„Bardzo ważna jest rozmowa związkowca z inspektorem zaraz na początku kontroli”.

Dość niecodzienny przebieg miało zebranie Oddziału Toruń. Zostało zdominowane przez sprawy związane z kontrolami inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy, a oczekiwaniami członków i działaczy NSZZ „Solidarność”.

Prowadzący zebranie przewodniczący Oddziału Toruń Jerzy Wiśniewski i zastępca Dariusz Ludwikowski bez zbędnych ceregieli zapowiedzieli realizację wniosku związkowców o zaproszenie „kogoś” z Państwowej Inspekcji Pracy. Przybyli; Okręgowy Inspektor Pracy Zbigniew Studziński oraz jego zastępca ds. Nadzoru Marzena Jędrzejewska.

Zaraz po krótkim wstępie inspektora Studzińskiego, gdzie m.in. przedstawił zasady współpracy z reprezentowaną przez niego instytucją rozpoczęła się – momentami bardzo żywa – wymiana zdań między gośćmi, a zebranymi związkowcami.

Zaczął Dariusz Ludwikowski, który co prawda zauważył bardzo pozytywne zmiany w jakości kontroli inspektorów PIP, tym niemiej zaapelował o wnikliwe badanie dokumentów dotyczących zobowiązań pracowników do przekraczania czasu pracy. Zdaniem szefa „S” w Geofizyce Toruń część – może nawet spora – oświadczeń pracowników o zgodzie na przekroczenia ustalonych norm pracy może być po prostu wymuszona. Inspektor Studziński, choć nie wykluczał takich spraw dowodził, iż dopóki nie będzie miał innych dowodów musi wierzyć wszystkim innym legalnie sporządzonym. Jak stwierdził – bardzo ważna dla ustalenia stanu faktycznego przestrzegania prawa w „podmiocie zatrudniającym” jest UPRZEDNIA ROZMOWA ZWIĄZKOWCA Z INSPEKTOREM.

Tu wyszło, iż czasem bywa tak, że to związkowcy nie chcą rozmawiać z inspektorem, który przybył do firmy na kontrolę. Dziwne, ale znamy przypadki…

Dłuższy czas zajęła kwestia dokumentów pokontrolnych i dostępu do nich związkowców. Dariusz Ludwikowski oświadczył wręcz, że lakoniczność zapisu w książce kontroli sprawia, iż „trudno nieraz ustalić co inspektor zalecił, a nawet co kontrolował”. Odpowiadając na ten zarzut inspektor Jędrzejewska stwierdziła, że taka jest urzędowa specyfika wpisów, a więcej jest w protokółach.

Bardzo dociekliwy był Piotr Janowski (Chełmno). Operując konkretnymi przykładami przedstawił historię kontroli, z których mimo związkowych „podpowiedzi” niewiele wynikało. Dla Piotra rozczarowującym była też pewna „bezsiła mimo kary”. Oto pewien pracodawca kilka razy z rzędu przyjął mandat za niewypłacanie „jubileuszówki” (ta była w umowie) i … nadal nie wypłacał. Zdaniem Janowskiego zdarzyło się i tak, iż inspektor PIP podpowiadał… pracodawcy jak uwolnić się od części zobowiązań.

Inspektor Studziński spokojnie choć stanowczo wyjaśniał wszystkie wątpliwości, deklarując jak najdalej posuniętą dobrą wolę do współpracy. Wskazał, że czasem to związkowcy nie bardzo są przygotowani, a potem są rozczarowani. Chodzi o to, aby „wołając do firmy” inspektora jasno, krótko określić na piśmie problemy do zbadania i to tak, żeby już potem nie próbować uzupełniać listy.

Dorota Kunicka – przewodnicząca komisji zakładowej w Muzeum Etnograficznym Toruń wniosła o większą dociekliwość inspektorów PIP. Przedstawiła historię jak to kontrolujący zapytał pracodawcę o Społecznego Inspektora Pracy, zaś ten nie chcąc dopuścić do kontaktu odpowiedział, że SIP jest … nieobecny. Inspektor PIP przyjął to za dobrą monetę i już tego nie sprawdzał, zaś poszukiwany SIP pracował prawie za ścianą.

Zarówno inspektor Zbigniew Studziński, jak również jego zastępczyni Marzena Jędrzejewska zachęcali do kontaktów, tak aby razem dbać o środowisko pracy człowieka. Zdecydowana większość związkowców uznała spotkanie za pożyteczne, wysuwając sugestię, aby podobne odbywały się choćby raz na kwartał.

W zebraniu uczestniczyli także: przewodniczący ZR Tomasz Jeziorek, wiceprzewodniczący ZR Mariusz Kawczyński, sekretarz ZR Piotr Grążawski.

text&fotoRedaktor.