W końcu PZU ma ambicje by stać się jednym z 5 najlepszych pracodawców w Polsce. W tym też nasza rola. Dialog w tej kwestii jest bardzo zaawansowany.

    Z Pani wypowiedzi wynika, że współpraca z pracodawcą układa się bardzo dobrze. Ile pracy trzeba było w to włożyć? W większości firm nie wygląda to tak kolorowo.

    Nie nazwałabym tego współpracą, ponieważ związki zawodowe to opozycja. Choć ja wolę nazywać to "głosem rozsądku". Ale tak, współpracujemy na poziomie społecznym. Nasze doświadczenie jest docenianie. Chciałabym, aby taki dialog jaki jest prowadzony w PZU z Prezesem Surówką był obecny we wszystkich polskich firmach wszędzie tam, gdzie są obecne związki zawodowe. Można by rzec, że nasza praca z pracodawcą w PZU powinna być wzorem. Zarząd PZU rozumie, że tylko wspólnie możemy osiągnąć sukces. Wspólnie z pracownikami, których my reprezentujemy. Ktoś może pomyśleć, że jest to swoista laurka dla pracodawcy, ale pamiętamy czasy, gdzie dialogu nie było wcale. Te czasy to długi okres przed ostatnimi wyborami do polskiego parlamentu.

    Jakie plany macie Państwo na ten rok?

    Tak jak już wspomniałam, pracujemy intensywnie z pracodawcą nad "nowym PZU". Zmiany dotyczą każdego pionu w PZU. Od szkód, po sprzedaż ubezpieczeń. Wszędzie jest pełno pracy. Zarząd pracuje nad strategią, my skupiamy się nad sprawami społecznymi, negocjujemy. W wielu sektorach już wypracowaliśmy wspólne stanowisko. Inne wymagają jeszcze pracy, ale wszędzie jest dobra wola ze strony pracodawcy, który rozumie, że firma to ogół. Od klienta, przez procesy, aż do pracowników. Tak więc ten rok to zacieśnianie współpracy dla dobra pracowników i naszych klientów oraz kontynuacja dialogu. Do tego potrzeba spokoju, który niewątpliwie mamy.

    Dziękuję za rozmowę.

      Robimy dobrą rzecz, a ci frustraci niech sobie piszą co chcą

      Robimy dobrą rzecz, a ci frustraci niech sobie piszą co chcą

      Przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotr Duda był dzisiaj gościem Adriana Klarenbacha w TVP Info. Szef związkowców skomentował ustawę o "wolnych niedzielach" i zapowiedział, że jeżeli ustawa będzie omijana przez przedsiębiorców, to prawo zostanie nowelizowane.

      Panie przewodniczący, za kilka dni mamy marzec i pojawiają się niedziele wolne od handlu. Cieszy się pan?


      - zapytał Adrian Klarenbach.
       

      Pewnie że się cieszę. Ponad milion pracowników, szczególnie kobiet pracujących w handlu, będą miały dodatkowe dwie niedziele wolne. Będą mogły spędzić te dni z rodziną


      - odparł Piotr Duda. 
       

      Widziałem taki fake news, w którym to jedna z sieci handlowych wybudowała sobie statek, który będzie cumował w jakichś portach i tam będzie można kupować w niedzielę towary. Panie redaktorze, nie dajmy się zwariować, od ostatniego naszego spotkania coś się zmieniło, było spotkanie na wysokim szczeblu, czyli Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z Państwową Inspekcją Pracy. Ocenili sobie tę ustawę żeby była jedna interpretacja. Wiem, że w regionach powołano koordynatorów z PIP i kontrole będą wzmożone. Jeśli faktycznie dojdzie do tego, że będą jakieś nazwijmy to "niedociągnięcia" i próby ominięcia, to ustawa będzie nowelizowana


      - zapowiedział szef "Solidarności".
       

