Regulamin „Pracodawca Przyjazny Pracownikom” 2018
- Kategoria: Aktualności
Program antysmogowy, bezpieczeństwo surowcowe Polski, perspektywy zatrudnienia w górnictwie węgla brunatnego oraz emerytury pomostowe dla pracowników tej branży – to tematy poruszane podczas posiedzenia Zespołu Trójstronnego ds. Branży Węgla Brunatnego z udziałem przedstawicieli związków zawodowych, pracodawców oraz rządu.
W wielogodzinnym posiedzeniu, które odbyło się w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” w Warszawie, stronę rządową reprezentowali m.in.: Grzegorz Tobiszowski, sekretarz
stanu w Ministerstwie Energii, Mariusz Orion Jędrysek, sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska i Główny Geolog Kraju, oraz Piotr Woźny, podsekretarz stanu w Ministerstwie
Przedsiębiorczości i Technologii.
Pierwszą kwestią, którą zajmowali się uczestnicy posiedzenia, był projekt ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw używanych do ogrzewania. Wiceminister
Tobiszowski zauważył, że atutem ustawy jest to, że dokument ten był poddany szczegółowym konsultacjom, a jego zapisy zostały przedyskutowane. W efekcie zgłoszono do niego ponad
150 uwag. Obecnie trwają prace nad wprowadzeniem kolejnych propozycji.
Z kolei wiceminister Woźny poinformował, że w siedmiu województwach, w których żyje 23 mln osób (czyli ok. 60 proc. ludności Polski), podjęto uchwały antysmogowe. Są one
szczególnie restrykcyjne w takich województwach, jak np. śląskie, gdzie zakazano spalania jakiegokolwiek węgla.
Według Kazimierza Grajcarka, szefa Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność, od samej uchwały jakość powietrza się nie poprawi. Jak argumentował, niezbędny jest
konkretny rządowy program antysmogowy, mający odpowiednie finansowanie, ponieważ – jak wskazał – bez tego nic się nie da zrobić...
Chciałabym, aby taki dialog jaki jest prowadzony w PZU z Prezesem Surówką był obecny we wszystkich polskich firmach wszędzie tam, gdzie są obecne związki zawodowe. Można by rzec, że nasza praca z pracodawcą w PZU powinna być wzorem. Zarząd PZU rozumie, że tylko wspólnie możemy osiągnąć sukces. Wspólnie z pracownikami, których my reprezentujemy – mówi Joanna Ratajczak, przewodnicząca Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" Grupy PZU w rozmowie z Tysol.pl
Przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotr Duda był dzisiaj gościem Adriana Klarenbacha w TVP Info. Szef związkowców skomentował ustawę o "wolnych niedzielach" i zapowiedział, że jeżeli ustawa będzie omijana przez przedsiębiorców, to prawo zostanie nowelizowane.
Panie przewodniczący, za kilka dni mamy marzec i pojawiają się niedziele wolne od handlu. Cieszy się pan?
- zapytał Adrian Klarenbach.
Pewnie że się cieszę. Ponad milion pracowników, szczególnie kobiet pracujących w handlu, będą miały dodatkowe dwie niedziele wolne. Będą mogły spędzić te dni z rodziną
- odparł Piotr Duda.
Widziałem taki fake news, w którym to jedna z sieci handlowych wybudowała sobie statek, który będzie cumował w jakichś portach i tam będzie można kupować w niedzielę towary. Panie redaktorze, nie dajmy się zwariować, od ostatniego naszego spotkania coś się zmieniło, było spotkanie na wysokim szczeblu, czyli Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z Państwową Inspekcją Pracy. Ocenili sobie tę ustawę żeby była jedna interpretacja. Wiem, że w regionach powołano koordynatorów z PIP i kontrole będą wzmożone. Jeśli faktycznie dojdzie do tego, że będą jakieś nazwijmy to "niedociągnięcia" i próby ominięcia, to ustawa będzie nowelizowana
- zapowiedział szef "Solidarności".
