5 maja był dość pechowy dla toruńskiej Solidarności. Zwołane na ten dzień obrady związkowców – przedstawicieli lokalnych zakładów – mające ostatecznie ustalić zasady nadchodzących wyborów do władz Podregionu Toruń zakończyły się klęską. Spora była w tym wina nieudolnego prowadzenia, ponieważ zgromadzenie niemal od razu przerodziło się w nerwowy wiec, momentami wręcz w awanturę gdzie krzykliwa część zebranych zakwestionowała nawet wcześniejsze wybory do Regionalnej Komisji Wyborczej. To z kolei strasznie zdenerwowało jej przewodniczącego, a zarazem najbliższego współpracownika przewodniczącego MKZ Strzyżewskiego – Bartłomieja Karabina, który w proteście złożył rezygnację z funkcji.
Nie dość tego, delegaci małych zakładów zaatakowali tych z dużych za tworzenie „kontaktów poziomych” (jednym z liderów takich „kontaktów” był Ryszard Musielak) wtedy pracownik Zakładów Unitra Toral. Bodaj delegat Elany odpalił, że samo pojawienie się takiej tendencji świadczy o nieskuteczności poczynań kierownictwa związku… Zmarnowano czas, nie uchwalono niczego, nie podjęto żadnej decyzji, to był istny „czarny dzień”.
Konkretów spodziewano się po zwołanym na 8 maja posiedzeniu Prezydium MKZ-u w Toruniu poszerzonym (nie wiadomo na jakiej zasadzie) o przedstawicieli „większych zakładów pracy” (elitę lokalnych struktur poziomych związku). Temat był jeden: co dalej z „Wolnym Słowem” i „Serwisem Informacyjnym WS”.
Przez bite 6 godzin(!) trwała właściwie awantura, a nie dyskusja. Zarzucano redakcji samowolę, dezinformację, prowadzenie własnej, z nikim nie uzgadnianej polityki i to w momencie dramatycznego kryzysu bydgoskiego, gdzie dla utrzymania jedności działania z ośrodka władzy związkowej powinien wychodzić jeden sygnał.
Sam Strzyżewski i jego najbliżsi współpracownicy żądali zgody na absolutne podporządkowanie redakcji decyzjom i nadzorowi Prezydium MKZ, na co jednak pozostali nie chcieli się zgodzić, z grubsza dowodząc, że biuletyn musi być niezależny od władzy wykonawczej. W końcu, po 6 godzinach wrzasków zgłoszono konkretny wniosek:
”Redakcja Wolnego Słowa ma pracować w niezmienionym składzie do wyborów regionalnych i powołania rady programowej”.
Do samego faktu zgłoszenia(!) tego wniosku zdenerwowany Strzyżewski i 8 członków Prezydium złożyło… votum separatum. Jednak, ponieważ całe towarzystwo obradowało na przedziwnych zasadach, gdzie prawem kaduka każdy miał głos, to dramatyczny gest niczego nie zmienił i do głosowania doszło. 18 zebranych wniosek poparło, 5 było przeciwnych, 5 się wstrzymało, a więc wniosek przeszedł!
W międzyczasie (5 maja) ukazał się nr 30 „Wolnego Słowa Serwis Informacyjny”. Zamieszczono w nim dość długi list podpisany jako J.S. Kwiatkowski Instytut Fizyki UMK. Autor zgłosił kilka ciekawych uwag, propozycji. Generalna była ta, że „wydawnictwa związkowe z nadrukiem NSZZ „Solidarność” muszą podlegać kontroli MKZ, który powinien wiedzieć kto i co wydaje”. Zauważył, iż „redakcji nie może stanowić jedna, czy też dwie osoby” (a tak właśnie było), zatem powinno się powołać kilkuosobowe Kolegium Redakcyjne, a także kilkunastoosobową(!) Radę Programową”. Padło też stanowcze stwierdzeniem, że w czasie sytuacji nadzwyczajnych (gotowość strajkowa, strajk) prasa związkowa „powinna być podporządkowana i cenzurowania prewencyjnie przez Prezydium MKS”.
Cichoń opublikował list w całości, słowem nie odnosząc się do zawartych tam tez. Podobnie postąpił z innymi wnioskami.