      Więc niech się nie cieszą ci, którzy dzisiaj myślą, że pokombinują i ograją prawo. Polak co prawda jest kreatywny i potrafi różne rzeczy wymyślić, ale przeżyliśmy wydzierżawienie odkurzacza, przeżyjemy i to. Było święto Trzech Króli - też kombinowali. Podchodzę do tego spokojnie. Zobaczymy, ocenimy. Jakbym miał czytać te wszystkie komentarze... one są celowo wrzucane by zdenerwować rządzących. Ja jestem też szczególnie jako związek zawodowy "Solidarność" atakowany, kompletnie się tym nie przejmuję. Im jesteśmy bardziej atakowani, tym lepiej wiemy że robimy dobrą rzecz. I to jest dla nas najważniejsze, a ci frustraci niech sobie piszą co chcą


      - podsumował przewodniczący związku.

        Krótki przewodnik po Europejskim filarze praw socjalnych, punkt 7: informacja o warunkach zatrudnienia

        Krótki przewodnik po Europejskim filarze praw socjalnych, punkt 7: informacja o warunkach zatrudnienia

        17 listopada 2017 r. podczas Szczytu Społecznego na rzecz Sprawiedliwego Zatrudnienia i Wzrostu Gospodarczego w Göteborgu wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej uroczyście przystąpiły do Europejskiego Filaru Praw Socjalnych. Jest to inicjatywa często określana jako mapa drogowa dwudziestu wspólnych działań mających na celu pozytywną konwergencję standardów socjalnych. Realizacja tych zamierzeń ma przyczynić się do pokazania obywatelom UE, że proces integracji nie polega tylko na korzyściach ekonomicznych, które niekoniecznie przekładają się na ich sytuację bytową, lecz niesie za sobą wizję lepszego życia zawodowego i osobistego.

        Wdrożenie postanowień Filaru ma stanowić wspólną odpowiedzialność państw członkowskich, Komisji, a także unijnych oraz krajowych partnerów społecznych. NSZZ Solidarność jest jednym z głównych protagonistów tych działań w naszym kraju.

        Filar składa się z trzech komponentów podzielonych na szczegółowe punkty:
        - równe szanse i dostęp do zatrudnienia,
        - uczciwe warunki pracy,
        - ochrona socjalna i integracja społeczna.
        Poniżej prezentujemy uwagi, zawierające także komentarz naukowców, które mają przybliżyć członkom Związku wiedzę na temat poszczególnych punktów Filaru.
        Komponent: uczciwe warunki pracy.

        7. Informacja o warunkach zatrudnienia i ochrona w przypadku zwolnień
        a. Pracownicy mają prawo otrzymać w momencie nawiązania stosunku pracy pisemną informację o ich prawach i obowiązkach wynikających ze stosunku pracy, w tym w trakcie okresu próbnego.
        b. W przypadku zwolnienia z pracy pracownicy mają prawo do uzyskania wcześniej informacji o przyczynach takiego zwolnienia, przysługuje im również rozsądny okres wypowiedzenia. Mają oni prawo do skutecznego i bezstronnego rozstrzygania sporów, a w przypadku nieuzasadnionego zwolnienia z pracy, prawo do dochodzenia roszczeń, w tym do odpowiedniej rekompensaty.

        W ramach Filaru wymagane jest, aby pracownik otrzymał pisemne informacje dotyczące warunków pracy w momencie rozpoczęcia stosunku pracy, a nie w ciągu dwóch miesięcy, jak przewiduje się w obecnie obowiązującej dyrektywie dotyczącej pisemnego oświadczenia. Zgodnie z punktem 7 Filaru należy zapewnić odpowiednie uzasadnienie oraz przestrzegać rozsądnego terminu wypowiedzenia. Ponadto pracownicy powinni mieć dostęp do procedur skutecznego i bezstronnego rozstrzygania sporów. Procedury te mogą obejmować postępowanie polubowne, mediację lub procedury pojednawcze. Wprowadza się również prawo do odpowiedniego zadośćuczynienia w przypadku nieuzasadnionego zwolnienia, obejmujące przywrócenie zatrudnienia lub odszkodowanie pieniężne.