Więc niech się nie cieszą ci, którzy dzisiaj myślą, że pokombinują i ograją prawo. Polak co prawda jest kreatywny i potrafi różne rzeczy wymyślić, ale przeżyliśmy wydzierżawienie odkurzacza, przeżyjemy i to. Było święto Trzech Króli - też kombinowali. Podchodzę do tego spokojnie. Zobaczymy, ocenimy. Jakbym miał czytać te wszystkie komentarze... one są celowo wrzucane by zdenerwować rządzących. Ja jestem też szczególnie jako związek zawodowy "Solidarność" atakowany, kompletnie się tym nie przejmuję. Im jesteśmy bardziej atakowani, tym lepiej wiemy że robimy dobrą rzecz. I to jest dla nas najważniejsze, a ci frustraci niech sobie piszą co chcą
- podsumował przewodniczący związku.
17 listopada 2017 r. podczas Szczytu Społecznego na rzecz Sprawiedliwego Zatrudnienia i Wzrostu Gospodarczego w Göteborgu wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej uroczyście przystąpiły do Europejskiego Filaru Praw Socjalnych. Jest to inicjatywa często określana jako mapa drogowa dwudziestu wspólnych działań mających na celu pozytywną konwergencję standardów socjalnych. Realizacja tych zamierzeń ma przyczynić się do pokazania obywatelom UE, że proces integracji nie polega tylko na korzyściach ekonomicznych, które niekoniecznie przekładają się na ich sytuację bytową, lecz niesie za sobą wizję lepszego życia zawodowego i osobistego.
Wdrożenie postanowień Filaru ma stanowić wspólną odpowiedzialność państw członkowskich, Komisji, a także unijnych oraz krajowych partnerów społecznych. NSZZ Solidarność jest
jednym z głównych protagonistów tych działań w naszym kraju.
Filar składa się z trzech komponentów podzielonych na szczegółowe punkty:
- równe szanse i dostęp do zatrudnienia,
- uczciwe warunki pracy,
- ochrona socjalna i integracja społeczna.
Poniżej prezentujemy uwagi, zawierające także komentarz naukowców, które mają przybliżyć członkom Związku wiedzę na temat poszczególnych punktów Filaru.
Komponent: uczciwe warunki pracy.
7. Informacja o warunkach zatrudnienia i ochrona w przypadku zwolnień
a. Pracownicy mają prawo otrzymać w momencie nawiązania stosunku pracy pisemną informację o ich prawach i obowiązkach wynikających ze stosunku pracy, w tym w trakcie okresu
próbnego.
b. W przypadku zwolnienia z pracy pracownicy mają prawo do uzyskania wcześniej informacji o przyczynach takiego zwolnienia, przysługuje im również rozsądny okres wypowiedzenia.
Mają oni prawo do skutecznego i bezstronnego rozstrzygania sporów, a w przypadku nieuzasadnionego zwolnienia z pracy, prawo do dochodzenia roszczeń, w tym do odpowiedniej
rekompensaty.
W ramach Filaru wymagane jest, aby pracownik otrzymał pisemne informacje dotyczące warunków pracy w momencie rozpoczęcia stosunku pracy, a nie w ciągu dwóch miesięcy, jak
przewiduje się w obecnie obowiązującej dyrektywie dotyczącej pisemnego oświadczenia. Zgodnie z punktem 7 Filaru należy zapewnić odpowiednie uzasadnienie oraz przestrzegać
rozsądnego terminu wypowiedzenia. Ponadto pracownicy powinni mieć dostęp do procedur skutecznego i bezstronnego rozstrzygania sporów. Procedury te mogą obejmować postępowanie
polubowne, mediację lub procedury pojednawcze. Wprowadza się również prawo do odpowiedniego zadośćuczynienia w przypadku nieuzasadnionego zwolnienia, obejmujące przywrócenie
zatrudnienia lub odszkodowanie pieniężne.
