Dług publiczny przekroczył 2 biliony złotych i rośnie najszybciej w całej UE, dążąc wprost do przebicia granicy 60 proc PKB. Pieniądze z KPO, z puli, która miała służyć rozwojowi gospodarki – ponad 600 milionów zł. wywalono i to na co! M.in. na organizację kursów takich jak
„Ekofeminizm w Praktyce Osób Artystycznych z Ameryki Południowej”, czy „Kurs scen intymnych, oraz dzielenie się(!) nabytą specjalistyczną wiedzą z polskimi aktorami i twórcami”. Rewelacje! Potraktowali olbrzymią kasę jak łup.
Ludzie od rana rozmawiają o tym w firmach. Nasi związkowcy są „oburzeni” (jedyne co da się zacytować) i oczekują, że „ktoś” to wyjaśni, ponieważ wszyscy będziemy spłacali te debilne wydatki, a tramwajarz z Torunia, spawacz z Brodnicy, pracownik Anwilu z Włocławka nie bardzo wie dlaczego ma partycypować w kosztach jachtów dla bogaczy, czy luksusowego wyposażenia apartamentów dla zboczeńców.
Rząd kłóci się z nami -związkowcami nawet o 50 groszy, jego negocjatorzy, przedstawiciele przekonują o „racjonalizacji wydatków” (co wg,. nich wyklucza podwyżki wynagrodzeń, inwestowanie w bezpieczeństwo miejsc pracy, powiększanie kwot wolnych od podatku), konieczności oszczędzania , tłumienia inflacji i inne, a tu proszę.
Polska otrzymała 67 miliardów pożyczki w ramach KPO, z czego na przedsięwzięcia zapisane w KPO rząd przeznaczył 10 procent, czyli ok. 7 miliardów. Pozostałe środki przez cały rok były wykorzystywane do poprawiania płynności finansów publicznych
. Teraz okazuje się, że rząd przepuścił ponad 600 milionów złotych na kompletne głupoty!
Przy okazji wyszło, że spełnianie zasad praworządności nie jest kwestią obiektywnych standardów ustrojowych, ale tego, kto akurat rządzi. Pieniędzy nie chcieli nam (Polsce) dać, dopóki władzę sprawował rząd nielubiany w Brukseli. Kiedy władzę przejęli politycy jej przychylni, nagle uznano, że warunki zostały spełnione, choć od tamtego czasu nic (na lepsze) się nie zmieniło, ani jedna literka prawa, za to jego pokrętna interpretacja („jak my je rozumiemy”) tak. Hipokryzja, oszustwo.
Ostatnie miesiące obfitują w doniesienia o wyprowadzce inwestorów z Polski (także z terenu działania naszego Regionu)- firmy zamykają zakłady, przenoszą produkcję, tymczasem stawki płac w polskim przemyśle wciąż są niskie na tle krajów Europy Zachodniej, a nawet niższe niż w Czechach czy na Słowacji! Za to mamy irracjonalne opłaty klimatyczne i „ekologiczne”, rozwalone sądy (cały system) prawie nie działają albo wydają zadziwiające wyroki, wieczny kryzys polityczny itp., itd. … Ale kto ma się tym zająć? Czy w ogóle leci z nami pilot?
Piotr Grążawski