        Jak wskazuje dr hab. Krzysztof Walczak (UW) wymóg Filaru wskazujący na konieczność zapewnienia odpowiedniego uzasadnienia wypowiedzenia wszystkich umów o pracę nie jest spełniony w polskim porządku prawnym, bowiem zgodnie z Kodeksem pracy obowiązek taki dotyczy tylko wypowiedzenia umów o pracę na czas nieokreślony. A więc nie dotyczy on terminowych umów o pracę (na okres próbny i czas określony)  co zwłaszcza w tym drugim  przypadku budzi poważne wątpliwości. Zmiana art. 36 Kodeksu pracy obowiązująca od 22 lutego 2016 r. doprowadziła do zgodności polskiego prawa pracy z wymogiem Filaru odnośnie wprowadzenia rozsądnego okresu wypowiedzenia, bowiem obecnie okres wypowiedzenia umowy o pracę zawartej  zarówno na czas nieokreślony jak i określony jest uzależniony od okresu zatrudnienia u danego pracodawcy. Wydaje się natomiast, że odrębne uregulowania długości okresu wypowiedzenia umów na okres próbny, ze względu na ich cel jakim jest sprawdzenie kwalifikacji pracownika i możliwości jego zatrudnienia w celu wykonywania określonego rodzaju pracy da się obronić jako racjonalne. Od strony formalnej pracownicy mają zgodnie z rozdziałem 2 działu dwunastego Kodeksu pracy dostęp do procedur pojednawczych na poziomie zakładowym. Jednakże w praktyce instytucja ta nie funkcjonuje, dlatego też trudno zakładać, że jest to spełnienie wymogów Filaru.

        Wydaje się bezdyskusyjne, że wysokość odszkodowań przewidziana w Kodeksie pracy nie spełnia wymogów określonych w pkt 8 Filaru. Sam fakt istnienia orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego wskazujących na możliwość dochodzenia rozszczeń uzupełniających w razie niezgodnego z prawem rozwiązania stosunku pracy w trybie natychmiastowym, nie rozwiązuje tego problemu. Dodatkowo kwestię wysokości odszkodowań należy rozpatrywać w kontekście rażąco niskich na tle innych państw UE zasiłków dla osob bezrobotnych w Polsce. Trudno więc uznać, że w obecnym porządku prawnym istnieje bezpieczny mechanizm „przejścia” pracownika pomiędzy kolejnymi potencjalnymi podmiotami zatrudniającymi - podkreśla  Barbara Surdykowska, (Biuro Eksperckie NSZZ Solidarność).

        Tutaj można przeczytać o szóstym punkcie filaru

        bs

          Ostatnie pożegnanie Marii Zapart

          Ostatnie pożegnanie Marii Zapart

          Z udziałem abp. Józefa Kupnego, 21 lutego na cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu, odbył się pogrzeb. Marii Zapart, wiceprzewodniczącej Zarządu Regionu NSZZ “Solidarność” Dolny Śląsk.

          Podczas nabożeństwa żałobnego odprawianego przez abp Józefa Kupnego, z udziałem kapelanów “Solidarności”, księży Stanisława Pawlaczka i Artura Szeli, homilię wygłosił ks. Krzysztof Hajdun. Kapelan mówił o wielkiej pobożności i wielkości serca zmarłej Marii Zapart.

          Nad grobem przemawiali: w imieniu prezydenta Wrocławia, dyr. Jacek Sutryk, poseł Jacek Świat oraz przewodniczący Regionu Kazimierz Kimso.

          Szef Regionu wyrażał wielki żal z odejścia śp.Marii do wieczności, podkreślając, że tak po ludzku nie sposób się z tym pogodzić. Przypomniał wiersz ks. Jana Twardowskiego Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…

          Na ostatnie pożegnanie, przez wszystkich niezmiernie lubianej Marysi, przyszły setki delegacji, pocztów sztandarowych, również z kraju. Komisję Krajową NSZZ “Solidarność” reprezentowała sekretarz Ewa Zydorek.
           

          Region Dolny Śląsk / jw

            Widmo strajku. Pracownicy Przewozów Regionalnych od lat nie otrzymali podwyżek

            Widmo strajku. Pracownicy Przewozów Regionalnych od lat nie otrzymali podwyżek

            Pracownicy Przewozów Regionalnych od lat nie otrzymali podwyżek. Teraz solidarnie związki zawodowe działające w spółce walczą o przyznanie premii kwartalnej dla wszystkich pracowników. Pat w negocjacjach spowodował, że rozpoczęto spór zbiorowy. – Strajk jest ostatecznością – podkreślają związkowcy.