Jak wskazuje dr hab. Krzysztof Walczak (UW) wymóg Filaru wskazujący na konieczność zapewnienia odpowiedniego uzasadnienia wypowiedzenia wszystkich umów o pracę nie jest spełniony
w polskim porządku prawnym, bowiem zgodnie z Kodeksem pracy obowiązek taki dotyczy tylko wypowiedzenia umów o pracę na czas nieokreślony. A więc nie dotyczy on terminowych umów o
pracę (na okres próbny i czas określony) co zwłaszcza w tym drugim przypadku budzi poważne wątpliwości. Zmiana art. 36 Kodeksu pracy obowiązująca od 22 lutego 2016 r.
doprowadziła do zgodności polskiego prawa pracy z wymogiem Filaru odnośnie wprowadzenia rozsądnego okresu wypowiedzenia, bowiem obecnie okres wypowiedzenia umowy o pracę
zawartej zarówno na czas nieokreślony jak i określony jest uzależniony od okresu zatrudnienia u danego pracodawcy. Wydaje się natomiast, że odrębne uregulowania długości
okresu wypowiedzenia umów na okres próbny, ze względu na ich cel jakim jest sprawdzenie kwalifikacji pracownika i możliwości jego zatrudnienia w celu wykonywania określonego
rodzaju pracy da się obronić jako racjonalne. Od strony formalnej pracownicy mają zgodnie z rozdziałem 2 działu dwunastego Kodeksu pracy dostęp do procedur pojednawczych na
poziomie zakładowym. Jednakże w praktyce instytucja ta nie funkcjonuje, dlatego też trudno zakładać, że jest to spełnienie wymogów Filaru.
Wydaje się bezdyskusyjne, że wysokość odszkodowań przewidziana w Kodeksie pracy nie spełnia wymogów określonych w pkt 8 Filaru. Sam fakt istnienia orzeczeń Trybunału
Konstytucyjnego wskazujących na możliwość dochodzenia rozszczeń uzupełniających w razie niezgodnego z prawem rozwiązania stosunku pracy w trybie natychmiastowym, nie rozwiązuje
tego problemu. Dodatkowo kwestię wysokości odszkodowań należy rozpatrywać w kontekście rażąco niskich na tle innych państw UE zasiłków dla osob bezrobotnych w Polsce. Trudno więc
uznać, że w obecnym porządku prawnym istnieje bezpieczny mechanizm „przejścia” pracownika pomiędzy kolejnymi potencjalnymi podmiotami zatrudniającymi - podkreśla Barbara
Surdykowska, (Biuro Eksperckie NSZZ Solidarność).
Tutaj można przeczytać o szóstym punkcie filaru
bs
Z udziałem abp. Józefa Kupnego, 21 lutego na cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu, odbył się pogrzeb. Marii Zapart, wiceprzewodniczącej Zarządu Regionu NSZZ “Solidarność” Dolny Śląsk.
Podczas nabożeństwa żałobnego odprawianego przez abp Józefa Kupnego, z udziałem kapelanów “Solidarności”, księży Stanisława Pawlaczka i Artura Szeli, homilię wygłosił ks. Krzysztof Hajdun. Kapelan mówił o wielkiej pobożności i wielkości serca zmarłej Marii Zapart.
Nad grobem przemawiali: w imieniu prezydenta Wrocławia, dyr. Jacek Sutryk, poseł Jacek Świat oraz przewodniczący Regionu Kazimierz Kimso.
Szef Regionu wyrażał wielki żal z odejścia śp.Marii do wieczności, podkreślając, że tak po ludzku nie sposób się z tym pogodzić. Przypomniał wiersz ks. Jana Twardowskiego Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…
Na ostatnie pożegnanie, przez wszystkich niezmiernie lubianej Marysi, przyszły setki delegacji, pocztów sztandarowych, również z kraju. Komisję Krajową NSZZ “Solidarność”
reprezentowała sekretarz Ewa Zydorek.
Region Dolny Śląsk / jw
Pracownicy Przewozów Regionalnych od lat nie otrzymali podwyżek. Teraz solidarnie związki zawodowe działające w spółce walczą o przyznanie premii kwartalnej dla wszystkich pracowników. Pat w negocjacjach spowodował, że rozpoczęto spór zbiorowy. – Strajk jest ostatecznością – podkreślają związkowcy.