Tymczasem i bez tego wokół Wolnego Słowa rozpętała się dyskusja. Głos w niej zabrali związkowcy z komisji Zakładowej Polskiej Akademii Nauk w Toruniu przysyłając do MKZ pismo w tej sprawie pełne spokojnych, merytorycznych uwag. Chyba najważniejszą z nich była ta zauważająca, że „Pismo powinno być adresowane do wszystkich związkowców regionu, tzn.: zarówno do robotnika niewykwalifikowanego, jak i do pracownika naukowego. Powinno dostarczać pełnej informacji o racy regionalnych władz związkowych, omawiać działalność komisji zakładowych, a także informować o wydarzeniach dotyczących związku w skali całego kraju”.
Dalej związkowcy z PAN przyznając konieczność „istnienia mechanizmu kontroli” wyrazili soją niechęć wobec prób ustanowienia kontroli prewencyjnej.
To był Wersal, bo zupełnie inną opcję dyskusji przyjął prominentny działacz związku Bogdan Major, który redaktorów Wolnego Słowa nazwał … „chłopcami w gorącej wodzie kąpanymi”. Zdenerwował go krytyczny komentarz redakcji zamieszczony w „Serwisie Informacyjnym” nr 18 (31 marzec 81), podważający sens zawarcia porozumienia z władzami PRL. Tu akurat Cichoń odpowiedział, dość przewrotnie zapraszając Majora do… współpracy z pismem.
Rzecz jasna nie jest tak, że wszyscy związkowcy pasjonowali się wówczas kontrowersjami wokół „Wolnego Słowa”, bo tą przykrywały często wydarzenia bieżących dni – choćby zwycięstwo Solidarności w „wojnie smalcowej” – coś, co dziś nawet trudno wytłumaczyć pokoleniu XXI wieku. Z grubsza chodziło o to, że związkowcy z Zakładów Mięsnych w Toruniu zatrzymali ciężarówkę załadowaną ponad 9 tonami smalcu przeznaczonego na eksport do Kuby (powiadomili przy tym związkowe Biuro Interwencji Toruń). Mało tego – dogadano się z „Solidarnością” Portu w Gdyni, a ci odmówili nie tylko załadunku rzeczonego smalcu, lecz wogóle jakiejkolwiek żywności z Polski na eksport drogą morską!
W jednej chwili kierownik toruńskiego Biura Interwencji NSZZ „Solidarność”– Ewa Łozińska-Małkiewicz stała się znaną nawet na kresach województwa (mogę potwierdzić Brodnicę i Nowe Miasto) i to tym bardziej, że chwilę po wygranej w „wojnie smalcowej” komisja zakładowa „Solidarność” ZPO Torpo, wraz z Komisją Interwencyjną wstrzymała wywóz z firmy około 174 metrów deficytowego welwetu. Urządzono po tym otwarte spotkanie informacyjne.
Tymczasem Cichoń z Dumowskim właśnie skończyli skład nowego numeru „Wolnego Słowa” (tego publicystycznego), ale nie mogli zdobyć odpowiedniego papieru, aby je wydrukować, a potrzeba było aż 1400 kilogramów. Był też jakiś kłopot aby „wbić” się z produkcją do jakiejś drukarni. Mogła w tym pomóc interwencja MKZ ale między redakcją a ludźmi z otoczenia Strzyżewskiego trwał tak ostry konflikt (jeszcze zaogniony w okresie kryzysu bydgoskiego), że coś podobnego obydwu stronom nie przychodziło do głowy.
Wreszcie pod koniec maja Wiesław Cichoń przy pomocy znajomych załatwił i papier i druk (w Poligrafii Zakładów Rowerowych Predom-Romet Bydgoszcz). Część zebranych wcześniej tekstów zdążyła się zdezaktualizować, więc trzeba je było naprędce zastąpić innymi, jednak sam magazyn o podwójnym numerze 9 i 10 edytorsko oraz co do treści wypadł bardzo porządnie.