            W trakcie ostatniego spotkania związkowców i zarządu Przewozów Regionalnych nie doszło do porozumienia. Strona pracownicza domaga się 1200 zł premii kwartalnej dla wszystkich pracowników, zarząd zaproponował o 700 zł mniej. W związku z tym, na początku lutego ogłoszono spór zbiorowy z zarządem. – Związki odrzuciły propozycję zarządu. Spisano protokół rozbieżności i rozpoczęto spór zbiorowy. Teraz będą trwały kolejne negocjacje – wyjaśnia „Tygodnikowi Solidarność” Henryk Grymel, przewodniczący Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ Solidarność.

            12 lutego odbyła się pierwsza tura negocjacji. Dominik Lebda, rzecznik prasowy spółki Przewozy Regionalne, potwierdza w rozmowie z „TS”, że postulaty strony społecznej dotyczą kwestii wynagrodzeń. – Rozmowy między stronami nadal trwają i na obecnym etapie nie ujawniamy ich szczegółów – stwierdza.

            Brak porozumienia spowoduje, że powołany zostanie mediator. Jeśli mediacje nie przyniosą oczekiwanych skutków, wówczas pracownicy nie będą mieli wyjścia i zmuszeni zostaną do przeprowadzenia strajku ostrzegawczego.

            Jest źle
            Sytuacja w Przewozach Regionalnych od lat jest fatalna. Od 2013 roku nie było podwyżek dla pracowników, a wysokość wynagrodzeń, w stosunku do innych przewoźników, jest zaniżona. Z tego też powodu wykwalifikowani pracownicy spółki decydują się na odejście. Dotyczy to maszynistów, rewidentów i nastawczych. Henryk Grymel nie jest tym zaskoczony. Wskazuje, że dobrze wykwalifikowana kadra jest podstawą, ale trzeba o nią dbać także finansowo.

            A znaleźć dobrego pracownika wcale nie jest łatwo. Szkolnictwo kolejowe za czasów rządów koalicji PO-PSL zostało zlikwidowane; żeby wyszkolić maszynistę potrzeba dwóch lat, a rewidenta rok. Odczuwalna jest ogromna luka pokoleniowa. Przez to spółki ościenne chętnie podkupują pracowników z PR, oferując im lepsze warunki zatrudnienia. – Mamy nadzieję, że władze spółki w porę się zreflektują i dadzą pracownikom 1200 zł, dzięki czemu nie będzie potrzebny strajk. Tym bardziej, że przewoźnik drugi rok z rzędu zakończył z zyskiem – dodaje przewodniczący kolejowej „S”...
             

            Więcej w najnowszym Tygodniku Solidarność

             

              Osoby niepełnosprawne wciąż poza rynkiem pracy

              • Kategoria: Kraj
              Osoby niepełnosprawne wciąż poza rynkiem pracy

              Brak odpowiednich ofert pracy, niedopasowanie kwalifikacji oraz tzw. pułapka rentowa – to tylko część problemów, z którymi borykają się osoby niepełnosprawne, chcące podjąć pracę zawodową.

              W 2017 roku mniej niż 30 proc. osób z niepełnosprawnością pracowało lub aktywnie poszukiwało zatrudnienia. To więcej niż w 2016 roku, kiedy wskaźnik aktywności zawodowej niepełnosprawnych wynosił 26,8 proc, choć ogólna stopa bezrobocia w tym okresie znacząco spadła. Dla porównania w krajach Europy Zachodniej co druga osoba z niepełnosprawnością jest aktywna na rynku pracy. – Mimo spadku bezrobocia i poprawy koniunktury gospodarczej zdecydowana większość osób z niepełnosprawnością w dalszym ciągu pozostaje bierna zawodowo – mówi Tomasz Przybyszewski z Fundacji Integracja, zajmującej się aktywizacją osób z niepełnosprawnością.