W trakcie ostatniego spotkania związkowców i zarządu Przewozów Regionalnych nie doszło do porozumienia. Strona pracownicza domaga się 1200 zł premii kwartalnej dla wszystkich
pracowników, zarząd zaproponował o 700 zł mniej. W związku z tym, na początku lutego ogłoszono spór zbiorowy z zarządem. – Związki odrzuciły propozycję zarządu. Spisano protokół
rozbieżności i rozpoczęto spór zbiorowy. Teraz będą trwały kolejne negocjacje – wyjaśnia „Tygodnikowi Solidarność” Henryk Grymel, przewodniczący Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ
Solidarność.
12 lutego odbyła się pierwsza tura negocjacji. Dominik Lebda, rzecznik prasowy spółki Przewozy Regionalne, potwierdza w rozmowie z „TS”, że postulaty strony społecznej dotyczą
kwestii wynagrodzeń. – Rozmowy między stronami nadal trwają i na obecnym etapie nie ujawniamy ich szczegółów – stwierdza.
Brak porozumienia spowoduje, że powołany zostanie mediator. Jeśli mediacje nie przyniosą oczekiwanych skutków, wówczas pracownicy nie będą mieli wyjścia i zmuszeni zostaną do
przeprowadzenia strajku ostrzegawczego.
Jest źle
Sytuacja w Przewozach Regionalnych od lat jest fatalna. Od 2013 roku nie było podwyżek dla pracowników, a wysokość wynagrodzeń, w stosunku do innych przewoźników, jest zaniżona. Z
tego też powodu wykwalifikowani pracownicy spółki decydują się na odejście. Dotyczy to maszynistów, rewidentów i nastawczych. Henryk Grymel nie jest tym zaskoczony. Wskazuje, że
dobrze wykwalifikowana kadra jest podstawą, ale trzeba o nią dbać także finansowo.
A znaleźć dobrego pracownika wcale nie jest łatwo. Szkolnictwo kolejowe za czasów rządów koalicji PO-PSL zostało zlikwidowane; żeby wyszkolić maszynistę potrzeba dwóch lat, a
rewidenta rok. Odczuwalna jest ogromna luka pokoleniowa. Przez to spółki ościenne chętnie podkupują pracowników z PR, oferując im lepsze warunki zatrudnienia. – Mamy nadzieję, że
władze spółki w porę się zreflektują i dadzą pracownikom 1200 zł, dzięki czemu nie będzie potrzebny strajk. Tym bardziej, że przewoźnik drugi rok z rzędu zakończył z zyskiem –
dodaje przewodniczący kolejowej „S”...
Więcej w najnowszym Tygodniku Solidarność
Brak odpowiednich ofert pracy, niedopasowanie kwalifikacji oraz tzw. pułapka rentowa – to tylko część problemów, z którymi borykają się
osoby niepełnosprawne, chcące podjąć pracę zawodową.
W 2017 roku mniej niż 30 proc. osób z niepełnosprawnością pracowało lub aktywnie poszukiwało zatrudnienia. To więcej niż w 2016 roku, kiedy wskaźnik aktywności zawodowej
niepełnosprawnych wynosił 26,8 proc, choć ogólna stopa bezrobocia w tym okresie znacząco spadła. Dla porównania w krajach Europy Zachodniej co druga osoba z niepełnosprawnością
jest aktywna na rynku pracy. – Mimo spadku bezrobocia i poprawy koniunktury gospodarczej zdecydowana większość osób z niepełnosprawnością w dalszym ciągu pozostaje bierna zawodowo
– mówi Tomasz Przybyszewski z Fundacji Integracja, zajmującej się aktywizacją osób z niepełnosprawnością.
