W cywilizowanym świecie co czterdzieści sekund życie odbiera sobie jeden człowiek, każdego roku samobójstwo popełnia co najmniej milion ludzi. Tak wynika ze statystyk krajów, gdzie takie są prowadzone, a zatem tak naprawdę nie wiemy, ile jeszcze przypadków należy do tej liczby dołożyć… W Polsce, w tym roku zabije się co najmniej 5 tysięcy ludzi, a w naszym województwie od 260 do 300.
DLACZEGO WYBIERAJĄ ŚMIERĆ?
Z mojej klasy, z „podstawówki” brakuje już 4 kolegów; jeden zginął w wypadku, jeden przesadził z narkotykami, natomiast dwaj pozostali ewidentnie sami odebrali sobie życie. Pytałem znajomych i kolegów – podobnie. Gdy rozejrzymy się wokół, to niemal każdy z nas może podać przykłady znajomych (czasem krewnych), którzy popełnili samobójstwo. Tak do końca nie wiemy, dlaczego to zrobili. Ploty i domysły niczego tu nie załatwiają, tymczasem statystyki pokazują bezlitośnie- wielu z nas nie radzi sobie z wyzwaniami życia.
U NAS W WOJEWÓDZTWIE
W ubiegłym roku na terenie działania Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy (obejmującej kujawsko-pomorskie)
życie odebrało sobie 260 osób (w całym naszym kraju 5182). Najwięcej samobójstw było w grupie wiekowej od 60-64 lat, ale tuż po niej plasują się grupy wiekowo najaktywniejsze; czyli 40-44 (28) i 30-34 (26). Jeszcze nie wiadomo, dlaczego tak jest, jednak najwięcej zamachów na własne życie odbywa się we… wtorek (44), potem jest piątek (44), no i feralny poniedziałek (40).
W kujawsko pomorskim mężczyźni zdecydowanie wyprzedzają kobiety pod względem samobójstw. W ogóle – na 15 osób dziennie popełniających w Polsce samobójstwo aż 12 to mężczyźni. W ubiegłym roku te proporcje wyglądały tak 228 do 32.
Najwięcej osób zabiło się we własnym mieszkaniu (103), zaś 41 uczyniło to w piwnicy lub garażu (tu do zadania sobie śmierci zastosowali spaliny samochodu), natomiast 12 zamordowało się spektakularnie na ulicy. Na terenie zakładu pracy postanowiło umrzeć 2, a więc rozmaite ploty wyolbrzymiające ilość tego typu zamachów w zakładach są nieprawdziwe.
Aż 223 naszych ziomków po prostu powiesiło się. Inne zastosowane sposoby pozbawienia siebie życia to po kilkanaście przypadków skoków z wysokości (dach wieżowca, most, wieża) i rzutów pod pojazdy (głównie wielkie ciężarówki), kilka utopień, uduszeń (przez nałożenie torby foliowej na głowę).
Ciekawe, że samobójstwo popełniają w zdecydowanej większości… żonaci mężczyźni (103). Tego jednak nie będziemy rozwijali, no – przynajmniej na razie, muszę jednak dodać, że statystyki odnotowują zamachy na własne życie, które zakończyły się śmiercią. Nikt nie wie, ile było nieskutecznych prób samobójczych, a te są jak gong alarmu.
ALTERNATYWA NIEBYTU…
Wśród ogółu samobójców
60 proc stanowią osoby chore (według dzisiejszej wiedzy i klasyfikacji). Z reguły jest to depresja, schizofrenia, lub rozmaite zaburzenia wywołane nadużywaniem alkoholu czy narkotyków, ale
40 proc to osoby uważane za zupełnie zdrowe!
Samobójstwo popełniają najczęściej pod wpływem silnego impulsu, stresu, nagłego wydarzenia zakłócającego logiczne myślenie, jednak dr Martyna Łaniewska, która namówiła mnie do poruszenia tego tematu na łamach strony regionalnej Solidarności (jako niepokojącego zjawiska społecznego) twierdzi, że jest jeszcze coś. Otóż coraz częściej spotyka w swej praktyce ludzi z syndromem „zmęczenia życiem”, „wypalenia”. Ich postrzeganie świata można zamknąć mniej więcej w następującym stwierdzeniu- „Mam nudną pracę, której nie zmienię, bo jestem za stary, wszystko w moim życiu już się wydarzyło, dzieci poszły w świat, na podróże mnie nie stać, mieszkania nie zmienię, żony tym bardziej, dzień do dnia podobny, kompletny bezsens trwania”. To nawet nie pesymizm, to rezygnacja, zaś samobójstwo jest tu z pozoru logiczną konsekwencją jako zakończenie czegoś, co nie ma znaczenia.