              Zaznacza, że częściowo wina leży po stronie pracodawców. Niejednokrotnie niepełnosprawni mają poczucie, że zostali przyjęci do pracy tylko po to, żeby firma otrzymała dofinansowanie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON). – Wciąż są pracodawcy, którzy w zatrudnianiu osób z niepełnosprawnością widzą jedynie swój interes. Ludzie to dostrzegają i się zniechęcają, bo nie chcą być w ten sposób traktowani. Oczekują, że podejmując pracę otrzymają konkretne zadania do wykonania i godziwe wynagrodzenie – mówi przedstawiciel Fundacji. Inną niechlubną praktyką pracodawców są próby zatrudniania osób niepełnosprawnych tylko ze względu na orzeczenia o niepełnosprawności. Chodzi o to, by taka osoba była jak najbardziej sprawna, ale równocześnie posiadała orzeczenie, które zagwarantowałoby pracodawcy jak najwyższe dofinansowanie z PFRON-u. W ten sposób pracowników niepełnosprawnych rekrutują niektóre agencje ochroniarskie, firmy sprzątające, a także zakłady produkcyjne.

              Niskie wynagrodzenia
              Niepełnosprawnych wyganiają z rynku pracy także niskie wynagrodzenia. Problem ten dotyczy zarówno osób nie posiadających wysokich kwalifikacji, jak i specjalistów. – Jeżeli firma poszukuje osoby wykształconej z doświadczeniem i równocześnie oferuje niewiele ponad 2 tys. zł na rękę, to trudno się dziwić, że nie znajduje chętnych.

              Z naszych obserwacji wynika, że niektórzy pracodawcy, widząc osobę z niepełnosprawnością, są w stanie proponowaną stawkę 2 tys. zł miesięcznie, jeszcze obniżyć – podkreśla Tomasz Przybyszewski.

              Inną kwestią jest niedostosowanie wykształcenia osób niepełnosprawnych do potrzeb rynku pracy. Wprawdzie poziom skolaryzacji niepełnosprawnych wzrósł w ostatnich latach m.in. dzięki środkom z PFRON-u, ale wiele osób kończy studia wyższe, które nie przydają się na rynku pracy. Po zderzeniu z rzeczywistością takie osoby zniechęcają się i przestają szukać zatrudnienia lub obniżają swoje oczekiwania. O ile w dużych miastach mają możliwość znalezienia jakiejkolwiek pracy, o tyle w małych miejscowościach pozostają bez szans. Na miejscu nie ma żadnych ofert, a barierą nie do pokonania staje się transport. – Jeżeli osoba z niepełnosprawnością mieszka w niewielkiej wsi, z której w ciągu dnia odjeżdżają tylko dwa PKS-y i obydwa są niedostosowane do jej potrzeb, to jak ma się wydostać z domu? – pyta Tomasz Przybyszewski.

              Pułapka rentowa
              Do podjęcia pracy osoby z niepełnosprawnością zniechęca również tzw. pułapka rentowa. Osobom, które podejmują zatrudnienie może zostać zawieszona cała renta lub jej część, w zależności od wysokości osiąganych zarobków. – Ludzie dochodzą do wniosku, że nie warto się szarpać, żeby zarobić te same pieniądze, które mogą otrzymać z renty. Obawiają się też, że w związku z podjęciem pracy, renta może im zostać odebrana. Lekarz orzecznik, który będzie decydował o przedłużeniu tego świadczenia, może dojść do wniosku, że danej osobie nie potrzebna jest renta skoro poradziła sobie na rynku pracy. Tyle tylko, że świadczenie jest pewne, a pracę w każdej chwili można stracić i zostać bez środków do życia – mówi przedstawiciel Fundacji Integracja. Podkreśla, że informacja o pułapce rentowej obecna jest w dyskusjach publicznych od lat, ale i tak wielu polityków nie zdaje sobie sprawy z tego, że taki problem istnieje. – Są też tacy politycy, którzy wiedzą, że potrzebna jest zmiana w tym zakresie, ale z różnych powodów, najczęściej budżetowych, ta zmiana nie następuje – dodaje.

              Brakuje informacji
              Problem z zatrudnianiem osób z niepełnosprawnością mają też instytucje państwowe, choć zgodnie z przepisami 6 proc. zatrudnionych w nich pracowników powinny stanowić właśnie takie osoby. O tej kwestii mówił kilka dni temu w Sejmie sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Krzysztof Michałkiewicz. – Instytucje publiczne, m.in. ministerstwa i urzędy centralne w przeważającej większości nie są w stanie osiągnąć ustawowego 6. proc. wskaźnika zatrudnienia osób niepełnoprawnych – zaznaczył przedstawiciel resortu pracy.

