Wczorajsza (25.11) akcja związku w siedzibie zarządu Castoramy pod względem organizacyjnym przypominała dynamiczne akcje z lat 90 ubiegłego wieku. Okazało się, że nie zapomnieliśmy i w obronie naszych działaczy potrafimy przejechać nawet setki kilometrów. Co prawda nie było błyskotliwego sukcesu w postaci natychmiastowego przywrócenia do pracy 9 zwolnionych dyscyplinarnie naszych działaczy ale to przecież nie koniec. Być może – jesteśmy na to przygotowani – potrzebne będzie wsparcie działań prawnych, a w tej sprawie wypowiedzą się szefowie Regionów. Na razie, jak to zgrabnie ujął wiceprzewodniczący KK Majchrowicz – „Mamy wojnę”.
Zarząd Castorama Polska bezprawnie zwolnił 9 członków Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” za wpisy na portalach społecznościowych informujące o łamaniu przepisów BHP i warunków pracy w sklepach. Tego nasza centrala nie mogła zaakceptować i w związku z tym oprócz działań prawników postanowiliśmy pod sklepami firmy wystawić pikiety, natomiast pod zarządem firmy – nie zapowiadaną, „nieco większą” złożoną ze związkowców prawie wszystkich regionów.

Po „wejściu” do biurowca Castoramy….
W tej akcji nie mogło zabraknąć członków związku naszego Regionu. Należy podkreślić, że pikieta-demonstracja pod warszawską siedzibą Castoramy była bardzo dobrze zorganizowana. Całkowicie zaskoczona była ochrona kompleksu biurowego, a ponieważ członkowie Solidarności początkowo pojawiali się pod bramą firmy w małych grupach, które ochroniarz upominał aby … nie deptali trawnika przed wejściem głównym. Pewną małą grupę naszych związkowców wpuszczono nawet na dziedziniec, jednak gdy zorientowano się, że protestujących przybywa zasunięto ciężką bramę, jednocześnie wezwano policję i wzmocniono ochronę. Było jednak za późno. Brama została szybo wyłamana przez stale rosnący tłum związkowców i wkrótce zgromadzeni opanowali nie tylko dziedziniec, lecz także główny hol biurowca, gdzie się zatrzymano.
Zaskoczeni wtargnięciem „władcy Castoramy” najwidoczniej mieli początkowo wielką trudność w ocenie tego co zaszło, ponieważ musiało minąć trochę czasu zanim podjęli rozmowy z przedstawicielami NSZZ”S”, którym przewodniczył Tadeusz Majchrowicz wiceprzewodniczący KK. Co prawda oprócz ustalenia harmonogramu dalszych spotkań nie załatwiono głównego postulatu – przywrócenia zwolnionych związkowców do pracy, ale raczej mało kto liczył, że tak się stanie „od ręki i pod ciśnieniem”. To jeszcze nie koniec. Związek nie odpuści z pewnością. Wkrótce.
text&foto Piotr Grążawski
OKOŁO POŁUDNIA, NA NASZEJ STRONIE ZAMIEŚCIMY FILMOWĄ RELACJĘ

W oczekiwaniu na powrót negocjatorów….