Każdy z nas…, no, prawie każdy z nas mniej więcej zna zjawisko „wypalenia zawodowego”. Objawy tego, nasilenie to raczej kwestia indywidualna, choć z grubsza psycholodzy sprowadzają je do czterech ważnych obszarów funkcjonowania człowieka – zdrowia, zachowania, postawy oraz relacji z ludźmi.
Znam pewnego inżyniera- projektanta budowlanego, który na terenie naszego województwa zaprojektował mnóstwo ciekawych obiektów stylistyką nawiązujących do tradycji budowlanych kresów Pomorza. Przez lata pracował jak szalony, nie tylko wydając coraz to nowe świetne projekty, lecz niejako „przy okazji” dorabiając się sporego majątku. Wiosną tego roku siadł jak zwykle przed swoim komputerem i … nic, „w głowie tylko pogorzelisko”. Po wielu męczarniach coś tam sklecił kompilując z wcześniejszych prac ale zrozumiał, że jeżeli nie „zresetuje” sam siebie, to jego zawodowy koniec właśnie nadszedł. Tu nawet nie idzie o zmęczenie pracą, a o koniec koncepcji na nią. Chciał wykonywać coraz lepsze projekty, w takim tempie jak dotychczas, jednak stawało się to coraz trudniejsze (z wielu przyczyn – żeby nie babrać się w szczegóły). Psychoterapeuta po długich rozmowach skierował go… na ryby. Przez dwa miesiące nie dotykał komputera tylko na brodnickich jeziorach łapał ryby z łódki. Powoli wraca do pracy.
Wypalenie zawodowe dotyka nie tylko ludzi zawodów twórczych, a właściwie może dopaść każdego. Niewątpliwie istnieją grupy, które są szczególnie narażone na wypalenie zawodowe, wśród nich są pracownicy, mający bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem oraz odczuwający w związku z wykonywaną pracą duży stres. Mam tu na myśli np. nauczycieli, medyków, pracujących w usługach.
Ilość rozmaitych niekorzystnych zdarzeń – z różnych powodów – pojawiających się na styku: nasze oczekiwania skutków wysiłku a rezultaty, skutecznie – czasem długo – buduje psychiczną klapę. Zdajemy sobie sprawę, że wypalenie to nie pojedyncze zdarzenie, ale proces, który rozpoczyna się od wysokiej motywacji, zaangażowania i oczekiwań – zarówno od siebie jak i od innych. Dotyczy to zarówno sfery spraw zawodowych jak i osobistych.
Jak to powiedziała w jednym z wywiadów dość znana psychoterapeutka Klaudia Markowska: „Najprościej mówiąc – do wypalenia dochodzi wtedy, kiedy ilość wydatków energetycznych stale przekracza wpływy.”
Bardzo dobrze sformułowane! Według nowej Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób(IDC-11), prowadzonej przez Światową Organizację Zdrowia i przyjętej w czerwcu 2019 roku, wypalenie zawodowe można diagnozować. Przestało być tylko koncepcją społeczno-kulturową, czy zestawem objawów. Uznano je za syndrom zawodowy związany z bezrobociem i zatrudnieniem, a od początku 2022 roku można będzie otrzymać na nie zwolnienie.
Przy okazji zaczynającej się dyskusji wyszło, że powinniśmy te i podobne tematy poruszać także w ramach szkoleń związkowych. Stres, wypalenie zawodowe, mobbing – zjawiska dawniej zupełnie nie dostrzegane robią współcześnie większe spustoszenia w środowisku pracy, niż kulawe prawo. O ile z tym ostatnim idzie nam coraz lepiej, to do zwalczania, czy przeciwdziałania „chorobom ducha”, a także stosowania sposobów rehabilitacji trzeba nam się dopiero przygotować.
Red.