Zamieszczono długi stenogram z dramatycznego posiedzenia Krajowej Komisji Porozumiewawczej jakie odbyło się w nocy z 31 marca na 1 kwietnia 1981 roku, a dotyczyło strajku generalnego po prowokacji bydgoskiej. Dołożono do tego całość niezwykle mocnego wystąpienia rzecznika prasowego KKP Karola Mozelewskiego, który uzasadniał swoją rezygnację z funkcji. Zwłaszcza ciekawy jest wątek o roli ekspertów w związku, bo Mozelewski mówi tak:
„Była uchwała KKP, że nikomu prócz niej strajku odwołać nie wolno (tego ogłoszonego po prowokacji bydgoskiej – dopisek PG). Stało się faktycznie inaczej. Był wybrany w tajnym głosowaniu Krajowy Komitet Strajkowy. Ten Komitet tej decyzji, jak żadnej w gruncie rzeczy, nie podejmował w pełnym składzie. Nie podjęła jej – jak wiedzieliśmy – również grupa negocjująca. Mechanizm jest dość jasny i Bronku nie gniewaj się – mówię do prof. Geremka – mówiłeś, że eksperci mają prawo przemawiać, przekonywać i przedstawiać swoje racje. To są święte słowa. Zawsze powinni mieć to prawo. Dopóki są to wystąpienia w dyskusji, wszystko jest z punktu widzenia demokracji związkowej w porządku. Natomiast z punktu widzenia tej demokracji jest niedopuszczalne, żeby eksperci przy pomocy manipulacji decydowali za związek”…
Dalej w „Wolnym Słowie” zamieszczono – jak to ujęto – „rozmowę” Wiesława Cichonia z będącym u szczytu sławy Janem Rulewskim. Rulewski zaskakująco swobodnie i otwarcie opowiada m.in. o kulisach funkcjonowania władz związkowych – już wówczas – 10. milionowej organizacji.
Zaskakujące treści przynosi też inna rozmowa prowadzona przez Cichonia, a mianowicie ze Zbigniewem Iwanowem (twórcą struktur poziomych w PZPR i działaczem Solidarności z Towimoru) oraz Adamem Michnikiem (doradcą struktur Regionu Mazowsze).
Świetny numer, bo właściwie każdy tekst w nim opublikowany mógł przykuć uwagę kogoś, kto wówczas, choć średnio interesował się sprawami społecznymi, a osobliwie – problemami wciąż formującego się związku. Emanuje z niego też atmosfera czasów po przełomie. Związek jeszcze dymi po wielkiej mobilizacji, zaś wielu nie wie; czy to dobrze, czy źle, że wielki strajk rozszedł się po kościach.
Jak sporą wartość historyczną dla badaczy i historyków końcówki XX wieku mają dziś treści kwietniowo-majowego „Wolnego Słowa” – myślę, że nie trzeba udowadniać. Wówczas, gdy pismo wyszło, chyba nawet Cichoń nie myślał o tym, iż będzie to ostatni numer publicystyki…
14 maja w Torpo spotkali się przedstawiciele 14 największych toruńskich komisji zakładowych i 3 mniejszych. Było to kolejne dziwne, nieformalne posiedzenie na zasadzie „spotkań poziomych”, które jednak przełamało dotychczasowy impas i doprowadziło do uzgodnień sposobu wyborów do władz regionalnych. Toteż następnego dnia walnemu zebraniu delegatów wszystkich komisji zakładowych Torunia po prostu przekazano to, co ustalono z wnioskiem o przegłosowanie. Po krótkiej dyskusji rzeczywiście do tego doszło i olbrzymią większością głosów przyjęto uchwałę o sposobie przeprowadzenia wyborów.
Co ciekawe – jedynie przewodniczący MKZ Edward Strzyżewski zgłosił do tego votum separatum.

W połowie maja, socjolog Anna Śliwińska (UMK) przeprowadziła ankietę wśród członków związku. Były tam też zapytania związane z postrzeganiem „Wolnego Słowa”. Z odpowiedzi wynikało, że aż 54 procent respondentów oceniało pismo i serwis informacyjny zdecydowanie pozytywnie, a około 10 procent negatywnie. Przy okazji wyszło, że do około 20 procent ankietowanych „Wolne Słowo” nie docierało.
9 czerwca wyszedł 44 numer „WS Serwis Informacyjny”, którego aż 4 i pół strony zajął wywiad ze słynnym twórcą „struktur poziomych” w rządzącej partii PZPR Zbigniewem Iwanowem I sekretarzem PZPR w TZUO Towimor i jednocześnie aktywnym członkiem NSZZ „Solidarność”. To po raz kolejny zdenerwowało dużą część liderów związkowych (tak było po „rozmowie” z nim i Michnikiem w ostatnim numerze Wolnego Słowa dwa miesiące wcześniej). Zarzucano „promowanie komuchów”, niepotrzebne zabieranie miejsca w Serwisie, dwulicowość itp.
Spokojnie patrząc – było w tym co najmniej trochę racji, ponieważ panowie poświęcili 3 strony (z 4 i pół) związkowego biuletynu na omawianie problemów… PZPR i dylematy jej członków.
Oryginalne jak na tamte czasy…
Piotr Grążawski
Fot wyżej – siedziba MKZ Toruń przy ul. Bydgoskiej 8, niżej majowy numer „Wolne Słowo Serwis Informacyjny” po śmierci prymasa Wyszyńskiego