Zaznacza, że częściowo wina leży po stronie pracodawców. Niejednokrotnie niepełnosprawni mają poczucie, że zostali przyjęci do pracy tylko po to,
żeby firma otrzymała dofinansowanie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON). – Wciąż są pracodawcy, którzy w zatrudnianiu osób z niepełnosprawnością
widzą jedynie swój interes. Ludzie to dostrzegają i się zniechęcają, bo nie chcą być w ten sposób traktowani. Oczekują, że podejmując pracę otrzymają konkretne zadania do
wykonania i godziwe wynagrodzenie – mówi przedstawiciel Fundacji. Inną niechlubną praktyką pracodawców są próby zatrudniania osób niepełnosprawnych tylko ze względu na orzeczenia
o niepełnosprawności. Chodzi o to, by taka osoba była jak najbardziej sprawna, ale równocześnie posiadała orzeczenie, które zagwarantowałoby pracodawcy jak najwyższe
dofinansowanie z PFRON-u. W ten sposób pracowników niepełnosprawnych rekrutują niektóre agencje ochroniarskie, firmy sprzątające, a także zakłady produkcyjne.
Niskie wynagrodzenia
Niepełnosprawnych wyganiają z rynku pracy także niskie wynagrodzenia. Problem ten dotyczy zarówno osób nie posiadających wysokich kwalifikacji, jak i specjalistów. – Jeżeli firma
poszukuje osoby wykształconej z doświadczeniem i równocześnie oferuje niewiele ponad 2 tys. zł na rękę, to trudno się dziwić, że nie znajduje chętnych.
Z naszych obserwacji wynika, że niektórzy pracodawcy, widząc osobę z niepełnosprawnością, są w stanie proponowaną stawkę 2 tys. zł miesięcznie, jeszcze obniżyć – podkreśla Tomasz Przybyszewski.
Inną kwestią jest niedostosowanie wykształcenia osób niepełnosprawnych do potrzeb rynku pracy. Wprawdzie poziom skolaryzacji niepełnosprawnych wzrósł w ostatnich latach m.in. dzięki środkom z PFRON-u, ale wiele osób kończy studia wyższe, które nie przydają się na rynku pracy. Po zderzeniu z rzeczywistością takie osoby zniechęcają się i przestają szukać zatrudnienia lub obniżają swoje oczekiwania. O ile w dużych miastach mają możliwość znalezienia jakiejkolwiek pracy, o tyle w małych miejscowościach pozostają bez szans. Na miejscu nie ma żadnych ofert, a barierą nie do pokonania staje się transport. – Jeżeli osoba z niepełnosprawnością mieszka w niewielkiej wsi, z której w ciągu dnia odjeżdżają tylko dwa PKS-y i obydwa są niedostosowane do jej potrzeb, to jak ma się wydostać z domu? – pyta Tomasz Przybyszewski.
Pułapka rentowa
Do podjęcia pracy osoby z niepełnosprawnością zniechęca również tzw. pułapka rentowa. Osobom, które podejmują zatrudnienie może zostać zawieszona cała renta lub jej część, w
zależności od wysokości osiąganych zarobków. – Ludzie dochodzą do wniosku, że nie warto się szarpać, żeby zarobić te same pieniądze, które mogą otrzymać z renty. Obawiają się też,
że w związku z podjęciem pracy, renta może im zostać odebrana. Lekarz orzecznik, który będzie decydował o przedłużeniu tego świadczenia, może dojść do wniosku, że danej osobie nie
potrzebna jest renta skoro poradziła sobie na rynku pracy. Tyle tylko, że świadczenie jest pewne, a pracę w każdej chwili można stracić i zostać bez środków do życia – mówi
przedstawiciel Fundacji Integracja. Podkreśla, że informacja o pułapce rentowej obecna jest w dyskusjach publicznych od lat, ale i tak wielu polityków nie zdaje sobie sprawy z
tego, że taki problem istnieje. – Są też tacy politycy, którzy wiedzą, że potrzebna jest zmiana w tym zakresie, ale z różnych powodów, najczęściej budżetowych, ta zmiana nie
następuje – dodaje.
