W tym tygodniu wszystkie organizacje związkowe działające w strukturach KRUS wystosowały w ramach sporu zbiorowego pismo do ministerstwa o wyznaczenie mediatora.

Przedłuża się spór w placówkach Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego – od razu dodajmy, że zdaniem naszych związkowców – niepotrzebnie, ponieważ postulaty płacowe związku nie są wygórowane i zdaniem chociażby Jolanty Kołodziej – liderki KRUS-owskiej Solidarności z naszego Regionu – absolutnie do załatwienia w drodze negocjacji, jednak druga strona musi wykazać poważne zainteresowanie nimi, a z tym jest pewien kłopot.
Po krótkiej fazie drobnego zamieszania, gdy to niezależnie od siebie powstało w różnych miejscach kraju kilka komisji zakładowych NSZZ Solidarność, sytuacja jest już prawnie i faktycznie wyklarowana, co zresztą objawia się wzmożoną aktywnością naszych struktur. Nie ma się co dziwić, skoro pracownicy już nie chcą czekać na lepsze czasy i w dużych ośrodkach jest już sporo wakatów
– A ja nie chcę, żeby z firmy odchodzili najlepsi, najbardziej doświadczeni pracownicy, bo będzie jeszcze gorzej, także dla wielu obywateli naszego państwa – twierdzi Jola Kołodziej. – Wielu z nas właśnie z KRUS związało swoje zawodowe życie, jednak zainteresowanie musi działać w obie strony…
Samorządowy portal „nasze miasto” podał, że średnie wynagrodzenie w jednym z dużych oddziałów KRUS wynosi 2560 zł.
Fot. działacze związkowi KRUS w trakcie swojego posiedzenia. Druga z lewej (patrzy w obiektyw) Jolanta Kołodziej z naszego Regionu.
Red.