              W ocenie Tomasza Przybyszewskiego często jest tak, że osoby z niepełnosprawnością zwyczajnie nie wiedzą, że w danym urzędzie mogą starać się o pracę. – Nie mają pewności czy mogą aplikować. Nawet jeśli w ogłoszeniu zostało napisane, że osoby z niepełnosprawnością są mile widziane, to wcale nie oznacza, iż budynek urzędu został architektonicznie dostosowany do ich potrzeb – mówi.


              www.solidarnosckatowice.pl

               

               

                To kolejny etap eliminacji węgla z gospodarki

                To kolejny etap eliminacji węgla z gospodarki

                Dyrektywa ETS przyjęta przez Parlament Europejski stanowi potężne zagrożenie dla  polskiego sektora energetycznego oraz przemysłu energochłonnego i wpisuje się w katastrofalny dla Polski scenariusz całkowitej dekarbonizacji naszej gospodarki – ocenia Zespół Komisji Krajowej NSZZ Solidarność ds. Polityki Klimatycznej i wnioskuje do premiera Mateusza Morawieckiego o pilne spotkanie.

                W liście wysłanym do premiera Mateusza Morawieckiego 15 lutego przedstawiciele zespołu ds. polityki klimatycznej wskazują, że przyjęta przez Parlament Europejski dyrektywa ETS stanowi kolejny element zaostrzenia szkodliwej dla polskiej gospodarki unijnej polityki klimatyczno-energetycznej. Jednym z głównych elementów dyrektywy jest zwiększenie od 2020 roku tempa redukcji uprawnień do emisji CO2, które trafiają na rynek w ramach systemu handlu emisjami, co doprowadzi do wzrostu ceny tych uprawnień. - Dla Polski oznacza to stopniową eliminację energetyki opartej na węglu, wzrost cen energii zarówno dla przedsiębiorstw, jak i odbiorców indywidualnych oraz ucieczkę branż energochłonnych do krajów spoza Unii Europejskiej, gdzie nie obowiązuje restrykcyjna polityka klimatyczno-energetyczna – czytamy w piśmie do premiera Morawieckiego podpisanym przez Dominika Kolorza, szefa śląsko-dąbrowskiej Solidarności, Jarosława Grzesika, przewodniczącego Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność oraz Kazimierza Grajcarka, przewodniczącego Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ „S”.

                Instrumentem mającym zniwelować koszty reformy systemu ETS biedniejszym krajom UE jest tzw. Fundusz Modernizacyjny. W ramach funduszu państwa te otrzymają dodatkową pulę pozwoleń na emisję, co ma przełożyć się na miliardy zł na inwestycje w modernizację energetyki. Jednakże w dyrektywie wprost zapisano, że z tego wsparcia wykluczone będą jakiekolwiek inwestycje w energetykę węglową oraz kogenerację energii elektrycznej i cieplnej z węgla.
                 
                W piśmie do Mateusza Morawieckiego związkowcy wskazali, że po przyjęciu przez Parlament Europejski dyrektywy ETS polski rząd dysponuje bardzo niewielką liczbą instrumentów pozwalających choć częściowo zniwelować jej negatywne skutki dla gospodarki. W ocenie przedstawicieli zespołu ds. polityki klimatycznej jednym z priorytetowych działań rządzących w tym zakresie powinno być wdrożenie systemu wsparcia dla przemysłu energochłonnego na wzór rozwiązań funkcjonujących w zachodnich krajach UE.