Brakuje informacji
Problem z zatrudnianiem osób z niepełnosprawnością mają też instytucje państwowe, choć zgodnie z przepisami 6 proc. zatrudnionych w nich pracowników powinny stanowić właśnie takie
osoby. O tej kwestii mówił kilka dni temu w Sejmie sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Krzysztof Michałkiewicz. – Instytucje publiczne, m.in.
ministerstwa i urzędy centralne w przeważającej większości nie są w stanie osiągnąć ustawowego 6. proc. wskaźnika zatrudnienia osób niepełnoprawnych – zaznaczył przedstawiciel
resortu pracy.
W ocenie Tomasza Przybyszewskiego często jest tak, że osoby z niepełnosprawnością zwyczajnie nie wiedzą, że w danym urzędzie mogą starać się o pracę. – Nie mają pewności czy mogą aplikować. Nawet jeśli w ogłoszeniu zostało napisane, że osoby z niepełnosprawnością są mile widziane, to wcale nie oznacza, iż budynek urzędu został architektonicznie dostosowany do ich potrzeb – mówi.
www.solidarnosckatowice.pl
Dyrektywa ETS przyjęta przez Parlament Europejski stanowi potężne zagrożenie dla polskiego sektora energetycznego oraz przemysłu
energochłonnego i wpisuje się w katastrofalny dla Polski scenariusz całkowitej dekarbonizacji naszej gospodarki – ocenia Zespół Komisji Krajowej NSZZ Solidarność ds. Polityki
Klimatycznej i wnioskuje do premiera Mateusza Morawieckiego o pilne spotkanie.
W liście wysłanym do premiera Mateusza Morawieckiego 15 lutego przedstawiciele zespołu ds. polityki klimatycznej wskazują, że przyjęta przez Parlament Europejski dyrektywa ETS
stanowi kolejny element zaostrzenia szkodliwej dla polskiej gospodarki unijnej polityki klimatyczno-energetycznej. Jednym z głównych elementów dyrektywy jest zwiększenie od 2020
roku tempa redukcji uprawnień do emisji CO2, które trafiają na rynek w ramach systemu handlu emisjami, co doprowadzi do wzrostu ceny tych uprawnień. - Dla Polski oznacza to
stopniową eliminację energetyki opartej na węglu, wzrost cen energii zarówno dla przedsiębiorstw, jak i odbiorców indywidualnych oraz ucieczkę branż energochłonnych do krajów
spoza Unii Europejskiej, gdzie nie obowiązuje restrykcyjna polityka klimatyczno-energetyczna – czytamy w piśmie do premiera Morawieckiego podpisanym przez Dominika Kolorza, szefa
śląsko-dąbrowskiej Solidarności, Jarosława Grzesika, przewodniczącego Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność oraz Kazimierza Grajcarka, przewodniczącego
Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ „S”.
Instrumentem mającym zniwelować koszty reformy systemu ETS biedniejszym krajom UE jest tzw. Fundusz Modernizacyjny. W ramach funduszu państwa te otrzymają dodatkową pulę pozwoleń
na emisję, co ma przełożyć się na miliardy zł na inwestycje w modernizację energetyki. Jednakże w dyrektywie wprost zapisano, że z tego wsparcia wykluczone będą jakiekolwiek
inwestycje w energetykę węglową oraz kogenerację energii elektrycznej i cieplnej z węgla.
W piśmie do Mateusza Morawieckiego związkowcy wskazali, że po przyjęciu przez Parlament Europejski dyrektywy ETS polski rząd dysponuje bardzo niewielką liczbą instrumentów
pozwalających choć częściowo zniwelować jej negatywne skutki dla gospodarki. W ocenie przedstawicieli zespołu ds. polityki klimatycznej jednym z priorytetowych działań rządzących
w tym zakresie powinno być wdrożenie systemu wsparcia dla przemysłu energochłonnego na wzór rozwiązań funkcjonujących w zachodnich krajach UE.