– Dawniej, do tej pustki nie dopuszczała silna wiara w Boga – mówi dr Łaniewska. – Zresztą dziś też ona wielu ludzi trzyma, daje im sens życia. Obecnie dużo jest takich, dla których jedyny realny świat istnieje tu i teraz. Alternatywą jest spodziewany spokój niebytu….
Jak widać choćby z przytoczonych przeze mnie statystyk (pochodzą z oficjalnych danych policji) największa ilość przypadków dotyka ludzi w naszych przedziałach wiekowych, czyli aktywnych zawodowo, zdawałoby się – w pełni sił, także psychicznych. Tak jest „zdawałoby się”, bo psychicznie jesteśmy raczej słabi, niezbyt przygotowani do niebezpieczeństw życia w konsumpcjonizmie i czasach, gdy walą się w gruzy autorytety, a złoty cielec zaczyna przerastać wieże świątyń.
Każdego dnia czyha na nas „milion” pretekstów: strata pracy, niemożność spłaty pożyczki, głupi romans (albo jego brak), niska samoocena, odrzucone podanie; to wszystko może być pretekstem do zamachu na samego siebie.
Do dziś zastanawiamy się co kilkanaście lat temu skłoniło do samobójstwa przewodniczącego pewnej dużej komisji zakładowej w naszym Regionie. Facet miał wszystko: rodzinę, zdrowie, młodość, siłę, dobre pieniądze, szacunek…, a mimo to któregoś dnia po prostu „wyłączył sobie prąd”. A co nie tak znów dawno popchnęło świetnego kierowcę, zapalonego związkowca, przebojowego, wesołego pracownika naszego KPTS do zakończenia życia na sznurze przewieszonym przez stelaż TIRa? Dlaczego świetnie zarabiający Zbyszek z Toruńskiej ENERGI, szczęśliwy ojciec, właściciel fajnego samochodu, mieszkania, działki specjalnie zatruł się spalinami?… Coś – my kumple, znajomi – przegapiliśmy?
Czy jest jakiś sposób choćby na ograniczenie zjawiska, jakieś antidotum, przy stwierdzonym fakcie, że nie ma jednego wzorca, że mimo pozorów każda historia jest inna?
Poradniki ujmują to zagadnienie mniej więcej tak – „
Gdy sądzisz, że ktoś kogo znasz może chcieć popełnić samobójstwo, zwróć się o pomoc. Zaproponuj, żeby osoba zagrożona porozmawiała z nauczycielem, psychologiem, księdzem, lekarzem lub kimś, kogo darzy zaufaniem. Zadzwoń do ośrodka przeciwdziałania kryzysom, telefonu zaufania, poradni psychologicznej lub jakiegokolwiek innego miejsca, w którym można uzyskać pomoc. W niektórych wypadkach możesz znaleźć się w sytuacji konieczności uzyskania bezpośredniej pomocy dla kogoś, kto chce popełnić samobójstwo, a odmawia pójścia do poradni. Czasem wydaje się to aktem nielojalności lub naruszeniem tajemnicy, zaufania, ale może okazać się najważniejszą przysługą w życiu. Twoja odwaga i chęć do działania może ocalić życie. Osoba, u której podejrzewa się zagrożenie popełnienia samobójstwa w każdej chwili może zostać skonsultowana na izbie przyjęć szpitala psychiatrycznego. Jeżeli lekarz potwierdzi nasze podejrzenia, a potencjalny samobójca odmawia przyjęcia pomocy, możliwa jest hospitalizacja wbrew jego woli w oparciu o tzw. ustawę psychiatryczną”.
TO MOŻE JEDNAK WIARA?
Katechizm Kościoła katolickiego przypomina, że nie jesteśmy właścicielami życia, które Bóg nam powierzył. „Nie rozporządzamy nim” – stwierdza stanowczo. „Samobójstwo zaprzecza naturalnemu dążeniu istoty ludzkiej do zachowania i przedłużenia swojego życia”. Przede wszystkim jednak samobójstwo jest „sprzeciwem wobec miłości Boga żywego”.
Tej obiektywnie negatywnej oceny samobójstwa nie zmieniają uwarunkowania psychologiczne, kulturowe i społeczne, które mogą skłonić człowieka do jego popełnienia, choć mogą one łagodzić lub wyeliminować „odpowiedzialność subiektywną”.
Kiedyś wpadło mi „na margines” stwierdzenie profesora Hołysta (badacza zjawiska) – „Trzeba podjąć wręcz instytucjonalne działanie
upowszechniające w społeczeństwie świadomość, że życie to najwyższa wartość”. … No właśnie, właśnie, ale jak wielu współczesnych ma dziś takie przekonanie?
txt&ilustrRedaktor