                Pakiet gotowych działań legislacyjnych w tym zakresie został już opracowany przez organizacje pracodawców i związki zawodowe w ramach Rady Dialogu Społecznego i  przekazany rządowi w formie rekomendacji 2 lata temu. Członkowie zespołu ds. polityki klimatycznej przestrzegają, że jeśli rozwiązania zawarte w uchwale strony pracodawców i związków zawodowych RDS nie zostaną wdrożone, już za kilka lat branże energochłonne, a w szczególności przemysł hutniczy funkcjonujący w naszym kraju czeka częściowa lub całkowita likwidacja.

                www.solidarnokatowice.pl

                  Związkowcy z GCT chcą układu zbiorowego

                  Związkowcy z GCT chcą układu zbiorowego

                  Komisja Międzyzakładowa NSZZ „Solidarność” Gdynia Container Terminal SA, w środę 14 lutego br. powiesiła związkowe flagi i baner na płocie firmy. Jest to forma protestu, bowiem od 25 kwietnia 2017 r. związkowcy nie mogą się doprosić, aby Zarząd GCT S.A. przystąpił do oczywistych negocjacji zakładowego układu zbiorowego pracy z „Solidarnością”. W październiku ub.r. „S” weszła w spór zbiorowy z kierownictwem GCT, który może doprowadzić do strajku.

                  Komisja Międzyzakładowa „S” funkcjonuje od 22 lutego 2017 r. Należy do niej 44 członków. GCT zatrudnia 150 osób na etatach, z tego około 80 osób stanowi administracja, pozostałe 70 osób to dokerzy, mechanicy, ekspedytorzy….. To właśnie oni są członkami „S”. Pozostali pracownicy zatrudniani są poprzez agencje pracy. Jak twierdzi Marek Szymczak, Przewodniczący Komisji, związkowcy zgłosili chęć prowadzenia rozmów z Zarządem GCT, aby podpisać układ zbiorowy pracy. Swojego poparcia, dla postulatu zawarcia ZUZP udzielili Organizacji w GCT S.A. koledzy z Krajowej Sekcji Portów Morskich NSZZ „Solidarność” na swym czerwcowym posiedzeniu. Członkowie „S” z GCT wystosowali do Zarządu pisma w dniach: 24 kwietnia 2017 r., 19 czerwca 2017 r., 4 września 2017 r. oraz 3 października 2017 r. Ponieważ żadne z nich nie doprowadziło do rozpoczęcia negocjacji nad układem, trzy dni po doręczeniu ostatniego z pism, a więc 9 października ub.r. związkowcy przystąpili do sporu zbiorowego. Przedmiotem sporu jest żądanie zawarcia zakładowego układu zbiorowego pracy obejmującego regulamin pracy, regulamin wynagrodzenia, regulamin Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, a także zasady współpracy pomiędzy „S” a Zarządem firmy.

                  Jak czytamy na stronie internetowej Gdynia Container Terminal SA  należy do grupy Hutchison Ports, „spółki zależnej od międzynarodowego konglomeratu CK Hutchison Holding (CKHH), wiodącego na świecie inwestora, dewelopera i operatora portów. Sieć terminali Hutchison Ports obejmuje 319 nabrzeży w 52  portach w 26 krajach: Europy, Azji, Bliskiego Wschodu, Afryki, obu Ameryk i Australazji. Na przestrzeni lat Hutchison Ports rozszerzyło swoją międzynarodową działalność na inne sektory logistyczne i transportowe. Obejmują one terminale dla statków wycieczkowych, centra dystrybucyjne, usługi kolejowe oraz stocznie remontowe. W 2016 r. sieć portowa Hutchison Ports przeładowała łącznie 81,4 milionów TEU na całym świecie”.

                  Od początku funkcjonowania „Solidarność” w GCT korzysta  z pomocy i doradztwa ze strony wielu struktur związkowych jak: Zarząd Regionu Gdańskiego, Krajowa Sekcja Portów Morskich, Krajowa Sekcja Morska Marynarzy i Rybaków NSZZ „Solidarność” oraz międzynarodowych federacji związkowych: ITF (Międzynarodowa Federacja Transportowców) oraz ETF (Europejska Federacja Transportowców).

                  www.solidarnosc.gda.pl / mig

                  Związkowcy z GCT proszą o wsparcie ich akcji o podstawowe prawa pracownicze na facebooku: https://www.facebook.com/gctsolidarnosc/

                   

                    Subskrybuj to źródło RSS

                    Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" wykorzystuje na swoich stronach pliki cookie. Jeżeli nie zmienisz domyślnych ustawień swojej przeglądarki będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Więcej informacji.