Pakiet gotowych działań legislacyjnych w tym zakresie został już opracowany przez organizacje pracodawców i związki zawodowe w ramach Rady Dialogu Społecznego i przekazany
rządowi w formie rekomendacji 2 lata temu. Członkowie zespołu ds. polityki klimatycznej przestrzegają, że jeśli rozwiązania zawarte w uchwale strony pracodawców i związków
zawodowych RDS nie zostaną wdrożone, już za kilka lat branże energochłonne, a w szczególności przemysł hutniczy funkcjonujący w naszym kraju czeka częściowa lub całkowita
likwidacja.
www.solidarnokatowice.pl
Komisja Międzyzakładowa NSZZ „Solidarność” Gdynia Container Terminal SA, w środę 14 lutego br. powiesiła związkowe flagi i baner na płocie firmy. Jest to forma protestu, bowiem od 25 kwietnia 2017 r. związkowcy nie mogą się doprosić, aby Zarząd GCT S.A. przystąpił do oczywistych negocjacji zakładowego układu zbiorowego pracy z „Solidarnością”. W październiku ub.r. „S” weszła w spór zbiorowy z kierownictwem GCT, który może doprowadzić do strajku.
Komisja Międzyzakładowa „S” funkcjonuje od 22 lutego 2017 r. Należy do niej 44 członków. GCT zatrudnia 150 osób na etatach, z tego około 80 osób stanowi administracja, pozostałe 70 osób to dokerzy, mechanicy, ekspedytorzy….. To właśnie oni są członkami „S”. Pozostali pracownicy zatrudniani są poprzez agencje pracy. Jak twierdzi Marek Szymczak, Przewodniczący Komisji, związkowcy zgłosili chęć prowadzenia rozmów z Zarządem GCT, aby podpisać układ zbiorowy pracy. Swojego poparcia, dla postulatu zawarcia ZUZP udzielili Organizacji w GCT S.A. koledzy z Krajowej Sekcji Portów Morskich NSZZ „Solidarność” na swym czerwcowym posiedzeniu. Członkowie „S” z GCT wystosowali do Zarządu pisma w dniach: 24 kwietnia 2017 r., 19 czerwca 2017 r., 4 września 2017 r. oraz 3 października 2017 r. Ponieważ żadne z nich nie doprowadziło do rozpoczęcia negocjacji nad układem, trzy dni po doręczeniu ostatniego z pism, a więc 9 października ub.r. związkowcy przystąpili do sporu zbiorowego. Przedmiotem sporu jest żądanie zawarcia zakładowego układu zbiorowego pracy obejmującego regulamin pracy, regulamin wynagrodzenia, regulamin Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, a także zasady współpracy pomiędzy „S” a Zarządem firmy.
Jak czytamy na stronie internetowej Gdynia Container Terminal SA należy do grupy Hutchison Ports, „spółki zależnej od międzynarodowego konglomeratu CK Hutchison Holding (CKHH), wiodącego na świecie inwestora, dewelopera i operatora portów. Sieć terminali Hutchison Ports obejmuje 319 nabrzeży w 52 portach w 26 krajach: Europy, Azji, Bliskiego Wschodu, Afryki, obu Ameryk i Australazji. Na przestrzeni lat Hutchison Ports rozszerzyło swoją międzynarodową działalność na inne sektory logistyczne i transportowe. Obejmują one terminale dla statków wycieczkowych, centra dystrybucyjne, usługi kolejowe oraz stocznie remontowe. W 2016 r. sieć portowa Hutchison Ports przeładowała łącznie 81,4 milionów TEU na całym świecie”.
Od początku funkcjonowania „Solidarność” w GCT korzysta z pomocy i doradztwa ze strony wielu struktur związkowych jak: Zarząd Regionu Gdańskiego, Krajowa Sekcja Portów Morskich, Krajowa Sekcja Morska Marynarzy i Rybaków NSZZ „Solidarność” oraz międzynarodowych federacji związkowych: ITF (Międzynarodowa Federacja Transportowców) oraz ETF (Europejska Federacja Transportowców).
www.solidarnosc.gda.pl / mig
Związkowcy z GCT proszą o wsparcie ich akcji o podstawowe prawa pracownicze na facebooku: https://www.facebook.com/gctsolidarnosc/